„W moich drzwiach zamiast współlokatora, pojawiła się apetyczna niewiasta. Zarzuciłem wędkę i czekam, aż rybka złapie haczyk”

Dziewczyna, która się wprowadza fot. Adobe Stock, Mangostar
„Podczas gdy ona spalała się, ucząc mnie najprostszych rzeczy, ja myślałem o niej i Karolu. Co będzie, jak on wróci, czy uda mi się zatrzymać Asię? Zaczęło mi na niej zależeć, nasza znajomość rozwijała się powoli, ale czułem, że idzie w dobrym kierunku”.
/ 22.07.2022 13:00
Dziewczyna, która się wprowadza fot. Adobe Stock, Mangostar

Nie wiedziałem, jak bardzo jest mi dobrze i wygodnie, dopóki nie straciłem płynności finansowej. Budżet przestał mi się spinać, głównie za sprawą rat kredytów, mieszkaniowego i konsumpcyjnego, które, nie ma przebacz, musiałem płacić w terminie, jeśli nie chciałem wejść w kolizję z bankiem.

A nie chciałem, więc patrzyłem, jak ubywa mi z kupki, i płakałem. Dobrze jeszcze, że miałem oszczędności, poduszkę bezpieczeństwa, na której wygodnie wylądowałem, jak wyleciałem na pysk z roboty. Sytuacja wkurzająca, ale zerowy powód do zmartwienia, tak wówczas myślałem. Do tej pory zarabiałem lepiej niż dobrze, nic nie stało na przeszkodzie, by było tak dalej. Znajdę nową robotę i po krzyku.

Rozesłałem CV, bez rezultatu, podzwoniłem więc po dawnych znajomych, o których naiwnie myślałem, że są nadal moimi przyjaciółmi. Wszyscy miło mnie spławiali, dopiero Janek pokazał ludzką twarz i powiedział mi, że w branży na razie jestem spalony.

Postanowiłem podnająć pokój

– Wystawili ci wilczy bilet. Niepotrzebnie paliłeś za sobą mosty, trzeba było odejść z uśmiechem i podziękować za miłą współpracę, a nie robić aferę na całe piętro. Podobno celnie i bardzo głośno wypowiedziałeś się o swoim szefie – Janek zaśmiał się krótko. – Podziwiam odwagę, brachu, ale efekt tej szarży jest taki, że poszła w eter fama, jakobyś był trudny we współpracy i w dodatku konfliktowy.

Zrozumiałem, że żadna licząca się firma nie zatrudni mnie, dopóki sprawa nie przyschnie. Trzeba przeczekać. Miałem trochę grosza, więc ufnie patrzyłem w przyszłość, dopóki moja poduszka bezpieczeństwa zatrważająco nie schudła.

Wtedy przyszedł czas na poważne decyzje. Na pierwszy ogień poszło mieszkanie. Postanowiłem znaleźć sublokatora. Nie chciałem tego, lubiłem swoje M-3, kosztowało mnie ono wiele wyrzeczeń. Nie wyobrażałem sobie, że jakiś koleś z ogłoszenia będzie gasił pety na podłodze z jesionowej klepki.

Lokator musiał pochodzić z kręgów znajomych, być czysty, mało przebywać w domu, nie zużywać za dużo wody i płacić w terminie. Rozesłałem wici i czekałem na odzew. Po miesiącu, kiedy już straciłem cierpliwość, jeden ze znajomych polecił mi Karola. Facet był w moim wieku, pracował naukowo, pisał pracę doktorską, często wyjeżdżał na krótkie stypendia, co wydało mi się wystarczającym atutem. Pokazałem mu pokój, podpisaliśmy umowę, Karol powiedział, że wprowadzi się za tydzień.

Dostał dobrą propozycję i wyjechał

Dokładnie oznaczonego dnia usłyszałem głośny dźwięk domofonu. Facet był słowny i punktualny, pomyślałem, że to dobry znak na przyszłość. Nacisnąłem przycisk zwalniający zamek drzwi wejściowych, a po chwili na moim progu pojawiło się wielkie tekturowe pudło.

– Będziesz musiał dać mi klucze, Karol zapomniał o tym drobiazgu. A w ogóle to Asia jestem – powiedziało pudło i wtarabaniło się do przedpokoju.

Zajrzałem za tekturę i ugodziło mnie spojrzenie szarych oczu spod opadających na nie loczków. Całość prezentowała się przyjemnie, ale za cholerę nie była podobna do Karola.

– Z drogi – powiedziało dziewczę i śmiało pchnęło mnie pudłem.

Odsunąłem się, ale to jej nie zadowoliło.

– Będziesz tak stał czy pokażesz, gdzie mam spać? – spytała bojowo.

Nagle straciłem cierpliwość. Sytuacja przestała mnie bawić, nadeszła pora na wyjaśnienia.

– Na pewno nie u mnie, a w ogóle kim jesteś i czemu weszłaś do mojego mieszkania?

Dziewczyna sapnęła, postawiła pudło na ziemi i powiedziała, że ona w zastępstwie Karola.

– Miał do ciebie zadzwonić i powiedzieć, że niespodziewanie dostał zaproszenie z niemieckiej uczelni i zamierza z niego skorzystać, a to oznacza, że na razie pokój mu niepotrzebny. Podpisał jednak z tobą umowę, więc żeby nie być stratny, poszukał kogoś, kto go zastąpi i będzie płacił czynsz. Mnie pasowało, przyjęłam ofertę i oto jestem. Karol miał cię uprzedzić, ale jak widzę, olał sprawę. Myślę jednak, że się dogadamy, chociaż oczywiście masz prawo mnie stąd wyrzucić. Tylko najpierw dobrze się zastanów, bo jestem lokatorką idealną. Nie hałasuję, nie przyjmuję gości, nie palę, a to tylko niektóre z moich zalet.

– Płacisz w terminie?

– Co do minuty!

Myślałem, że się przesłyszałem. Co jest?! 

Zdecydowałem się błyskawicznie, podaliśmy sobie ręce, dobijając targu. W ten sposób Asia wprowadziła się do mojego mieszkania i w moje życie. Na początku było idealnie, prawie nie odczuwałem jej obecności. Zamykała za sobą drzwi pokoju, izolując się od reszty mieszkania, siedziała cicho, z łazienki i kuchni korzystała w ściśle określonych godzinach.

Widać było, że stara się nie przeszkadzać, aż mi się żal jej zrobiło i postanowiłem trochę ją ośmielić. Zapukałem do jej pokoju i nie czekając na pozwolenie, wszedłem. Siedziała przy biurku, pracując na komputerze, wypełniała jakieś tabelki, robiła wykresy. Na uszach miała słuchawki, więc nie od razu zorientowała się, że naruszyłem jej świętą ziemię.

Kiedy dotknąłem jej ramienia, żeby zwrócić na siebie uwagę, zwinęła się jak żmija przed skokiem. Zdarła z uszu słuchawki i syknęła:

– Precz stąd!

Myślałem, że się przesłyszałem. Co jest?! W końcu byłem we własnym mieszkaniu! Asia wstała, a ja widząc, że nie żartuje, cofnąłem się, a potem odwróciłem i wymaszerowałem z jej pokoju. Drzwiami nie trzasnąłem, bo jestem dobrze wychowany. Po chwili pojawiła się salonie, pukając elegancko we framugę.

– Nie wysilaj się, drzwi i tak nie ma – spojrzałem na nią nieprzychylnie.

– Przepraszam za to co przed chwilą, zaskoczyłeś mnie – uśmiechnęła się jak normalna dziewczyna. Ładna była z tymi loczkami tańczącymi wokół głowy, ale już pokazała co potrafi. Na takie nie leciałem.

– Czego właściwie chciałeś?

– Już niczego – odburknąłem, bo odechciało mi się z nią rozmawiać.

– Nie? To szkoda – rozczarowała się. – Za to ja mam do ciebie prośbę, a właściwie dwie. Co ty na to, żebym założyła zamek w drzwiach swojego pokoju?

– To mój pokój, ty go tylko wynajmujesz.

– Zrobię to na swój koszt, proszę, zgódź się – powiedziała to tak przymilnie, że coś we mnie drgnęło. Przyjrzałem jej się uważniej i pomyślałem, że właściwie mógłbym zaprosić ją na kolację czy coś.

– I koniecznie musisz pamiętać o opuszczaniu deski sedesowej – głos jej stwardniał na beton. – Nie jesteś sam, ja też bywam w tym pomieszczeniu, ostatnio usiadłam wprost na zimnej porcelanie.

Zaśmiałem się, chcąc pokazać, że mam zdrowy dystans do fizjologii, ale ona obcięła mnie ostrym spojrzeniem.

– To wcale nie było zabawne, opuszczaj po sobie i już. Przykleję ci kartkę, żebyś pamiętał.

Myślałem, że żartuje, ale rano zobaczyłem wiszący nad sedesem wierszyk: „Na dole róże, na górze zorze, opuszczaj deskę, bo ci przyłożę”. Doceniłem, że się postarała, ale kartkę zdjąłem i wyrzuciłem. 

Powiedziałem, że... ładnie pachnie

Asia nadal schodziła mi z drogi, tak skutecznie, że czasem zapominałem o jej obecności. Kiedyś zastałem ją w kuchni i mocno się zdziwiłem.

– Nie wiedziałem, że jesteś w domu – powiedziałem niezręcznie.

– A ty? Dlaczego stale przesiadujesz w mieszkaniu, nie masz nic do roboty? – spytała bystro.

– Chwilowo jestem bezrobotny – wyznałem. – Ale nie do tego stopnia, żeby brać dziewczyny na litość – powiedziałem, widząc, że Asia podsuwa mi talerz z kanapkami, które przed chwilą zrobiła.

Jednak wyglądały tak apetycznie, że skusiłem się na jedną, herbaty też nie odmówiłem. Usiedliśmy razem przy jednoosobowym stole, gniotąc się niemiłosiernie. Nie narzekałem, odległość sprzyjała zacieśnianiu więzów społecznych, a te, jak wiadomo, są bardzo ważne.

– Ładnie pachniesz – powiedziałem, pociągając nosem.

Dziewczyna zmieszała się, jakby w życiu nie słyszała od mężczyzny komplementu.

– No i wydało się – zmarszczyła komicznie nos. – Użyłam twojego szamponu, bo mój wyszedł. Wzięłam tylko trochę, obiecuję, że odkupię.

Poczułem się jak ostatni idiota

Stanowczo nie miałem szczęścia do rozmów z Asią.

– Nie żałuję ci kosmetyków, bierz, co chcesz, ale golarki nie tykaj – poszedłem na całość, bo tę sprawę należało pilnie załatwić, a gorzej i tak już być nie mogło.

– Nawet na nią nie spojrzę – obiecała Asia.

Konkretna z niej dziewczyna, pomyślałem z uznaniem. To wielka ulga móc mówić otwartym tekstem o tym, co ważne.

– A skoro tak sobie gadamy, to ciekaw jestem, co się dzieje z Karolem. Wróci ze stypendium i zamieszka u mnie? Macie zamiar się wymienić?

Asia zatopiła spojrzenie w oknie, przez które widać było sąsiedni wieżowiec i kawałek nieba.

– Nie wiem – wzruszyła ramionami. – Karol nie dzieli się ze mną swoimi planami.

Powiedziała to tak smutno, że od razu zrozumiałem, że coś ich łączyło.

– Przed jego wyjazdem było inaczej? – spytałem domyślnie.

– Sama już nie wiem, co było, chyba miałam nadzieję na coś więcej – powiedziała szczerze. – Kiedy zaproponował mi ten pokój, z początku myślałam, że to nas zbliży, że on wróci i będziemy razem. Głupia byłam.

– Wcale nie, raczej Karol wychodzi na kretyna. Ja bym takiej dziewczyny nie zostawił. Nie dość, że robisz świetne kanapki, to jeszcze piszesz wiersze.

Roześmiała się.

– Przepraszam za ten dwuwiersz w łazience. Nie powinnam, ale bardzo zależało mi na opuszczaniu deski.

– Mówisz i masz – mruknąłem.

– A jeśli chodzi o twoje kłopoty z pracą – Asia spojrzała na mnie ciekawie – to jak bardzo są one przejściowe. 

Czułem, że coś wisi w powietrzu

Ani się obejrzałem, jak opowiedziałem jej o tym, że wyrzucono mnie z pracy, przypisując mi winy i niedociągnięcia całego zespołu, jak odszedłem na fali gigantycznej awantury, biorąc odwet za niesprawiedliwe potraktowanie, i jak to wszystko się na mnie zemściło.

– Mam przegwizdane – dokończyłem, sięgając po ostatnią kanapkę. – Wiesz, co to jest wilczy bilet?

Asia kiwnęła głową.

– Taki właśnie wystawił mi szef, któremu powiedziałem kilka słów prawdy. Ma facet znajomości, tu i ówdzie szepnął słówko i teraz jestem spalony.

– I co zamierzasz zrobić?

– Mogę tylko czekać, kiedyś sprawa się przedawni i znów będę potrzebny. Nie ma strachu w naszym fachu, jak mawiał mój wuj. Tylko że on był hydraulikiem.

Asia nie odezwała się, spuściła głowę i kreśliła widelcem esy-floresy po talerzu.

– Może mogłabym ci pomóc, popytam – powiedziała powoli. – Robiłbyś to co ja, to taka fucha na przetrwanie. Archiwizowanie danych i takie tam. Ja sobie tym dorabiam do skromnej pensji, nauczę cię wszystkiego.

Już chciałem powiedzieć, że doskonale znam program, w którym pracuje, na Excelu zjadłem zęby, ale w porę ugryzłem się w język. Niech mnie uczy, niech wyjdzie z pokoju i posiedzi trochę ze mną, chętnie ją bliżej poznam.

Ta dziewczyna jest dla mnie zagadką

Asia zakręciła się skutecznie koło moich spraw i załatwiła mi bardzo przyjemne zlecenie, a wieczorami tłumaczyła mi z poświęceniem zawiłości programu, który doskonale znałem. Przyjemnie było tak siedzieć z nią ramię w ramię i wdychać zapach szamponu, który lubiłem i sam wybrałem, nic więc dziwnego, że nie mogłem się skupić.

Byłem nadzwyczaj tępym uczniem i Asia musiała poświęcać mi dużo czasu. Właściwie zajmowałem jej wszystkie wieczory, wymuszając przerwy od nauki, które spędzaliśmy, jedząc i oglądając seriale.

Podczas gdy ona spalała się, ucząc mnie najprostszych rzeczy, ja myślałem o niej i Karolu. Co będzie, jak on wróci, czy uda mi się zatrzymać Asię? Zaczęło mi na niej zależeć, nasza znajomość rozwijała się powoli, ale czułem, że idzie w dobrym kierunku. Asia sparzyła się na związku z Karolem, ale kto zaręczy, że jak go zobaczy, nie będzie chciała spróbować drugi raz?

Nie wiem, co myśli Asia, jest dla mnie zagadką. Udaję trepa, więc poświęca mi całe wieczory, ale potem wraca do siebie i wyraźnie słyszę, jak przekręca w zamku klucz. Jednak wczoraj i przedwczoraj tego nie zrobiła, nie wiem, czy to coś znaczy.

Nie pcham się, bo doskonale pamiętam, jak zareagowała, kiedy wszedłem nieproszony. Patrzę tylko na jej drzwi i chociaż cierpliwość nie należy do moich zalet, czekam na sygnał, który powie mi, co mam robić. Może kiedyś… Oby nastąpiło to, zanim wróci Karol.

Czytaj także:
„Harowałam jak maszyna, żeby zarobić na spokojną starość. Syn wszystko przehulał i uciekł, a ja zostałam z niczym”
„Kolega ze szkolnej ławki, wyznał mi po latach miłość. Zaplanował wszystko tak, by było romantycznie. Niestety, nie wyszło”
„Zakochaliśmy się w sobie rozmawiając o… swoich małżonkach! Miłość przyszła zupełnie znienacka i to na emeryturze”

Redakcja poleca

REKLAMA