zazdrośc w pracy!!!

napisał/a: Lorelay 2008-10-18 17:21
Wiecie co, nie chce nikogo obrażać, ale mój tata zawsze mówi, że jak gdzieś pracuje dużo kobiet to wtedy tam jest jak w gnieździe żmij. Nie twierdze, że tak jest zawsze i wszędzie, ale u mnie akurat to się sprawdza. W mojej pracy zespół w 80% złożony jest z kobiet i dobrze jest tylko wtedy kiedy każdy patrzy na siebie a wszelkie rozmowy toczą się wokół spraw służbowych, pogody i takich pierdół.

Ja pracuje jeszcze z koleżankami ze studiów i poprzedniej pracu i niestety zawiodłam się na nich najbardziej. Np. póki on e były w związkach a ja miałam okres kiedy byłam sama i jeszcze musialam sobie poradzić z różnymi sprawami to było ok. Kiedy jednej z nich rozleciał się związek a ja poznałam mojego przyszłego męża towszystko się zmieniło. Najbardziej odczułam to po powrocie z urlopu, okazało się ze obgadana jestem (i to jest delikatne ujęcie sytuacji) z każdej mozliwej strony, plus moja koleżanka której pomogłam znaleźć pracę ma chrapkę na moje stanowisko. Wierzcie mi, że odechciało mi sie tego wszystkiego.

Na ta cała sytuację znalazłam jedną metodę, przestalam cokolwiek im mówić o prywatnych sprawach, skupilam sie na pracy a jak juz gadamy to na prawde o bzdurach i od tego czasu mam spokój bo nie mają tematu to znalazły inny obiekt.

Jak to mówią: Taki life....
napisał/a: Edytka 2008-12-28 19:13
Lorelay napisal(a):Wiecie co, nie chce nikogo obrażać, ale mój tata zawsze mówi, że jak gdzieś pracuje dużo kobiet to wtedy tam jest jak w gnieździe żmij. Nie twierdze, że tak jest zawsze i wszędzie, ale u mnie akurat to się sprawdza.

W mojej nowej pracy niestety też. Ale mieszają 2 babeczki, a właściwie teraz to już tylko jedna bo ta 2 się zwolniła. Ale ogólnie atmosfera jest chora. Laska która tak miesza ma mnie wszystkiego nauczyć, bo szef chce abyśmy robiły wszystko wspólnie z racji tego ze któraś z nas może wyjechać na urlop, zachorować, lub zajść w ciążę i ja rozumiem takie podejście szefa. Natomiast ta dziewczyna czuje się chyba zagrożona i do niczego mnie nie dopuszcza, a kiedy ją o coś pytam jej odpowiedz jest zawsze taka sama - nie martw się tego akurat nie musisz wiedzieć. Meczy mnie ta cała sytuacja... Niby jakim prawem ona mi mówi co ja mam umieć, a czego nie? Najbardziej boje się, że kiedyś zaistnieje taka sytuacja że jej nie będzie i wszystko spadnie na mnie i sobie nie poradzę bo najzwyczajniej nie będę wiedziała jak i wtedy szef będzie miał do mnie pretensje.
napisał/a: praca4u.net 2009-03-14 10:18
Lorelay napisal(a):
Na ta cała sytuację znalazłam jedną metodę, przestalam cokolwiek im mówić o prywatnych sprawach, skupilam sie na pracy a jak juz gadamy to na prawde o bzdurach i od tego czasu mam spokój bo nie mają tematu to znalazły inny obiekt.

Popieram, też w pracy staram się jak najmniej mówić o swoim życiu prywatnym. Jak już z kimś rozmawiać to z osobą, która w życiu odniosła sukces i nie jest zazdrosna i zawistna.
napisał/a: ~gość 2009-03-19 10:55
w moim zawodzie trzeba uwazac na wszystko-nia ma miejsca na przyjaznie sama sie o tm przekonalam.i nie jest to problem nowej bluzki czy fryzury.wciągnelam kolezanke bo sie zwolnilo stanowisko, pomoglam w obsludze programu bo radzila sobie gorzej...morał?podlizywanie sie szefowej, proby szefowania mi, pytania wtedy kiedy nie ma s zefowej, za to kiedy ja nawet cos d siebie powiedzialam odrazu na glos mi tumaczyla...wnoisek-na koniec miesiaca uslyszalam ze..radze sobie gorzej niz kolezanka co najgorsze...wszelkie proby uswadomienia jej ze zzaachowuje sie jak swinia nie docierały.wszelkie rozmowy na temat pieniedzy zostaly ucinane przeze mnie.na poczatku trzymalysmy sztae bo szefow plaila nam grosze.potem zauwazylam jednak ze rzecz rozbiega sie o to by tylko ona wiecej dostawala.