Jeśli ekran migocze od rana do wieczora, wyobraźnia dziecka szybko przestanie pracować. Ale to jeszcze nie jest najgorsze. O wiele poważniejszym skutkiem zbyt długiego i zbyt częstego przesiadywania przed telewizorem jest to, że mały telemaniak może mieć zaburzone relacje z najbliższymi (za to np. przywiązać się szczerze do bohaterów ulubionego serialu). Do tego psychologowie przestrzegają, że maluch, który ogląda telewizję ciurkiem, jak leci, wcześniej czy później natknie się na sceny pełne brutalności, a to może nie tylko wywołać u niego nocne koszmary, ale też w dalszej perspektywie zobojętnienie wobec przemocy czy nadmierną akceptację agresywnych zachowań.
Na szczęście dawkowana w umiarze telewizja nie niesie takich zagrożeń, a wprost przeciwnie – może pomóc malcowi w rozwoju. Programy typu „Domisie”, „Ulica Sezamkowa” albo „Klub przyjaciół Myszki Miki” przekazują pozytywne wartości i zachęcają do aktywności (dzieci mogą tańczyć albo rozwiązywać zadania razem z bohaterami programów). Programy edukacyjne (np. „Mali Einsteini”) w interesujący sposób przekazują też książkową wiedzę, np. z historii sztuki czy przyrody. I jeszcze jedno. Starsze przedszkolaki lub zerówkowicze często rozmawiają o tym, co widziały w telewizji. Może się więc zdarzyć, że malec, który nie ma w domu telewizora, poczuje się wykluczony z grupy kolegów. Jeśli zdecydowałaś się wychować dziecko bez telewizji, zastanów się, co robić, by nie czuło się przez to gorsze od rówieśników.
Często mamy sadzają dzieci przed telewizorem po prostu z braku czasu, aby sprzątnąć, ugotować, poprasować. Czy to naprawdę takie złe?
A dlaczego dzieci nie mogą towarzyszyć i pomagać mamom w domowych obowiązkach? Pięciolatek może mieszać sos czy składać skarpetki w pary. Takie wspólne spędzanie czasu przyniesie mu więcej pożytku niż bierne siedzenie przed ekranem i patrzenie na migające obrazki. Pamiętajmy, że telewizor nigdy nie powinien zastępować dziecku mamy albo niani. Oglądanie telewizji nie może też być traktowane jako sposób pocieszania czy kojenia dziecięcych smutków, a także być formą przekupstwa czy nagrody. Jeśli włączamy kilkulatkowi telewizję, to nie dłużej niż na godzinę i zawsze pod kontrolą rodzica.
Aby oglądanie programów przyniosło więcej pożytku niż szkody, wprowadź zasady: kiedy, ile i co, dostosowane do wieku dziecka. I co ważniejsze – pamiętaj, aby ich przestrzegać.
Oglądajcie razem. Nie musisz siedzieć przy malcu przez całą dobranockę, ale już w czasie emisji reklam – koniecznie. Tłumacz mu wtedy, że reklamy, tak jak baśnie, nie zawsze mówią całą prawdę.
Nie wybierajcie na chybił trafił. Planujcie, co obejrzycie, a nie włączajcie telewizora, gdy tylko smyk zacznie narzekać na nudę.
Rozmawiajcie o tym, co obejrzeliście. Przygody animowanych bohaterów to dobry pretekst do rozmowy na temat miłości, przyjaźni albo dobra i zła. Pytaj dziecko, jak postąpiłoby np. na miejscu świnki Peppy albo żółwia Franklina.
porady udzieliła Aleksandra Jasielska psycholog, wykładowca w Instytucie Psychologii UAM w Poznaniu