„Znalazłam niezawodny patent na pozbywanie się natrętnych adoratorów. Lubię się bawić, ale na własnych zasadach”

Ruda kobieta fot. iStock by Getty Images, Santiaga
„Kolejny, którego dopiero co poznałam, a ten już chce pakować mi pierścionek na palec. Nie narzekam co prawda, gdy kochankowie fundują mi dobre kolacje i ładną bieliznę, ale nie zamierzam się w nic angażować. Chcę tylko być pożądana i spełniona”.
/ 28.10.2024 22:00
Ruda kobieta fot. iStock by Getty Images, Santiaga

Interesuje mnie głównie zabawa i przyjemność, ale niektórzy faceci szybko przekraczają granice. Zamiast poznawać ich mamusie, zabieram ich na prawdziwy sabat czarownic w moim wykonaniu. Śmieszy mnie to, jak szybko rezygnują i dają mi spokój.

 

Żyję dla przyjemności – swojej, nie mamusi

Choć nigdy nie byłam u psychologa, moja koleżanka zdiagnozowała u mnie roboczo nimfomanię. Nie wierzę w jej osąd – widzi tylko tyle, ile chce widzieć. Naprawdę lubię mężczyzn i to, jaką przyjemność są w stanie mi dać, ale nie żyję po to, żeby się nimi bawić. W rzeczywistości trochę boję się mężczyzn, a raczej zranienia przez nich, i nie jestem gotowa na poważny związek.

– No, przecież byłaś kiedyś z tym Karolem. Było ci chyba dobrze – papla nieraz mama, widząc, że nadzieje na wnuki stale maleją.

– Był tak wspaniały, że zdradzał mnie na prawo i lewo – wyznałam zgodnie z prawdą. Pierwszy raz otworzyłam się przed własną matką.

– Ale nie każdy facet taki jest... – rodzicielka najwidoczniej zignorowała mój ból, skupiając się tylko na wizji gromadki wnuków.

– Dla mnie każdy. Jak będę chciała wyprowadzić się z błędu, to sama to zrobię. Nie potrzebuję twoich złotych rad.

– Dziecko, ja cię rozumiem, ale zegar biologiczny tyka...

Niech tyka. Niektórzy nie rozumieją, że to moje życie i zamierzam przeżyć je po swojemu. Napisałam SMS-a do jednego z kochanków. Związana jestem z nimi tylko relacją typu „przyjaciele z korzyściami” – jak dobrze, że podobne terminy dotarły już do Polski. Wcześniej nie wiedziałam, jak mogę określić swoje preferencje, tak, aby uniknąć niepochlebnych spojrzeń i wulgarnych słów.

„Dzień dobry, wygrał pan w loterii – gorąca noc z rudą pięknością dostępna tylko dziś o 20:00. Zapraszam po odbiór nagrody, nadmiar odzienia niewskazany” – napisałam zalotnie.

Chwilę później spojrzałam w kalendarz. Krystian, Olek, Damian, Patryk. Cóż za owocny tydzień! Gdyby tylko wszystko odgrywało się po mojej myśli: praca, hobby, wieczorne spotkania pełne rozkoszy... Realizacja tego planu, chyba ze względu na moją urodę i długie, rude włosy, nie była taka prosta.

Od pierścionka na palcu wolę ładną bieliznę

Niestety nie zawsze jest kolorowo. Zaznaczam wprost, że chodzi mi tylko o zabawę, ale część mężczyzn zaczyna się angażować. Wystają pod moim domem, zamawiają kurierów kwiatowych, zapraszają na kolację z mamusią. Nie rozumieją słowa „nie”.

– Moja siostra mawiała, że nie znosi facetów i dzieci. Dziś jest po ślubie i niańczy dwóch przedszkolaków – usłyszałam raz od jednego z natrętów. Taki fajny facet, szkoda, że chciał wyjść z relacją poza łóżko...

– Cieszę się jej szczęściem. Ja zdania nie zmienię.

– Ale kobieta nie może być naprawdę szczęśliwa bez poważnej relacji. Wiesz, ja nie jestem jakimś tradycjonalistą, poznaliśmy się przez łóżko. Ale dzięki temu wiemy, że do siebie pasujemy – poczułam jego oddech na uchu i zareagowałam na niego obronnie, choć wcześniej wzbudzał we mnie dreszcze. – Trzeba spróbować.

– Ja nie powiedziałabym, że do siebie pasujemy. W łóżku może tak, ale poza tym jesteś totalnym nudziarzem – skłamałam, żeby tylko odepchnąć od siebie namolnego kochanka.

Jeszcze zmienisz zdanie – usłyszałam.

Nie pierwszy i nie ostatni raz...

– Zobaczymy, czy będziesz taki chętny, jak poznasz natrętnych teściów – wymyśliłam na poczekaniu, żeby tylko się odczepił.

– Oj tam, żenię się z tobą, nie z nimi.

Prychnęłam. „Żenię”. Dopiero go poznałam, a ten już chce pakować mi pierścionek na palec. Nie narzekam co prawda, gdy kochankowie fundują mi dobre kolacje i ładną bieliznę, ale nie zamierzam się w nic angażować. Chcę tylko być pożądana i spełniona – na własnych zasadach.

„To jak, kiedy poznam teściów?” – przeczytałam SMS-a. „Kręcą mnie dziewczyny, które trudno zdobyć”.

Zrobiło mi się niedobrze. Kolejny raz przechodziłam przez ten sam scenariusz. Litości! W tym momencie chciałam tylko spokoju.

Wymyśliłam to, przechodząc obok cmentarza

Gdy jak codziennie w drodze do domu mijałam cmentarz, przez moją głowę przebiegła genialna myśl. Zbliżało się akurat Halloween i święto zmarłych. Na grupach na Facebooku od tygodni trwały kłótnie pomiędzy katolikami i osobami podchodzącymi luźno do wiary.

Andrzejkowe horoskopy, przebieranki, krwawe horrory i mroczny klimat stanowiły wyjątkowo burzliwy temat. Wiedziałam, że normalny facet nie będzie miał nic przeciwko kostiumom (szczególnie tym ubieranym w sypialni), ale nikt nie lubi przesady. Przy okazji zbliżających się dat zagłębiłam się więc w mroczniejszą stroną internetu i wyszłam z własnym pomysłem.

Zebrałam do kupy wszystko, co może odstraszyć potencjalnych opornych natrętów. W szufladzie ukryłam talię kart tarota, świecę i wahadełko, w szafie schowałam zaś lateksową bieliznę i pejcz. W parę chwil mogłam zmienić się w wariatkę, która uzna swojego kochanka za wybrańca prosto z gwiazd. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że muszę być właśnie z nim i oddawać mu chwałę w niebezpiecznych rytuałach.

– Słuchaj tego – zaczęłam opowiadać swój plan koleżance. – Wyobraź sobie, że jesteś zwykłym chłopem, który lubi się zabawić. A tu nagle kobieta chce zabrać cię na cmentarz i zbiczować po plecach w świetle zniczy.

– Że co? Skąd tyś to wytrzasnęła? Nie mów, że takie doświadczenia ma za sobą ten... Marek, Kamil? Może Patryk? Ja już ich mylę.

– Uciekłabyś czy się zgodziła?

Natalia tylko szyderczo się zaśmiała. Uznałam, że wyobraziła sobie tą absurdalną sytuację i strach w oczach kandydata na mojego męża.

– Znam wielu bezwstydników. Ale ludzie mają swoje granice – przyznała szczerze.

– No i właśnie o to chodzi.

Chcesz ich tak odstraszać?

– Dokładnie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Próbowałam już szalonych teściów albo opowiastek o biedzie, ale niektórzy są nieugięci. Poligamia też nie działa, gotowi są dzielić mnie z innymi. A tu proszę, mogę zrobić z siebie nienormalną i wykurzyć faceta w mig – uśmiechnęłam się, upijając łyk wina.

Na zawołanie mogę zrobić z siebie wiedźmę

Wkrótce swój plan postanowiłam przetestować na Antku, który cały czas bombardował mnie wiadomościami. Zadzwoniłam do niego i wyznałam, że przemyślałam temat. Umówiliśmy się na romantyczną kolację. Podczas niej przygryzłam mu mocno wargę, aż na jego ustach pojawiła się lekka rysa.

Tak się bawimy? – spytał ochoczo. Był gotowy się na mnie rzucić.

Szybko jednak zgasiłam jego nadzieję.

– Ja się bawię, nie ty. Chcę cię gdzieś zabrać.

Chwilę później ubrałam lateksowy kostium i najwyższe szpilki w mojej kolekcji. Odprawiłam wymyślony rytuał nad świecą, a potem spojrzałam Antkowi głęboko w oczy.

– Jesteś teraz tylko mój na wieki. Przysięga krwi kochanków, pełnia w Baranie, zbuntowana Eris w obliczu mocy natury – wyrecytowałam kompletne bzdury. – Służ mi i czcij mnie.

Antek, milcząc i nerwowo drapiąc się po brodzie, szybko ubrał się i wyszedł wraz ze mną. Założyłam mu na szyję obrożę, którą schowałam tymczasowo pod jego kurtką. Przez całą drogę mamrotałam wymyślone zaklęcia, chwiejąc się na nogach. Gdy doszliśmy na cmentarz, wyjęłam z torebki bicz. Chwyciłam za smycz i pociągnęłam go w swoim kierunku.

– Rozbieraj się. Chcę zobaczyć, jak twój ból wypełnia mnie namiętnością. Tu, w obliczu przodków i sił natury – wypowiedziałam te słowa takim głosem, jakby wstąpiły we mnie nieczyste siły.

– Jesteś nienormalna! – wykrzyczał Antek. Zauważyłam, że dostał gęsiej skórki.

– Podpisałeś ze mną pakt. Czy chcesz być mój na wieki? – mówiąc to grobowym tonem, zacieśniłam uścisk na smyczy.

Antek gwałtownie wyrwał się i zaczął biec. Nie napisał do mnie nigdy więcej. Poczułam się jak wiedźma, która używa nie magii, ale zwykłych, ludzkich sztuczek. Niedługo później wypróbowałam drobną sztuczkę na innym kandydacie na chrapiącego mężulka. W strachu nie zdążył nawet zabrać z mojej łazienki szczoteczki do zębów.

Wiem już, jak traktować natrętów, by moja przyjemność nie miała końca. Szkoda mi tylko przechodniów – wiem jednak, że żaden z nich, podobnie jak moja matka, nie powinien angażować się w moje życie. Choć nie jestem wiedźmą, odgrywam swój cudowny teatrzyk, gdy tylko ktoś łamie moje zasady.

Róża, 34 lata

Czytaj także:
„Latami wysłuchiwałam krytyki męża, aż w końcu pękłam. Poszło o głupi tekst na temat mamy”
„Okłamuję rodziców, że robię karierę w mieście. Wstydziliby się mnie, gdyby wiedzieli, skąd mam tyle kasy”
„Z miłości sponsorowałam karierę mojego chłopaka. Tymczasem on wzbogacał swoje doświadczenie z kimś zupełnie innym”

Redakcja poleca

REKLAMA