Whiskey po irlandzku

W 1608 roku król Jerzy I przyznał oficjalną licencję na produkcję whiskey w regionie Rowte. To właśnie tu narodził się jeden z najbardziej znanych irlandzkich trunków – Bushmills.
/ 30.09.2016 17:20

W 1608 roku król Jerzy I przyznał oficjalną licencję na produkcję whiskey w regionie Rowte. To właśnie tu narodził się jeden z najbardziej znanych irlandzkich trunków – Bushmills.

Początki produkcji irlandzkiej whiskey toną w mrokach dziejów. Jednak przypuszcza się, że celtyccy alchemicy tajniki sztuki destylacji, której owocem była „woda życia”, zgłębili już na przełomie XIII i XIV wieku.

Równie trudno byłoby wskazać miejsce, w którym po raz pierwszy z prymitywnego aparatu destylacyjnego do podstawionego naczynia skropliły się pierwsze krople zbożowego destylatu. Jedno jest pewne – początków wyspiarskiego gorzelnictwa należałoby szukać w północno-zachodnich rejonach znanego średniowieczu świata, pośród malowniczych jezior i dzikich wybrzeży północnej Irlandii oraz zachodnich wysp Szkocji.

Whiskey po irlandzku

Pierwsza licencja

W pierwszych latach XVII stulecia nad brzegiem rzeki Bush – wokół nadrzecznego młyna – zaczęło powstawać niewielkie miasteczko, które stało się zalążkiem Bushmills, miejscowości znanej później każdemu miłośnikowi irlandzkiej uisge beatha. Destylacja szybko stała się w tym regionie zajęciem tyleż powszechnym, co dochodowym. Jednak nie należy zapominać, że wciąż było to nielegalne. Dopiero 20 kwietnia 1608 roku król Jerzy I przyznał Thomasowi Phillipsowi, gubernatorowi Ulsteru, oficjalną licencję na produkcję whiskey. Prawo produkcji destylatów obejmowało terytorium zwane wówczas Rowte (w hrabstwie Antrim), które obecnie znane jest pod nazwą Bushmills. Whiskey pochodząca z północnego zakątka Irlandii szybko zdobyła zagorzałych zwolenników. Jak wieść gminna niesie, w 1612 roku lord William Cocayne sprzedał nawet spory kawałek swoich włości, by móc opłacić import whiskey z Bushmills.

Kolejne legalne destylarnie zaczęły powstawać niczym grzyby po deszczu, a wielu do tej pory nielegalnych producentów zalegalizowało swoją działalność. W XVIII wieku liczba zarejestrowanych w Irlandii destylarni wyniosła 1.228. W 1784 roku oficjalnie dołączyła do nich również The Old Bushmills Distillery.

W połowie XIX wieku irlandzka whiskey cieszyła się już niekwestionowaną międzynarodową sławą. Wietrząc szansę na duże zyski, władze postanowiły podnieść podatki za słodowany jęczmień, co sprawiło, że wielu producentów zdecydowało się na zmianę receptur, korzystając zarówno za słodowanego, jak i niesłodowanego zboża. Jednak Bushmills pozostał wierny tradycji, w całości stosując słodowany jęczmień. Jak bardzo się to opłaciło, potwierdzają liczne nagrody zdobywane na międzynarodowych konkursach. Zwieńczeniem uznania był złoty medal przyznany Bushmillsowi – jako jedynej whiskey – podczas światowej wystawy w Paryżu w 1889 roku.

Koniec złotego wieku irlandzkiej whiskey nastąpił w pierwszym ćwierćwieczu XX stulecia. Solidną kondycję tutejszego przemysłu gorzelniczego „nadgryzły” kolejno – pierwsza wojna światowa, paradoksalnie – wybicie się na niepodległość oraz amerykańska prohibicja, która zamknęła dostęp do wielce lukratywnego rynku. Mimo zawieruchy gospodarczej, The Old Bushmills Distillery utrzymała się na rynku, a w 1923 roku jej właścicielem został handlarz alkoholem, Samuel Wilson Boyd. II wojna światowa również nie była okresem prosperity. W tym czasie w The Old Bushmills Distillery produkowano m.in. słód na potrzeby Guinessa.

Po II wojnie światowej zmienił się właściciel destylarni, a wszystkich ówczesnych irlandzkich producentów można było policzyć na palcach jednej ręki. W 1972 roku do grupy trzech największych firm, które stworzyły konsorcjum Irish Distillers, dołączył także Bushmills. Kilkanaście lat później kupił go francuski potentat, Pernod Ricard, a od 2005 roku należy on do grupy Diageo, która rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę kampanię reklamową, by przywrócić marce Bushmills udziały w rynku.

2008 - Polski debiut
Marka Bushmills zawitała na rynek polski dość późno, bowiem dopiero w 2008 roku, ale trudno byłoby wymarzyć sobie lepszą datę – na ten właśnie rok przypadła 400. rocznica otrzymania licencji na produkcję whiskey w hrabstwie Antrim. Od kilkunastu miesięcy polscy koneserzy mają możliwość spróbowania dwóch produktów – Bushmills Original oraz Bushmills Black Bush. O pierwszym z nich Colum Egan, master distiller, powiedział: Łagodny gigant w świecie whiskey: silny charakter i delikatny dotyk. Bushmills Original powstał dzięki połączeniu potrójnie destylowanej whiskey z lżejszą irlandzką whiskey zbożową, co dało w efekcie bogaty trunek o rozgrzewającym smaku świeżych owoców i wanilii.

– Whiskey o pełnym smaku, ale tak łagodna, że zdaje się muskać język – to z kolei, zdaniem Helen Mulholland, master blendera Bushmillsa, kwintesencja Bushmills Black Bush, który łączy w sobie niezwykle wysokie proporcje malt whiskey dojrzewającej w beczkach po sherry oloroso ze słodką whiskey zbożową.

Wprowadzenie na rynek polski Bushmillsa zbiegło się w czasie z powstaniem limitowanej edycji Bushmills 1608, która została wprowadzona z okazji 400. rocznicy przyznania przez króla Jerzego I licencji na produkcję whiskey. Ucieleśnieniem irlandzkiej tradycji gorzelniczej jest w tym przypadku m.in. potrójna destylacja i dojrzewanie w dębowych beczkach po sherry, natomiast za wielce innowacyjny należy uznać proces produkcji, na który składa się destylacja skrystalizowanego słodu (crystal malt), powstałego w wyniku opiekania ziaren jęczmienia. To właśnie on nadaje jej charakterystyczną słodką nutę i gładkość.

Bushmills 1608 to prawdziwy rarytas – wyprodukowano go zaledwie 300 butelek. Nic dziwnego, że tylko wybrańcom dane będzie go skosztować. Jednak inne wersje tej irlandzkiej whiskey także nie powinny sprawić zawodu.
 

Mariusz Golak
Fot. BUSHMILLS (DIAGEO)
Źródło: Publikator Sp. z o.o.

Redakcja poleca

REKLAMA