„Zamiast dać kasę rodzinie, pomogłem obcej kobiecie. Nie będę łożył na nierobów tylko dlatego, że jesteśmy spokrewnieni”

businessman fot. iStock by Getty Images, ONOKY - Eric Audras
„Kiedyś, gdy byłem za granicą, dobrzy ludzie wyciągnęli do mnie pomocną dłoń. Teraz nadarzyła się idealna szansa, żeby spłacić ten moralny dług i przekazać dobro dalej. Bez wahania zaproponowałem Roksanie nocleg i coś do jedzenia”.
/ 09.12.2024 07:15
businessman fot. iStock by Getty Images, ONOKY - Eric Audras

Zarządzanie małym hotelem to spore wyzwanie, szczególnie gdy robi się to samemu. Dopóki miałem u boku żonę, wszystko jakoś się kręciło. Teraz sytuacja jest dramatyczna – co miesiąc dokładam do interesu, a widmo bankructwa jest coraz bliżej.

Liczyli na spadek

Na początku, kiedy decydowaliśmy się na zakup tego obiektu, mieliśmy wizję stworzenia przydrożnego zajazdu z noclegami. Ruch na drodze był spory, zwłaszcza latem, gdy turyści masowo jechali w kierunku morza. Te wakacyjne miesiące przynosiły tyle zysku, że starczało na utrzymanie hotelu przez cały rok. Niestety, po wybudowaniu nowej drogi, oddalonej o jakieś dziesięć kilometrów, prawie nikt już do nas nie zaglądał.

Czasem myślę, żeby rzucić to wszystko, spieniężyć majątek i pójść na wcześniejszą emeryturę. Przy okazji pokazałbym środkowy palec krewnym, którzy jak sępy wypatrują mojej śmierci. Gdybyśmy z Elą zdecydowali się na potomstwo, pewnie łatwiej byłoby mi znaleźć motywację do pracy.

Pewnego grudniowego dnia na mojej drodze pojawiła się Roksana. Znalazła się u mnie, bo wysadzono ją z zatłoczonego autobusu wiozącego ludzi na szwedzkie kontrakty. Podczas jazdy ktoś podwędził jej dokumenty, przez co nie mogła przekroczyć granicy. Bez najmniejszych skrupułów zostawiono ją na pierwszym lepszym przystanku. Los chciał, że akurat tym przy moim zajeździe.

Ucieszyłem się na widok autobusu z pasażerami, który zajechał na parking. Niestety, wysadzili tylko jedną osobę – kobietę z wysłużoną walizą. Cała reszta odjechała, nie zamawiając nawet herbaty. Roksana usiadła na swojej walizie w miejscu, gdzie ją wysadzili, jakby wierzyła, że stanie się coś niezwykłego.

Zostawili ją

Wróciłem do swoich zadań, przestając myśleć o tej roztrzęsionej kobiecie. Po zmroku przyszła spytać o nocleg w naszym hotelu. Widać było, że życie jej nie oszczędzało, a na dodatek trafiła akurat na Marlenę – siostrzenicę mojej żony, która siedziała przy recepcji. Zachowywała się jakby była szefową tego interesu.

– W naszym hotelu nie przyjmujemy osób bez pieniędzy! – wypaliła podniesionym, piskliwym głosem. – Jak kogoś nie stać na podróże, powinien siedzieć w swojej miejscowości, a nie włóczyć się po świecie!

Kobieta stała potulnie z opuszczonym wzrokiem.

– Możesz mi wyjaśnić, co tu się dzieje? – odezwałem się, próbując opanować nerwy. – Czemu tak wrzeszczysz? To jest restauracja, a nie targowisko.

Marlena tylko zacisnęła wargi ze złością i ruszyła do kuchni, gdzie kontynuowała swoje wywody. Trzeba jej będzie uświadomić, że jest tutaj od obsługiwania gości.

– Proszę mi pomóc – odezwała się kobieta. – Zostałam bez dachu nad głową. Wszystko, co posiadałam, przepadło, ale chcę uczciwie zapracować na pomoc. Mogę zająć się porządkami, kuchnią, po prostu czymkolwiek.

Sam kiedyś ruszałem w drogę bez grosza przy duszy, nie mając przy sobie papierów i będąc zadłużonym na poczet tego, co miałem zarobić. Jednak sytuacja Roksany była znacznie gorsza od tej, w której ja się wtedy znalazłem.

Było mi jej żal

Kiedyś, gdy byłem za granicą, dobrzy ludzie wyciągnęli do mnie pomocną dłoń. Teraz nadarzyła się idealna szansa, żeby spłacić ten moralny dług i przekazać dobro dalej.

Bez wahania zaproponowałem Roksanie nocleg i coś do jedzenia. Wskazałem jej miejsce przy stole, po czym poszedłem wydać odpowiednie polecenia obsłudze. W kuchni zobaczyłem moją siostrzenicę, która stała oparta o szafkę i od razu pomyślałem, że to właśnie ona powinna zająć się naszym gościem.

Jak można było się spodziewać, nie spodobał jej się ten pomysł, ale nie dałem jej szansy na dyskusję – uznałem, że przyda jej się lekcja dobrych manier. Roksana spędziła noc w pokoju dla pokojówek, gdzie akurat było dostępne łóżko. Planowała wyjazd na drugi dzień.

Rankiem na placu parkingowym zjawił się bus pełen niemieckich wycieczkowiczów, więc trzeba było błyskawicznie zareagować i zadbać o każdego gościa. Przy tak małej ekipie pracowników stanowiło to nie lada wyzwanie.

Na domiar złego Marlena nie stawiła się tego dnia w pracy. Skontaktowałem się telefonicznie z jej matką, która jest równocześnie siostrą mojej małżonki, by usłyszeć, że córka rozchorowała się. Miałem wątpliwości co do prawdziwości tej informacji, ale nie mogłem się w to zagłębiać – musiałem szybko znaleźć jakieś wyjście z sytuacji.

Spisała się na medal

Zauważyłem Roksanę popijającą herbatę w kuchni i przedstawiłem jej naszą trudną sytuację. Od razu się rozpromieniła, choć nawet nie wspomniałem o wynagrodzeniu. Pokazała, że radzi sobie znacznie lepiej niż córka mojej szwagierki. Szczególne uznanie zdobyła wśród innych świetną znajomością angielszczyzny.

Już po krótkim czasie miałem do pomocy kogoś, kto świetnie radził sobie z pracą. Akurat wypadło to w piątek, kiedy zawsze mieliśmy więcej klientów. Wydaje mi się, że Marlena doskonale wiedziała, co robi – specjalnie wybrała ten dzień, żeby się na mnie odegrać za wczorajsze wydarzenia.

No i okazało się, że nie miała racji. Daliśmy sobie radę bez jej pomocy przez cały weekend i wyszło nam to naprawdę dobrze. Mimo że lokal był pełen klientów, każdy otrzymał profesjonalną obsługę i wyszedł od nas z uśmiechem na twarzy. Byłem dumny z tego, jak nam poszło, a Roksanie mogłem bez problemu wypłacić należne jej pieniądze. Szczerze mówiąc, chętnie bym ją przyjął do stałej współpracy, ale niestety mój budżet na to nie pozwalał.

Była zawistna

W poniedziałek zobaczyłem Marlenę w pracy, a jej wygląd wcale nie wskazywał na to, że właśnie przeszła chorobę. Spytałem, dlaczego nie dała nam znać o swojej chorobie. Stwierdziła, że była tak osłabiona, iż nie potrafiła nawet utrzymać komórki w dłoni.

– W porządku – odrzekłem, uśmiechając się życzliwie. – Każdemu może się to przytrafić. Mam nadzieję, że teraz już wszystko w normie?

Wysłałem ją do kuchni. Nie spodziewałem się jednak, że tak ostro zareaguje.

– Składałam dokumenty na stanowisko kelnerki, ale skoro wujek chce kogoś do mycia, to ta świeżo zatrudniona świetnie się nada! – Wykrzyknęła. – Przecież nie po to kończyłam szkołę, żeby teraz bawić się w sprzątaczkę!

– Chwileczkę – wciąłem się w jej wypowiedź. – Z tego, co mi wiadomo, nie zdałaś nawet egzaminu dojrzałości, więc jaką szkołę masz na myśli? Roksana skończyła studia.

– Dobre sobie, też mi wykształcenie! – wrzasnęła.

– Mam już tego dość! – nie wytrzymałem, kompletnie wyprowadzony z równowagi. – Zanim tu wrócisz, lepiej najpierw przeproś Roksanę, a potem mnie. I przestań się tak zachowywać.

Zrobiła minę obrażonej księżniczki. Moment później odwróciła się na pięcie i wyszła z hotelu. Nie wiedziałem, czy to już koniec naszej współpracy, czy może jeszcze się rozmyśli i wróci. W każdym razie zostałem bez pomocy – znowu byłem sam na recepcji.

Zszokowała mnie

Zgodnie z moimi przewidywaniami, Roksana od razu zaoferowała pomoc i postanowiła przy mnie zostać do czasu, aż stanę na nogi. Nie musiałem długo czekać na kolejny zwrot akcji. W tym samym dniu zadzwoniła siostra mojej żony. Moje nadzieje na to, że pomoże mi przekonać swoją córkę do przemyślenia wszystkiego na nowo, były płonne. Już pierwsze słowa uświadomiły mi brutalną rzeczywistość.

– Nie minęły nawet trzy miesiące od pogrzebu mojej siostry, a ty już sprowadzasz sobie jakieś panienki do domu?! Co teraz, cała rodzina ma usługiwać twoim dziwkom?

Nie mogłem uwierzyć, że taka cudowna osoba jak moja żona mogła mieć tak okropną siostrę. Powinienem był ją ostro potraktować albo po prostu się rozłączyć, ale jej określenie tak mnie rozśmieszyło, że parsknąłem śmiechem.

– Skąd ty bierzesz takie wyrażenia? – zapytałem, ledwo powstrzymując chichot i znów wybuchnąłem śmiechem.

– Śmiej się, śmiej. Jeszcze zobaczysz. Pożałujesz tego wszystkiego. Mam sporo znajomych, spalę ci ten dom uciech do fundamentów.

Śmiech po prostu mnie nie opuszczał. Ona nie spodziewała się takiej reakcji. Nie planowałem dalej się z nimi zadawać. Wyciągnąłem pomocną dłoń do kogoś w potrzebie, więc jeśli moja szwagierka nawet w takich okolicznościach nie umie okazać człowieczeństwa, to jej problem.

Ryszard, 59 lat

Czytaj także:
„Najpierw mi się oświadczył, a później wyznał, że nigdy nie kochał. Przestałam wierzyć facetom, ale los dał mi prezent”
„Znalazłam faceta dla przyjaciółki, ale musiałam sama go sprawdzić. Testowanie przeszło moje najśmielsze oczekiwania”
„Za wygraną chciałem kupić nowe życie z dala od rodziny. Marzyłem o lazurowym morzu, a wylądowałem w brudnej kałuży”

Redakcja poleca

REKLAMA