Mimo, że na blogu publikuję przepisy zarówno na dania słodkie, jak i wytrawne, to muszę przyznać, że moją specjalnością wciąż pozostają wszelkiego rodzaju słodkości. Uwielbiam wyrabiać ciasto drożdżowe i potem patrzeć jak pięknie wyrasta w piekarniku - mówi Marta Gruszczyńska, autorka bloga Cucina della Felicita. Zobaczcie, jak propozycje kulinarne ma dla Czytelników We-Dwoje.pl.
Sałatka na ciepło z pepperoni, grillowanymi batatami, pomidorami i oliwkami
Ta sałatka idealnie sprawdzi się jesienną porą, bo jest kolorowa, bardzo pożywna i podawana na ciepło. Doskonale łączy w sobie smak chrupiącego włoskiego pepperoni, grillowanego słodkiego batata, pomidorów, oliwek i ciepłego dressingu, który powstaje z mieszanki czosnku, cytryny i "soków" wydzielanych przez pikantną kiełbasę podczas smażenia.
Składniki na 2 porcje:
1 batat
50g pepperoni, pokrojonego w grube plastry
1 łyżka oliwy z oliwek
garść pomidorków koktajlowych
garść oliwek
miks sałat: rukola, roszponka, szpinak
1 ząbek czosnku, drobno pokrojony
sok z połowy cytryny
Batata gotować w skórce przez około 10 minut, aż zmięknie. Ostudzić i pokroić w plastry.
Na patelni grillowej rozgrzać łyżkę oliwy. Dodać pepperoni i batata - grillować po 2-3 minuty z każdej strony, aż się mocno zarumienią. Wyjąć plastry ziemniaka z patelni i grillować pepperoni, aż będzie chrupiące i również zdjąć z patelni. Na patelnię dodać czosnek i grillować przez 30 sekund, następnie do czosnkowej oliwy wycisnąć sok z cytryny. Na talerzu ułożyć mieszankę sałat, plastry pepperoni i batata, a także przekrojone na połówki pomidorki koktajlowe i pokrojone oliwki. Delikatnie polać oliwą czosnkowo-cytrynową. Podawać natychmiast.
„Bursztynowy” sernik
Kawałki lekko rozpuszczonego karmelu rozsypane na wierzchu tego sernika przypominają mi małe bursztyny, które można znaleźć nad polskim morzem. Masa serowa jest bardzo delikatna i, mimo wyczuwalnego smaku karmelu, nie jest za słodka. Przysłowiową wisienką na torcie jest ciasteczkowy spód wzbogacony nutką cynamonu, który idealnie komponuje się ze smakiem dulce de leche. Polecam na co dzień, bo kto powiedział, że by cieszyć się wyjątkowym ciastem, potrzeba specjalnej okazji.
Składniki na spód (na tortownicę o średnicy 28 cm):
250 g ciastek digestive w czekoladzie
80 g roztopionego masła
pół łyżeczki cynamonu
Ciastka pokruszyć w blenderze. Dodać do nich roztopione masło i cynamon, dokładnie wymieszać.
Tortownicę o średnicy 28 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Spód tortownicy wykleić masą ciasteczkową.
Składniki na masę serową:
1 kg twarogu do sernika/podwójnie mielonego białego sera
1 szklanka cukru
4 jajka
3/4 szklanki śmietany kremówki
400 g masy krówkowej (200g + 200g)
1,5 łyżki mąki ziemniaczanej
Twaróg zmiksować z cukrem na gładką masę, po kolei wbijać jajka, miksując po każdym dodaniu. Dodać kremówkę i mąkę ziemniaczaną, dokładnie wymieszać. Na koniec dodać 200g masy krówkowej, zmiksować.
Na ciasteczkowy spód wyłożyć połowę masy serowej. Na wierzch rozłożyć pozostałe 200g masy krówkowej - w formie kleksów. Przykryć pozostałą masą serową. Delikatnie wymieszać za pomocą patyczka, tak żeby kleksy z masy krówkowej były rozprowadzone po całym serniku.
Przykryć folią aluminiową i wstawić do piekarnika nagrzanego do 175C. Piec godzinę.
Studzić w lekko uchylonym piekarniku. Całkowicie ostudzony sernik włożyć na całą noc, a najlepiej na dobę do lodówki - po tym czasie jest najsmaczniejszy.
Jeśli chcecie, możecie tak jak ja, udekorować wierzch sernika karmelem. Wtedy należy wyjąć sernik z lodówki po kilku godzinach schłodzenia i przygotować polewę, a następnie odstawić go z powrotem do lodówki na kolejne kilka/kilkanaście godzin.
"Polewa" karmelowa
4 łyżki cukru podgrzewać aż zbrązowieje i się rozpuści w rondelku o grubym dnie. Gorący karmel wylać na folię aluminiową. Jak przestygnie, delikatnie odrywać kawałki karmelu, kruszyć w dłoni i układać na wierzchu sernika, bardzo delikatnie wbijając w masę serową. Po kilku godzinach w lodówce karmel zmięknie (ale wciąż będzie lekko chrupiący), tworząc piękną i smaczną polewę.
Czekoladowy tort bezowy z wiśniami
Ten tort przygotowuję na każdą ważną okazję i przepis na niego ulepszałam przez dwa lata, modyfikując ilość cukru, czekolady, kakao i wiśni. Jest idealny - łączy w sobie chrupiąca na zewnątrz i miękka w środku czekoladową bezę z ciężkim, wręcz truflowym kremem czekoladowym z kawałkami wiśni i nutką rumu. Mimo spodów bezowych i obłędnych ilości rozpuszczonej gorzkiej czekolady, tort nie jest za słodki - głównie za sprawą kwaskowatych wiśni i małych ilości cukru w kremie (dodaję tylko pół szklanki cukru na litr kremówki). Tort jest bardzo wykwintny w smaku. To prawdziwa czekoladowa rozpusta, której nie można się oprzeć. Zanim go przygotujecie, upewnijcie się, że macie wystarczająco duży pojemnik do przechowywania ciast w lodówce - tort jest ogromny, waży ponad 2.5kg (!) i jest bardzo wysoki.
Dwa blaty bezowe:
12 białek
600 g cukru pudru
6 łyżek kakao
2 łyżeczki białego octu winnego
100 g posiekanej gorzkiej czekolady
Ilość wszystkich składników podzielić na pół - potrzebujemy dwóch blatów i w celu przygotowania każdego z nich należy:
Ubić białka na sztywną pianę, pod koniec ubijania stopniowo dodając cukier. Dodać ocet winny, kakao i posiekaną czekoladę. Delikatnie wymieszać łyżką. Na papierze pod pieczenia odrysować kształt tortownicy o średnicy 26cm. Wyłożyć bezę, wyrównać. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180C i natychmiast zmniejszyć temperaturę do 150C. Piec 1h15 min, aż beza będzie chrupiąca na wierzchu, ale wciąż miękka w środku. Studzić w lekko uchylonym piekarniku - pierwszy blat najlepiej przez noc, a drugi przez kilka godzin w trakcie dnia. Ostudzony blat delikatnie odkleić od papieru do pieczenia.
Krem:
1 litr śmietany kremówki
łyżka miękkiego masła
300 g gorzkiej czekolady
(ja używam jednej tabliczki o zawartości 70% kakao i dwóch zwykłych, gorzkich czekolad)
8 łyżek kakao Deco Morreno
pół szklanki cukru pudru
kieliszek rumu
około 300 g wiśni + opcjonalnie 100 g do dekoracji
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i ostudzić. Śmietanę ubić, pod koniec ubijania dodając cukier i łyżkę masła, dokładnie wymieszać, żeby w kremie nie było maślanych grudek. Dodać rozpuszczoną czekoladę (musi być całkowicie ostudzona, bo kremówka się zważy), kakao i rum. Dokładnie wymieszać. Około 150g wiśni pokroić w drobne kawałki i wraz z odrobiną soku dodać do kremu. Na pierwszym blacie bezowym ułożyć część z pozostałym 150g wiśni w całości i połowę kremu. Przykryć drugim blatem bezowym. Bardzo delikatnie docisnąć - trzeba uważać, żeby beza się popękała. Na blat położyć pozostałe wiśnie i krem. Udekorować dowolnie - np. wiśniami albo czekoladowymi ozdobami. Wsadzić do lodówki na dobę - tort musi spędzić tak dużo czasu w lodówce przed podaniem, bo dopiero wtedy "się przegryzie".
Szarlotka na kruchym cieście
Wbrew pozorom upieczenie naprawdę smacznej szarlotki, której smak będziemy wspominać przez długi czas, nie jest takie łatwe. Ja wychodzę z założenia, że w prostocie tkwi siła i najlepsza szarlotka to taka „bez udziwnień” - z dużą ilością jabłek, aromatem cynamonu i idealnie kruchym ciastem. Ważne, żeby użyć do niej soczystych jabłek i jeśli będą dość słodkie, nie trzeba ich dodatkowo dosładzać cukrem. Świetnie smakuje sama albo podana na ciepło z lodami waniliowymi i bitą śmietaną.
Składniki na tortownicę o średnicy 28 cm:
500 g mąki
250 g margaryny*
90 g cukru pudru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 żółtka
2 łyżki śmietany
bułka tarta do podsypania
2 kg jabłek (jeśli używacie renety albo antonówek, dodajcie 2-3 łyżki cukru)
2 łyżeczki cynamonu
*to tak naprawdę jedyne ciasto, w którym używam margaryny – lepiej wpływa na konsystencję spodu
Mąkę przesiać z cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia, dodać margarynę, śmietanę i żółtka. Szybko zagnieść kruche ciasto. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, a następnie wylepić 2/3 ciasta i wstawić do lodówki na godzinę. Resztę ciasta owinąć folią aluminiową albo włożyć do woreczka i wsadzić do zamrażalnika. Jabłka obrać ze skóry i wykroić z nich gniazda nasienne. Pokroić w cienkie plastry albo zetrzeć na tarce, a następnie dodać do nich cynamon.
Schłodzone ciasto wyjąć z lodówki i podsypać bułką tartą. Na spód wyłożyć jabłka. Na wierzch zetrzeć ciasto, które chłodziło się w zamrażalniku. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 160C. Piec 70 minut, aż wierzch się zezłoci. Ostudzić. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
Kim jest autorka bloga Cucina della Felicita?
Od jak dawna Pani bloguje i skąd pomysł na blogowanie?
Tak naprawdę bloguję dopiero od roku, ale pomysł na założenie bloga kulinarnego był w mojej głowie znacznie dłużej. Uwielbiam jeść, gotować, rozmawiać i czytać o jedzeniu, wyobrażać sobie smaki i planować menu na najbliższe tygodnie. Można powiedzieć, że jedzenie to moja obsesja i pasja. Zanim założyłam własnego bloga, regularnie ”podglądałam” przepisy innych blogerów, podziwiając piękne zdjęcia i ciekawe pomysły na dania. Pomyślałam, że publikowanie moich przepisów w sieci będzie świetną zabawą i znacznie ułatwi mi archiwizację tego, co przygotowałam – blog stał się moją internetową książką kucharską, do której sama wielokrotnie powracam i sprawdzam, w jaki sposób przyrządziłam daną potrawę. To, że wielu czytelników powraca na moją stronę i komentuje przepisy, które zamieszczam niesamowicie mnie mobilizuje do przygotowywania co raz to nowych potraw. Można powiedzieć, że dzięki temu, że prowadzę bloga gotuję bardziej różnorodnie niż wcześniej i pozwalam sobie na co raz więcej eksperymentów kulinarnych, które nie wątpliwie rozwijają moje umiejętności.
Jaką kuchnię Pani preferuje - gotować i konsumować?
To bardzo trudne pytanie, bo bardzo lubię eksperymenty i sięgam po przepisy z całego świata. Lubię gotować z dobrej jakości składników, nie stosuję sztucznych ulepszaczy smakowych, a w wypiekach używam tylko prawdziwego masła. Staram się sięgać po mąkę razową i świeże produkty sezonowe. Jeśli miałabym wybrać dwie kuchnie, które są najbliższe mojemu sercu, z pewnością byłaby to kuchnia polska i kresowa oraz kuchnia włoska. Kuchnia włoska zawsze kusiła mnie niesamowitymi zapachami świeżych ziół i bogactwem świeżych składników. Cenię ją także za prostotę – w końcu jakby pomyśleć o najsłynniejszych potrawach pochodzących ze słonecznej Italii, wiele z nich nie wymaga od nas spędzenia całego dnia w kuchni i kupna bardzo wyszukanych składników, czego doskonałym przykładem jest panna cotta, którą robi się z gotowanej śmietanki albo cała gama makaronów, które możemy przyrządzić z praktycznie każdym dodatkiem i dowolnej kombinacji smakowej. Jeśli chodzi o kuchnię polską, to myślę, że ma ona wiele niewykorzystanego potencjału. Większość osób kojarzy ją jedynie ze schabowymi z ziemniakami i surówką, sztuką mięsa w sosie na bazie zasmażki, miską ogórkowej oraz pierogami. Myślę, że jest to bardzo krzywdzące i z biegiem lat tracimy swoje kulinarne tradycje, a te mają nam bardzo wiele do zaoferowania. Bardzo lubię klasyczne dania kuchni polskiej, takie jak pierogi, czy żurek, ale staram się także sięgać po te mniej znane, a warte przyrządzenia potrawy, np. hreczanyky pochodzące z Kresów. Poza tym jestem zwolenniczką kuchni fusion i lubię bawić się smakami, nadając tradycyjnym potrawom odrobinę nowoczesności. W końcu pierogi można zrobić z ciasta szpinakowego albo nadziać je białym serem z łososiem i zapiec je pod kołderką z sosu pomidorowego
Mimo że na blogu publikuję przepisy zarówno na dania słodkie, jak i wytrawne, to muszę przyznać, że moją specjalnością wciąż pozostają wszelkiego rodzaju słodkości. Uwielbiam wyrabiać ciasto drożdżowe i potem patrzeć jak pięknie wyrasta w piekarniku, wymyślać kombinacje smakowe do tortów i zajadać się sernikami ze wszystkimi możliwymi dodatkami.
Skąd czerpie Pani kulinarne inspiracje?
Codziennie przeglądam polskie i zagraniczne blogi kulinarne, czytam kilka czasopism o tej tematyce (np. „Good Food magazine” i „Kuchnię”) oraz kolekcjonuję książki kucharskie – w swojej kolekcji mam już wiele pozycji z przepisami ze wszystkich stron świata, a także takie poświęcone tylko wypiekowi chleba, przyrządzaniu ryb albo tradycyjnym polskim ciastom i deserom. Muszę przyznać, że w swoim zbiorze przepisów znalezionych w internecie i wyciętych z gazet mam już kilka tysięcy dań. Ostatnio zaczęłam się nawet zastanawiać, czy starczy mi życia na wypróbowanie tego wszystkiego... Inspiracje czerpię także z otaczającego mnie świata i miejsc, które odwiedzam w ramach wakacyjnych podróży. Fakt, że przez pół roku mieszkam w Anglii, a przez resztę czasu w Polsce, bardzo ułatwia mi poznawanie nowych smaków. Dzięki temu mogę powoli wypracowywać swój unikalny styl gotowania, łącząc to co dobre w wielu kulinarnych tradycjach. W Anglii można bez problemu kupić egzotyczne owoce, warzywa, przyprawy i znakomite sery, a także wybrać się do restauracji i barów serwujących potrawy z całego świata za rozsądne ceny. W Polsce za to przypominam sobie o smakach z dzieciństwa i prostych daniach, np. racuchach, które zawsze pozostaną moim ulubionym „comfort food”.
Czy korzysta Pani z przepisów innych?
Oczywiście, że korzystam z przepisów innych. Myślę, że czerpanie inspiracji z przepisów innych osób, a następnie eksperymentowanie z nimi po swojemu, jest świetnym sposobem na doskonalenie swoich umiejętności, a także dobrym sposobem na znalezienie swojego własnego kulinarnego „ja”. Ważne jest tylko, żeby nie podążać ślepo za przepisami innych. Gotowanie jest według mnie sztuką, a dobry kucharz, nawet amator, powinien wkładać cząstkę swojej duszy we wszystko, co tworzy.
Co do programów kulinarnych, to muszę przyznać, że bardzo lubię oglądać różne kulinarne konkursy, np. Master Chef i Top Chef, w których można znaleźć wiele inspiracji – ludzie, którzy w nich startują zazwyczaj są pełni pasji, energii i kreatywności, dzięki czemu tworzą na talerzach niesamowite dzieła, które są dla mnie bardzo inspirujące. Pokazują, że przy odrobinie fantazji i umiejętności można stworzyć prawdziwe arcydzieło z niczego.
Nie mam swojego kulinarnego guru. Lubię przepisy wielu znanych kucharzy, np. Gordona Ramsaya, Jamiego Olivera i Sophie Dahl, ale żadnego z nich nie nazwałabym mistrzem. Są dla mnie jedynie źródłami inspiracji i muszę przyznać, że dużo częściej sięgam po przepisy innych blogerów albo mniej znanych osobistości. Lubię po prostu wiedzieć, co smakuje innym, bo wtedy jest szansa, że to posmakuje także mnie i mojej rodzinie.
Fot. kraina-szczesliwosci.blogspot.com