Do pani Ewy chodziłam na paznokcie od wielu lat. Lubiłam jej salon nie tylko za duże doświadczenie i profesjonalizm, ale też za przemiłą atmosferę. Czułam się u niej jak na spotkaniu z przyjaciółką. Kawka, ciastko i babskie ploteczki – czego chcieć więcej.
Chodziłam do niej regularnie. Po pierwsze lubiłam być zadbana, a po drugie mojemu mężowi bardzo się to podobało. Nigdy też nie żałował funduszy na moje zabiegi pielęgnacyjne – tym bardziej, że ja zarabiałam dużo mniej niż on. Jednak pewnego sobotniego poranka wszystko się zmieniło, a moje szczęśliwe życie rozsypało się w proch.
Podsłuchana opowieść o żonatym kochanku
Początkowo sobota zapowiadała się taka jak zwykle. Przemiły poranek z mężem, a potem wizyta w moim ulubionym salonie kosmetycznym. Moim jedynym zmartwieniem było wybranie koloru lakieru do paznokci. Nawet nie przypuszczałam, że w ciągu kilku godzin wszystko się zmieni.
– Pa kochanie – uśmiechnęłam się do męża. – Może wyjdziemy gdzieś wieczorem?
– Dzisiaj niestety nie mogę – Adam odpowiedział przepraszająco. – Wybacz, ale zapomniałem ci powiedzieć, że mamy dzisiaj nasze męskie spotkanie.
– Nic nie szkodzi. Jeszcze to nadrobimy – cmoknęłam go w policzek i wyszłam z domu. Ostatni raz tak szczęśliwa i nieświadoma.
U pani Ewy jak zwykle było fantastycznie.
– To jaki kolor dzisiaj robimy?
– Może czerwony – zastanawiałam się.
– Czerwony będzie świetny, doda pani pewności siebie– padła odpowiedź ze stanowiska obok.
Odwróciłam się do klientki siedzącej nieopodal – wysoka szatynka o przenikliwym spojrzeniu. "Takiej to na pewno nie brakuje pewności" – pomyślałam.
– W takim razie niech będzie krwisty czerwony – zadecydowałam.
Podczas robienia paznokci słyszałam głos kobiety siedzącej obok, która opowiadała o swoim kochanku. Nie, nie podsłuchiwałam, ale mówiła na tyle głośno, że nietrudno było wszystko usłyszeć. A opowieść robiła się coraz ciekawsza.
– Wiem, że nie powinnam, bo ten mężczyzna ma żonę. Ale im się nie układa, a Adaś chce sfinalizować rozwód jak najszybciej – szczebiotała wesoło.
– Poznałam go kilka miesięcy temu w Szczecinie – mówiła dalej. – Byłam na wyjeździe służbowym, a Adaś załatwiał jakieś zawodowe sprawy związane ze swoją firmą. Wpadliśmy na siebie w hotelowym barze. I wie pani co, to było jak uderzenie obuchem. Od razu mi się spodobał. Ja jemu też, bo niemal natychmiast zaproponował drinka.
"Cóż za zbieg okoliczności" – pomyślałam z uśmiechem. "Nie dość, że Adam, to jeszcze właściciel firmy. Najwidoczniej wszystkie Adasie to fajne chłopaki" – stwierdziłam w myślach.
– Szybko przekonaliśmy się, że nie możemy bez siebie żyć – opowiadała dalej podekscytowana kobieta. – I chociaż nie było łatwo, to robiliśmy wszystko, aby spędzać ze sobą jak najwięcej czasu. Adam urywał każdego tygodnia kilka godzin, a dwa razy nawet udało nam się wyjechać na wspólne wakacje. To było coś cudownego – w jej głosie było słychać tęsknotę.
– Ten pani Adam musi być wspaniałym mężczyzną – powiedziała kosmetyczka.
– Oj tak. A do tego jest przystojny. Wysoki szatyn z lekką siwizną i zielonymi oczami. I ten uśmiech. Jak Adam się uśmiecha, to cała się rozpływam.
I wtedy nagle coś mi zaświtało
Adam, własna firma, wysoki szatyn o zielonych oczach. I tak, Adam miał cudowny uśmiech. "To niemożliwe" – pomyślałam. I ogarnął mnie strach. "Przecież Adam był kilka miesięcy temu w Szczecinie, zdarzały mu się też wyjazdy beze mnie, a w ostatnim czasie coraz więcej pracuje" – gorączkowe myśli przelatywały mi przez głowę. Ale to przecież niemożliwe, Adam nie zrobiłby mi czegoś takiego. "Czyżby?" – zapytałam siebie.
– Dzisiaj też się umówiliśmy – usłyszałam z fotela obok. – Było z tym trochę przygotowań, ale jakoś się udało. Jestem taka szczęśliwa – zaszczebiotała.
A mi powoli walił się świat. Wszystko pasowało i wszystko się zgadzało. Nawet ten dzisiejszy wieczór, który Adam miał spędzić z kolegami. "Muszę to sprawdzić" – postanowiłam. I sama nie wiem, jak wytrzymałam te kilkadziesiąt minut w salonie.
Prywatne śledztwo zdradzanej żony
Po powrocie do domu starałam się ze wszystkich sił, aby nic nie pokazać po sobie. Chociaż na początku chciałam od razu wykrzyczeć Adamowi, że mnie zdradza, to jednak rozsądek wziął górę. Owszem, zbyt dużo szczegółów się zgadzało, abym nie poczuła się zaniepokojona. Ale przecież to mógł być zbieg okoliczności, prawda? I chociaż chyba sama nie wierzyłam w tak dużą ilość tych zbiegów okoliczności, to jednak starałam się zachować spokój.
– Gdzie wybieracie się z kolegami? – zapytałam Adama.
– Jeszcze sami nie wiemy. Kochanie, przecież wiesz, jak wyglądają typowo męskie wieczory – mrugnął do mnie okiem. – Pewnie jakiś bar, potem drugi i kolejny – zaśmiał się.
Spojrzałam na niego. Jak zwykle wyglądał bardzo męsko. Ale czy elegancka koszula i modne perfumy to niezbędnik na spotkanie w gronie dobrych kumpli? Miałam coraz więcej wątpliwości.
– No wiesz kochanie, muszę sprawdzić, czy to tylko koleżeńskie spotkanie – starałam się mówić żartobliwym tonem.
– Nic innego. Spokojnie, nie musisz się martwić – powiedział ze spokojem. Ale spojrzał na mnie nieco dziwnie. Tak jakby jednak miał coś na sumieniu. Wtedy postanowiłam, że będę go śledzić.
Nie było to łatwe
W centrum nie było korków, więc mógł zauważyć, że jestem w taksówce poruszającej się za jego taksówką. Ale chyba nie zwrócił na to uwagi. Gdy wysiadł w centrum i zaczął przemieszczać się na piechotę, to myślałam, że mnie zauważy. Ale nie oglądał się za siebie, nie rozglądał się na boki – wszystko wyglądało tak, jakby zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że ktoś za nim idzie.
A nie był to długi spacer. Zatrzymał się przed małą włoską knajpką i spojrzał na zegarek. Po kilku minutach podeszła do niego nieznajoma z salonu. Zamarłam. I nawet jeżeli wcześniej miałam jakiekolwiek wątpliwości, to teraz wszystkie się rozwiały. Adam objął i pocałował kobietę i razem udali się do knajpki. Wybrali stolik blisko okna, więc mogłam ich obserwować z miejsca po drugiej strony ulicy.
To było straszne. Cóż tu mówić – wyglądali i zachowywali się jak kochankowie. I ten błysk w oczach Adama – patrzył na kobietę, która mu się podobała i której pożądał. Nie pamiętam, kiedy patrzył tak na mnie. Łzy napłynęły mi do oczu. Chciałam wpaść do tej restauracji i wyrwać tej kobiecie wszystkie włosy. "Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł? – myślałam przełykając łzy.
Nie wróciłam do domu. Poczekałam aż zjedzą i wyjdą z restauracji. I chociaż już chyba wszystko wiedziałam, to udanie się przez nich do hotelu okrutnie mnie zabolało. Przecież nie pojechali tam rozmawiać. Sytuacja była wybitnie jasna. Stałam tam, a łzy ciekły mi po policzkach. Mężczyzna, którego kochałam najbardziej na świecie zdradzał mnie od kilku miesięcy. A potem poczułam złość. Wielką złość. "O nie, nie podaruje ci tego" – szepnęłam.
– Słucham? – zapytał mnie przechodzący mężczyzna.
– Nic, nic – odpowiedziałam speszona. – To nic takiego – uśmiechnęłam się przepraszająco.
Pojechałam do domu i rzuciłam się na łóżko z płaczem. A potem zaczęłam się zastanawiać, co mam dalej robić.
Koniec marzeń o wspólnym życiu
Adam wrócił nad ranem. Rano zachowywał się jak każdego innego poranka. Ale ja wiedziałam, że jest oszustem. I nie mogłam dłużej tego dusić w sobie.
– Wiem, że nie byłeś wczoraj z kolegami – zaczęłam. – Widziałam cię z kobietą. Poszliście do restauracji, a potem do hotelu.
– Śledziłaś mnie? – nie zaprzeczył. – Co ci strzeliło do głowy? – zapytał oburzony.
– Tak śledziłam – starałam się zachować spokój. – I jak widać dobrze zrobiłam. Bo gdyby nie to, to nadał byś mnie oszukiwał.
– Nie kocham cię. Spotkałem kobietę, z którą chcę być – usłyszałam.
– I tylko tyle masz mi do powiedzenia? – zapytałam ze łzami w oczach. "Nie płacz głupia" – strofowałam siebie w myślach. On nie jest tego wart.
– Resztę spraw załatwimy przez prawników – powiedział zimno.
To chyba zabolało jeszcze bardziej. Po tylu latach małżeństwa odzywał się do mnie jak do zupełnie obcej kobiety. Jeszcze tego samego dnia Adam się wyprowadził. Jednocześnie powiedział, żebym poszukała sobie jakiegoś mieszkania, bo ten dom trzeba będzie sprzedać. Może to i lepiej – za dużo wspomnień. Jedno trzeba przyznać.
Adam zachował się porządnie i nie próbował wymigać się od podziału majątku. Albo chciał jak najszybciej załatwić rozwód albo bał się, że przedstawię w sądzie dowody na jego winę. Nie wiem. Nie mniej jednak podzieliliśmy wszystko po równo i się rozstaliśmy. Wystarczyła jedna rozprawa, aby pogrzebać kilkanaście lat wspólnego życia. Jeszcze się po tym nie pozbierałam. Jednak wiem, że kiedyś będzie lepiej.
Czytaj także:
„Mój facet zdradził mnie i nie widział w tym nic złego. Interesowało go tylko ciało kochanki, nic do niej nie czuł”
„Mąż zdradził mnie i odszedł do kochanki. Nowa miłość szybko się skończyła i drań zaczął błagać mnie o wybaczenie”
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”