– Niedawno zadzwoniła do mnie zaprzyjaźniona właścicielka niewielkiej firmy z prośbą o pomoc, bo w krótkim czasie kolejna pracownica zaszła w ciążę – mówi Jaga Sokolnicka, właścicielka firmy doradczej rekrutującej pracowników wysokiego szczebla dla dużych firm. – Trudno oczekiwać, by w tej sytuacji cieszyła się wraz z nimi. Ona musi przede wszystkim utrzymać firmę na rynku i nie stracić klientów. Co nie oznacza oczywiście, że te dziewczyny powinny czuć się winne. Zachodzenie w ciążę i rodzenie dzieci to naturalna rola kobiety i każdy pracodawca musi się z tym liczyć.
I zwykle to robi. Przecież on też ma lub planuje dzieci. Pierwszym krokiem ku zachowaniu pracy na przyszłość jest sposób, w jaki powiesz mu o swoim stanie. Dużo zależy od relacji, jakie masz z przełożonym. Jeśli są one formalne – zapisz się na rozmowę w jego gabinecie. Jeśli bezpośrednie – wyczuj moment odprężenia, np. przysiądź się podczas lunchu do jego stolika (ale nie łap za guzik w korytarzu w tzw. biegu!)
Szefie, jestem w ciąży!
– Każdą sytuację można „sprzedać” na wiele sposobów – mówi Jaga Sokolnicka. – Także wiadomość o ciąży. Pamiętajmy, że na to, jak ktoś odbiera to, co mówimy, w dużym stopniu wpływa nastawienie, z jakim my się do niego zwracamy. Nikt, także pracodawca, nie chce występować w roli potwora, który budzi lęk. Namawiam, by z ciąży zrobić swój atut. Z mojego doświadczenia wynika, że pracodawcy wolą zatrudniać kobiety spełnione także w życiu prywatnym. Osoba samotna, koncentrująca się wyłącznie na pracy, często jest odbierana jako w gruncie rzeczy nie najlepiej radząca sobie z problemami.
Powiedz o tym, jak cieszysz się ze swojego stanu i jak Ci jest miło, że możesz się tą radosną nowiną podzielić z innymi. Wyraź gotowość do współpracy, opracowania wstępnego planu, jak teraz będzie wyglądała Twoja praca. Słuchaj uważnie, nie składaj przy tym zbyt daleko idących obietnic – nie jesteś przecież w stanie przewidzieć wszystkiego. Mów to, czego jesteś pewna – wątpliwościami podziel się raczej z mężem czy lekarzem. Nawet najżyczliwsza szefowa nie jest Twoją mamą!
Gospodaruj energią
Spójrz na sytuację z punktu widzenia pracodawcy. Łatwiej wtedy ocenisz, jakie masz szanse na utrzymanie pracy po urodzeniu dziecka. Inna jest sytuacja pracownicy, którą łatwo można zastąpić, bo od niedawna wykonuje prostą pracę, niż tej, która zajmuje bardziej odpowiedzialne stanowisko i zdążyła się już wykazać. Realna ocena własnej pozycji ułatwia wybór strategii, ale uwaga – bez względu na to, jak małe są Twoje szanse na utrzymanie posady, nie „odpuszczaj” sobie, jeśli Twój stan na to pozwala. Pracujesz bowiem na swoją (i innych ciężarnych) opinię.
– Kiedy sama byłam w ciąży, pewna mądra kobieta poradziła mi: „Jeśli poczujesz, że natychmiast musisz usiąść, zrób to nawet na środku jezdni” – mówi Jaga Sokolnicka. – Zatrzymaj się na chwilę, kiedy czujesz taką potrzebę. Musisz na bieżąco uczyć się w nowej sytuacji gospodarować swoją energią. W ten sposób zmniejszysz ryzyko, że nagle „wysiądziesz” i będziesz musiała skorzystać ze zwolnienia. Teraz Twoim celem jest nadal normalnie funkcjonować w pracy, ale nie kosztem dodatkowego wysiłku, tylko lepszego i bardziej uważnego gospodarowania swoimi możliwościami.
Pracuj, ile możesz
Jeśli sama zadbasz o swój komfort, inni – szef i współpracownicy – nie będą czuli się odpowiedzialni za Twój stan (a nikt tego nie lubi, zwłaszcza jeśli nie bardzo wie, jak zachować się wobec uskarżającej się i niedomagającej koleżanki czy podwładnej). Pracuj najlepiej jak potrafisz, ale nie bój się poprosić o pomoc, gdy jej potrzebujesz.
– Można oczywiście powiedzieć: „Jestem w ciąży i nie pojadę na targi do Szczecina”, ale wtedy szef może postawić Ci ultimatum: „Albo jedziesz, albo pożegnaj się z pracą”, i choć teraz nie może Cię zwolnić, to raczej nie wykaże dobrej woli za kilka miesięcy, gdy wrócisz po urlopie macierzyńskim i prawo przestanie Cię chronić – uprzedza doradca personalny. – A można powiedzieć inaczej: „Tak bym chciała być z wami na tych targach, ale obawiam się, że cały pobyt spędzę w łazience, takie mam nudności”. Dajesz sygnał, że duch ochoczy, tylko ciało mdłe. To sprawi, że będą Ci współczuć, że Cię tam nie ma! Ale też – gdy możesz – dawaj z siebie wszystko, podkreślaj, jak ważne jest dla Ciebie zrozumienie współpracowników. Nie zadręczaj ich miną męczennicy. Jeśli masz gorszy dzień, zostań w domu. Do pracy przyjdź wypoczęta i zabierz się za to, co pilnie czeka na zrobienie. Wciąż jesteś członkiem zespołu, inni liczą na Twoją pracę!
Kiedy wrócić?
Ostatnie miesiące ciąży to najwłaściwszy moment na powtórną rozmowę z szefem o tym, jak długo Cię nie będzie i na co możesz liczyć po powrocie. Nie zawsze masz szansę na powrót za to samo biurko.
– Nie obiecujmy, że będziemy dyspozycyjne następnego dnia po porodzie – przestrzega Jaga Sokolnicka. – Żebyśmy nie wiem jak lubiły swoją pracę, poród to wyczerpujące doświadczenie, a i pojawienie się dziecka całkowicie zmienia optykę. Lepiej ustalić realny harmonogram. Najgorsza dla pracodawcy jest nieprzewidywalność, np. kobieta deklaruje, że wróci tuż po zakończeniu urlopu macierzyńskiego i tak rzeczywiście robi, ale po tygodniu przynosi podanie o urlop wychowawczy, bo okazuje się, że woli być z dzieckiem, albo niania zrezygnowała. Nie musisz zdradzać pracodawcy wszystkich planów. Ważne jest natomiast, żeby wiedział, że będziesz starała się chronić swoje, ale i jego interesy: poinformujesz go jak najwcześniej, jakie są Twoje plany związane z urlopem wychowawczym oraz że nie będziesz nadużywać przysługującej Ci ochrony prawnej w taki sposób, żeby zaszkodzić funkcjonowaniu firmy. Jeśli obiecałaś, że wrócisz po urlopie macierzyńskim, a chcesz pobyć jeszcze z maluchem, powiedz o tym wcześniej.
Mama ma pracę
– Lepiej z góry nie planować, że w tym czasie będziesz przychodziła na dzień czy dwa do firmy, bo to niezgodne z przepisami – przestrzega doradca personalny. – Są oczywiście stanowiska, które wymagają stałej łączności z firmą, ale od tego są telefony i łącza internetowe i też bez przesady. Firma się nie zawali, jeśli niektóre decyzje zostaną podjęte przez kogoś innego.
Dobrze jest umówić się z pracodawcą, że przez pierwsze dwa tygodnie czy miesiąc będziesz pracować w niepełnym wymiarze godzin. To korzystne rozwiązanie także dla firmy – czas, jaki w niej spędzasz, wykorzystasz bardziej efektywnie.
– Zdarza się też, że pracodawca proponuje równorzędne stanowisko w innym dziale – uprzedza specjalistka od rekrutacji. – Wtedy miej świadomość, że startujesz w naborze. Z uprzywilejowanej pozycji (znasz strukturę i kulturę danej firmy), ale jednak jesteś jedną z kilku kandydatek. Nie bez znaczenia wtedy będzie opinia, jaką wyda o nas poprzedni szef. A będzie miał w pamięci przede wszystkim ostatni (kiedy byłaś w ciąży) okres pracy.
Ewa Sawicka