Paweł odrzucił miłość Madzi, bo teraz jest dużym i mądrym chłopcem i chce się czuć bezpiecznie przy boku kelnerki, Kinga znowu była lepsza od Piotrka (to prawdziwa debeściara), Adam coś knuje, Maria zwodzi swoich konkurentów, Marek nie odzyskał pamięci, ale sprawdził się jako mężczyzna, a Asia spod Kielc weźmie udział w wymarzonej Szansie na sukces.
Przy okazji pozbawiono fanów "Szansy" złudzeń. W telegramie, który otrzymała panna Asia napisano, aby przygotowała... następujący tytuł piosenki Ireny Santor. Czyli losowanie na wizji to ściema, a pan Wojciech Mann to duży kłamczuszek. A może jest odwrotnie? Może to scenarzyści "M jak miłość" się nie przygotowali i wymyślili kolejną bajeczkę.
Nudno też było w "Barwach szczęścia". Najpierw Julka i Paweł składali stół, później Marta, szefowa magazynu dla kobiet, rozmawiała z mężem Piotrem, dyrektorem w banku, o dziecku. A że z gadania niewiele wychodzi, więc na koniec poszli do sypialni. Wyniki poznamy w kolejnych odcinkach. Bo przecież trzeba stopniować napięcie.
Od dłuższego czasu zadaję sobie także pytanie skąd mają pieniądze mieszkańcy najpierw Łowickiej, a teraz Deszczowej? Bo chyba pensja w kancelarii, pubie, księgarni nie pozwala na wynajęcie domu z takim ogrodem i to w Warszawie. A przecież trzeba się jeszcze ubrać, coś zjeść... Wiem, że ciotce Bogusia zależało na tym, aby jej dom dostał się w dobre ręce, ale od wszelkiego rodzaju zabezpieczeń są umowy, a nie małe pieniądze. A poza tym, ile trzeba zarabiać, aby żyć na całkiem dobrej stopie i w dodatku studiować, co w dzisiejszych czasach sporo kosztuje. A ci młodzi ludzie chodzą do restauracji, pubu, zamawiają pizzę do domu.
Zresztą, co ja będę narzekać na brak książek. W tym świecie nie ma też telewizorów, gazet, nie rozmawia się o teatrze, nie chodzi na koncerty... Dziwny to świat. Pusty i bez wyrazu.