Codzienne życie płynęło mi spokojnie i przewidywalnie. Miałem dobrze płatną pracę jako kierownik w dużej firmie budowlanej, co pozwalało nam z Alicją żyć na dobrym poziomie. Nasze małżeństwo wydawało się stabilne, chociaż od pewnego czasu czułem, że coś się zmienia. Alicja, z którą przeżyłem tyle lat, zaczęła zachowywać się inaczej.
Ostatnio, przeglądając wyciągi bankowe, zauważyłem serię niepokojących wydatków. Kwoty, które były znacznie większe niż zwykle, i to na rzeczy, których Alicja nigdy wcześniej nie kupowała. Były tam rachunki za drogie ubrania, dziwne restauracje, a także hotele w miejscach, do których nie jeździliśmy razem.
Starałem się zrozumieć, co się dzieje. Może to kryzys wieku średniego, może potrzebowała czegoś nowego w swoim życiu. Ale te wydatki były coraz większe i coraz częstsze. Próbowałem z nią o tym rozmawiać, ale zawsze znajdowała jakieś wymówki. Twierdziła, że to prezenty dla rodziny, że organizuje niespodzianki, wyjazdy z przyjaciółkami, ale w głębi duszy wiedziałem, że coś ukrywa.
Codziennie wychodziłem do pracy z ciężarem na sercu, a wracając do domu, widziałem w Alicji coś, czego nie potrafiłem zidentyfikować. Czy to była wina? A może po prostu starała się ukryć prawdę? Wiedziałem, że muszę dowiedzieć się, co się dzieje, zanim nasze życie całkowicie się rozpadnie.
Trwoniła coraz więcej pieniędzy
– Alicja, co to ma być? – zapytałem, rzucając na stół wyciąg bankowy. – 1200 złotych w jednym sklepie, 800 złotych w restauracji, do której nigdy nie chodzimy? Czy możesz mi to wytłumaczyć?
Alicja podniosła głowę znad książki, którą czytała, i spojrzała na mnie zdziwiona, jakby nie rozumiała, o co mi chodzi.
– To moje prywatne sprawy, Robert – powiedziała spokojnie, choć jej oczy zdradzały lekkie zdenerwowanie. – Nie muszę się tłumaczyć z każdego wydatku.
Poczułem, jak gniew we mnie rośnie.
– Prywatne sprawy? Prywatne sprawy za nasze wspólne pieniądze? – podniosłem głos, starając się utrzymać kontrolę nad emocjami. – Alicja, te kwoty są ogromne! Co ty robisz z tymi pieniędzmi?
Ona wzruszyła ramionami i wróciła do czytania, jakby moja złość była niczym więcej niż irytującym brzęczeniem muchy.
– Nie przesadzaj, Robert. Wszystko jest pod kontrolą.
– Pod kontrolą? – wybuchłem, nie mogąc się powstrzymać. – Widzę, jak wygląda nasze konto. To nie jest pod kontrolą. Musimy o tym porozmawiać na poważnie.
Alicja westchnęła, zamknęła książkę i spojrzała na mnie z irytacją.
– Naprawdę? Musisz robić z tego taką aferę? To tylko pieniądze.
– Tylko pieniądze? – powtórzyłem, niemal nie wierząc własnym uszom. – Pracuję na nie ciężko każdego dnia. A ty szastasz nimi na prawo i lewo, jakby to były grosze.
Żona podniosła się z fotela, wyraźnie zdenerwowana.
– Przestań mnie kontrolować. Mam prawo wydawać pieniądze tak, jak chcę.
– Nie, jeśli to prowadzi nas do ruiny! – krzyknąłem, tracąc nad sobą panowanie. – Co takiego robisz z tymi pieniędzmi, że nie możesz mi tego wyjaśnić?
Milczała przez chwilę, a potem jej spojrzenie stało się twarde.
– To moje sprawy, Robert. I nie będziesz mi mówił, co mogę, a czego nie mogę robić.
Czułem, jakby między nami wyrósł mur. Niezrozumiały, niewidoczny, ale nie do pokonania. Między nami zrobiło się zimno, mimo że był środek lata. Widziałem, że nie mogę jej zmusić do mówienia, ale musiałem wiedzieć. Musiałem zrozumieć, co się dzieje.
Odszedłem od stołu, próbując uspokoić emocje. Alicja wróciła do swojej książki, jakby nic się nie stało. Ale dla mnie to była walka, której końca nie widziałem. Moja podejrzliwość rosła, a miłość do Alicji powoli ustępowała miejsca złości i poczuciu zdrady.
– Robert, musisz się uspokoić – powiedziała po chwili Alicja, nie podnosząc wzroku. – Przesadzasz.
– Może i przesadzam – odpowiedziałem cicho, ale stanowczo. – Ale nie przestanę, dopóki nie dowiem się prawdy.
Odwróciłem się i wyszedłem z pokoju, zostawiając ją samą. W głowie kłębiły mi się pytania, na które nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Czułem, że nasze małżeństwo wisi na włosku, a ja nie wiedziałem, jak to naprawić. Wiedziałem tylko jedno – muszę dowiedzieć się, co Alicja ukrywa, zanim będzie za późno.
Próbowałem dowiedzieć się prawdy
Kilka dni później nie mogłem już wytrzymać.
– Alicja, musimy pogadać – powiedziałem stanowczo, wchodząc do sypialni. Alicja spojrzała na mnie z irytacją.
– Robert, co znowu? – zapytała znużonym głosem.
– Czy ty mnie zdradzasz? – wyrzuciłem z siebie bez zbędnych wstępów.
Zamilkła, patrząc na mnie z zaskoczeniem. Przez chwilę widziałem, jak walczy z odpowiedzią.
– Skąd taki pomysł? – starała się brzmieć pewnie, ale jej głos zadrżał.
– Wydatki, tajemnice... – wymieniłem, próbując ukryć drżenie w głosie. – To wszystko się nie zgadza.
Żona odwróciła wzrok, próbując zmienić temat.
– Robert, to jest absurdalne. Przestań mnie oskarżać. Nie masz żadnych dowodów.
– Dowodów? – powtórzyłem, podnosząc głos. – Wydajesz nasze pieniądze na coś, czego nie chcesz mi wyjaśnić!
– Mam swoje życie, Robert! – wybuchła nagle. – Nie możesz kontrolować każdego mojego ruchu!
– To nie jest kwestia kontroli – odpowiedziałem, czując, jak wzbiera we mnie gniew. – Chodzi o zaufanie, o nasze małżeństwo. Co się z nami stało, Alicja?
Zacisnęła usta, jakby próbowała powstrzymać łzy.
– Nie wszystko jest czarno-białe. Są rzeczy, których nie zrozumiesz.
– To spróbuj mi to wyjaśnić – poprosiłem, zniżając głos. – Proszę, Alicja. Chcę zrozumieć.
Odkryłem coś strasznego
Pewnego wieczoru wróciłem wcześniej z pracy. Dom był cichy, co było nietypowe. Wszedłem i usłyszałem Alicję rozmawiającą przez telefon w kuchni.
– Tak, Marek, wszystko jest gotowe na nasz wyjazd – jej głos był pełen ekscytacji. – Pieniądze są już przelane.
Poczułem, jak serce wali mi w piersi. Podsłuchałem rozmowę, nie wierząc własnym uszom. Wstrzymałem oddech, próbując zrozumieć, co się dzieje.
– Jeszcze tylko kilka dni i będziemy razem – mówiła Alicja. – Cierpliwości, kochanie.
Nie mogłem tego dłużej znieść. Wszedłem do kuchni, gdzie Alicja stała odwrócona do mnie plecami. Gdy mnie zobaczyła, zamarła z telefonem w ręku.
– Robert... – zaczęła, ale przerwałem jej.
– Kto to był? – zapytałem, starając się zachować spokój, choć w środku wrzałem.
Alicja odłożyła telefon i spuściła głowę.
– To nie tak, jak myślisz...
– Naprawdę? – zadrwiłem. – Więc powiedz mi, co się dzieje. Dlaczego przekazałaś jakiemuś Markowi nasze pieniądze?
– Ja wcale… – próbowała kłamać, ale odpuściła. – On obiecał mi nowy start za granicą – powiedziała, jej głos drżał. – Miałam nadzieję, że z nim będzie inaczej, lepiej.
Czułem, jak moje serce się łamie.
– I dlatego wydajesz moje pieniądze na jego obietnice?
– Nie rozumiesz, Robert. On jest moją szansą na coś nowego, na szczęście, którego nie mam tutaj.
– Szczęście? – powtórzyłem, ledwo powstrzymując gniew. – A co z nami? Co z naszym życiem?
Alicja milczała, a ja wiedziałem, że nasza rozmowa nie przyniesie odpowiedzi, których szukałem. Czułem się zdradzony i oszukany, nie wiedząc, jak dalej żyć.
Była bezczelna w swoim postępowaniu
Alicja usiadła na kanapie, skrywając twarz w dłoniach. Czułem, jak wzbiera we mnie gniew, ale starałem się zachować spokój.
– Powiedz mi wszystko, od początku – zażądałem.
Alicja spojrzała na mnie zrozpaczonymi oczami.
– Marek obiecał mi nowy start za granicą. Powiedział, że tam będziemy mogli być razem, szczęśliwi. Robert, ja... ja już dłużej nie mogłam tak żyć.
– Co masz na myśli? – zapytałem, czując narastającą frustrację.
– Nasze małżeństwo – powiedziała cicho. – Byłam nieszczęśliwa od dawna. Marek pojawił się w moim życiu w momencie, gdy najbardziej tego potrzebowałam. Obiecał mi życie, o którym zawsze marzyłam.
– I uwierzyłaś mu? – zapytałem, nie kryjąc sarkazmu. – Że będzie lepiej, wydając nasze pieniądze na jego obietnice?
Alicja skinęła głową, a łzy spłynęły po jej policzkach.
– Robert, wiem, że to, co zrobiłam, było okropne. Ale wierzę, że Marek może dać mi to, czego ty nie możesz.
– Co to takiego? – zapytałem, czując, jak moje serce się łamie. – Co Marek może ci dać, czego ja nie mam?
Alicja westchnęła.
– Wrażenie, że żyję pełnią życia. Ty zawsze byłeś pochłonięty pracą, a ja czułam się zaniedbana, samotna. Marek sprawił, że poczułam się ważna, kochana.
Patrzyłem na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Z jednej strony rozumiałem jej pragnienia, z drugiej czułem się zdradzony i oszukany.
– Co teraz? – zapytałem w końcu. – Co zamierzasz zrobić?
Alicja spojrzała na mnie z determinacją.
– Rozstaniemy się… w zgodzie. Uznaj, że te pieniądze to część z tego, co i tak musiałbyś mi dać po rozwodzie.
Siedziałem tam, czując, jak mój świat się rozpada. Wiedziałem, że musimy podjąć decyzje, które zaważą na naszej przyszłości. Ale co to będzie za przyszłość w samotności?
Nie wszystko poszło tak, jak planowała
Kilka dni później zauważyłem z drugiego pokoju, jak Alicja czyta coś na telefonie i jej twarz przybiera blady kolor. Zaczęła ciężko oddychać. Spojrzała na mnie spanikowana.
– Marek wyjechał. Sam – powiedziała cicho. – Zabrał wszystkie nasze pieniądze. Zniknął.
Czułem, jak narasta we mnie gniew, ale zmusiłem się do spokoju.
– Jak to zniknął? I zabrał te pieniądze, które przelałaś?
Alicja skinęła głową, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.
– Wszystkie… Wszystko przepadło. Robert, przepraszam. Byłam taka głupia…
– Głupia? – powtórzyłem, starając się utrzymać kontrolę nad sobą. – To jest za mało powiedziane, Ala. Straciłaś sporo z naszych oszczędności, bo uwierzyłaś w obietnice jakiegoś taniego oszusta.
Alicja załamała się całkowicie.
– Robert, ja... ja naprawdę myślałam, że to będzie dla nas nowe życie. A teraz straciłam wszystko.
Patrzyłem na nią, czując mieszankę złości i współczucia.
– No i co teraz zamierzasz zrobić? Dalej się rozwodzimy? – zapytałem kpiąco.
Alicja spojrzała na mnie z rozpaczą.
– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Może uda się odzyskać część pieniędzy…
– Odzyskać? – prychnąłem. – Twój Mareczek zniknął, a ty chcesz wierzyć, że jeszcze coś odzyskamy? Musimy pomyśleć realistycznie. Przede wszystkim trzeba zgłosić to na policję.
Milczała przez chwilę, potem skinęła głową.
– Masz rację. To chyba jedyne, co możemy zrobić. Ale co z nami, Robert? Czy ty mi kiedyś wybaczysz?
Zastanowiłem się nad jej pytaniem. Patrzyłem na kobietę, którą kiedyś kochałem nad życie, teraz ledwo rozpoznając jej oblicze.
– Nie wiem, Ala – odpowiedziałem szczerze. – Nie wiem, czy nasze małżeństwo jest do uratowania. Czuję się zdradzony i oszukany, i nie jestem pewien, czy potrafię ci to wybaczyć. Nie mogę teraz ci tego powiedzieć.
Skuliła się na kanapie jak dziecko, jej ciało drżało od tłumionych łez.
– Robert, ja naprawdę przepraszam. Chcę to naprawić. Chcę odzyskać twoje zaufanie.
Niech sama ponosi konsekwencje
Patrzyłem na Alicję, płaczącą na kanapie, i czułem, jak wzbiera we mnie fala żalu. Do niej za to, co zrobiła, ale też do siebie, że pozwoliłem, by nasze życie tak się rozpadło. Żona przez lata żyła na moim utrzymaniu, będąc zależna od mojej pracy i poświęcenia. Teraz, gdy wszystko wyszło na jaw, widziałem jasno, jak bardzo mnie zawiodła.
Każdy niepotrzebny wydatek, każda tajemnica były jak cios w serce. Myślałem, że nasze małżeństwo oparte jest na miłości i zaufaniu, ale okazało się, że Alicja tylko czekała na lepszą okazję. Marek był tylko katalizatorem, który ujawnił prawdę o naszej relacji.
Czułem, że nie mogę już żyć w kłamstwie. Nie mogłem dłużej udawać, że wszystko wróci do normy.
– Alicja, muszę być szczery – powiedziałem w końcu. – Mam do ciebie ogromny żal. Że oszukałaś mnie, że wydawałaś nasze pieniądze na swoje naiwne marzenia, nie licząc się ze mną. Nie wiem, czy potrafię ci to wybaczyć.
Alicja spojrzała na mnie z bólem w oczach.
– Robert, naprawdę przepraszam...
Ale te przeprosiny nie miały już znaczenia. Decyzja była podjęta. Musiałem zacząć od nowa, sam.
Robert, 37 lat
Czytaj także:
„Laska z portalu randkowego rozpalała mnie do czerwoności. Na spotkaniu liczyłem na zbliżenie, ale nie z własną żoną”
„Mąż myślał, że baraszkowanie z kochanką ujdzie mu na sucho. Zemściłam się tak, że sam błagał o to, by mógł odejść”
„Odetchnęłam z ulgą, gdy narzeczony wybaczył mi zdradę. Nie wiedziałam, że to część jego okropnej zemsty”