fot. Fotolia
Jak reagować na wybuchy złości dziecka?
To zadziwiające, że zazwyczaj pierwsza rzecz, którą rodzice wypowiadają w moim gabinecie to "Zaproponuj mi jakieś strategie albo sposoby, aby dziecko mnie słuchało. Jak mam sprawić, żeby było posłuszne? Moje metody są nieskuteczne. Pomóż mi". To wspaniale, że rodzice pytają, jednak tak postawione pytania nie dotyczą sedna sprawy. To nie jest kwestia tego, w jaki sposób karać, ale jak głębiej rozumieć potrzeby naszych dzieci.
Ponieważ zostaliśmy wytrenowani, aby odczytywać i zwracać uwagę tylko na zachowanie, a nie to, co się za nim kryje, zwykle nabieramy się na powierzchowny obraz postępowania dziecka. Na przykład, kiedy ono mówi Nienawidzę cię! – rodzic bierze to bezpośrednio do siebie, uznając je za osobistą obelgę, co z kolei wyzwala w nim chęć zastosowania reprymendy.
Jeśli zamiast tego spojrzy głębiej, odkrywając rzeczywisty powód dziecięcego wybuchu, może dowiedzieć się na przykład, że dziecko jest dręczone i szykanowane w szkole, zaniepokojone zbliżającym się egzaminem lub po prostu rozzłoszczone z powodu niesłusznej kary, która spotkała go nieco wcześniej. Możliwe też, że jest po prostu zmęczone lub głodne.
Zamiast reagować emocjonalnie, rodzic powinien spokojnie rozszyfrować, co kryje się za zachowaniem dziecka i nabrać dystansu do formy i treści dziecięcego wybuchu. Istotne jest, aby pozostał spokojny i nie dał się wyprowadzić z równowagi komentarzami, dzięki czemu będzie mógł łagodnie wybadać prawdziwy problem.
Rolą rodzica jest pomóc dziecku, aby samo się uczyło. Ale kto potrafi się uczyć, jeśli musi się bronić, czuje niechęć albo wręcz jawną nienawiść? Ostatnią rzeczą jakiej pragnie dziecko, które tak się czuje, to się uczyć. Wszystko o czym wtedy myśli, to jak odegrać się na rodzicach – albo jak uciec od nich jak najdalej.
Innymi słowy – dyscyplina kończy się odreagowywaniem. To, co dziecko zaczęło czuć na swój własny temat, odzwierciedla się na zewnątrz w jego dysfunkcyjnym zachowaniu. W ten sposób ona staje się przyczyną tego, co rodzice postrzegają jako bunt.
Dyscyplina czy wymuszanie posłuchu po prostu nie osiągają swojego celu. Rzecz więc nie w tym czy karać, ani jak karać, ale czy naprawdę jesteśmy w stanie być z naszymi dziećmi. Na bazie mojego zawodowego doświadczenia z przykrością stwierdzam, że tylko niewielka garstka rodziców wie jak to robić.
Zobacz także: Co robić, gdy dziecko jest agresywne?
Karanie i straszenie dziecka – czy to dobre metody?
W ostatecznym rozrachunku należy wiedzieć i pamiętać, że kiedy straszymy, przekupujemy czy karzemy nasze dzieci, nie jest to bynajmniej dla nich potwierdzeniem, że się o nie troszczymy, albo że interesuje nas to, jaką mają wyciągnąć z tego naukę.
Przy ciągłym podkopywaniu poczucia własnej wartości, poprzez nieprzerwane ataki na ich uczciwość, one otrzymują następującą informację - Muszę być bardzo zły, skoro zasługuję na karę. To z kolei przekłada się na pojawiające się uczucie nienawiści do siebie, zwątpienia we własne możliwości, poczucia wstydu lub winy – a więc wszystko to, co zdecydowanie nie stwarza warunków do nauczenia się czegokolwiek.
Jeśli przekazujemy dziecku informację, że jego zachowanie jest ważniejsze od jego uczuć, to tak jakbyśmy mu mówili: To co czujesz nie ma znaczenia, a zatem ty sam się nie liczysz. Znaczenie ma tylko to, co przez ciebie ludzie o mnie pomyślą.
Rezultatem naszego skupiania się na zachowaniu, a nie na uczuciach jest przerwanie łączności z dzieckiem.
Pielęgnuj emocjonalną więź z dzieckiem
Decydującym punktem, na który chcę zwrócić szczególną uwagę jest to, że nasz związek z dzieckiem zawsze funkcjonuje na poziomie emocji. Często wydaje się, że najważniejsze jest zachowanie, kiedy tak naprawdę chodzi o to, co dziecko czuje w naszej obecności. Jeśli nie pielęgnujemy emocjonalnej więzi między nami, a naszymi dziećmi, nigdy nie będziemy w stanie porozumieć się z nimi na płaszczyźnie zachowania. Wyobraźcie sobie, że widzicie dziecko mocno zaangażowane w jakiś rodzaj zabawy, tworzenia, rysowania albo w cokolwiek, co uwielbia robić. Zwróćcie uwagę jak wygląda, kiedy skupia się na tym, co lubi. Czy wygląda tak, jak wtedy, gdy jest przywoływane do porządku? Ponieważ dyscyplina skupia się na zachowaniu a nie na uczuciach, podkopuje właśnie to, co próbujemy osiągnąć.
Jeśli więc wymuszanie posłuchu nie przynosi pożądanego efektu, jaki jest najlepszy sposób na wychowywanie dzieci? Należy zdać sobie sprawę, że one uczą się tylko wtedy, gdy czują się z nami naprawdę związane, a temu sprzyja spokojna akceptacja i duża otwartość. Jeśli dzieci bywają zranione, przestraszone, rozzłoszczone czy pełne nienawiści, to takie emocje blokują ich naturalną skłonność do uczenia się i przyswajania wiedzy. A nasz udział kończy się tym, że stale ględzimy na te same tematy, niezmiennie powtarzając … pozbieraj zabawki, posprzątaj pokój, odrób lekcje.
Aby udzielić dzieciom skutecznej lekcji, musimy upewnić się, że wszelkie interakcje z nimi są świadome.
Nie wolno dopuścić do tego, aby w nasze życie wkradały się jakiekolwiek sytuacje, w których sami sobie przeczymy. Tylko wtedy życiowa edukacja dziecka może być owocna, gdy zachowamy świadome współdziałanie z naszymi dziećmi, zamiast pozwalać sobie na wciąganie ich w pułapkę dezorientacji.
W momencie, gdy rodzice zdadzą sobie sprawę z fundamentalnych różnic między sztucznymi a naturalnymi konsekwencjami, ważne, aby potrafili zauważać ich rezultaty w konkretnych sytuacjach, a następnie ćwiczyli spójność, pozwalając naturalnym konsekwencjom odnieść właściwy efekt.
Na przykład, jeśli dziecko maluje po ścianie, skuteczna naprawa sytuacji nie polega na odebraniu farb czy zakazie gry na komputerze. Zamiast tego dziecko powinno nauczyć się jak wyczyścić ścianę i malować na przeznaczonej do tego powierzchni. Jeśli dziecko nie chce jeść – chodzi przez jakiś czas głodne, chyba że wraz z rodzicami wymyśli nowe rozwiązania, co do doboru posiłków, które będą odpowiednie dla wszystkich. Jeżeli nie odrabia lekcji, będzie musiało tłumaczyć się przed nauczycielem i prawdopodobnie otrzyma złą notę. Jeśli nie chce iść spać - tak czy inaczej będzie musiało wstać następnego ranka i zmagać się ze swoim osłabieniem.
Jak widać, w każdym przypadku konsekwencje wyłaniają się naturalnie z danej sytuacji i uczą dziecko, poprzez informację zwrotną płynącą z jego zachowania. Nie ma lepszego nauczyciela, niż bezpośrednia i natychmiastowa reakcja zwrotna.
Sztucznie narzucona „dyscyplina” nigdy nie idzie w parze ze skutecznością. Tak naprawdę skuteczne rozwiązania są bardzo proste. To ich realizacja bywa trudna – ale tylko dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do wychowywania przez dyscyplinę, zamiast przyzwolenia, aby naturalne konsekwencje wykonały swoją pracę.
Fragment książki "Bez kontroli", autorstwo: Stefali Tsabary, wyd. Biały Wiatr 2014.
Dr Shefali Tsabary, urodziła się w Indiach. Obroniła doktorat z psychologii klinicznej
na Uniwersytecie Kolumbia w Nowym Jorku. Bardzo wcześnie zetknęła
się z tematem filozofii wschodu i obecnie łączy ją z zachodnią psychologią. Taka
mieszanka pozwala jej dotrzeć do bardzo wielu ludzi.
Dr Shefali uważa że tylko poprzez uzdrowienie naszych wewnętrznych konfliktów
oraz świadome i wolne od stereotypów podejście do relacji rodzic-dziecko można
zmienić nasze rodziny, a ostatecznie całe społeczeństwa.
Autorka książek i wielu artykułów dużo podróżuje, prowadząc wykłady i odczyty
na całym świecie. Prowadzi również prywatną praktykę psychoterapeutyczną w
swoim gabinecie w Nowym Jorku. Tam też mieszka razem z mężem i córką.
Zobacz także: Jak mówić, żeby dziecko słuchało?