Upalne dni dotkliwie dają nam się we znaki. Żar leje się z nieba, a pot z naszych czół, mamy ochotę zostawić to wszystko i postępując zgodnie ze słowami popularnej piosenki: „chłodne piwko w cieniu pić”. Co zrobić jednak, gdy musimy utrzymać trzeźwość myślenia i zapasy energii, pomimo niesprzyjających pracy i działaniu, letnich warunków?
Wszystkim tym, którzy bez kawy funkcjonować nie potrafią, a jednak odrzuca ich myśl o spożywaniu gorącego napoju, proponujemy letnią dawkę kofeinowej używki – kawę mrożoną. Prostą i szybką do zrobienia, a kojącą zmysły i zapewniającą orzeźwienie oraz dawkę energii.
Sposób przygotowania:
Do wysokiej szklanki (swego czasu można było specjalnie do takiej kawy kupić zestawy ze szklanką od Nescafe) wsypujemy dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej. Kto lubi, niech dorzuci odpowiednią dla siebie dawkę cukru (np. 2 łyżeczki). Następnie do jednej trzeciej wysokości zalewamy gorącą wodą i czekamy aż przestygnie – chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, aby samą taką kawę przygotować wcześniej. Następnie dopełniamy mlekiem do ¾ wysokości szklanki, wrzucamy 4 kostki lodu i na wierzch sporą porcję (dopełniającą szklankę) lodów, najlepiej śmietankowych lub waniliowych - może być to np. pół porcji Big Milka. Na koniec dekorujemy to „czapą” z bitej śmietany i wbijamy w całość słomkę. Kawa najlepiej smakuje spijana właśnie przez słomkę tuż pod powierzchnią lodów. Niebo w gębie, raj dla duszy, zastrzyk chłodzącej energii dla wycieńczonego upałami organizmu.
Osoby liczące kalorie mogą odjąć od przepisu cukier i śmietankową „czapkę”, choć – jak mawia jedna moja znajoma - „największy urok kawy mrożonej właśnie w bitej śmietanie!”.
Smacznego!