Przede wszystkim odpowiednio marynuję mięso, jeszcze na dzień przed pieczeniem i zostawiam w lodówce na noc. Niekiedy dodaję do marynaty wino i plastry cytryny – wtedy mięso zyskuje charakterystyczny smak.
Najłatwiej jest piec mięso w rękawie lub folii do pieczenia – wtedy zawsze oprócz mięsa wlewam sos z marynaty i jeszcze ok. pół szklanki wody, zawiązuję dokładnie folię, tak, żeby nie było dopływu powietrza i nastawiam piekarnik.
Jeżeli nie mam akurat w domu folii do pieczenia posługuję się folią aluminiową, wprawdzie daje mniejsze efekty, ale jeżeli szczelnie obłożę mięso i podleję marynatą – jest nadal soczyste.
Innym sposobem – mojej babci – jest obkładanie chudego mięsa cienkimi plastrami boczku, nadaje on ciekawy aromat, a wytopiony z boczku tłuszcz nasyca nasze mięso.
Oprócz tego można przed pieczeniem przysmażyć kawał mięsa z każdej strony – białko się zetnie i nie będzie wysuszało mięsa w środku. Sposób nawet dobry, ale mniej zdrowy z pewnością. Polecam więc najbardziej folie do pieczenie – bo są łatwo usuwalne i dają chyba najlepsze efekty, przy tym jedzenie jest naprawdę smaczne. Czytałam jeszcze gdzieś, że można mięso szpikować słoniną i wtedy też powinno nie być suche, ale ta metoda jakoś mnie odstrasza, może z powodu słoniny – ani razu jeszcze jej nie próbowałam ;)