„Wynajęłam detektywa, żeby znaleźć brudy na dziewczynę syna. Okazało się, że to moje dziecko jest kanalią”

Śledziłam dziewczynę syna fot. Adobe Stock, Andrey Popov
Tomek by się na mnie obraził, a jego Ania też czułaby się okropnie. Duszę się od tego sekretu, ale trudno. Niech to będzie moja kara!
/ 30.09.2021 08:43
Śledziłam dziewczynę syna fot. Adobe Stock, Andrey Popov

Wynajęty detektyw miał znaleźć coś na dziewczynę mojego syna. To, co wyśledził, zwaliło mnie z nóg.

– Niech pani odetnie pępowinę i zajmie się swoim życiem! – mówi dziewczyna mojego Tomka. – On jest od pani uzależniony!

Są razem siedem lat. Nie wiem, czy się kochają czy nienawidzą.

Tomek twierdzi, że ona go zdradza, bo on nie chce się żenić

Mój syn szaleje i cierpi, a ja razem z nim. Zawsze jestem po jego stronie.

– Odejdź – tłumaczę. – Mało dziewczyn na świecie? Znajdziesz jakąś.

– Nie wtrącaj się – radzi mi moja przyjaciółka. – Oni się pogodzą, a ty będziesz wrogiem obojga!

Jak to, mam patrzeć i nie widzieć? Niedoczekanie! Najpierw postanawiam sprawdzić, czy naprawdę ona kogoś ma? Jest ładna, seksowna, mężczyźni do niej lecą jak muchy do miodu. Może na boku szuka kogoś lepszego od mojego Tomka? Zegar tyka, a ona ma już dwadzieścia siedem lat i nic dziwnego, że chciałaby założyć rodzinę. Podpytuję tu i tam…

Dowiaduję się różnych rzeczy, ale nic nie świadczy na jej niekorzyść. Albo się dobrze maskuje, albo faktycznie mój syn ma paranoję i węszy zdradę tam, gdzie jej nie ma. Odkładałam pieniądze na zimowe palto i buty, ale trudno…

Trochę dopożyczam i mam na detektywa

Niech się tym zajmie fachowiec! Tomek o niczym nie wie… Wściekłby się, gdyby się pokapował, że kazałam ją śledzić, więc siedzę cicho i czekam na wiadomości. Mija kilka dni i nic… Wreszcie mam telefon! Lecę do biura detektywistycznego prawie pewna, że znalazłam na nią haka. Planuję, że Tomkowi nic nie powiem, a z jego dziewczyną pogadam jak trzeba.

Zmuszę ją, żeby sama odeszła. Niech spakuje walizki i fora ze dwora.

– No, niech pan mówi – zaczynam niecierpliwie. – Ma kogoś? Są dowody, zdjęcia, jakieś nagrania? Niech pan wszystko pokazuje!

– Spokojnie… – detektyw jest wyraźnie niezadowolony, że tak go pośpieszam. – Zaraz wszystko powiem, ale nie wiem, czy będzie pani zadowolona?

– To już mój interes – denerwuję się. – No dalej, co pan ma w zanadrzu? Za coś w końcu płacę!

Dowiaduję się, że ona jest czysta jak łza. Pracuje, wraca do domu, po drodze robi zakupy, wychodzi z psem…

– Nikogo nie odwiedza?

– Odwiedza. Chodzi do dziecięcego szpitala. Jest tam wolontariuszką. Regularnie, dwa razy w tygodniu…

Robi mi się głupio!

– Jest pan pewny?

– Proszę pani, muszę być pewny. W końcu chodzi o czyjeś życie. Nie wrzucam kamieni do cudzego ogrodu, jeśli nie mam stuprocentowych dowodów. A tutaj nic nie mam!

– Może ktoś do niej przychodzi do domu, kiedy mojego syna nie ma? Sprawdził to pan?

– Owszem. Jestem zawodowcem. Jeszcze raz powtarzam, nie będzie pani zadowolona.

– O co chodzi?

Na biurku pojawiają się zdjęcia. Widzę wejście do bloku, w którym mieszka Tomek. Pojawia się w nim ta sama dziewczyna na różnych ujęciach. Jest wysoka, ruda, długonoga. Zaraz, zaraz… Przecież ja ją znam!

– Co pan mi tutaj pokazuje? To przyjaciółka dziewczyny mojego syna. Pewnie przyszła na plotki? Nic w tym nadzwyczajnego!

– Pewnie tak by było, gdyby ta, którą śledziłem była w domu. Ale jej nie było.

– Więc pocałowała klamkę i poszła…

– Po czterech godzinach istotnie opuściła mieszkanie. Na zdjęciach ma pani datę i godziny. Można to sprawdzić.

– Nie rozumiem… To, u kogo ona była tak długo?

– U pani syna. On był w domu. Na następnym zdjęciu widać, jak ją odprowadza i jak się żegnają. Przyzna pani, że bardzo czule…

Nie wierzę własnym oczom! Tomek i ta ruda w namiętnym uścisku

Całują się! Mój syn ma minę kota, który się dorwał do śmietany. Robi mi się słabo.

– To jakieś nieporozumienie. Nie wierzę, żeby Tomek zdradzał swoją dziewczynę! Niemożliwe!

– Proszę spojrzeć na to nagranie. Ma pani jeszcze jakieś wątpliwości?

Robię się czerwona ze wstydu, bo muszę patrzeć, jak mój syn uprawia seks na trawie, w jakichś zaroślach…

– Co to za obrzydlistwo?

– Pojechali w plener. Dlaczego obrzydlistwo. To całkiem ładna para!

Detektyw wyraźnie ze mnie kpi

Ma mnie za zwariowaną mamuśkę, która sama się nadziała na haczyk, próbując złowić inną rybę. Ma rację, niestety. Reguluję rachunek. Nie chcę nic więcej wiedzieć i widzieć. Zdjęcia zostawiam. Nie są mi do niczego potrzebne, bo swoje już wiem. Tylko, co mi z tej wiedzy? Nikomu nie mogę o niczym powiedzieć.

Tomek by się na mnie obraził, a jego Ania też czułaby się okropnie. Duszę się od tego sekretu, ale trudno. Niech to będzie moja kara!

W niedzielę przychodzą do mnie oboje na obiad. Patrzę na Tomka jak na obcego faceta i widzę więcej niż normalnie. Dyryguje Anką, jest niemiły i nieczuły. Dlaczego ona to znosi?

– Ten makaron, mamo to mistrzostwo świata – zaczyna się podlizywać. – Ance zawsze wychodzą jakieś twarde gluty.

– I co z tego – ucinam. – Ale jest piękna, mądra i... wytrzymuje z tobą, synku. Za to jej się należy medal!

Oboje mają oczy okrągłe ze zdumienia. Ale mnie już nie można powstrzymać…

Nie pozwolę powiedzieć o Ani złego słowa, więc trzymaj język za zębami.

– O co chodzi? Czemu mnie atakujesz?

– Odcinam pępowinę, synku… Dawno powinnam to zrobić!

Ania ma łzy w oczach. Przytulam ją.

– Miałaś rację – mówię. – Jesteś fantastyczną dziewczyną. Mam nadzieję, że mój syn to zrozumie? Jeśli nie, szkoda twojego czasu. Jestem po twojej stronie!

Reszta należy do nich. Albo się dopasują, albo rozstaną. Już nie będę się wtrącać. To ich życie i ja za nich go nie przeżyję.

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA