Składają się na to depozyty i lokaty bankowe 243,9 mld zł, oszczędności w otwartych funduszach emerytalnych 127,3 mld zł, tytuły uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych 88,4 mld zł, inwestycje w akcje na giełdzie 53,5 mld zł, dłużne papiery skarbowe 12,5 mld zł, ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe 29,2 mld zł. Pozostałe około 70 mld nie zostały nigdzie zainwestowane.
Jak wynika z ostatniego raportu Analiz Online wartość środków zgromadzonych przez fundusze emerytalne na koniec pierwszego półrocza br. wzrosła do 138,3 mld zł.
Nie każdy ma konto bankowe
Jak wynika z powyższego raportu, lokaty bankowe stanowią zdecydowanie największy udział w oszczędnościach Polaków. Wiele osób stało się mimowolnymi klientami banków, gdyż pracodawcy w zdecydowanej większości przekazują wynagrodzenia na rachunki bankowe. Niektórzy wolą jednak odbierać wynagrodzenie w gotówce i przechowywać je na kontach członków rodziny lub „w pończochach”. Wiele osób przechowuje w bankach bieżące oszczędności, gdyż nie zna lub obawia się nowoczesnych form inwestowania. Obecne oprocentowanie lokat bankowych jest bardzo niskie i kształtuje się na poziomie 3-4%. Stąd coraz więcej ludzi poszukuje innych form inwestowania, które - niejednokrotnie bardziej ryzykowne - posiadają wyższy potencjał generowania zysków.
Tu należy dodać, że poziom ubankowienia polskiej gospodarki i społeczeństwa jest niski. Jak podaje Pentor tylko 78% gospodarstw domowych posiada rachunek bankowy.
W krajach Unii Europejskiej wskaźnik ten kształtuje się na poziomie 100%.
Aby pozyskać klientów, polskie banki dokonują zmiany sposobu obsługi klientów, starając się nie pełnić dalej roli pośrednika między oszczędzającymi i pożyczkobiorcami. Obecnie prześcigają się w ofertach zawierających nowe produkty finansowe.
Oferta banków
Jednymi z nich są produkty strukturyzowane. Są to instrumenty finansowe dające inne możliwości osiągania zysków, niż lokaty bankowe czy gra na giełdzie. Ich wyniki są uzależnione od sytuacji na różnych rynkach, nie tylko finansowym lecz również towarowym i walutowym. Najczęstszym chwytem marketingowym jest gwarancja zwrotu 100% zainwestowanego kapitału, w przypadku zaistnienia najgorszego scenariusza. W materiałach promocyjnych banku i prospektach emisyjnych są określane profile wypłaty, co nie zawsze jest czytelne i jasne, nawet dla nieźle wyedukowanego klienta banku. Pozostaje mu więc zaufanie i wiara w bank. Nie można przeoczyć, że gwarancja zwrotu kapitału obowiązuje dopiero w dniu wygaśnięcia produktu. Może się zdarzyć, że kilkuletnia inwestycja zakończy się fiaskiem i klient musi się zadowolić otrzymaniem z powrotem nominalnej wartości zainwestowanej sumy, co biorąc pod uwagę inflację, równa się poniesieniu straty. Wcześniejsze przedstawienie do wykupu produktu strukturyzowanego wiąże się zazwyczaj z potrąceniem dyskonta. Jednak przemysł produktów strukturyzowanych kwitnie a finansiści głowią się nad kolejnymi mutacjami produktów, przykładając dużą wagę do ładnego opakowania. Biorąc pod uwagę ryzyko inwestycyjne oraz potencjał zarabiania produkty strukturyzowane należałoby uplasować pomiędzy lokatą bankową a tytułami uczestnictwa w zrównoważonych funduszach inwestycyjnych.
Taniec na parkiecie
Osoby nie stroniące od ryzyka wybierają grę na giełdzie. Rozpoczynając jednak przygodę na parkiecie, należy mieć świadomość, że giełda nie jest maszynką do robienia pieniędzy. Graczy jest tam wielu, którzy dysponują doświadczeniem, odpowiednią wiedzą i narzędziami. Dziś racjonalny inwestor poświęca dużo czasu na pracę analityczną, dysponuje na bieżąco danymi z różnych źródeł, co powala mu uzyskać kilka procent przewagi nad pozostałymi inwestorami. Biegle wykorzystuje narzędzia jakie daje analiza fundamentalna lub techniczna.
Na rynek kapitałowy, stanowiący część wielkiego światowego rynku finansowego ma wpływ tak wiele czynników trudnych do przewidzenia, że można przyjąć, że wynik takiej gry jest zmienną losową. Taka niepewność, co do kierunku zmian rynku akcji determinuje określony poziom ryzyka inwestycyjnego. Czy można zmniejszyć ryzyko poniesienia strat w wyniku popełnienia błędnej decyzji inwestycyjnej? Odpowiedź brzmi twierdząco. Z pomocą przychodzi ”dywersyfikacja”. Można nabywać na przykład akcje spółek funkcjonujących w różnych sektorach gospodarki lub na różnych giełdach światowych. Należy unikać dywersyfikacji naiwnej i dobierać do portfela akcje, których historyczne kursy nie są ze sobą skorelowane lub skorelowane ujemnie. Tu należy dodać, że ilość spółek w portfelu nie powinna być większa niż 15. Nie można zapominać, że nadmierne zwiększanie ilości spółek nie tylko podnosi koszty transakcyjne lecz praktycznie niewiele pozytywnego wnosi. Inwestycje giełdowe wymagają zastanowienia się co odzwierciedlają aktualne poziomy cen walorów. Określenie czy rynek znajduje się w przededniu bessy jest niezwykle trudne i już wielu analityków serwując od dwóch lat takie prognozy poniosło porażkę.
Inwestorzy nieskłonni do ryzyka mogą inwestować w dłużne papiery wartościowe. Największa podaż istnieje na rynku obligacji i bonów skarbowych. Jest to papier najpewniejszy, jednak rentowność na poziomie 5,25% niewielu może zadowolić. Obligacje korporacyjne posiadają nieco wyższą rentowność, lecz ich oferta jest na naszym rynku niezwykle uboga. Należy tu nadmienić, że są to papiery o wyższym stopniu ryzyka niż „skarbówki”. Można też inwestować w obligacje municypalne czy krótkoterminowe papiery komercyjne emitowane przez przedsiębiorstwa.
Przejdźmy do inwestycji o zdecydowanie wyższym potencjale zarabiania, lecz niestety również o wyższym poziomie ryzyka. Mowa o instrumentach pochodnych: kontraktach terminowych i opcjach. Na rynku polskim można inwestować w nie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie SA lub WGT S.A. Pewne możliwości prowadzenia takich inwestycji istnieją w bankach. Dostęp do platform transakcyjnych poprzez internet pozwala zawierać transakcje na pochodnych na wielu rynkach światowych, praktycznie na wszystkich aktywach, na jakie one opiewają.
To jednak wyższa szkoła jazdy, wymagająca dużej wiedzy i opanowania. A wszystko za sprawą dźwigni finansowej, która może dać bardzo wysokie zyski ale także duże starty. W przypadku kontraktów terminowych działa ona symetrycznie w obie strony. Na opcjach można zarabiać poprzez ich sprzedaż (wystawienie, inaczej zajęcie pozycji krótkiej) inkasując cenę opcji (premię) lub osiągając zysk wynikający ze zmiany ceny aktywa bazowego w stosunku do ceny wykonania ustalonej przy nabyciu opcji. Ograniczone ryzyko występuje przy nabywaniu opcji (pozycja długa). Maksymalna strata ogranicza się wówczas do zapłaconej ceny (premii). Prawidłowe przewidzenie kursu opcji a więc zakup właściwej opcji pozwala na osiągnięcie znacznego zysku przy stosunkowo niskim poziomie zaangażowania finansowego. Teoretycznie nieograniczoną stratę może ponieść inwestor sprzedający opcję kupna (call). Strata przy sprzedaży opcji sprzedaży (put) jest ograniczona do ceny wykonania opcji pomniejszonej o otrzymaną premię.
Wniosek: wystawianie opcji jest wysoce ryzykowne a maksymalny zysk stanowi kwotę uzyskanej premii.
Inwestować zbiorowo
Jak widać inwestowanie na giełdzie to dziś niezwykle pracochłonna działalność a jednocześnie obarczona dużym ryzykiem. Do takiej konkluzji dochodzi coraz więcej osób powierzając problem zarządzania swoimi środkami specjalistom zarządzającym funduszami inwestycyjnymi. Zespoły finansistów, dysponujących dostępem do najnowszych informacji, posiadających narzędzia pozwalające określić trendy rynkowe są w stanie lepiej zarządzać środkami, niż działający w pojedynkę inwestor. Ponadto, posiadając duże środki mogą realizować lepiej proces dywersyfikacji portfela, ponosząc jednocześnie niższe jednostkowe koszty transakcyjne, które łatwiej im było wynegocjować z domami maklerskimi i brokerami. Ewentualne bankructwo jednej ze spółek w takim przypadku niewiele odbije się na wartości dobrze zdywersyfikowanego portfela w przeciwieństwie do portfela pojedynczego inwestora, posiadającego akcje kilku spółek.
Na koniec czerwca na naszym rynku funkcjonowało 362 funduszy inwestycyjnych zarządzających aktywami o wartości 139 mld zł. Fundusze te stosują różne strategie, inwestując w różnorodne aktywa na wielu rynkach. Niektóre wykorzystują odważne metody inwestowania, zbliżone do stosowanych przez fundusze hedgingowe. Każdy z nich charakteryzuje się określonym poziomem ryzyka inwestycyjnego oraz stopa zwrotu. Inwestor w zależności od osobistych preferencji może dobrać dla siebie odpowiedni fundusz. W ostatnim czasie, niczym po deszczu, wyrastają fundusze parasolowe. Pod takim parasolem kryje kilka subfunduszy o różnych profilach inwestycyjnych. W zależności od sytuacji rynkowej inwestor może przenosić aktywa pomiędzy poszczególnymi subfunduszami. Zaletą tego rodzaju wehikułów finansowych jest brak obowiązku płacenia podatku przy każdej zmianie subfunduszu, co jest głównym atutem marketingowym. Obowiązek podatkowy powstaje dopiero po zakończeniu inwestycji.
Chciałbym wspomnieć jeszcze o funduszach obligacji oraz akcji zagranicznych denominowanych w walutach obcych. Występuje tu problem ryzyka walutowego. Dotyczy to również tytułów uczestnictwa funduszy zagranicznych dystrybuowanych w naszym kraju, np. luksemburskich. Niejednokrotnie atrakcyjne stopy zwrotu są pomniejszane w wyniku umocnienienia złotego. Należy dodać, że w okresie ostatnich trzech lat kurs dolara spadł o 30% natomiast euro ponad 20%. Takie straty kursowe ponieśli inwestujący w fundusze denominowane w dolarach oraz euro. Stąd zamiast zysków pojawiły się straty. Dlatego też indeks obrazujący zyskowność funduszy inwestycyjnych za ostatnie 36 miesięcy prezentowany przez Analizy Online pokazuje stratę na funduszach denominowanych w dolarach 18,6% oraz 13,4% To niemiła wiadomość, w sytuacji, kiedy fundusze akcji denominowane w złotych w tym okresie zarobiły prawie 170%. Tak więc Kowalski osiągający przychody w swej narodowej walucie, posiadający jednostki funduszu denominowanego w dolarach czy euro, jest narażony na ryzyko walutowe. Inwestycje w takie fundusze mają sens, gdy przychody są osiągane w walucie obcej.
Inwestycje w fundusze inwestycyjne należy traktować, jako średnio lub długoterminowe. Zaleca się, aby horyzont inwestycji nie był krótszy niż trzy lata. Zaletą zdecydowanej większości funduszy jest wysoka płynność, tzn. szansa wyjścia z inwestycji w dowolnym momencie bez poniesienia z tego powodu straty. Pewne ograniczenia występują w przypadku funduszy zamkniętych, gdzie wycena i umorzenie udziałów nie odbywa się codziennie, lecz np. co miesiąc.
Inwestycje alternatywne
Wolne środki można dziś dobrze zainwestować również w aktywa poza rynkiem kapitałowym. Noszą one nazwę inwestycji alternatywnych. W pierwszej kolejności wskazać należy na inwestycje w nieruchomości. W ostatnich latach, szczególnie po naszej akcesji do Unii Europejskiej ich ceny wzrastają w oszałamiającym tempie, szczególnie w dużych aglomeracjach oraz miejscowościach o walorach turystycznych. Interesującą alternatywą jest zakup ziemi. Szczególnie wysoki potencjał może dać ziemia rolna, którą można kupić znacznie taniej niż działki budowlane. Po jej przekwalifikowaniu może być sprzedana z kilkakrotną „przebitką”. Może być ona przeznaczona również pod uprawy rolne, co pozwala uzyskać dochody z dopłat unijnych. W ostatnich czasach duże zyski osiągnęli inwestorzy nabywający działki rekreacyjne, znajdujące się nad brzegiem jezior, morza czy w górach.
Inwestycje w nieruchomości, wymagają jednak zaangażowania znacznych nakładów finansowych. Stąd dla zdecydowanej większości naszego społeczeństwa nie są one dostępne. Rozwiązaniem jest zakup na kredyt, co wiąże się ze stałymi obciążeniami na wiele lat. Jednak, ryzyko utraty zdolności kredytowej zwiększa się z długością okresu spłaty kredytu, wiekiem, pogorszeniem stanu zdrowia, dekoniunkturą gospodarczą oraz wysokością rat. Nie zawsze jest to brane pod uwagę. Dziś banki są skłonne udzielić kredytu nawet na 50 lat, nie żądając poręczenia cywilnego, na kwoty przekraczające nawet 100% wartości nieruchomości. Przyjmowanie poręczenia osoby fizycznej mijałoby się tu z celem, gdyż w ciągu takiego okresu może ona umrzeć. Dotyczy to również kredytobiorcy. Błędem byłoby mniemanie, że bank przejmuje ryzyko takiego kredytu. Instytucje te potrafią doskonale zabezpieczyć swe interesy. I dopóki ostatnia rata nie będzie spłacona mieszkanie należy do banku, chociaż kredytobiorca żyje w złudnym przekonaniu, że jest jego właścicielem. Tak długoterminowe inwestycje nie są odpowiednie dla osób w dojrzałym wieku o ile nie wiadomo czy potomkowie chętnie przejmą zobowiązania. Kupując nieruchomość, czy to na użytek własny, czy w celu inwestycyjnym (wynajem lub spekulacja lub jedno i drugie), należy zdawać sobie sprawę z obowiązku zarządzania nią. Koszty konserwacji, remontów, zabezpieczenia, ubezpieczenia a także czynszu oraz podatków mogą pochłonąć znaczną część przychodów z wynajmu.
W ostatnim czasie niektóre banki oferują kredyty na zakup mieszkania na wynajem. Jako przychody w przyszłości przyjmuje się antycypowany czynsz z wynajmu. Nie jest więc wymagane stałe miejsce pracy. To wygodna forma inwestycji lewarowanej, szczególnie, gdy bank oferuje również karencję w spłacie rat kapitałowych, bywa że do pięciu lat. Wówczas kredytobiorca spłaca jedynie odsetki, które może pokryć z otrzymywanego czynszu. Przyjmując, że po okresie karencji w spłacie kredytu mieszkanie jest sprzedane za cenę o 20% wyższą, otrzymany zysk stanowi wynik inwestycji w całości lewarowanej.
Jeżeli ktoś nie posiada odpowiedniej zdolności kredytowej ani dużych środków może uczestniczyć w rynku nieruchomości nabywając certyfikaty inwestycyjne funduszy nieruchomości. W naszym kraju dopiero rozpoczynają one działalność, na Zachodzie to dziś poważny segment rynku finansowego. Kilka towarzystw funduszy inwestycyjnych uruchomiło działalność takich funduszy, które inwestują zarówno w nieruchomości mieszkalne, biurowe i przemysłowe w kraju oraz za granicą. Za stosunkowo niewielką kwotę można partycypować we wzroście cen nieruchomości o różnym przeznaczeniu w różnych miejscowościach. Tak zdywersyfikowany portfel pozwala uniezależnić się od koniunktury lokalnej jak też sektorowej. Inwestor może wyjść z inwestycji, przedstawiając certyfikaty do umorzenia lub je sprzedając.
Rosnącym zainteresowaniem cieszą się obecnie giełdy towarowe pozwalające na inwestowanie w towary giełdowe, jak: surowce energetyczne czy metale, płody rolne, stopy procentowe, indeksy a nawet...pogodę. Oczywiście inwestor nie jest zobligowany do odebrania, na przykład pełnego tankowca ropy naftowej, stu ton miedzi, kilograma złota, czy tysiąca ton kukurydzy. Zarabia na różnicach wartości kontraktów. Są to jednak inwestycje ryzykowne, ze względu na dźwignię finansową.
Wolne środki można również zainwestować na rynku walutowym forex. Jest to obecnie największy i najbardziej płynny rynek finansowy świata z dziennymi obrotami rzędu 1,5 bln USD. Nie zna on pojęcia bessy ani hossy, gdyż handluje się tam kursami par walut – jeżeli jedna drożeje to druga tanieje i vice versa. Wygra ten, kto stanie po właściwej stronie. Z domowego zacisza poprzez platformę internetową każdy może kupować lub sprzedawać kontrakty (pot. loty) opiewające na wysokie sumy dolarów, euro, franków, funtów, jenów, i to inwestując stosunkowo niewielką kwotę (depozyt). Oczywiście gracz forex-u nie jest zobowiązany do wykupienia np. miliona euro. Rozliczana jest jedynie różnica między wartością lot’a przy sprzedaży oraz zakupie kontraktu. Daje to możliwość osiągania dużych zysków, gdyż tutaj dźwignia finansowa może sięgać nawet 100:1. Niestety dźwignia ta działa w obydwie strony jednakowo sprawnie i w krótkim czasie może spowodować wyzerowanie konta inwestora. Może się on przed tym uchronić stosując zlecenia stop-loss, lecz skazuje się w ten sposób na akceptację dotychczas poniesionych strat, bez możliwości odegrania. Tak więc forex to gra jedynie dla facetów o stalowych nerwach.
Istnieje jeszcze wiele sposobów na ulokowanie wolnych środków, a jest ich coraz więcej. Jak mówią statystyki zarabiamy coraz więcej i żyje nam się dostatniej. Możemy wybierać wśród inwestycji w diamenty, wino ze szczepu Cabernet Sauvignon „en premeur”, tzn. jeszcze fermentowane w beczkach w piwnicach winnicy w Bordeaux, stare meble, porcelanę, szkło artystyczne, dzieła sztuki, pamiątki po słynnych ludziach czy zbiory kolekcjonerskie. Jest tak wiele sposobów pomnażania ciężko zarobionych pieniędzy, że zapewne każdy znajdzie coś dla siebie. Ważne, aby nasze pieniądze nie znajdowały się tam, gdzie nie ich miejsce – w pończochach
Jan Mazurek