Od czasu pierwszych egzaminów końcowych w szkole podstawowej i gimnazjum w 2002 roku liczba osób otrzymujących zaświadczenia o dysleksji zaczęła gwałtownie wzrastać. W 2004 roku zaświadczenia o dysleksji zdobyło w Sopocie 48% uczniów szkoły podstawowej i 41% gimnazjalistów, ustanawiając krajowy rekord. Nie brakowało również zwolnień z egzaminu maturalnego. Dłuższy czas odpowiedzi, nie obniżanie ocen za błędy czy możliwość wypełnienia arkusza na komputerze to oferowane przez zaświadczenie ułatwienia. Ponad 5 lat temu MEN zaczęło honorować zaświadczenia o dyskalkulii (problemy z podstawowymi działaniami matematycznymi), a opinia publiczna zaczęła się zastanawiać, czy nie jest to przepustka dla dzieci bez zaburzeń, ale za to niechętnych do nauki na tym poziomie, co wszyscy.
Dysleksja w opinii publicznej
Temat już od paru lat jest drażliwy – można spotkać się z wielką niechęcią zarówno dorosłych jak i uczniów do osób ubiegających się dotychczas o zaświadczenie. Często komentarze na temat stereotypowego „lenistwa” dyslektyków przekraczają granicę przyzwoitości. Jak zauważył w 2007 roku Parlament Europejski, ok. 10% dzieci w UE (bo tyle jest dzieci z dysleksją) jest dyskryminowanych z powodu problemów w nauce, które nie mają podłoża emocjonalnego, tylko medyczne.
Polecamy: objawy dysleksji.
Pytanie zatem: jak sprawić, by z ulg korzystali tylko Ci, którzy naprawdę tego potrzebują, czyli uczniowie z zaburzeniami dyslektycznymi? Jak uniknąć błędnych diagnoz i sytuacji, w których zaświadczenia wydawane są lekką ręką, pod naciskiem rodziców lub ze względu na niepubliczny charakter szkoły? Jak odróżnić prawdziwe zaburzenia od zwykłych problemów z nauką?
Rozwiązanie problemu
Próbą odpowiedzi i zmiany tego stanu rzeczy jest nowy projekt Ministerstwa Edukacji Narodowej. To, że diagnozę o dysleksji bądź grupie ryzyka można i powinno się stawiać stosunkowo wcześnie (nawet w wieku 6-7 lat) było wiadomo już parę lat temu. Dysleksję można jednoznacznie zdiagnozować już ok. 10 roku życia. Zdaniem ekspertów diagnozy powinny być stawiane kilkukrotnie w okresie od przedszkola do końca podstawówki. Wtedy wynik będzie pewny.
Zobacz model diagnozowania dysleksji rozwojowej prof. Marty Bogdanowicz.
Dzięki jednorazowo wydawanym zaświadczeniom zniknie problem wielokrotnego wnioskowania o wydanie opinii na różnych etapach edukacji dziecka. Pojawi się jednak ryzyko, że kłopot będą mieli uczniowie nie zdiagnozowani do 6 klasy szkoły podstawowej np. z powodu zaniedbania rodziców czy nauczycieli. Szansa na uzyskanie oświadczenia minie z rozpoczęciem gimnazjum. MEN zapowiada jednak wprowadzenie do szkół specjalnych grup pedagogicznych, odpowiedzialnych nie tylko za pomoc zdiagnozowanym dyslektykom, ale i koordynujących potrzeby edukacyjne uczniów.
Do kwietnia tego roku projekt będzie poddawany konsultacjom społecznym.
Źródła: MEN, własne