„Zgodziłam się pocałować obcego faceta za 300 zł. Okazało się, że padłam ofiarą wstrętnej intrygi”

Pocałowałam obcego faceta za pieniądze fot. Adobe Stock
Ten pocałunek miał być tylko zakładem. „Wygląda na to, że robię mu przysługę – uznałam w duchu. – Powinien mi dziękować do końca życia, jeśli dzięki mnie się wyrwie z tych oślizłych macek”.
/ 19.12.2020 15:43
Pocałowałam obcego faceta za pieniądze fot. Adobe Stock

Naprawdę nie widzę w tym nic niewłaściwego. To nawet zabawne – przekonywała mnie koleżanka. – Poza tym zarobisz parę groszy właściwie za nic. Będziesz głupia, jeżeli się na to nie zgodzisz!

– No błagam cię! – odparłam oburzona. – Mam tak nagle bez powodu podbiec do obcego faceta i wpić mu się w usta? To przecież jakieś kretyństwo!

– Wcale nie… Ktoś ma powody, żeby ci zapłacić za drobną przysługę. Nie musisz znać szczegółów. Wchodzisz w to?
Cóż, trzy setki piechotą nie chodzą…

Za pocałowanie obcego faceta miałam dostać 300 zł

Jeśli można je drapnąć w pięć minut, bez żadnego wysiłku, czemu nie? Marzyłam o butach na zimę i ta forsa spadała mi jak z nieba, więc powiedziałam:

– Dobra, niech będzie. Gdyby były jakieś kwasy, to udam, że się pomyliłam. Przecież mnie nie zaaresztują!
Nie wiedziałam dokładnie, o co chodzi, ale Elka coś tam mi wytłumaczyła.

Fajna laska chciała się ponoć pozbyć chłopaka. Łaził za nią, wydzwaniał, był strasznie namolny i nie dawał się pogonić. Problem polegał na tym, że ten amant był synalkiem szefowej dziewczyny i ona się bała, że straci robotę, jeśli każe mu spadać tak zupełnie bez powodu.

– Jak to, bez powodu? – zdziwiłam się. – Niech mu powie: „Nie jesteś z mojej bajki, nie podobasz mi się” i już.

– Tylko co z mamusią? – pokręciła głową Ela. – Jest zakochana w swoim królewiczu i serce jej pęknie, że jakaś zołza go nie chce. Zatruje dziewczynie życie! Myślisz, że tak łatwo o dobrą robotę?

– Więc wymyśliłyście intrygę ze mną w roli głównej! Ja go napadnę na ulicy niby jako kochanka, a ona zrobi mu awanturę i się obrazi na zawsze. Tak ma być?

– Zgadza się – ze spokojem potwierdziła koleżanka.
– Ależ to się kupy nie trzyma – bez ogródek skrytykowałam pomysł. –

Przecież on się będzie tłumaczył, że mnie wcale nie zna, nie?
– Nie martw się na zapas. Ty masz tylko wykonać swoją robotę.

No dobra… Niech im będzie. Umówiłyśmy się w kawiarni. Dziewczyna chciała mnie zobaczyć i ustalić szczegóły. Oniemiałam, gdy stanęła w drzwiach. Była śliczna! Nic dziwnego, że gostek stracił dla niej głowę.

Umówiłam się ze „zleceniodawczynią” tej dziwnej propozycji

A jednak po paru minutach zobaczyłam plamy na tym słońcu. Podała mi rękę jak z łaski. Dłoń miała bezwładną, zimną, wilgotną… Od razu musiałam swoją rękę wytrzeć w rękaw kurtki, bo nie znoszę takich chłodnych, rozgotowanych makaronów.

Miałam wrażenie, że dotykam klusek prosto z lodówki. Obrzydlistwo. Co gorsza, jej charakter był taki sam jak jej dłonie.

Miała co prawda piękne zęby i namiętne, pełne usta, ale podczas naszej rozmowy ani razu się nie uśmiechnęła. Oglądała mnie tak dokładnie, że aż poczułam się głupio i nieswojo. Jak małpa w klatce.

– I co? – zapytałam. – Nadaję się?
– Może być – wycedziła powoli. – Od biedy można uwierzyć, że będąc ze mną, miał na ciebie ochotę.

Myślałam, że ją walnę, z trudem się powstrzymałam. Pamiętałam o kasie.
– Wiesz co? Zgadzam się, ale za cztery stówy – zdecydowałam. – I bez targowania. Nie chcesz, nie musisz.

Była wściekła, jednak widocznie jej zależało, bo skinęła głową, że się zgadza.
– Połowa teraz, druga połowa po akcji… I nie próbuj mnie wykiwać – mruknęła. – Kogo ty mi przyprowadziłaś? – zwróciła się do Elki niby to żartem.
– Jakąś wyrachowaną jędzę!
– A ty jesteś lepsza? – zaśmiałam się jej prosto w nos. – Trafiła kosa na kamień!

Nie mogłam pojąć, jaki facet może się zakochać w takiej pustej lali.
„Wygląda na to, że robię mu przysługę – uznałam w duchu. – Powinien mi dziękować do końca życia, jeśli dzięki mnie się wyrwie z tych oślizłych macek”.

Omówiłyśmy wszystko ze szczegółami: między szesnastą a szesnastą trzydzieści mieli się pojawić na deptaku, gdzie czekałam w pełnej gotowości.

Plan był prosty: wydaję z siebie radosny pisk i rzucam mu się na szyję

Wołam coś w rodzaju: „Nareszcie cię widzę” albo „Gdzie się podziewałeś, tęskniłam…”, po czym całuję go tak długo, jak się da.

On na pewno zaprotestuje, spróbuje mi tłumaczyć, że to pomyłka, że wcale mnie nie zna, lecz ja się nie daję spławić. Więc on na pewno mnie odpycha…

Jest wściekły, może nawet mi wymyśla? Wtedy ja wybucham płaczem i zrozpaczona oskarżam go o zdradę i podłość.

Odwracam się i uciekam… Ona cały czas stoi bez słowa, niby to w ciężkim szoku. „To jest takie głupie, że może się udać. – myślałam. – Zresztą, co mi szkodzi?”.

Wyszykowałam się jak na bal. „Ona jest superlaską, więc i mnie nie może niczego brakować – postanowiłam. – Inaczej kto uwierzy, że ją naprawdę zdradził?”.

Zobaczyłam ich z daleka. Szła sztywna i nadęta, obok niej fajny brunet metr osiemdziesiąt. Niespecjalnie do siebie pasowali. No dobra, trzeba działać. Uczepiłam się kurczowo jego ramienia, spodziewając się, że mnie natychmiast strząśnie jak jabłko z gałęzi. Nic takiego się jednak nie stało!

Wspięłam się na palce, by go objąć. Pięknie pachniał. Miał miłą twarz i śmiejące się oczy. Nasz pocałunek był długi i namiętny. Aż mi się w głowie zakręciło! Oderwałam się od niego, żeby zaczerpnąć tchu, i wymamrotałam:

– Nareszcie! Gdzie byłeś tak długo?
I wtedy – on mnie pocałował! Z własnej, nieprzymuszonej woli, z wyraźną przyjemnością, znowu długo i rozkosznie. Nie mogliśmy się od siebie oderwać! Kompletnie zapomniałam, po co to wszystko! 

Nic mnie nie obchodziło. Świat zniknął mi z oczu, byliśmy tylko my i nasza bliskość. On chyba czuł podobnie, bo ani się nie wyrywał, ani nie protestował. Za to ona…, ku mojemu zdumieniu, wpadła w szał!

Dostałam w głowę torebką. Potem usiłowała mnie kopnąć i odepchnąć od niego. Wreszcie zaczęła wrzeszczeć na całe gardło i wymyślać mi od najgorszych. Naprawdę oszalała!

Brunet próbował ją uspokoić. Trzymał nas na odległość swoich wyciągniętych ramion, ale ona się szarpała i klęła. Nie wiedziałam, co się dzieje. Dopiero moja koleżanka – ta, która mnie w to wkręciła – zawołała: „Wiejemy” i prysnęłyśmy w najbliższą przecznicę.

– Co to było? – zapytałam, kiedy trochę ochłonęłyśmy. – Ona jest normalna? Przecież sama tego chciała!
– Nie wiem! To wszystko jest jakieś chore – odpowiedziała Elka. – Ale obiecuję, że się dopytam ludzi i ci wszystko powiem.

Okazało się, że facet wcale za nią nie biegał, a to ona nie dawała mu spokoju

Minęło kilka dni i prawda wyszła na jaw. Powiem szczerze – zamurowało mnie. Podobno to ona za nim goniła, nie on za nią. Ona chciała z nim być, trzymała go kurczowo przy sobie i nie dawała mu spokoju! Przez cały ich związek robiła z siebie ofiarę, podejrzewała go o zdrady, sprawdzała, kontrolowała, śledziła.

Podobno sama pisała do niego kartki miłosne i wysyłała je na adres firmy, żeby wszyscy mogli przekonać się, jaki to zdrajca! Kazała mu się wiecznie tłumaczyć, udowadniać, że nic nie robi i jest jej wierny. Nie spuszczała go z oka. Więc w końcu miał dość i zaczął się jej wymykać. Wtedy wymyśliła numer ze mną.

– Ale po jaką cholerę? – zdumiałam się. – Kompletnie tego nie rozumiem!
– Może po to, żeby udowodnić ludziom, że on ją naprawdę oszukiwał i że to ona miała dosyć! Wolała wyjść na taką, która sama odchodzi… Bo czuła, że między nimi coraz bardziej się psuje i on prędzej czy później ją rzuci.

Oczywiście reszty kasy nie zobaczyłam na oczy. A po jakimś czasie dowiedziałam się, że jędza i brunet się rozstali. Nawet się specjalnie nie zdziwiłam, kiedy do mnie zadzwonił. W końcu zdobycie numeru komórki dla kogoś, kto bardzo tego chce, nie jest takim wielkim wyczynem. Świat jest mały i ludzie się znają.

– Spotkamy się? – zapytał bez wstępów. – Nie mogę o tobie zapomnieć.
– Czemu nie – odparłam. – Ja też o tobie często myślę. Ale nie jesteś już z tą wariatką? – spytałam, żeby się upewnić.
– Nie, nie jestem – odparł, a w jego głosie usłyszałam rozbawienie.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
„Byłam świadkiem na ślubie byłego chłopaka. Pocałunek z panem młodym odrodził dawne uczucie”
„Według niego było normalne to, że inni pociągają nas fizycznie. Zdradził mnie z koleżanką z pracy i mówił, że to tylko seks”
„Przyłapałam najlepszą przyjaciółkę na zdradzie. Powinnam ratować jej męża czy wieloletnią przyjaźń?”

Redakcja poleca

REKLAMA