W życiu nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli i nie mamy wówczas wyjścia – trzeba się dostosować. Byłam szczęśliwa z Tomkiem. Tak przynajmniej mi się wydawało, dopóki nie odkryłam, że mnie zdradza. Lada dzień mieliśmy wziąć ślub, a mieszkaliśmy razem od trzech lat. Błagał, żebym została i zarzekał się, że już nigdy nie popełni tego błędu.
– Kasieńko, przysięgam, ta kobieta nic nie znaczyła – niewiele brakowało, żeby się rozpłakał. – Kocham tylko ciebie i tylko ty jesteś ważna.
Nie byłam w stanie mu uwierzyć, ponieważ w jednej chwili straciłam do niego zaufanie. Z uwagi na to, że mieszkanie, w którym wiliśmy wspólne gniazdko, należało do Tomka, to ja musiałam się wyprowadzić.
Rzecz jasna zerwałam zaręczyny i nie chciałam mieć niczego wspólnego z niedoszłym mężem. Znalazłam dla siebie przytulną kawalerkę i zaczęłam wszystko od nowa. Tomek próbował się ze mną skontaktować, aż wreszcie miałam dość jego rzewnych SMS-ów i telefonów o dziwnych porach. Poblokowałam go wszędzie, gdzie się tylko da. Cierpiałam w samotności, bo to nie taka prosta sprawa uleczyć złamane serce.
Utrzymanie się w Warszawie to wyzwanie
Miałam trochę oszczędności, ale topniały w zastraszająco szybkim tempie. Koszt wynajęcia w Warszawie mieszkania to jakiś absurd, chociaż i tak znalazłam kawalerkę w atrakcyjnej cenie. Niemniej podstawowe wydatki związane z utrzymaniem się pochłaniały sporą część mojego budżetu. Co by jednak nie mówić, we dwójkę funkcjonuje się o wiele łatwiej – przynajmniej jeśli chodzi o kwestie finansowe.
Tymczasem moja skromna pensja ledwo mi starczała. Wspomagałam się środkami odłożonymi na koncie oszczędnościowym, ale wiedziałam, że na długo mi one nie wystarczą. Pomimo że naprawdę uwielbiałam to, czym zajmowałam się zawodowo, i pragnęłam się rozwijać w interesującym mnie kierunku, obawiałam się, że będę musiała z tego zrezygnować.
Potrzebowałam bardziej dochodowego zajęcia, ponieważ praca w biurze rachunkowym na ten moment taka nie była. Marzyłam o uruchomieniu własnej firmy, ale do tego było jeszcze bardzo daleko. Bez odpowiedniego doświadczenia i stosownych kwalifikacji nie da się niestety działać w tym fachu na własną rękę. Na razie byłam żółtodziobem, co niestety znajdowało odzwierciedlenie w wysokości wynagrodzenia.
– Nie myślałaś o tym, żeby sprzątać domy bogatych ludzi? – zapytała znajoma, z którą umówiłam się na pogaduchy przy kawie.
– Szczerze powiedziawszy, to nie – odparłam zgodnie z prawdą.
– Ja nie narzekam – uśmiechnęła się Magda – bo oni naprawdę świetnie płacą. Nie chce im się sprzątać albo nie mają na to czasu, więc wolą komuś za to płacić.
– Żyjesz wyłącznie z tego? – nie kryłam zdziwienia, zwłaszcza że podobnie jak ja, Magda była singielką wynajmującą mieszkanie.
– Jasne – przytaknęła. – Może w luksusy nie opływam, ale powodów do narzekań też nie mam, chociaż nie jest to łatwa robota.
– To znaczy? – popatrzyłam na nią z zaciekawieniem.
– No wiesz, to fizyczna praca, niekiedy po całym tygodniu nie mam na nic siły i padam na twarz.
– Rozumiem.
– Kaśka, ja mówię poważnie, ty się nad tym zastanów – znajoma dostrzegła wahanie malujące się na mojej twarzy. – Jak by co, pomogę ci się wkręcić, a potem pójdzie już samo.
– Przemyślę sprawę – obiecałam. – W każdym razie dzięki za propozycję.
Magda zadzwoniła kilka dni później z zapytaniem, czy może nie zechciałabym pojechać z nią – jak to się wyraziła – „na robotę”. Wyjaśniła, że chodzi o dom na Wilanowie. W skrócie wyjaśniła, co jest tam do zrobienia.
– Sobota by ci pasowała?
– W sumie tak – odpowiedziałam bez entuzjazmu w głosie, bo w sobotni poranek zamierzałam nieco dłużej pospać.
– Słuchaj, zobaczysz, co i jak – skwitowała Magda. – Sama ocenisz, czy ci się to opłaca.
– A ile dostanę?
– Możemy zrobić tak, że to będzie niespodzianka? Zapewniam cię, że nie będziesz rozczarowana – koleżanka brzmiała tajemniczo. – Zaufaj mi, Kaśka, będzie git.
Przystałam na ten nietypowy układ
Doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia, a spróbować nie zaszkodzi. Okazało się, że Magda miała rację. Po pierwsze – praca polegająca na sprzątaniu domów nie jest lekka. Wbrew pozorom to zajęcie wymagające ogromnego wysiłku i jeszcze większej dokładności.
Pewne rzeczy nawet nie przyszłyby mi do głowy, ale Magda była świetną przewodniczką po świecie środków czyszczących, ścierek i mopów. Po drugie – wypłata mnie zaskoczyła, w jak najbardziej w pozytywnym tych słów znaczeniu. Nie miałam bladego pojęcia, jakie są stawki za takie usługi, a teraz przekonałam się, że nie należą one do niskich.
Byłam bardzo zmęczona, ale i zadowolona – właściciele domu również, gdyż do ustalonej wcześniej z Magdą kwoty dorzucili coś ekstra. Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że to się opłaca, więc zaczęłam mocno zastanawiać się nad zrezygnowaniem z pracy w biurze.
Przez jakieś trzy miesiące sprzątanie było dodatkowym zajęciem, pracowałam wspólnie z Magdą. Powoli jednak zaczęłam brać samodzielne zlecenia, które przynosiły niezłe pieniądze. Niemniej ciągnąc dwie prace, byłam najzwyczajniej w świecie wyczerpana zarówno fizycznie, jak i fizycznie. W końcu podjęłam decyzję o odejściu z biura – sprzątanie bardziej mi się kalkulowało.
– Chyba oszalałaś – usłyszałam od Anki, kiedy podzieliłam się z nią tą nowiną. – Rzucasz ciepłą posadkę dla szorowania toalet?
– Jakoś trzeba sobie radzić, a poza tym to jest dobra kasa – udałam obojętność, aczkolwiek nastawienie do tego tematu mojej przyjaciółki mnie rozczarowało.
– Weź, ja to bym się brzydziła sprzątać komuś w chałupie – Anka wykrzywiła usta w pełnym zniesmaczenia grymasie.
Łatwo jej było powiedzieć!
Nigdy nie miała problemów finansowych, bo miała zamożnych rodziców, do których w każdej chwili mogła się zwrócić z prośbą o pieniądze. Nie odmawiali, niczego jej nie brakowało. Stać ją było na kosmetyczkę dwa razy w miesiącu i drogie ciuchy.
Nagle zrobiło mi się strasznie głupio, że zarzuciłam chwilowo marzenia o pozostaniu wziętą księgową. Cóż, rachunki się same nie zapłacą, a ja nie mam nikogo, kto by mi sypnął groszem. Nie wiem, jak to się stało, ale Ance udało się wpędzić mnie w upokarzające poczucie winy. Wspomniałam o tym Magdzie. Poradziła, żebym się zastanowiła nad sensem kontynuowania takiej znajomości.
– Ocenianie kogoś przez pryzmat tego, jak zarabia na swoje utrzymanie, jest słabe – Magda bez ogródek podzieliła się swą opinią. – Przecież nikomu nie kradniesz, uczciwie pracujesz.
Słowa te mocno mi dały do myślenia. To, że komuś nie odpowiada jakieś zajęcie, wcale nie oznacza, iż ja mam je natychmiast zarzucić.
Decyzja o rezygnacji z biura okazała się finansowym strzałem w dziesiątkę. Za nic bym nie przypuszczała, że naprawdę polubię sprzątanie, chociaż niekiedy miałam serdecznie dość.
Najważniejsze było to, że mogłam spokojnie opłacać rachunki – przynajmniej pod tym względem moja głowa stała się wolna od zmartwień. Pracowałam dla wielu naprawdę fajnych, normalnych ludzi i przekonałam się, że jeśli ktoś jest bogaty, to wcale nie musi być zarozumiałym snobem.
Któregoś dnia nieopatrznie usłyszałam rozmowę jednego z moich klientów. Szukał osoby do pomocy przy ogarnianiu księgowości firmy. Pytał znajomego, czy mógłby mu kogoś polecić. Wtedy ja nieśmiało zaproponowałam, że chętnie bym się tym zajęła. Pan Mariusz potraktował mnie poważnie – zwłaszcza że widział, że do swoich obowiązków przykładam się solidnie.
Wypytał o doświadczenie i kwalifikacje, a ja szczerze przyznałam, jak to obecnie wygląda. Po co zresztą miałabym oszukiwać? Kłamstwo ma krótkie nogi i prędko wyszłoby na jaw. Dostałam szansę – ze sprzątaczki awansowałam na pracownika księgowości. W jakim to się rozwinie kierunku, czas pokaże, ale z optymizmem patrzę w przyszłość.
Czytaj także:
„Teściowa to nie chwast na trawniku i nie można jej wyplewić. Moja dała wielki popis już w dniu naszego ślubu”
„Od lat żyłam pod dyktando zaborczej matki. Kiedy próbowała mnie zeswatać z synem sąsiadki, powiedziałam dość"
„Dzieci sąsiadów psują zabawki naszego syna, a z domu robią śmietnik. Ich matka ma to gdzieś”