Pewnego wieczoru zadzwonił mój tata i zapytał, czy nadal szukam dodatkowej pracy.
– Pamiętasz Jurka, z którym kiedyś pracowałem w instytucie? Spotkałem go parę dni temu, ma kilka mieszkań i chciałby je wynająć. Szuka kogoś, kto pokazywałby je klientom, podpisywał umowy. To praca dorywcza, więc od razu pomyślałem o tobie.
Od dawna myślałam o jakimś dodatkowym źródle dochodu, bo praca w urzędzie miasta na stanowisku referentki była bardzo słabo płatna. Gdyby nie to, że ciągle naiwnie liczyłam na awans, który mi obiecywano, pewnie już dawno rozglądałabym się po cichu za czymś korzystniejszym.
„W sumie co mi szkodzi? Kończę pracę o szesnastej, nie mam na głowie domu, męża, dzieci” – pomyślałam.
– Daj mi do niego numer, jutro zadzwonię – odpowiedziałam tacie.
Znajomy ojca ucieszył się, kiedy powiedziałam, że jestem zainteresowana współpracą i poprosił, żebym następnego dnia po południu wpadła do niego.
– Mieszkam na osiedlu Norwida – powiedział i podał mi dokładny adres.
Wytłumaczył też, jak najlepiej tam dojechać. Przyszłam punktualnie.
Pan Jurek już na dzień dobry poprosił, żebym mówiła do niego po imieniu
– Skoro mamy razem pracować, to nam ułatwi sprawę – wyjaśnił.
Zgodziłam się, bo w sumie w niczym mi to nie przeszkadzało. Jurek był facetem, delikatnie rzecz ujmując, dojrzałym, ale jakie to miało znaczenie? Kiedy wyszedł do drugiego pokoju, żeby pokazać mi zdjęcia mieszkań, jakimi dysponuje, stwierdziłam, że choć jest w wieku mojego taty, wygląda od niego dużo starzej.
Miał co prawda długie, ale mocno przerzedzone i całkiem siwe włosy, spory brzuch, a do tego wszystkiego nie był jakoś specjalnie wysoki. Z tego, co wywnioskowałam z paru przez niego luźno rzuconych zdań, wynikało, że jest wdowcem i od dawna mieszka sam.
A lokale, którymi dysponował, otrzymał niedawno w spadku po dalekich krewnych, od lat inwestujących w rynek nieruchomości. Kiedy bezpotomnie zmarli, okazało się, że zgodnie z testamentem kilkanaście mieszkań w różnym standardzie i metrażu, porozrzucanych po całym województwie śląskim, należy do niego.
Wyjaśnił, że nie ma siły, żeby samemu się nimi zajmować, a biuro nieruchomości wzięłoby sporą prowizję, dlatego pomyślał o kimś takim jak ja, kto dorywczo, poza godzinami swojej pracy, zająłby się ich wynajmem.
– Od dzisiaj w ogłoszeniach, które będę dawał do gazet, będzie widniał twój numer telefonu. Będziesz kontaktowała się z klientami, a kiedy dojdzie do podpisania umowy, kwota w wysokości pierwszego czynszu, trafi na twoje konto – oznajmił.
Szczerze mówiąc, trochę mnie zamurowało
Nie spodziewałam się, że będzie aż tak hojny. Szybko się zgodziłam. Od tego czasu mój telefon bardzo często dzwonił. Musiałam go wyciszyć, żeby nie przeszkadzać moim biurowym koleżankom. Poza tym nie w moim interesie było rozpowiadanie na lewo i prawo o dodatkowej pracy.
Powiedziałam o niej tylko najbliższym przyjaciółkom i zapewniłam, że za pierwsze zarobione pieniądze, postawię im pizzę. Pierwsze pieniądze trafiły na moje konto szybciej, niż przypuszczałam. Co prawda nie wynajęłam jeszcze nikomu żadnego mieszkania, ale kilka pokazałam ewentualnym klientom.
Jurek stwierdził, że docenia moje zaangażowanie w pracę i przelał na moje konto pięćset złotych ekstra. Spodobało mu się też, że w dwóch czy trzech mieszkaniach dokonałam pewnych małych modernizacji. Za niewielkie pieniądze kupiłam zasłonki, nowy stolik, szafkę albo – jak w tym przy ulicy Kościuszki – wynajęłam malarza, żeby odmalował pokoje, dzięki czemu stojące od dawna puste i zaniedbane lokum prezentowało się zdecydowanie lepiej.
– Tak, teraz można za nie wziąć dużo więcej – mówił zadowolony.
Na samych pochwałach się nie kończyło
Niedługo potem spotykała mnie także zwykle finansowa gratyfikacja. Cieszyłam się, że mam pracodawcę, który dostrzega moje wysiłki i jest hojny, ale parę razy przelał na moje konto o wiele więcej, niż mi się należało. Kiedy wynajęłam mieszkanie przy Asnyka, zamiast tysiąca złotych, dał mi prawie dwa.
Moje przyjaciółki, którym o tym mówiłam, radziły, żebym sobie tym nie zaprzątała głowy i zwyczajnie się cieszyła, że mogę w dość łatwy sposób dorobić do urzędniczej pensji.
– Farciara z ciebie i tyle – kwitowały.
Mnie jednak ta hojność Jurka nie tylko krępowała, ale sprawiała, że zaczęłam być wobec niego podejrzliwa. Dawało mi do myślenia, że ilekroć spotykaliśmy się, żeby omówić interesy, on jakoś tak dziwnie na mnie patrzył, uśmiechał się, niby przypadkiem muskał moją dłoń… I miałam rację!
Kiedy minęło pół roku naszej współpracy, a ja byłam akurat u Jurka, zobaczyłam w jego zeszycie skrupulatnie podliczone wszystkie wpłaty, jakie na przestrzeni tych miesięcy trafiały na moje konto.
– Pewnie nieraz byłaś zaskoczona, że płaciłem ci z góry, zanim jeszcze wynajęłaś mieszkanie albo po prostu więcej, niż się początkowo umawialiśmy. Dzisiaj chcę to wyjaśnić. Otóż robiłem tak, bo bardzo cię lubię… – zawiesił głos, a ja czułam, że to nie koniec, że ma jeszcze coś w zanadrzu.
Podsunął mi pod nos zestawienie, z którego jasno wynikało, że w ciągu pół roku zapłacił mi prawie osiem tysięcy złotych, mimo że wynajęłam tylko dwa mieszkania.
„Jedno za tysiąc z kawałkiem, drugie podobnie” – przypomniałam sobie szybko.
To znaczyło, że co najmniej pięć tysięcy złotych dostałam nie wiadomo za co
Dobra, zrobiłam kilka modernizacji, za które Jurek zwrócił mi koszty, ale z jakiego tytułu wpłacił mi pozostałą część? Myślałam, że to typowa zaliczka, którą będzie chciał rozliczyć w kolejnych miesiącach, tymczasem on zaproponował z dziwnym uśmiechem:
– Pomyśl, jak to rozwiązać.
Kiedy potem relacjonowałam całe zdarzenie moim przyjaciółkom, od razu zrobiły kwaśne miny.
– Zazdrościłyśmy ci trochę, że sobie dorabiasz, a tymczasem chyba zupełnie nie ma czego, bo facet zwyczajnie czeka, aż jakoś się zrewanżujesz za jego hojność – powiedziała Aldona.
Aż zakręciło mi się w głowie z emocji.
„Co on, do jasnej cholery, sobie wyobraża?!”. Od razu zaczęły mi się przypominać różne zachowania Jurka świadczące o jego dwuznacznych zamiarach. A to, jak kiedyś niby przypadkiem dotykał mojej dłoni, a to jak patrzył mi w oczy zdecydowanie dłużej, niżby wypadało. Dziewczyny miały rację!
Liczył chyba po cichu, że będę się niezręcznie czuła z powodu pieniędzy, które niezasłużenie dostałam i postawiona pod murem, jakoś mu się za to zrewanżuję.
Pewnie miał nadzieję, że wskoczę mu do łóżka!
Aż gotowałam się ze złości. Że też od razu nie dałam mu jasno do zrozumienia, że nie ze mną takie numery!
– Wiecie co? Oddam mu tę kasę! – powiedziałam dziewczynom, bo jestem honorowa i nigdy nie lubiłam mieć żadnych zobowiązań.
One jednak miały na tę sprawę inne, chyba rozsądniejsze spojrzenie.
– Po pierwsze on nie ma na ciebie żadnego haka, bo pracujesz dla niego bez umowy, więc nic nie może ci zrobić. Poza tym, nie unoś się, tylko zachowuj jak gdyby nigdy nic. Kiedy zobaczy, że jego gadki nie robią na tobie żadnego wrażenia, pewnie spasuje z takimi wycieczkami.
Zrobiłam tak, jak mi poradziły dziewczyny. Zupełnie zlekceważyłam prośbę Jurka, tę bym pomyślała, jak rozwiązać problem zbyt dużych wpłat na moje konto. Bo niby, co miałabym zrobić? Czy on faktycznie wierzył, że jego i mnie mogłoby kiedykolwiek coś połączyć?
Na samą myśl niedobrze mi się robiło. Udawałam, więc, że ta rozmowa zwyczajnie nie miała miejsca. A kiedy Jurek, niby przypadkiem, próbował mnie pogłaskać czy uśmiechał się dwuznacznie, szybko reagowałam. Od razu przybierałam oficjalny ton, a to skutecznie studziło jego zapędy.
Od tego czasu, co prawda, nie wpływały na moje konto już żadne ekstra pieniądze, ale za rzetelnie wykonaną pracę Jurek płacił w terminie i tyle, na ile się umówiliśmy. A moim przyjaciółkom postawiłam nie tylko pizzę, ale też pyszny lodowy deser za to, że doradziły mi, jak postępować z pracodawcą uwodzicielem.
Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”