Cukier w diecie dziecka
Bardzo istotne zagadnienie to ilość oraz jakość cukrów dostarczanych dzieciom w pożywieniu. Zgodnie z proponowaną linią dietetyczną, zaleca się rodzicom daleko idącą ostrożność i wstrzemięźliwość w słodzeniu potraw przeznaczonych dla dzieci białym rafinowanym cukrem z buraka cukrowego. Dziecko bardzo szybko przyzwyczaja się do słodkiego smaku i domaga się coraz większej ilości słodyczy i słodzonych potraw.Przyrodzone człowiekowi upodobanie do słodkiego smaku mogą z powodzeniem zaspokoić cukry zawarte w owocach świeżych i suszonych, zagęszczane syropy owocowe (sporządzone bez dodatku cukru), słód zbożowy, melasa owocowa i buraczana, a także – w niewielkich ilościach i niepodgrzewany – miód pszczeli.
Rafinowany cukier z buraków cukrowych może mieć silne i bardzo niekorzystne działanie na dzieci. Może się to objawiać nadpobudliwością psychoruchową, zachowaniem agresywnym albo stanami lękowymi, trudnościami z zasypianiem i z koncentracją uwagi.Lepszy od białego cukru (bo zawierający składniki mineralne i pewną ilość witaminy B1) jest niepoddany rafinacji cukier z trzciny cukrowej. Jednak również regularne i obfite słodzenie miodem czy cukrem trzcinowym niepotrzebnie przyzwyczaja dziecko do słodkich smaków, a takie przyzwyczajenie jest trudne do wykorzenienia.
Zobacz też: Napoje w diecie dziecka – poradnik
Cukier naturalny
W pierwszych latach życia organizm uczy się sam uwalniać i wykorzystywać do odżywiania komórkowego cukry zawarte w produktach z pełnych ziaren zbóż. Stosowanie diety zbożowo-warzywno-mlecznej daje organizmowi dziecka szansę pełnego rozwoju tej umiejętności.Pełnoziarniste produkty zbożowe są poza tym jedynym niezawodnym dostawcą witaminy B1, spełniającej rolę katalizatora w opartych na rozkładzie cukrów procesach przemiany materii w centralnym układzie nerwowym i w mięśniach. Niedobory tej witaminy w organizmie powodują zaburzenia w procesach przemiany materii w mózgu, co idzie w parze z niepełnym rozkładem cukrów.
Występuje wówczas tak powszechny spotykany dziś u dzieci i młodzieży „głód słodyczy”. Jego zaspokajanie porcjami słodyczy zwiększa niedobory witaminy B1, co z kolei powoduje nasilone łaknienie czegoś słodkiego. To błędne koło można przerwać jedynie przez definitywną zmianę sposobu żywienia: wprowadzenie jadłospisu opartego na pełnych ziarnach zbóż i stopniowe redukowanie pokarmów zawierających rafinowany cukier.
Nadmierny głód słodyczy zwykle wtedy po pewnym czasie ustępuje. Niedobór witaminy B1 w organizmie jest zresztą tylko jednym z wielu różnych czynników współwarunkujących nadmierną konsumpcję słodyczy przez dzieci i młodzież. Bez wątpienia znacznie łatwiej jest jednak zapobiegać niewłaściwym przyzwyczajeniom, niż je zmieniać.
Do potraw małych dzieci nie dodajemy soli (lub dodajemy ją w bardzo niewielkich ilościach), jak również unikamy ostrych przypraw, takich jak pieprz, papryka, gałka muszkatołowa i goździki.
Co do picia?
Najlepiej przyzwyczaić dzieci do gaszenia pragnienia niesłodzoną herbatą ziołową (ewentualnie od czasu do czasu niesłodzonymi sokami owocowymi). Ziołowe herbaty o łagodnych i lubianych przez dzieci smakach to: herbaty z rumianku i kopru włoskiego (obie są także bardzo skuteczne przy dolegliwościach żołądkowo-jelitowych), herbata z głogu i z owoców dzikiej róży oraz z melisy cytrynowej. Bardzo niedobrym i odbierającym dziecku apetyt nawykiem jest popijanie przez cały dzień słodzonych lemoniad i różnego rodzaju słodzonych napojów mlecznych. To samo można powiedzieć o przyzwyczajeniu do picia napojów bardzo zimnych, tuż po wyjęciu ich z lodówki.
Zobacz też:Czy słodycze wyzwalają agresję?
Co zrobić, jeśli dziecko marudzi przy stole?
Na zakończenie kilka rad ogólnych, pomagających uniknąć problemów z marudzącymi przy stole maluchami. Najważniejszą sprawą jest wypracowanie dobrych zwyczajów związanych ze wspólnym spożywaniem posiłków oraz konsekwentne przestrzeganie raz ustalonych zasad:
- Telewizor, radio i komputer są podczas posiłków wyłączone.
- Zapalenie na stole świeczki wprowadza w odpowiedni nastrój i jest znakiem rozpoczęcia wspólnego posiłku. Zgaszenie świeczki sygnalizuje jego koniec.
- Zaczynamy posiłek jednocześnie i poprzedzamy go podaniem sobie rąk i życzeniem „smacznego!”. Gdy przy stole jest zebrana cała rodzina, warto zacząć od krótkiej sentencji lub modlitwy. Może to być na przykład sentencja następująca:
Na ziemi urosło,
Na słońcu dojrzało,
Spożyjmy, błogosławiąc!
- Bardzo ważne jest zachowanie podczas posiłku pogodnego i swobodnego nastroju.
- Małemu dziecku najlepiej nakładać na talerz malutkie porcje (na przykład jedną łyżkę stołową „drugiego dania” i jedną łyżkę stołową deseru mleczno-zbożowego).
- Jeśli uda się nam nadać potrawom atrakcyjny wygląd, to ułatwimy niektórym dwu- i trzylatkom przemarsz przez fazę przekory, objawiającej się w odmowie konsumpcji przygotowanych dla nich porcji. Dzieci w wieku dwóch–trzech lat jedzą zwykle przy wspólnym stole, jednocześnie z resztą rodziny. Wymaga to znacznej kreatywności w kamuflowaniu mniej lubianych gatunków warzyw, na przykład w zmiksowanej zupie, w krokiecikach zbożowo-jarzynowych czy w interesująco przyrumienionej tarcie jarzynowej. Również niewielka ilość śmietany lub sosu sprawia, że dzieci łatwiej akceptują nowe potrawy z jarzyn bądź kaszę.
- Jeśli dziecko mimo tych wszystkich starań nie zjadło (części) swojej porcji, to najlepszym rozwiązaniem jest sprzątnięcie talerza bez dalszych komentarzy.
- Wszelkie formy nacisku, perswazje, obiecywanie nagrody lub nawet przeciwnie – grożenie karą – psują atmosferę przy stole, a co gorsza na dalszą metę odnoszą skutek przeciwny do zamierzonego.
- Najskuteczniejszą metodą wychowawczą jest niezwracanie na to uwagi i negowanie zachowania, którym dziecko pragnie coś w tym zakresie wymusić. W ogromnej większości przypadków „faza oporu” sama wówczas szybko mija i dziecko zaczyna znowu bez dalszych problemów chętnie jeść. Skoro jednak tylko zauważy, że może swoim zachowaniem przy posiłku coś na rodzicach wymusić (nawet maluchy dostrzegają bardzo szybko, że mogą niejedzeniem terroryzować rodzinę), będzie niechybnie tę metodę stosować.
- Jeśli jednak przyjęliśmy zasadę, że dziecko pozostaje przy stole, aż reszta rodziny zakończy posiłek, to nie należy „nagradzać” go za odmowę jedzenia pozwoleniem na wcześniejsze wstanie od stołu.
- Wspólne spożywanie posiłków wraz z dorosłymi oraz z całą grupą dzieci (na przykład w przedszkolu) sprawia, że nawet niejadki mają dobry apetyt. Najważniejsze jest przy tym, by zawsze kosztować z uwagą, chwalić smak potraw oraz umiejętności osoby, która daną potrawę przyrządziła. Rodzice dziwią się często, że w przedszkolu dzieci jedzą potrawy, których w domu podobno nie chciałyby tknąć. Prawdopodobnie czarodziejskim środkiem pobudzającym apetyt jest więc w takich przypadkach owa przyjazna atmosfera, którą wspólnie stworzyli dorośli.
Dzieci mają wrodzone upodobanie do określonych potraw, co często objawia się również w ich konstytucji cielesnej. Dzieci bardzo szczupłe nierzadko gustują w smakach ostrych: mocno słonych, bardzo kwaśnych. Te zaś, które mają pucołowate policzki i są bardziej „przy kości”, zwykły lubować się w pokarmach sprzyjających dalszemu niepotrzebnemu przybieraniu na wadze, a mianowicie bardzo słodkich. Właściwy sposób żywienia polega oczywiście nie na podsuwaniu dzieciom potraw, które wzmacniają istniejącą już u nich predylekcję, lecz przeciwnie, na nienatarczywym, dyskretnym, lecz konsekwentnym równoważeniu tej tendencji posiłkami innego smaku i rodzaju. Udaje się to o wiele szybciej i łatwiej wobec maluchów niż w przypadku dzieci nieco starszych.
- Najlepszą porą na gorący posiłek dla dzieci jest południe i godziny wczesnopopołudniowe, nie należy więc przesuwać obiadu na późne popołudnie czy wręcz wieczór.
- Dzieci mają większy apetyt, gdy obiad poprzedza zabawa na świeżym powietrzu. Niektórym z nich potrzeba jednak trochę czasu na odsapnięcie po intensywnej zabawie. W wyniku zmęczenia mogą nawet stracić apetyt. W takich przypadkach lepiej przywołać dziecko z podwórka czy ogródka na pewien czas przed podaniem posiłku.
- Drugie śniadanie i podwieczorek nie powinny być nazbyt obfite i sycące.
- Co najważniejsze: nie podajemy dzieciom słodyczy ani słodkich napojów między posiłkami, bo to jest właśnie najczęstszym powodem braku apetytu i marudzenia przy posiłku.
- Desery i „przegryzki” w postaci słodkich, suszonych owoców i orzechów dobrze zastępują słodycze zawierające cukier rafinowany.
- Zwracajmy uwagę na ilość mleka (jogurtu) spożywanego przez małe dziecko w ciągu dnia. Nie powinno wypijać więcej niż pół litra. Praktyka wykazuje, że niejadki wypijają często około litra mleka lub innego – zwykle słodzonego – napoju mlecznego dziennie i że zredukowanie tej ilości bardzo szybko pomaga rozwiązać problemy z jedzeniem
Ideał a rzeczywistość
Przedstawiony wyżej sposób żywienia dzieci może się wydawać bardzo trudny do realizowania w praktyce. Z całą pewnością nie chodzi jednak o sztywny i ciasny jak gorset system do dogmatycznego i rygorystycznego wcielania w życie, lecz wyłącznie o pomoc dla rodziców i wychowawców w uzyskaniu orientacji w jego założeniach – o ile oczywiście odpowiada im przedstawiony sposób myślenia o żywności i żywieniu.
Fragment pochodzi z książki: "Mam czas dla dziecka. Pedagogika waldorfska dla najmłodszych. Propozycja alternatywnej kultury wychowania w domu, przedszkolu i w żłobku", Barbara Kowalewska (Wydawnictwo Impuls). Publikacja za zgodą wydawcy.