Namawiałam córkę do rozwodu. Nie rozumiałam, jak ona może mieć skrupuły, skoro ten jej Damian ją maltretuje. W końcu wyszło na jaw, o co tu chodzi...
Wciąż mam w pamięci radość malującą się na twarzy mojej córki, gdy szczęśliwa i zakochana szła do ołtarza. Ewa patrzyła wtedy na Damiana z takim uwielbieniem, z taką wiernopoddańczą miłością, że aż serce mi się krajało.
Za dużo było tego oddania w jej oczach, zdecydowanie za dużo.
Czuło się, że ona dla tego chłopaka zrobi wszystko!
I tego się obawiałam. Bo on jej wcale tak bardzo nie kochał. W jego oczach z kolei czaiło się wyrachowanie. Wiedział, że ma nad nią władzę i bardzo mu się to podobało. Młodzi wyprowadzili się poza miasto, bo Damian odziedziczył mały domek po dziadkach.
Ruina to była i tyle, ale mąż obiecał, że im pomoże go wyremontować i słowa dotrzymał. Potem wyszło na to, że mój Tadek sam pracował, a Damian migał się od roboty, jak tylko mógł. Mąż się o to złościł, lecz zagryzał wargi, bo okazało się, że nasza Ewunia jest w ciąży.
– Trzeba zdążyć, zanim dziecko przyjdzie na świat – twierdził i pracował od świtu do nocy.
Dziwiło nas, że Damian nie czuł potrzeby choćby podziękowania za tę pomoc. Zachowywał się tak, jakby mu to wszystko się należało. Za to dziękowała jego matka. Tak, teściowa Ewy była bardzo wdzięczna, że Tadek wyremontował dla młodych jej rodzinny dom. To była naprawdę dobra kobieta, cicha i spokojna. Miałam wrażenie, że kiedyś mąż – pijak wszedł jej na głowę, a teraz kiedy go zabrakło, bo zmarł, jego miejsce zajął syn.
Agata, bo tak miała na imię matka Damiana, zgadzała się na wszystko, co robił i mówił jej syn. A on matki nie szanował!
Zawsze uważałam, że mężczyzna, który nie szanuje matki, nie będzie także szanował żony
Niestety miałam rację... Już kilka tygodni po ślubie skończyła się sielanka. Zięć w domu wprowadził terror, bił i poniżał moją córkę. Ewunia początkowo wstydziła się przyznać, że źle ulokowała uczucia, ale na dłuższą metę nie dało się tego ukrywać. Pewnego dnia, mimo że włożyła golf, mąż zobaczył na jej szyi siniaki. Od duszenia!
Wtedy się nam do wszystkiego przyznała – że Damian ją bije, a zaczął to robić, kiedy jeszcze była w ciąży z Weroniczką. Tadek tak się wściekł, że zakazał córce wracać z dzieckiem do tego potwora, za to pojechał do niego sam. Podobno wpadł do tego ich domu i strzelił Damiana w twarz. A potem chwycił go za kołnierz i ostrym tonem powiedział, żeby się nie zbliżał do jego córki!
Kiedy pakował rzeczy naszych dziewczynek, Damian groził mu policją
Ale gdy Tadek odparł, że bardzo chętnie pokaże policjantom, jak urządził Ewę, gnojek odpuścił. Potem oczywiście nachodził nas wiele razy, to błagając żonę, aby do niego wróciła, to znowu grożąc jej, że zabije ją, dziecko i siebie, jeśli mu nie udowodni, że go nadal kocha.
Nie wpuszczałam go do mieszkania. Starałam się nawet nie wpuszczać go na klatkę, ale czasami któryś z usłużnych sąsiadów otworzył mu drzwi. Uważałam, że córka powinna czym prędzej się rozwieść. Nie mogłam pojąć, dlaczego z tym zwleka. W końcu pewnego dnia na nią huknęłam!
A wtedy mi wyznała ze łzami w oczach, że kiedyś obiecała swojej teściowej, że dopóki tamta żyje, to ona Damiana nie opuści!
– Dziecko! A co to za obietnica? – zdenerwowałam się. – Przecież ona nie może od ciebie wymagać, abyś była workiem treningowym dla jej syna! Ja już porozmawiam z Agatą i powiem jej, co o tym wszystkim sądzę! – obiecałam.
Ewa spuściła głowę…
– Ona uważa, że jeśli odejdę od Damiana, to on się stoczy – wyznała.
No cóż, pewnie Agata miała rację...
Zresztą ja też uważałam, że Damian jest na dobrej drodze do tego, aby się stoczyć. Tylko nie rozumiałam, dlaczego moja Ewunia miała być gwarantem tego, żeby tak się nie stało? Przecież ona nie miała na to żadnego wpływu, tylko przez niego cierpiała!
Ma narażać siebie i dziecko tylko po to, żeby tylko ten furiat nie zszedł na złą drogę. To jakiś absurd! Nalegaliśmy z mężem, aby córka jednak rozwiodła się. Mówiłam jej tysiące razy, że naprawdę jestem w stanie porozmawiać z jej teściową i wyjaśnić całą sytuację.
No bo przecież to niemożliwe, żeby Agata nie wiedziała, co się dzieje dookoła niej, że moja córka, mieszkając pod jednym dachem z tym potworem, jest naprawdę zagrożona! W końcu Ewunia, po wielu rozmowach i naleganiach, przyznała się, dlaczego tak naprawdę zwleka z rozwodem. Powodem tego wcale nie była obietnica złożona teściowej tylko coś zgoła innego.
Okazało się, że Damian nie był właścicielem domku po dziadkach
On należał nadal do jego matki, a ta wykreśliła go z testamentu i zapisała domek Ewie. Moja córka miała go dostać pod warunkiem, że nie rozstanie się z mężem, póki Agata żyje.
– Sama rozumiesz, że muszę poczekać – stwierdziła Ewa. – Ona się nie może dowiedzieć, że planuję rozwód, bo gotowa jest zmienić testament.
Nie rozumiałam. W głowie mi się nie mieściło, że ta dobra i bogobojna kobieta w tak perfidny sposób szantażuje moją córkę! I po co to wszystko? Skoro wie, że Damian bije Ewę, to dlaczego jej wyznaczyła warunek, że do jej śmierci ma być z potworem? Aby zachować pozory wobec rodziny i swoich znajomych, że jej syn ma normalną rodzinę, a potem już wszystko będzie nieważne?
Przecież ludzie wiedzą więcej, niż nam się wydaje!
Chyba Agata nie sądziła więc, że nie mają pojęcia, jaki naprawdę jest Damian i jak wygląda jego małżeństwo.
– Ewuniu, zostaw to! Przecież twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakiś tam domek! – tłumaczyłam córce. – No i czy u nas wam z Weroniczką źle? Przecież nikt was nie wyrzuca, jakoś się pomieścimy! – próbowałam ją przekonać, aby zrezygnowała z tego domu.
A raczej domeczku, trzech pokoi z kuchnią na zaniedbanej działce pod miastem. Sądziłam, że w końcu Ewa będzie miała przebłysk rozsądku. Przecież dobrze wiedziała, jak na wieść o tym, że mąż bije żonę, reaguje w Polsce policja.
Uważa to za „sprawy rodzinne” i często odpuszcza sobie interwencję. Nikt wtedy jej nie obroni, gdy nas przy niej nie będzie. Jednak moja córka nie chciała mnie słuchać. Uparła się i pewnego dnia stwierdziła, że wraca do domu.
– On mi go pewnie kompletnie zrujnuje, jak tam siedzi sam! – przejmowała się bardziej czterema ścianami niż własnym bezpieczeństwem. – A tata się tak namęczył nad remontem...
– Nad tym, żeby cię wychować, namęczył się bardziej! – odparowałam jej, ale do niej nic nie docierało.
W końcu spakowała swoje rzeczy i pojechała.
Udało mi się jedynie ubłagać ją, żeby zostawiła u nas dwuletnią wtedy wnuczkę
– Przyjedziesz po nią, jak uznasz, że w domu jest znowu bezpiecznie – mówiłam. – Pamiętaj, że Damian uwielbia cię szantażować dzieckiem. Ile razy było tak, że nie pozwolił ci jechać do nas i aby wymóc na tobie zostanie w domu, zabierał Weronikę? A bez niej przecież byś się do nas nie przeprowadziła! – przypomniałam córce.
Tym razem się ze mną zgodziła. Kiedy Ewa dojechała do domu, od razu się odezwała. Powiedziała, że wszystko w porządku, bo wprawdzie Damiana nie ma, ale musi być w dobrej formie, a nie w pijackim ciągu, bo mieszkanie jest zadbane.
Do głowy jej wtedy nie przyszło, że Damian już po prostu kogoś ma! Następną naiwną, która wokół niego sprząta, bo taka jest zakochana. Szybko ją sobie przygruchał, w końcu mojej córki nie było w domu może ze dwa miesiące.
Damian ze swoją flamą wrócili, kiedy Ewunia już spała zmęczona czekaniem na męża
Nie zauważyli, że jest w domu, tylko od razy pognali pod prysznic! A potem po ciemku, oboje całkiem nadzy, wskoczyli do łóżka. Na głowę Ewuni... Córka podniosła wrzask, oni też. Podobno ta dziewczyna, goła jak ją Pan Bóg stworzył, wpadła w taką histerię na widok mojej córki, że Ewie wręcz zrobiło się jej żal.
– On jej chyba nawet nie powiedział, że jest żonaty i dzieciaty – stwierdziła potem. – W końcu w domu nie było ani moich rzeczy, ani zabawek Weroniczki, bo tata wszystko zabrał.
A co zrobił Damian przyłapany przez żonę na gorącym uczynku? Wkurzył się, że przyjechała bez ostrzeżenia.
– No ty chyba żartujesz, przecież to jest mój dom! Twoja matka mi go zapisała w testamencie! – wygadała się wtedy moja córka w zdenerwowaniu.
W sekundę zrozumiała, że popełniła wielki błąd, to przecież miała być tajemnica, ale…
– Jej zapisała? – zapiszczała w tym momencie kochanka Damiana. – Kotku, wytłumacz się!
– A co tutaj jest do tłumaczenia?… – Damian spuścił tylko głowę, najwyraźniej czuł się zbity z tropu.
Dwie baby, wściekłe i żądające od niego wyjaśnień naraz, to było ponad jego siły.
– Przecież twoja matka obiecała ten domek mnie, jeśli urodzę ci dziecko! Miałam zostać twoją żoną! – głos dziewczyny sięgnął ze zdenerwowania górnych rejestrów.
– Ja tam nie wiem, o czym z nią gadałaś! – wycofał się Damian.
Do Ewuni z trudem docierały słowa dziewczyny
Rozmawiała z matką Damiana? Tamta jej obiecała zapisać w testamencie domek? Czyżby urabiała już kolejną naiwną, która miała zająć się troskliwie jej synem, nie czekając nawet na rozwód? Dokładnie tak było! Sprawdziliśmy.
Agata anulowała poprzedni testament, a następnie spisała u notariusza zupełnie nowy. Co w nim jest, nie wiadomo. Jedno jest pewne – nie ma w nim wpisanej Ewuni jako spadkobierczyni. Być może matka Damiana nigdy nie zamierzała zostawiać jej domu, tylko ją tym szantażowała, by pozbyć się tego damskiego boksera.
No bo skoro syneczek miał w domu „worek treningowy” w osobie uległej żony, to już nie czepiał się mamusi, która wreszcie po raz pierwszy od lat miała święty spokój...
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”