Piszę pamiętnik, odkąd w wieku 5 lat dostałam od rodziców ozdobny zeszycik zamykany na srebrną kłódeczkę. To zabezpieczenie, chociaż śmieszne i możliwe do pokonania byle pilniczkiem, było dla mnie gwarancją, że nikt moich zapisków nie przeczyta i nie wyobrażałam sobie, że może być inaczej.
Zawsze więc bardzo szczerze przelewałam na papier wszystkie swoje przemyślenia. Pamiętnik był moim prawdziwym powiernikiem. Roiło się w nim nie tylko od wspomnień, przemyśleń, ale i od wszelkich fantazji. Przyznam, że nie pamiętam dokładnie, kiedy te ostatnie zaczęły dominować. Już jako dziecko miałam bowiem bujną wyobraźnię i wręcz ubóstwiałam wymyślać rozmaite historie. Uważałam, że są znacznie ciekawsze niż moje codzienne, zwyczajne życie.
Pamiętnik stał się więc czymś w rodzaju powieści w odcinkach. Zmieniały się okoliczności, bohaterowie, dorastała główna bohaterka, czyli ja. Ale opowieści pozostawały zawsze tak samo swobodne i z czasem, im byłam starsza, tym bardziej nasycone były... erotyzmem.
Lubiłam spisywać swoje przemyślenia
Nie ukrywam, że mam duży temperament i uwielbiałam wyobrażać sobie rozmaite rzeczy, przy których nawet opowieści takie jak „50 twarzy Greya” mogą się schować. W swoich fantazjach uprawiałam seks z rozmaitymi facetami, których spotkałam akurat tego dnia i wzbudzili moje zainteresowanie. Oczywiście, normalnie nigdy bym się z nimi nie przespała, nie jestem przecież erotomanką, tylko fantastką, której bogata wyobraźnia podpowiadała najrozmaitsze kuszące obrazy. Nigdy bym się także nikomu nie przyznała do tego, że piszę takie rzeczy. Zresztą, niby po co miałabym to robić? Każdy przecież ma prawo do swoich tajemnic, jeśli tylko nie robi komuś innemu krzywdy... Prawda?
Nasz związek był idealny
Kiedy poznałam Michała, od razu poczułam, że jest między nami jakieś nieziemskie wręcz przyciąganie. Nie był moim pierwszym mężczyzną, ale w krótkim czasie stał się tym najważniejszym, dla którego byłabym w stanie zmienić swoje życie. Dopiero przy nim poczułam się spełniona pod każdy względem, a inni faceci po prostu przestali dla mnie istnieć. Skończyły się także wtedy moje erotyczne fantazje o obcych mężczyznach, bo teraz bohaterem każdej był Michał. I już nie czułam potrzeby zapisywania tego, co się dzieje w mojej głowie, bo o wiele ciekawsze rzeczy działy się w moim łóżku.
Byliśmy z Michałem świetnie dopasowani i równie nienasyceni, chociaż przyznam, że po jakimś czasie to ja grałam pierwsze skrzypce. A mój ukochany poddawał mi się z nieukrywaną radością.
– Nie sądziłem, że istnieją na świecie takie kobiety – twierdził.
A ja traktowałam te słowa, jak najpiękniejszy komplement.
Miałam nadzieję, że jeśli kiedykolwiek się pokłócimy, to zawsze połączy nas seks, który nieraz okazywał się cudownym lekarstwem na wszelkie niesnaski i nieporozumienia. Po dwóch latach „chodzenia” ze sobą, zdecydowaliśmy się pobrać. Gorąco wierzyłam w to, że czeka nas szczęśliwa przyszłość. Tym bardziej że mieliśmy ułatwiony start, bo od babci Michała dostaliśmy mieszkanie. Trzy przestronne pokoje, za które wiele młodych małżeństw dałoby się pokroić, bo oznaczały brak kredytu zaciąganego na trzydzieści lat.
Mieszkanie wymagało co prawda gruntownego remontu, ale nie wydawało nam się to wielkim problemem. Postanowiliśmy odnowić je jeszcze przed ślubem i od tych wydatków uzależnić potem to, za ile będziemy mogli urządzić wesele. Takie rozwiązanie wydało nam się rozsądne, a i rodzice mu przyklasnęli.
Remont okazał się bardziej uciążliwy, niż zakładaliśmy i przyznam, że byliśmy już bardzo zmęczeni bałaganem, który nas otaczał. Pył ze szlifowanych ścian wdzierał się w każdy zakamarek i pokrywał nasze ubrania, w których chodziliśmy do pracy, mimo że wisiały w szafie zabezpieczone foliami. A co najgorsze, u mnie zaczął się suchy kaszel.
– Kochanie, dlaczego nie zamieszkacie na czas remontu u nas? – zapytała mnie w końcu mama.
– Możemy oboje? – jej propozycja mile mnie zaskoczyła, bo przecież moi rodzice są katolikami i wiedziałam, że nie popierali mojego mieszkania z Michałem.
– Przecież jesteście zaręczeni i niedługo będziecie małżeństwem – stwierdziła jednak mama, a ja z wdzięczności rzuciłam się jej na szyję.
Gdybym tylko wtedy wiedziała, że z tej przeprowadzki do nich nie wyniknie nic dobrego…
Przeczytał mój pamiętnik!
Nigdy nie ukrywałam swoich pamiętników, bo wiedziałam, że żadne z rodziców ich nie tknie. Takie panowały w moim domu zasady i do głowy mi nie przyszło, że ktoś może mieć inne. Michał tłumaczył mi potem, że przeczytał moje zapiski, bo chciał mnie lepiej poznać.
– I poznałem! – stwierdził oburzony. Moje erotyczne historie okazały się dla niego prawdziwym szokiem. A co najgorsze, potraktował je zupełnie serio…
– Dwóch facetów naraz, w tym jeden nieznajomy? – łapał się za głowę.
– To tylko fantazje! – usiłowałam go przekonać. – Głupie babskie historie! Przecież mnie znasz, nie jestem taka!
Ale po jego minie widziałam, że wcale nie jest mnie już taki pewny. I zaczęła narastać we mnie wściekłość. Bo też, do jasnej cholery, jakim prawem wyciągnął te zeszyty i bez pytania o pozwolenie zabrał się za ich czytanie?
– A moje maile także będziesz kiedyś czytał? Moje SMS-y? – zapytałam narzeczonego. A on na to, że małżonkowie nie powinni mieć przed sobą żadnych tajemnic. Może i nie powinni, ale… muszą także mieć do siebie zaufanie. A my nawzajem je straciliśmy.
Wiem, że Michał mi już nie ufa. Udaje tylko, że dał się przekonać, iż moje pamiętniki opisują jedynie erotyczne fantazje, które teraz, gdy mamy siebie, są bez znaczenia. Widzę, jak mój narzeczony na mnie patrzy, jak śledzi kątem oka, kiedy idziemy chodnikiem, czy się przypadkiem nie oglądam za jakimś innym facetem. I jak nerwowo przygryza wargę, gdy mu się wydaje, że okazałam komuś choćby minimalne zainteresowanie.
To wszystko sprawia, że cały czas czuję się winna, chociaż przecież nic złego nie zrobiłam. Przestałam pisać swój erotyczny pamiętnik, gdy poznałam Michała i od tamtej pory nie zgrzeszyłam ani myślą, ani słowem, a cóż dopiero czynem. A jednak czuję się jak jakaś cudzołożnica i mam wrażenie, że mój narzeczony oczekuje, abym się przed nim tłumaczyła z każdego spojrzenia. Złość aż w nim kipi i na pewno kiedyś wybuchnie.
Nasz seks też się zmienił. Przestał być tak spontaniczny i niewinny jak dawniej. Mam wrażenie, że Michał ćwiczy na mnie wszelkie pozycje, o których przeczytał w moim pamiętniku. I robi to w dodatku z takim zapamiętaniem, jakby chciał mi zadać fizyczny ból i dodatkowo psychicznie mnie upokorzyć. Nie wiem, czy on ma wątpliwości co do słuszności naszego ślubu, ale ja je zaczęłam mieć. No, bo skoro Michał bez skrępowania przeczytał moje prywatne zapiski, to jak będzie kiedyś wyglądało nasze życie? I jeszcze ta jego deklaracja, że będzie miał prawo mnie kontrolować jako mąż…
Czy stanę się jego niewolnikiem? Do tej pory małżeństwo nie oznaczało dla mnie kajdan, tylko partnerski związek. Ale jak można mówić o partnerstwie, gdy jedna osoba drugą szpieguje i odnosi się do niej z nieufnością?
Z jednej strony żałuję, że nie spaliłam swoich pamiętników, bo wtedy nie dostałyby się w ręce Michała i wszystko byłoby jak dawniej. A z drugiej strony... Myślę sobie, że może i dobrze się stało, że pamiętniki przetrwały, bo dzięki nim poznałam prawdziwe oblicze mojego niedoszłego męża. Lepiej, że stało się to teraz, przed ślubem. Jeszcze mogę się przecież ze wszystkiego wycofać. Cieszę się też, że najpierw zaczęliśmy robić remont, odkładając ślub. Bo dzisiaj nie wiem, czy w ogóle się on odbędzie i… być może to wcale nie Michał zerwie zaręczyny. Może to jednak będę ja.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Zakochałam się w zajętym mężczyźnie. Walczyłam o niego 10 lat
W internecie poznałam swój ideał, ale on nie chce się spotkać
Była dziewczyna niszczyła wszystkie moje związki
Mój 32-letni syn nie umie po sobie sprzątać ani ugotować makaronu