„Chciałam zemsty na kochance męża, a przypadkiem ponownie wepchnęłam ją w jego ramiona. Biuściasta księgowa mnie wykiwała”

Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rick Gomez
„Winy za zdradę męża szukałam najpierw w sobie. Potem skupiłam się na jego kochance. A przecież to Janek był wszystkiemu winny”.
/ 13.12.2023 22:00
Smutna dojrzała kobieta fot. iStock by GettyImages, Rick Gomez

Sześć miesięcy temu dowiedziałam się, że mąż ma kochankę. Byłam bardzo zaskoczona, i nie mogłam przyjąć tego do wiadomości. Co gorsza, wszyscy w firmie Janka wiedzieli i ochoczo plotkowali o jego gorącym romansie. No i jak to zwykle bywa, główny zainteresowany, odkrywa prawdę jako ostatni.

– Dobra, nie mogę dłużej udawać – powiedziała mi koleżanka, która na co dzień pracowała z Jankiem. – Twój mąż sypia z naszą księgową. Oboje wstydu nie mają, bo już nawet przestali się kryć. W zeszłym tygodniu obściskiwali się w socjalnym, a pół firmy robiło sobie kawę. Nie chcę dłużej patrzeć, jak ten kretyn sobie z ciebie kpi, normalnie idiotkę robi. Musisz coś z tym zrobić.

Musiałam to sprawdzić

Nie powiem, kilka pierwszych dni od zrzucenia bomby z podpisem ROMANS, nie mogłam dojść do siebie. Tym bardziej że Jasiek był naprawdę dobrym ojcem i mężem. Nie mogłam niczego podejrzewać. Chłop nawet nie pił i nie palił, po pracy wracał do domu. Co gorsza, prócz tego, że byliśmy parą, to łączyła nas jeszcze prawdziwa przyjaźń.

– W związku najważniejsza jest lojalność – powtarzał nieustannie. Dlatego, kiedy Gośka doniosła mi o zdradzie, pękło mi serce.

W mojej głowie przerabiałam tysiące scenariuszy, co mogłam zrobić inaczej, albo co sprawiło, że Jasiek rzucił się w ramiona innej kobiety.

Trzeba uczciwie przyznać, że ostatnio trochę przybrałam na wadze. Poświęcałam też mnóstwo uwagi naszemu synowi, więc trochę zapomniałam o sobie. Nie wspomnę już o fryzjerze czy kosmetyczce – nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tam byłam.

Wszystko tak podupadło, bo Janek pracował coraz więcej, więc ja musiałam przejmować obowiązki domowe, które wcześniej należały do niego. Zresztą, sama też pracowałam. Moja praca była stresująca i mało dochodowa, ale na swoje wydatki miałam. To Janek miał zrobić karierę. No i zrobił. A ja w międzyczasie zbrzydłam, nie miałam czym mu imponować, po prostu znudził się.

Mój umysł wyprodukował tysiące usprawiedliwień dla niego. Zamiast zrzucić na niego całą winę, szukałam jej w sobie. Aż w końcu zdecydowałam – wpadnę do jego biura i zobaczę to wszystko na własne oczy.

Postanowiłam zasłonić się pretekstem i udawałam, że zapomniałam kluczy. Musiałam tę lafiryndę zobaczyć na własne oczy. Musiałam wiedzieć, czy jest taka interesująca, ładniejsza i po prostu lepsza ode mnie.

Kiedy weszłam do biura, zastałam ją gdy się nad nim pochylała. Była wysoka i bardzo szczupła. Ewidentnie zapomniała zapiąć jeden guzik. Coś na ekranie jego komputera bardzo ich rozbawiło, bo śmiali się w głos.

W końcu Jasiek podniósł głowę i mnie zobaczył. Spalił się rumieńcem i zobaczyłam w nim coś, co widziałam raz. Raz w życiu patrzył na mnie w ten sposób, jeszcze przed ślubem. Na jego twarzy malowała się bezradność, skrępowanie i strach. Ślicznotka odskoczyła od biurka, i pospiesznie odeszła. Podeszłam, spojrzałam mu w oczy, wzięłam klucze i odeszłam. Bez słowa.

Kiedy zamknęły się za mną drzwi windy, wpadłam w histerię. Nie chciałam wiedzieć, czy to był tylko seks, czy może Jasiek ją kocha. W ogóle nie obchodziło mnie to, czy wystąpi o rozwód, czy będzie chciał to naprawić. To wszystko nie było ważne. Ja po prostu wiedziałam, że nasza rodzina właśnie się rozpadła i nic już nie będzie takie, jak dawniej.

Musiałam się zemścić

Całe nasze wspólne życie rozsypało się jak domek z kart. Mowy nie ma o drugim dziecku, o wspólnej starości, cudownej przyjaźni i poczuciu bezpieczeństwa. I w imię czego? Jakiejś cycatej blondyny bez honoru, która chciała rozłożyć nogi przed wiceprezesem? Tak, to na pewno ona jest winna.

Marzyłam o zemście na tej flądrze, która zniszczyła moje małżeństwo. Nie było łatwo, zajęło mi to trochę czasu, ale się udało.

Zatrudniłam dwóch młodych mężczyzn, którzy stoją całymi dniami przed sklepem. Dałam im po pięćset złotych za zdemolowanie mieszkania tej bździągwy. Spisali się śpiewająco.

Najpierw oczywiście musiałam wyśledzić, gdzie ona mieszka. Ale to nie było trudne. Zwykle wychodziła do pracy przed ósmą rano, a wracała przed dwudziestą drugą. Raz udało mi się nawet zobaczyć ich razem.

Panowie mieli za zadanie zniszczyć, co się dało, ale niczego nie kraść. Na drewnianą podłogę wylali stary tłuszcz z frytury, o ściany porozbijali słoiki z dżemami i przetworami, rozdarli kanapę, połamali meble, urwali słuchawkę prysznicową, no zrobili kompletną rozpierduchę. Wiem, widziałam na zdjęciach.

Tamtego dnia Jasiek wrócił wyjątkowo późno. Wiedziałam dlaczego. Przecież pani księgowa, jak zobaczyła ten bajzel, musiała dostać szału. No więc mój małżonek pognał jej pomóc.

Jedno nie dawało mi spokoju. Jeszcze przed totalną demolką, przez kilka tygodni, Janek wracał codziennie z pracy punktualnie. Czasem był nawet przede mną. Próbował być czuły i bardziej zaangażowany w wychowanie naszej córki.

– Może chce, żebym straciła czujność – żaliłam się Gośce. – Wie, że ja wiem, więc jest ostrożniejszy.

Ale po włamaniu, znowu bywał w domu później. A ja czekałam, jak na szpilkach, aż przyniesie mi papiery rozwodowe do podpisania. A tu nic.

– Wiesz, ta lafirynda i twój mąż, fundują nam niezły melodramat – powiedziała Gośka, która wpadła któregoś dnia na kawę. – Otóż, pani księgowa żaliła się recepcjonistce, bo tylko ona chce z nią rozmawiać, że Janek ją zostawił. Podobno nie mógł znieść wyrzutów sumienia i chciał zbierać to, co zostało z rodziny. Nawet jej powiedział, żeby poszukała pracy gdzieś indziej. I teraz hit, ktoś się włamał do jej mieszkania i je zdemolował, a ta, zamiast przeżywać to się cieszy, bo myśli, że w ten sposób odzyska twojego Janka. A ten się oczywiście zlitował.

No i mnie olśniło, że zemściłam się nie na tym, na kim trzeba. W takie gierki to się można było w szkole bawić, że baba drugiej babie życie uprzykrzała. Jedynym winnym w tej sytuacji był mój mąż, to on poszedł na bok. A że ona się zakochała? No nie do końca to jej wina.

Czeka mnie z Jankiem rozmowa. Powiem mu, że o wszystkim wiem i jestem mu gotowa dać jeszcze jedną szansę. Ostatnią. Jeśli powinie mu się noga, albo nie przystanie na moje warunki, będę musiała wystąpić o rozwód. Czy mam inne wyjście?

Czytaj także:
„Teściowa miała mnie za wieśniaczkę, a siebie za szlachciankę. Gdy teść zbankrutował, do mnie przychodziła po kieszonkowe”
„Straciłam córkę, zanim się narodziła. Ból, który nosiłam po stracie dziecka, wypełnił nieuleczalnie chory czterolatek”
„W pracy jestem szykanowana, bo modlę się lub odmawiam różaniec. Ludzie mogą przeklinać, a ja nie mogę zmówić litanii?”

Redakcja poleca

REKLAMA