„Teściowa przyjaciółki chciała ją skompromitować przed rodziną, a jej mąż maminsynek temu wtórował. Ja jednak miałam plan...”

Sprytna koleżanka fot. Adobe Stock, bnenin
„Wreszcie Romek, zaintrygowany zamieszaniem, wstał sprzed telewizora i zaczął przyglądać się żonie z zainteresowaniem. Tylko że w pewnym momencie Wika oparła się o ścianę i… traaach! Z rękawa zostały strzępy”.
/ 20.01.2023 07:15
Sprytna koleżanka fot. Adobe Stock, bnenin

 – Błagam cię, Alutku, ratuj! – wyszeptała Wika przez telefon. Mówiła cicho, ale bardzo dramatycznie, więc nie pytając o nic, wybiegłam z domu.

Mieszkamy blisko, więc po pięciu minutach stałam pod jej drzwiami. Gdy otworzyła, miała taką minę, jakby cały świat zwalił jej się na głowę.

– Co jest? – prawie krzyknęłam przestraszona. – Co się stało?!

– Cicho… Chodź szybko, nie chcę żeby Romek coś usłyszał – syknęła i zaciągnęła mnie do kuchni.

– Mów! – zażądałam.

Wyczekiwałam tragedii

Nastawiłam się na najgorsze. Coś w stylu: „Mąż mnie zdradza” albo „Wyrzucili mnie z roboty”.
Tymczasem…

– Teściowa urządza przyjęcie z okazji trzydziestej rocznicy ślubu! – wybuchnęła moja przyjaciółka.
Przez dłuższą chwilę patrzyłam na nią szczerze zdumiona.

– No i co z tego? Przecież to nie dramat! – byłam zła, że z tak błahego powodu wyciągnęła mnie z domu.

– Samo przyjęcie nie, ale chodzi o to, w co mam się ubrać – tłumaczyła.

– Rany boskie, Wika, przecież masz trzy szafy świetnych ciuchów! – wzruszyłam ramionami.

– Romek powiedział, że teściowa bardzo liczy na to, że włożę bluzkę, którą dostałam od niej ostatnio na urodziny. Protestowałam, ale się uparł jak osioł. W kółko powtarza, że muszę, bo mamie będzie przykro – jęczała.

– To włożysz! Jaki to problem? – byłam coraz bardziej zniecierpliwiona.

– A taki! – Wika rzuciła w moją stronę jakąś kolorową torbę.

Rozłożyłam zawartość na stole i zamarłam. Przede mną leżała bluzka… Nie, nie bluzka… Coś! Wściekle czerwone coś ze sztucznej tkaniny, z mnóstwem brylancików i falbaneczek.

– O Jezu! – jęknęłam.

– No właśnie! Wyobrażasz sobie mnie w czymś takim? Ludzie śmiechem mnie zabiją. Żeby to chociaż było tylko małe rodzinne spotkanie. Ale ona urządza naprawdę wielkie przyjęcie!
Rozumiałam Wiktorię. Nie mam takiego fioła na punkcie wyglądu jak ona, jednak tej bluzki nie włożyłabym za żadne skarby świata. Już wolałabym w worku po kartoflach wystąpić. No ale teściowej się nie odmawia.

– Może jeszcze raz pogadaj z Romkiem? Powiedz szczerze, że się w tym fatalnie czujesz, że zepsuje ci cały wieczór – zaproponowałam.

– Już to przerabiałam. Ten głupek jest nieugięty. Twierdzi, że raz w życiu mogę się poświęcić, a mama będzie taka szczęśliwa, i w ogóle – machnęła ręką zrezygnowana.

– No tak… – przez dłuższą chwilę nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. – Choroba odpada, nie?

Wika skinęła głową, wymownym gestem wskazując na swoją szyję. Jasne – jak nie pójdzie, teściowa się obrazi na amen.

I nagle mnie olśniło

– Mam! Wiem, co zrobimy! – krzyknęłam uradowana, jakbym dokonała jakiegoś wielkiego odkrycia.

– Naprawdę? – Wika patrzyła na mnie z nadzieją.

– Słuchaj, czy Romek wyciągnął już ze ściany ten gwóźdź, wiesz, ten po obrazku, o który rozerwałam sobie ostatnio skórzaną kurtkę? – zapytałam, przypominając sobie swoją rozpacz.

– Nie, ciągle sterczy ze ściany. Wiesz, jaki Romek jest, wszystko odkłada na później – westchnęła.

– Tym razem to bardzo dobrze. Wkładaj szybciutko to paskudztwo. I jakąś spódnicę i buty – zaordynowałam. – Pokręć się trochę przed lustrem, że niby przymierzasz, chcesz dobrać dodatki. No i przypadkowo zaczep rękawem o ten gwóźdź. Będzie po kłopocie! I cała wina spadnie na Romka! – przedstawiłam swój plan.

– Jezu, Alutka, jesteś genialna! – przyjaciółka cmoknęła mnie w policzek, a potem poszła się przebrać.

Trzeba przyznać, odegrała wszystko wspaniale. Stała przed lustrem i dobierała do bluzki coraz to nowe spódnice.

– Alu, jak myślisz, ta czy lepiej ta? – dopytywała się.

Wreszcie Romek, zaintrygowany zamieszaniem, wstał sprzed telewizora i zaczął przyglądać się żonie z zainteresowaniem. Tylko że w pewnym momencie Wika oparła się o ścianę
i… traaach! Z rękawa zostały strzępy.

Przyjaciółka spojrzała na męża z wielkim wyrzutem

– No widzisz, wszystko przez ciebie! Sto razy prosiłam, żebyś wyciągnął ten gwóźdź. Ale ty tylko „zaraz” i „zaraz”! To masz to swoje „zaraz”! Przecież w takim czymś nie pójdę! Jeśli mamie będzie przykro, to przez ciebie! – naskoczyła na niego.

Wika to jednak świetna aktorka, wyglądała tak, jakby naprawdę była wściekła na swojego męża.
Romek potulnie spuścił głowę i od razu powędrował do przedpokoju po kombinerki. Czekałyśmy z Wiktorią na jego powrót, ledwie powstrzymując się od chichotu. Gdy wrócił, był wyraźnie uradowany.

– Nie wszystko jeszcze stracone! Na szczęście wiem, gdzie mama kupiła tę bluzkę. Jutro z samego rana pobiegnę po taką samą! – krzyknął.

Dobrze, że się odwrócił. Bo jakby zobaczył nasze miny…

Czytaj także:
„Wiedziałam, że moja przyjaciółka ma ogromne kłopoty, ale byłam zajęta własnym szczęściem. Teraz jest już za późno...”
„Miesiącami wysłuchiwałam, jakiego kochanka ma moja przyjaciółka. Potem okazało się, że to mój ojciec”
„Nie zauważyłam, że moja przyjaciółka jest poważnie chora. Przez moje zaniedbanie mogła umrzeć”

 

Redakcja poleca

REKLAMA