„Zamiast mnie ostrzec, mój brat ukrywał zdrady mojego narzeczonego. A zawsze obiecywał, że będzie mnie chronił”

Mój brat ukrywał przede mną zdrady narzeczonego fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro
„ – Bądź ostrożny. Moja siostra widziała cię z Magdą w centrum handlowym. Następnym razem umówcie się gdzieś za miastem, bo zaliczycie wpadkę” – przeczytałam. Zrozumiałam, że brat przez cały czas mnie oszukiwał”.
/ 23.08.2021 13:22
Mój brat ukrywał przede mną zdrady narzeczonego fot. Adobe Stock, WavebreakMediaMicro

Dokładnie pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy zaprosiłam Bartka do rodzinnego domu. Denerwowałam się jak diabli, bo nie wiedziałam, jak go tam przyjmą.  Nie obawiałam się reakcji rodziców. Mama i tata zawsze zachowywali się w porządku. I to niezależnie od tego, czy im się chłopak podobał, czy nie. Do końca wizyty byli taktowni, uprzejmi i uśmiechnięci.

Co innego mój starszy brat. Gdy poszłam do gimnazjum Karol wykombinował sobie, że musi bronić mojej cnoty przed zakusami napalonych nastolatków. I chociaż od tamtej pory minęło już sporo czasu, a ja zamiast dzieciaków zaczęłam przyprowadzać mężczyzn, on nadal sumiennie się z tej obietnicy wywiązywał. Gdy tylko zorientował się, że mam jakiegoś chłopaka, natychmiast zamieniał jego życie w piekło.

Był podejrzliwy, wrogi, chamski

Jednego czy dwóch nawet zrzucił ze schodów. Doprowadzało mnie to do białej gorączki. Nieraz błagałam, żeby w końcu odpuścił, przekonywałam, że jestem już dorosła i sama potrafię o siebie zadbać. Nie chciał nawet o tym słyszeć!

Jak katarynka powtarzał, że dla niego ciągle jestem małą, ukochaną siostrzyczką, którą trzeba chronić przed frajerami i sukinsynami. Przez tę jego nadopiekuńczość moje związki szybko się kończyły, bo po konfrontacji z bratem, mężczyźni uciekali  ode mnie gdzie pieprz rośnie.

Przepłakałam przez to wiele nocy. Po pewnym, czasie zmieniłam taktykę. Zamiast błagać, przekonywać, robiłam wszystko, by Karol nie dowiedział się, że kogoś mam. I doszłam w tym do perfekcji. Spotykałam się z Bartkiem od ponad roku  i nikt z bliskich nie miał o tym pojęcia. Gdy jednak mój ukochany poprosił mnie o rękę, nie miałam wyjścia.

Musiałam przedstawić go rodzicom i oczywiście bratu. Zwłaszcza że przyjęłam oświadczyny. Kochałam Bartka i wierzyłam, że czeka nas wspaniała przyszłość. Gdzie wy tak znikacie z Bartkiem na całe noce? Pierwsze minuty przy stole nie należały do najprzyjemniejszych.

Mimo że Karol wiedział o zaręczynach, zachowywał się jak zwykle. Siedział nadęty, spoglądał krzywo, marszczył brwi i coś mamrotał pod nosem. Czułam, że za chwilę zacznie swoje popisy. Już miałam wziąć go na stronę i zagrozić, że jeśli odezwie się choć słowem, to go zabiję, gdy stało się coś dziwnego. Z brata nagle jakby powietrze uszło.  Wstał, uśmiechnął się i poklepał Bartka po plecach.

– Coś mi mówi, kolego, że nie jesteś łachudrą – powiedział.

– No popatrz! Pomyślałem dokładnie to samo o tobie – odparł Bartek.

Panowie zachichotali, zrobili żółwika, a potem wypili po jednym na dobry początek znajomości. Przy deserze  gadali już ze sobą jak starzy znajomi.

– I co? Tym razem byłem grzeczny jak aniołek – powiedział Karol, gdy Bartek pojechał do domu.

– Faktycznie, byłeś. Co się stało? Czyżbyś wreszcie zmądrzał i zrozumiał, że nie potrzebuję twojej natarczywej opieki? – zapytałam.

– O nie, siostrzyczko, nic z tego. Nie czepiałem się, bo facet jest w porządku. Myślę nawet, że  będziemy kumplami – uśmiechnął się.

Gdy to usłyszałam, aż rzuciłam mu się na szyję

Choć w przeszłości nieraz przez niego płakałam, zależało mi na jego opinii i akceptacji.  Karol rzeczywiście zaprzyjaźnił się z Bartkiem. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Razem chodzili na siłownię, wyskakiwali na piwo, do klubu. Bywało, że narzeczony wracał dopiero nad ranem.

Nie podobało mi się to, ale milczałam. Bałam się, że jak zacznę się pieklić to zerwie zaręczyny i ucieknie. Często powtarzał, że nie rozumie i nie toleruje zazdrości. Postanowiłam pogadać z bratem.

– Słuchaj, gdzie wy tak znikacie z Bartkiem na całe noce? – zapytałam.

– A plączemy się po mieście od jednej knajpki do drugiej – odparł.

– Sami czy z panienkami?

– O czym ty w ogóle mówisz? Bartek jest ci wierny jak pies!

– Na pewno?

Na sto procent! Nie martw się, mam go na oku. Jak tylko spróbuje dobrać się do jakiejś dziuni, to mu natychmiast nogi z dupy powyrywam i obetnę to, co nosi w spodniach! Ale nie będzie takiej potrzeby. Facet świata poza tobą nie widzi.

– Jesteś kochany – cmoknęłam go w policzek.

Byłam przekona, że nie kłamie. Był przecież moim obrońcą

Kilka dni po tej rozmowie pojechałam do centrum handlowego na zakupy. Połaziłam po butikach, kupiłam kilka rzeczy. Już miałam wychodzić, gdy w jednej z restauracji dostrzegłam Bartka. Był w towarzystwie jakiejś kobiety.

Ona patrzyła mu słodko w oczy, on gładził ją po ręce. Byli sobą tak zajęci, że nawet nie zauważyli, że przyglądam się im z drugiej strony szyby. W pierwszej chwili zamierzałam wejść i zrobić karczemną awanturę, ale się powstrzymałam. Nie chciałam robić z siebie pośmiewiska. Pojechałam wypłakać się do brata.

Daj spokój, to pewnie było zwyczajne spotkanie z klientką. Bartek jest przecież handlowcem. Takie służbowe obiadki to w tym środowisku codzienność – stwierdził.

– Tak myślisz? – chlipnęłam.

– Jasne!

– A jak nie? – nie ustępowałam.

– Żeby tylko jedli i rozmawiali, tobym do ciebie nie przyjeżdżała. Ale oni zachowywali się jak zakochani! Te spojrzenia, czułe gesty. Karol, mam przeczucie, że…

– No dobra, wierzę ci – przerwał mi. – Jutro albo pojutrze wezmę Bartka na piwo i dowiem się, co jest grane. A jak się okaże, że mu jakieś głupoty chodzą po głowie, to mu je raz dwa z niej wybiję. Zadowolona?

– Uhm – otarłam łzy.

Cieszyłam, się, że mam tak wspaniałego brata

Święcie wierzyłam, że jeśli narzeczony mnie zdradza, to Karol natychmiast mi o tym powie. Brat pojawił się u mnie po trzech dniach. Zrobiłam mu kawę i posadziłam go za stołem.

– I czego się dowiedziałeś? – aż drżałam z niepokoju.

Starszy brat uśmiechnął się tylko od ucha do ucha.

– Nie masz się co martwić, siostra. Tamta kobieta nic dla Bartka nie znaczy. To tylko partnerka w interesach. Zabrał ją wtedy na obiad, żeby trochę ją urobić – zapewnił mnie.

– Jesteś pewien? Przepytałeś go dokładnie? – dopytywałam.

Oczywiście. Po czwartym piwku śpiewał jak kanarek na wiosnę. Stwierdził, że musiał być miły dla baby, bo szefostwu bardzo zależy na kontrakcie z jej firmą. Ale przez całe spotkanie myślał tylko o tym, by się urwać do domu.

– Braciszku, nigdy byś mnie nie oszukał, prawda? – spojrzałam na niego podejrzliwie.

– No wiesz, jak możesz w ogóle tak pomyśleć! – obruszył się. – Edyta, przecież jestem twoim starszym bratem! – przypomniał.

– O rany, nie złość się. Po prostu chcę mieć pewność.

– Rozumiem, rozumiem. Ale uwierz, wszystko jest w porządku. Bartek kocha cię nad życie. A teraz wybacz, muszę lecieć, mam jeszcze parę ważnych spraw do załatwienia – powiedział i zaczął zbierać się do wyjścia.

Odprowadziłam go do drzwi i dałam buziaka na pożegnanie. Byłam mu wdzięczna, że rozwiał moje obawy. 

Faceci to świnie, nie zrozumiem tej ich solidarności

Wróciłam do pokoju w znakomitym nastroju. Od razu zabrałam się za sprzątanie filiżanek. I wtedy zorientowałam się, że na stole leży komórka brata. Chwyciłam ją i chciałam za nim pobiec.

I wtedy się włączyła.  Nigdy nie zaglądam do cudzej korespondencji, ale wtedy coś mnie tknęło. Otworzyłam ostatnią wiadomość, którą Karol wysłał do Bartka.

Bądź ostrożny. Moja siostra widziała cię z Magdą w centrum handlowym. Następnym razem umówcie się gdzieś za miastem, bo zaliczycie wpadkę” – przeczytałam.

Gdy przejrzałam całą korespondencję, omal nie zemdlałam. Zrozumiałam, że brat przez cały czas mnie oszukiwał. Zamiast ostrzec mnie przed Bartkiem, krył jego zdrady i chronił przed wpadką. Rozpłakałam się jak dziecko. Nie potrafiłam zrozumieć, jak Karol mógł być aż tak podły.

Chlipałam tak głośno, że nawet nie usłyszałam, kiedy wrócił po komórkę. Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy stanął mi nad głową. Zerwałam się na równe nogi.

– Ty świnio! Czytałam twoje wiadomości do Bartka! Przez cały czas mnie oszukiwałeś! Łgałeś w żywe oczy! Sumienia nie masz, czy co? – zaczęłam krzyczeć przez łzy.

Myślałam, że brat zacznie się kajać, przepraszać.

– Wcale cię nie oszukiwałem. Bartek naprawdę cię kocha i chce spędzić z tobą resztę życia – nadąsał się.

– I dlatego mnie zdradza?

– A tam, zaraz zdradza. To tylko przelotne, nic nieznaczące znajomości. Naprawdę nie masz się czym przejmować! – machnął ręką.

– Chyba żartujesz!

Wcale nie. My, faceci potrzebujemy od czasu do czasu przyjemnej odmiany, jakiejś rozrywki. Mamy to w genach – odparł.

Pewnie się domyślacie, co było potem.

Wywaliłam brata za drzwi

Na pożegnanie wykrzyczałam mu w twarz, że jest parszywym sukinsynem i nie chcę go więcej oglądać na oczy, podobnie jak jego przyjaciela Bartusia. Chyba się przejął, bo od tamtej pory wydzwania jak szalony i śle wiadomości.

Pewnie myśli, że mu wybaczę. I Bartkowi przy okazji też. Mowy nie ma! Jestem kobietą, zawziętość mam w genach.

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA