Był piątek. Podczas pracy (rozpoczęłam ją zaledwie dwa tygodnie wcześniej) zaczął bardzo boleć mnie brzuch. Do soboty jakoś to wytrzymałam – co prawda na tabletkach przeciwbólowych, ale zdołałam nawet wysprzątać mieszkanie. Bolało jednak coraz bardziej, więc wieczorem pojechałam na pogotowie. Lekarka zbadała mnie (osłuchała także mój brzuch), zaleciła no-spę i odesłała do domu. Nie zauważyła, że lada chwila będę mamą. Ja także nie miałam o tym pojęcia...
Zaczynałam rodzić
W niedzielę nad ranem ból był nie do wytrzymania, więc znów trafiłam do szpitala. Lekarze podejrzewali problem z nerkami i wysłali mnie na USG. „Pani nerki są w dziwnym położeniu. Albo są w bardzo złym stanie, albo jest pani w ciąży, mniej więcej w piątym miesiącu” – usłyszałam. Ginekolog potwierdził ciążę. Oświadczył, że zostanę w szpitalu aż do porodu, bo... właśnie zaczynam rodzić. Miałam rozwarcie na dwa centymetry.
Świat zwalił mi się na głowę. Jak to? Zostanę mamą? Dziś? Mam dopiero 22 lata. Pod drzwiami gabinetu czekał Adrian, wtedy mój chłopak, teraz mąż. „Co ja mu powiem?” – myślałam gorączkowo... Może: „Kochanie, zostaniesz tatą. Nie, nie za 9 miesięcy, ani nawet za 4 miesiące. Za chwilę”. Cóż miałam zrobić? Zebrałam się zaraz na odwagę i wszystko mu szczerze powiedziałam.
To było dla niego ogromne zaskoczenie, ale pozbierał się błyskawicznie. Był nawet na tyle przytomny, że wsiadł do samochodu i pojechał do domu po rzeczy, których akurat potrzebowałam. Mieszkałam wtedy z rodzicami, więc wtedy właśnie poinformował ich, że za chwilę zostaną dziadkami. Byli, delikatnie mówiąc.... w szoku. Mama musiała dostać leki na uspokojenie, bo nie była sobie w stanie poradzić z tą informacją. Cały czas podnosiła mi koszulę, bo chciała koniecznie zobaczyć mój brzuch, nie była w stanie uwierzyć, że zaraz zostanie babcią.
Rodziłam siłami natury
Adrian cały czas był przy mnie. Chociaż mój brzuch był niemal niewidoczny, Oliwia nie była wcale malutka: ważyła 3600 g i mierzyła 55 cm. Dostała dziewięć punktów w skali Apgar. Pielęgniarki i lekarze z całego szpitala schodzili się, żeby mnie zobaczyć. A ja? Byłam w takim szoku, że tuż po porodzie zabrałam się do... robienia makijażu. Nie docierało do mnie, że jestem mamą.
Jeszcze przed porodem jeden z lekarzy krzyczał na mnie, że jak to możliwe, by w XXI wieku nie wiedzieć, że się jest w ciąży? A ja naprawdę nie wiedziałam. Brałam tabletki antykoncepcyjne. Do samego końca miałam okres (trwał tylko dwa, trzy dni, ale tak bywa przy tabletkach). Przez całe 9 miesięcy nie miałam zachcianek, mdłości ani innych dolegliwości. Nie czułam także ruchów córci – była ułożona w miednicy i miała wokół siebie tak mało wód płodowych, że nie mogła się ruszyć.
Mój brzuch prawie nie urósł
Na porodówce powiedziano mi, że wygląda na góra trzeci miesiąc. Podczas ciąży przytyłam około pięciu kilogramów, ale przecież to się zdarza – brak ruchu, zła dieta... Gdy po wszystkim na spokojnie analizowałam sytuację, przypomniałam sobie, że mój niemal płaski brzuch zrobił się nagle dość twardy. Sądziłam po prostu, że to przez ćwiczenia.
Dziewczyny, którym opowiadam o tym, co mi się zdarzyło, mówią, że mi zazdroszczą: nie musiałam biegać po lekarzach ani denerwować się... Taka niespodzianka wiąże się jednak z ogromnym stresem, choćby dlatego, że musieliśmy błyskawicznie zgromadzić wszystko, co jest dziecku potrzebne. Ciąża pozwala psychicznie przygotować się na pojawienie malucha, zdobyć potrzebną wiedzę itd. Ja nie mogłam tego zrobić i gdyby nie moja mama, nie wiem, jak bym sobie poradziła. Do tego dochodzi strach: nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży, więc robiłam rzeczy, których nie powinny robić przyszłe mamy.
Podczas remontu targałam ciężkie meble, a miesiąc przed porodem jeździłam na rollercoasterze. Nie oszczędzałam się: brałam tabletki przeciwbólowe, chodziłam do solarium... Na szczęście żadna z tych rzeczy nie zaszkodziła mojej córeczce. Oliwia ma ponad rok. Chodzi już ładnie, wszystko je i... nieustannie coś mówi. Jest najcudowniejszym maluszkiem pod słońcem. Nie miała kolki, nie chorowała, po miesiącu zaczęła przesypiać całe noce. Nigdy bym nie przypuszczała, że to właśnie mi trafi się takie spokojne dziecko.
Czytaj także:
„Kocham brata mojego narzeczonego. Na początku się opierałam, ale nie umiem wygrać z uczuciem...”
„Mówią o mnie złodziejka mężów, ale przecież gdyby chciał, zostałby przy swojej żonie!”
„Przez całe życie modliłam się o to, by moi rodzice się rozwiedli. Nasz dom przypominał piekło”