Gdy usłyszałam dzwonek przy drzwiach, byłam pewna, że to dostawca pizzy.
– Ja pójdę! – stwierdził Leszek, ale powstrzymałam go.
Wolałam, żeby moich drzwi nie otwierał facet owinięty tylko w prześcieradło.
– To weź mój portfel – poprosił.
Wyciągnęłam pieniądze z jego spodni, rzuconych niedbale na podłogę w szale namiętności, który nas ogarnął ze dwie godziny temu. Moja niewielka sypialnia była świadkiem kosmicznego seksu, który kompletnie nas wyczerpał i sprawił, że poczuliśmy się głodni jak wilki.
– Zaraz wracam – cmoknęłam jeszcze Leszka w policzek i drobiąc boso, pobiegłam do drzwi w samym podkoszulku, ledwie zasłaniającym mi tyłek.
„Dostawca się napatrzy!” – pomyślałam ze śmiechem i z rozmachem otworzyłam drzwi.
Zamarłam...
Na progu zamiast faceta z termiczną torbą stała… Iwona
– Wpadłam tak bez zapowiedzi, bo musisz mi pomóc w podjęciu decyzji, co do kilku rzeczy dotyczących ślubu. Leszek musiał dłużej zostać w pracy – paplała wesoło i już miała wtarabanić się do mojego mieszkania, gdy dostrzegła mój strój. – A ty co? Byłaś w łóżku o tej porze? – zdziwiła się, po czym oczy jej się rozszerzyły i zasłoniła usta ręką.
– U ciebie ktoś jest! – wyszeptała. – A ja się tak pcham do środka! Znam go? Ty łobuzico, ukrywałaś przede mną swojego faceta! – zaskoczenie przeszło u niej w ciekawość, która domagała się zaspokojenia.
Moje milczenie ją jednak ostudziło.
– Dobra, powiesz mi innym razem. Tylko uprzedź mnie, jeśli będziesz chciała przyjść z nim na mój ślub, bo muszę go wpisać na listę gości!
– Zdzwonimy się! – rzuciłam przez zaciśnięte gardło, chowając za plecami portfel Leszka, żeby Iwona go nie zobaczyła i nie rozpoznała.
A ona pomachała mi i zbiegła schodami w dół. Z ulgą zamknęłam drzwi.
„Wciągnąć go na listę gości… Boże, przecież on już tam jest i to na honorowym miejscu! Jako Pan Młody!”– przemknęło mi przez głowę.
„Trzeba było najpierw spojrzeć przez wizjer, kretynko!” – zganiłam siebie, wracając do sypialni.
Leszek domyślił się, co się stało
– To była Iwona, tak?
Kiwnęłam głową.
– Mało brakowało, a byśmy wpadli! – stwierdziłam.
– I dobrze! – wypalił na to Leszek. – Już najwyższy czas, żeby przerwać tę farsę!
– Chcesz odwołać ślub? – po raz drugi tego dnia miałam wrażenie, że zemdleję.
– A co mi pozostało? Reniu, ja kocham ciebie, nie ją – stwierdził.
Sytuacja wymykała się spod kontroli. Albo raczej… Wreszcie wszystko układało się po mojej myśli. Z Iwonką znałyśmy się od szkoły podstawowej. Połączyło nas to samo podwórko i fakt, że nasze rodziny wprowadziły się do bloku jako pierwsze.
– Zostaniemy siostrami? – zaproponowała, gdy wyszłyśmy na dwór.
Powstała między nami silna więź. Żadna z dziewczynek, które dołączyły potem do naszej „paczki”, nie potrafiła jej osłabić.
Kiedy zauważyłam, że Iwona mnie wykorzystuje? Chyba w piątej klasie, kiedy podstępnie kupiła sobie piórnik taki, jaki mi się podobał. Wybrałam go tuż po wejściu do sklepu – był piękny, z królewną Śnieżką. I tylko jeden, ostatni. Włożyłam go do koszyka, kiedy Iwona stwierdziła:
– Kupmy sobie takie gładkie, niebieskie piórniki. Identyczne, żeby wszyscy widzieli od razu, że jesteśmy siostrami.
Przystałam na to niechętnie, ale argument o siostrzanej więzi zawsze do mnie trafiał. Jakież było moje zdziwienie następnego dnia w szkole, gdy Iwonka zamiast niebieskiego piórnika wyjęła ten „mój”, ze Śnieżką! Okazało się, że jeszcze tego samego dnia wróciła do sklepu i go wymieniła.
– Jak mogłaś to zrobić? – spytałam.
– Oj tam, co za różnica! Zresztą, to takie dziecinne mieć identyczne rzeczy! – wzruszyła ramionami i zmieniła temat.
Postępowała tak jeszcze wiele razy.
Bez skrępowania sięgała po to, co mnie się podobało
Nie dotyczyło to tylko rzeczy materialnych, ale i facetów. Dlaczego zatem się z nią przyjaźniłam? Bo… byłyśmy siostrami. Wydawało mi się, że za jej przebojowością kryje się nieśmiałość. Inni nazywali to po prostu bezczelnością i, jak się potem okazało, to oni mieli rację.
Ta niemiła prawda dotarła do mnie w chwili, gdy Iwona oświadczyła, że zaręczyła się z Leszkiem! Wtedy zdałam sobie sprawę, że zabrała mi coś, czego pragnęłam bardziej niż wszystkich piórników świata.
Leszek był moim kolegą ze studiów. Chodziliśmy razem na zajęcia, przed sesjami uczyliśmy się razem. Cieszyłam się, że mogę go nazywać swoim przyjacielem. Pewnego dnia pomyślałam, że może nawet będzie z tego coś więcej. Leszek odprowadził mnie do domu po zajęciach, rozmawialiśmy pod moją klatką, wiatr zawiał, zarzucając mi grzywkę na oczy i wtedy on mi ją odgarnął.
Takim czułym gestem.
„Pocałuje mnie?” – przebiegło mi przez głowę. Jednak zanim to się stało, wziął nade mną górę instynkt dzikuski.
„Ktoś nas może zobaczyć! Iwona!” – pomyślałam i szybko się z nim pożegnałam.
Kilka dni później poznałam go z moją przyjaciółką i z miejsca było po wszystkim.
Zostali parą, a ja udawałam, że cieszę się ich szczęściem
Ale w dniu ich zaręczyn już nie. Iwona bowiem zakpiła sobie ze mnie o jeden raz za dużo. Zdradziła się, że widziała mnie wtedy pod klatką z Leszkiem, kiedy przez chwilę miałam nadzieję, że mnie pocałuje.
– Wyglądaliście na zakochanych, a jednak on wybrał mnie! Wiem, jak omotać faceta! – stwierdziła.
Nagle przejrzałam na oczy – moja przyjaciółka zabrała mi faceta i to tego jedynego. W dodatku zrobiła to, bo zawsze najbardziej smakowały jej jabłka rosnące w moim sadzie. Byłam pewna, że przegrałam, że on jest szczerze w Iwonie zakochany, a tymczasem…
Tamtego dnia Leszek odwoził mnie taksówką do domu z imprezy. Wszedł na górę, a potem mnie pocałował i został. Na całą noc. Kiedy obudziłam się u jego boku, byłam pewna, że zaraz ucieknie, zasłaniając się wypitym wczoraj alkoholem. Ale nie, on wyznał mi, że zawsze byłam dla niego ważna, ale wydawało mu się, że dla mnie jest tylko przyjacielem.
– Nie dałaś mi się wtedy pocałować, więc straciłem nadzieję. A gdy poznałaś mnie z Iwoną, uznałem, że podsuwasz mi ją, abym zostawił ciebie w spokoju.
Wahaliśmy się, co zrobić.
Ja nie chciałam zranić przyjaciółki, on bał się odwołać ślub
A teraz, kiedy o mały włos nie wpadliśmy, Leszek podjął decyzję.
– Nie sposób rozwiązać tej sytuacji, nie raniąc drugiej osoby. Jeśli się ożenię z Iwoną, to i tak nadal będę kochał ciebie. Lepiej powiem jej od razu – uznał.
Tego samego dnia wyznał prawdę. Nie obyło się bez skandalu, wszyscy uważali, że odbiłam chłopaka przyjaciółce. Tylko my troje, Iwona, Leszek i ja, wiemy, że było dokładnie odwrotnie...
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”