Moja żona jest piękna jak marzenie. I bardzo, bardzo zgrabna. Gdy pomyślę o jej jędrnym tyłeczku, szczupłej talii, to mi się od razu gorąco robi. Tak, tak… Jesteśmy małżeństwem pięć lat, a ciągle tak na mnie działa. Jakby to były nasze pierwsze, jeszcze przedślubne spotkania.
Kasia jest piękna i zgrabna, ale tego nie eksponuje. Wręcz przeciwnie: skrzętnie ukrywa swoje walory. Nosi workowate ciuchy i chodzi w butach na płaskiej podeszwie. Nawet na ślub nie chciała założyć szpilek.
Wszystkie druhny wystąpiły na obcasach, a ona w balerinkach. Dobrze że sukienkę włożyła, a nie spodnie moro i bluzę z kapturem, bo sensacja byłaby na całe miasto. Czy mi przeszkadza ten męski styl? Absolutnie nie.
Jestem nawet z niego zadowolony. Po co inni faceci mają pożerać ją wzrokiem, snuć fantazje? Niektórzy mężczyźni lubią chwalić się urodą swoich kobiet. Domagają się, by na wspólne wyjścia robiły się na bóstwo. Odsłaniały dekolt, pokazywały nogi i jeszcze inne części ciała. Ja do nich nie należę. Wolę, by żona zachowała tylko dla mnie to, co ma pod ubraniem.
Nie oznacza to oczywiście, że nigdy nie chciałem zobaczyć Kasi w seksownych ciuszkach. Marzyłem o tym od dawna. Nie dlatego, że potrzebowałem dodatkowej podniety. Ale jestem przecież facetem!
Kręci mnie koronkowa bielizna, czarne pończochy, a do tego czerwone szpilki… Często wyobrażałem sobie, jak żona wkracza w takim stroju do sypialni. Raz nawet jej o tym wspomniałem. Spojrzała na mnie złym wzrokiem.
– Zwariowałeś? Przecież wiesz, że to nie w moim stylu! Nie chcę wyglądać jak dziw**.
– Wiem, wiem… Ale może jednak kupiłabyś sobie coś takiego? Tak dla zgrywy? Zobaczylibyśmy, jak wyglądasz – próbowałem naciskać delikatnie.
– Mowy nie ma! Nie jestem ciekawa! – ucięła i wskoczyła w swoją ulubioną bawełnianą piżamkę z kotkiem.
Więcej nie wracałem do tematu, żeby jej nie drażnić. Ale z marzeń nie rezygnowałem. Zbliżała się nasza piąta rocznica ślubu. Postanowiłem kupić Kasi coś specjalnego. Sęk w tym, że nie wiedziałem co. Dumałem w domu, dumałem też w pracy i nic sensownego nie mogłem wykombinować. Tak się tym gryzłem, że koleżanka z działu, Agnieszka, zagadnęła w końcu:
– Widzę, że coś ci leży na wątrobie.
– A żebyś wiedziała. Chcę kupić żonie wyjątkowy prezent na naszą rocznicę. Ale mam wrażenie, że ona już wszystko ma – bezradnie rozłożyłem ręce.
– Czekaj, niech się zastanowię… Może coś z biżuterii? – zaproponowała.
– Odpada. Nie nosi żadnych błyskotek. Woli rzemyki i takie tam sznurki…
– Kosmetyki?
– Używa, ale mało. A zresztą to takie banalne – skrzywiłem się.
– To może seksowną bieliznę? No wiesz, taki przezroczysty peniuarek, koronkowe majteczki, stanik, pas, pończochy. Wszystko firmowe, w dobrym stylu…
– Daj spokój! Gdybym, jej coś takiego podarował, toby mnie na sto procent z domu wyrzuciła – westchnąłem.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Wyrzuciła? A za co? Każda kobieta kocha seksowną bieliznę – stwierdziła.
– Ale nie Kasia. To chłopczyca.
– A ma w szufladzie choć jeden komplet?
– Żartujesz? Oczywiście, że nie.
– No to skąd niby wie, że nie lubi, skoro nigdy nie miała takich ciuszków na sobie?
– O rany, ale mnie ciśniesz… Kiedyś rozmawiałem z nią na ten temat. Stwierdziła, że to nie w jej stylu, że nie chce wyglądać jak dziw**. I nigdy żadnych koronek nie założy.
– A tam, takie gadanie… – Agnieszka machnęła ręką. – Mówię ci, seksowny komplecik bielizny to idealny prezent. W pierwszej chwili żona może pokręci nosem, ale jak już się ubierze, przejrzy w lustrze, to od razu zmieni zdanie. I nie będzie chciała go zdjąć.
– Tak myślisz?
– Jestem pewna. Nawet chłopczyce są w głębi serca prawdziwymi kobietami – uśmiechnęła się.
– No dobra, zaryzykuję – poddałem się. – Tylko mam do ciebie małą prośbę…
– Tak?
– Pomożesz mi wybrać coś odpowiedniego? Nie chcę przesadzić z tymi koronkami i ozdóbkami…
– Nie ma sprawy. Nawet dziś możemy pójść na zakupy. Po pracy. Znam świetny butik w centrum handlowym. Tanio tam może nie jest, ale bielizna jak marzenie – odparła z zachwytem w głosie.
Nie kłamała. Sklep, do którego poszliśmy, był rzeczywiście znakomicie zaopatrzony. Gdy się tam rozejrzałem, to aż mi się w głowie od tych peniuarków, majteczek i staniczków zakręciło. Od razu rzucił mi się w oczy czarno-czerwony komplecik.
– Może ten? – spojrzałem na Agę.
– Niezły, ale jak na pierwszy raz zdecydowanie za odważny. Lepiej poszukajmy czegoś innego – odparła.
Obejrzeliśmy chyba z trzydzieści różnych kompletów. Trwało to ponad godzinę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziłem aż tyle czasu na zakupach. W końcu wybraliśmy jeden, w kolorze kawy z mlekiem. Seksowny, ale nie do przesady. Agnieszka dobrała do tego jeszcze powabną koszulkę.
– Zobaczysz, żona będzie zachwycona – powiedziała, gdy już wyszliśmy ze sklepu.
– Też mi się tak wydaje – odparłem.
Ukryłem prezent w bagażniku, obok koła zapasowego, żeby żona za wcześnie go nie znalazła, i zadowolony wróciłem do domu. Gdy otwierałem drzwi mieszkania, myślałem tylko o jednym: że moje marzenie o Kasi w seksownej bieliźnie wkrótce się spełni.
Od razu wyczułem, że coś jest nie tak
Żona nie przywitała mnie jak zwykle z uśmiechem na twarzy. Siedziała w kuchni, nad kubkiem kawy, która dawno już wystygła. Minę miała jak chmura gradowa.
– Gdzie byłeś? – warknęła.
– Co za pytanie. W pracy.
– A potem?
– Potem? – zastanawiałem się przez sekundę. – Z kumplem z działu, na kawie. Musieliśmy omówić na osobności kilka spraw.
– Doprawdy? Od kiedy to twoi kumple mają długie blond loki i paradują w obcisłych sukienkach? – zaatakowała.
– Słucham? O co ci chodzi? Nie rozumiem… – wykrztusiłem zaskoczony.
– Biedaku, dostałeś zaćmienia umysłu? W takim razie zapytam wprost: ile to trwa?
– Ale co?
– Jak to co? Twój romans z tą zdzirą z pracy, Agnieszką.
– Romans? Aga jest tylko moją koleżanką. Nic więcej! I skąd ci w ogóle przyszło do głowy, że coś nas łączy?
– Widziałam was razem.
– Kiedy? Gdzie?
– Dzisiaj w centrum handlowym. Pojechałam kupić ci prezent na naszą rocznicę ślubu. Idę alejką, mijam kolejne butiki, oglądam wystawy i nagle kogo widzę? Mojego ukochanego męża. Jak gdyby nigdy nic buszuje w bardzo drogim sklepie z damską bielizną w towarzystwie, hm, koleżanki… Zdejmuje z wieszaków kolejne staniczki, majteczki…
– Ale kochanie, to nie tak… Zaraz ci wszystko wytłumaczę.
– Tu nie ma czego tłumaczyć! – przerwała mi. – Mam tylko dwa pytania: kupiłeś w końcu jakiś komplecik? Bo po kwadransie znudziło mnie stanie przed szybą wystawową i patrzenie, jak się do siebie mizdrzycie. A jeśli tak, to czy ta zdzi** już ci się w nim zaprezentowała, czy odłożyliście to na później? Na przykład na wyjazd w delegację? Wspominałeś, że wybierasz się do Krakowa na trzy dni… – patrzyła na mnie wyczekująco.
– No dobrze, zacznę od początku. Owszem, kupiłem jeden komplecik. Zdaniem Agnieszki bardzo odpowiedni, wręcz idealny – zacząłem, a Kasia poderwała się z krzesła.
– A więc jednak miałam rację. Zdradzasz mnie! Jak możesz! Nigdy ci tego nie daruję!
– Dasz mi wreszcie skończyć?
– Proszę, choć wszystko jest jasne.
– No więc kupiłem ten komplecik, tyle że nie dla Agi. Ona mi tylko doradzała.
– Nie dla niej? To dla kogo?
– Dla ciebie, głuptasku!
– Dla mnie? – wybałuszyła oczy.
– Oczywiście! To miał być prezent z okazji rocznicy ślubu – uśmiechnąłem się. Żona pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Myślałam, że jesteś inteligentniejszy. A ty jesteś idiotą! – powiedziała z przekąsem.
– Co masz na myśli?
– Sądziłam, że wymyślisz lepsze kłamstwo. A częstujesz mnie takimi bzdurami…
– Ale ja mówię prawdę! Przysięgam!
– Nie ośmieszaj się! Przecież tu nic kupy się nie trzyma. Oboje wiemy, że nienawidzę seksownej bielizny. Dlaczego miałbyś mi ją kupować? I to z okazji tak ważnej rocznicy?
Nie chciała mnie słuchać. Wrzeszczała, że jestem perfidnym kłamcą, że chce rozwodu. A w końcu spakowała kilka swoich rzeczy i uciekła do mamy. Siedzi tam do dziś. A ja? No cóż… Dzwonię do niej, piszę maile, błagam o spotkanie i przeklinam dzień, w którym zdecydowałem się na kupno tej seksownej bielizny. Trzeba było wybrać bawełnianą piżamkę z misiem…
Czytaj także:
„Brat zaledwie w tydzień zmienił się z bezdusznej kreatury w prawdziwego wrażliwca. Wszystko przez mojego kota”
„Mąż zagroził mi rozwodem, bo chciałam zrobić remont domu. Zawzięłam się. Przy okazji wyremontowałam nasze małżeństwo”
„Zgodziłam się, by syn z synową zamieszkali ze mną, a potem chodziłam wściekła. Ta dziewczyna wszystko robiła na opak”