„Myślałam, że mój mąż to książę z bajki. Po ślubie na jaw wyszło, że to skończony kryminalista”

Aresztowanie fot. Adobe Stock
Zakochałam się w jego pięknych, czarnych oczach. Po ślubie odkryłam prawdziwą naturę mojego męża...
/ 04.11.2020 02:58
Aresztowanie fot. Adobe Stock

Jak to możliwe, że niczego się nie domyśliłam, że nie zauważyłam, czym zajmuje się Paweł? Gdy się dowiedziałam, byłam w szoku!

Tego wieczoru czekałam z kolacją na męża. Wszystko było już prawie gotowe, gdy nagle usłyszałam jakieś krzyki na naszej ulicy. Z ciekawości wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam, jak kilku uzbrojonych policjantów otacza mężczyznę stojącego przy samochodzie. „Boże, przecież to może być Paweł!” – pomyślałam przerażona, bo aresztowany facet był ubrany w brązową skórzaną kurtkę i niebieskie dżinsy, czyli dokładnie tak, jak mój mąż, gdy wychodził dzisiaj z domu. Jeden z policjantów krzyczał:
– Ręce na samochód! Nie ruszać się!

Lufą pistoletu celował prosto w głowę mężczyzny. Teraz już nie miałam żadnych wątpliwości – to mój mąż… Wybiegłam z domu, kiedy policjanci zakładali Pawłowi kajdanki. Byłam przerażona, ale z drugiej strony... trochę mi ulżyło. Byliśmy dopiero dwa miesiące po ślubie, a moje życie z dnia na dzień zaczynało się zamieniać w coraz większy koszmar.
– Pani mąż jest aresztowany – poinformował mnie krótko jeden z policjantów, po czym wprowadził Pawła do radiowozu i odjechali w nieznanym kierunku.

Cisza przed burzą

Poznałam Pawła dwa lata temu w klubie. Wybrałam się tam z paczką przyjaciół, ale od razu zwróciłam uwagę na nieznajomego bruneta, który przyglądał mi się bardzo ciemnymi, wyrazistymi oczyma i zniewalająco się uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech i długo nie musiałam czekać na jego reakcję – przystojniak podszedł do mnie i przedstawił się. Rozmawialiśmy przez chwilę, a potem wymieniliśmy się numerami telefonów i umówiliśmy na następny dzień na kawę. Tak to się wszystko zaczęło.

Na początku byliśmy niemal nierozłączni. Pracowałam wtedy jako sekretarka w biurze projektowym, ale nie byłam zadowolona z tej pracy. Miałam kłopoty ze zdrowiem, a moim szefom nie podobało się, że zdarza mi się wyjść do lekarza, albo wziąć zwolnienie. Paweł powiedział, że ma własny biznes związany ze sprzedażą antywłamaniowych systemów alarmowych.

Spotykaliśmy się wtedy często, co najmniej dwa razy w tygodniu. Paweł zabierał mnie też czasami w weekend na romantyczne wycieczki swoim samochodem. Jechaliśmy wtedy w jakieś piękne miejsce, np. do Nałęczowa czy Kazimierza, wynajmowaliśmy pokój w hoteliku, szliśmy na romantyczną kolację. Jak to zakochani…

Moje problemy ze zdrowiem okazały się poważniejsze, niż początkowo myślałam. Cysta na jajniku powiększała się i konieczna była operacja. Bardzo się bałam. Na dodatek zostałam zwolniona z pracy. W końcu wpadłam w okropny dołek psychiczny… Paweł nie rozumiał, co się ze mną dzieje, bo nie chciałam go wtajemniczać w moje problemy. Stałam się nerwowa, z byłe powodu wybuchałam płaczem. Nasze relacje się wtedy rozluźniły, a właściwie to w ogóle przestaliśmy się widywać i dzwonić do siebie.

Wylądowałam w szpitalu, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Operacja się udała. Potem kilka tygodni spędziłam u mojej siostry, która dbała o mnie w czasie rekonwalescencji. Siostra pomogła mi też znaleźć nową pracę. Zostałam asystentką w studiu nagrań. Praca była ciekawa, atmosfera wśród pracowników serdeczna, zupełnie inaczej niż w mojej poprzedniej firmie… Dlatego dość szybko udało mi się wygrzebać z dołka psychicznego.

No i przypomniałam sobie o Pawle. Napisałam do niego SMS-a z nadzieją, że może on także jeszcze nie przestał o mnie myśleć… Byłam bardzo miło zaskoczona, gdy od razu oddzwonił. Serce zabiło mi mocniej, kiedy usłyszałam w słuchawce jego głos. Umówiliśmy się na kolację następnego dnia.

Wielka miłość

Paweł przyszedł na spotkanie ze mną z wielkim bukietem czerwonych róż. Padliśmy sobie w ramiona. On mówił, że bardzo mu mnie brakowało przez ten czas, że okropnie tęsknił, że nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo mnie kocha. Na koniec wyznał, że zarezerwował dla nas pokój w pobliskim hotelu. Ja chyba też byłam wtedy w nim zakochana, chociaż – szczerze mówiąc – trochę oszołomił mnie ten wybuch namiętności. Oczywiście, spędziliśmy razem tę noc i znowu zaczęliśmy się spotykać jak dawniej.

Kilka tygodni później Paweł znowu zaprosił mnie na romantyczną kolację. Tym razem zamiast kwiatów przyniósł maleńką, elegancko zapakowaną paczuszkę. Kiedy ją otwierałam, ręce mi drżały. W środku zawiniątka, w atłasowym pudełku znajdował się najpiękniejszy pierścionek z brylantem, jaki w życiu widziałam!
– Czy to naprawdę dla mnie…? – zapytałam zaskoczona.
– Tak, to jest dowód mojej miłości do ciebie. Chciałbym, żebyś została moją żoną – powiedział Paweł z powagą.
Byłam bardzo, bardzo szczęśliwa…

Niedługo potem wzięliśmy ślub. Cywilny. To była kameralna uroczystość. Zaprosiliśmy tylko garstkę przyjaciół. Kościelny ślub i wesele zaplanowaliśmy na później. Zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu i... Dopiero wtedy wyszła na jaw prawdziwa natura mojego męża.

Pewnego dnia wróciłam późno z pracy okropnie zmęczona, a on akurat oglądał mecz w telewizji. Odbiornik ryczał na cały regulator. Poprosiłam, aby przyciszył, bo mnie głowa boli, ale on nie zareagował. Wobec tego sama wzięłam do ręki pilota i przyciszyłam telewizor. Mój mąż się wtedy wściekł. Podskoczył do mnie i złapał mnie mocno za włosy. Potem odepchnął mnie, aż upadłam na podłogę. Byłam przerażona tym wybuchem. Przez całą noc płakałam i trzęsłam się ze strachu przed własnym mężem.

Cała prawda o idealnym mężu

Gdy teraz spoglądam w przeszłość, nie rozumiem, dlaczego na to od razu nie zareagowałam i nawet nie powiedziałam o tym nikomu… Byłam w szoku? Następnego dnia Paweł przepraszał mnie, mówił, że sam nie rozumie, co go naszło. Błagał, żebym mu wybaczyła. Jak jakaś głupia, postanowiłam dać mu szansę… Wyjechaliśmy na urlop, ale tam, niestety, sytuacja się powtórzyła. Mąż uderzył mnie i wykręcił mi rękę. Powodu sprzeczki nawet nie pamiętam. A następnego dnia znów przepraszał i błagał o litość…

Wtedy postanowiłam, że jak tylko wrócę do domu, poszukam wsparcia i opowiem o wszystkim rodzinie i przyjaciołom. Ale w końcu tego nie zrobiłam. Zastanawiałam się tylko, dlaczego on jest ostatnio taki rozdrażniony. Może ma jakieś problemy w pracy? Było mi też głupio opowiadać ludziom, że tuż po ślubie w moim małżeństwie zaczęło się piekło.

Tego wieczoru, kiedy radiowóz z moim mężem odjechał sprzed domu, zadzwoniłam na policję, aby się dowiedzieć czegoś o zdarzeniu, którego byłam świadkiem. Powiedziano mi, że Paweł jest podejrzany o włamania i napady z bronią w ręku. Spojrzałam wtedy na mój zaręczynowy pierścionek z brylantem i w głowie mi się zakręciło. Przez chwilę pomyślałam, że on też mógł przecież pochodzić z jakiejś kradzieży…

Pawła skazano na dwanaście lat więzienia. Przez cały czas zastanawiam się, jak to możliwe, że nie domyśliłam się, czym on się zajmuje… Próbuję się teraz jakoś pozbierać, ale to niełatwe. Złożyłam pozew o rozwód. Wiem, że Paweł wpadnie w szał, gdy się o tym dowie. Boję się, co będzie, gdy kiedyś wyjdzie z więzienia…

Więcej listów do redakcji:
„2 lata po ślubie mój ukochany mąż zginął w wypadku. Teściowa chce odebrać mi mieszkanie, bo było jej syna”
„Odszedłem od żony, bo… mi się znudziła. Zamiast nudnej żony miałem teraz w łóżku o 20 lat młodsze dziewczyny”
„Zrobiłem dziecko dziewczynie, do której nic nie czułem. Syn miał 2 lata, gdy zginęła w wypadku. Zostałem z nim sam”

Redakcja poleca

REKLAMA