Po śmierci babci nadszedł czas, aby podzielić jej majątek. Nasza rodzina zawsze była blisko, a ja, jako najstarsza córka, czułam się odpowiedzialna za to, by wszystko przebiegło zgodnie z wolą zmarłej. W domu rodzinnym zgromadziliśmy się razem z moim bratem Markiem, młodszą siostrą Anną oraz kuzynem Tomkiem, by wspólnie zająć się sprawami spadkowymi. Wśród wszystkich pamiątek i mebli była jedna rzecz, na którą czekaliśmy najbardziej – kolekcja babcinej biżuterii.
Takie było jej życzenie
Zawsze powtarzała, że biżuteria zostanie podzielona między nas wszystkich, by każdy z nas miał pamiątkę po niej. Wiedziałam, że biżuteria miała nie tylko wartość finansową, ale przede wszystkim emocjonalną. Jednak gdy wreszcie otworzyliśmy sejf, w którym miała się znajdować, okazało się, że... zniknęła. Zamiast drogocennych pierścionków, naszyjników i bransoletek, ujrzeliśmy pustą metalową skrzynkę.
Pierwsze chwile po otwarciu sejfu były pełne konsternacji. Marek, który trzymał klucze, stał przed pustą skrzynką, z rękoma opartymi na biodrach, patrząc w pustkę.
– To niemożliwe – powiedziałam, próbując zachować spokój, choć czułam, jak serce zaczyna bić mi coraz szybciej. – Biżuteria nie mogła po prostu zniknąć. Ktoś musiał ją zabrać.
– O co ci chodzi? – Marek odwrócił się do mnie z wyrzutem. – Sugerujesz, że ktoś z nas ją ukradł? Przecież to rodzinne pamiątki, Ewa!
Anna usiadła na kanapie, jej twarz była blada jak ściana.
– Babcia nigdy by tego nie chciała – jej głos się załamał. – Może ktoś obcy się tu włamał? Kto mógłby zrobić coś takiego?
Atmosfera w pokoju zrobiła się napięta. Każdy patrzył na każdego z rosnącym niepokojem. Czy to możliwe, że ktoś z nas miał dostęp do sejfu i zabrał biżuterię przed podziałem? A jeśli tak, to dlaczego?
Przerzucaliśmy się oskarżeniami
Napięcie rosło z każdą minutą. Marek, który wcześniej był bardziej obojętny wobec spraw rodzinnych, nagle wydawał się podejrzliwy. Jego spojrzenie przeszło z Anny na mnie, jakby szukał winnego.
– Kto miał dostęp do sejfu poza nami? – zapytał, zbliżając się do stołu, przy którym wszyscy siedzieliśmy. – Został otwarty tylko teraz, po śmierci babci, prawda?
– Tak – odpowiedziałam, starając się utrzymać spokój w głosie. – Ale przecież to niemożliwe, żeby ktoś z nas... Marek, sugerujesz, że ktoś z rodziny ją ukradł?
Marek wzruszył ramionami, ale jego twarz zdradzała gniew.
– Nie wiem, co myśleć. Zawsze sądziłem, że możemy sobie ufać, ale teraz nie jestem pewien. Każdy z nas mógłby mieć powód.
Zaskoczyła mnie jego reakcja. Marek nigdy nie był człowiekiem, który szukał winnych, ale teraz wydawało się, że coś go zżerało od środka.
– Marek, proszę, przestań – Anna przerwała jego rozmyślania. – Musimy to jakoś wyjaśnić, ale oskarżanie siebie nawzajem nie pomoże.
Chociaż Anna próbowała być głosem rozsądku, widać było, że cierpi. Była najbliżej babci, spędzała z nią ostatnie lata, kiedy my wszyscy byliśmy zajęci własnym życiem. Dla niej strata biżuterii była równoznaczna ze stratą cząstki babci.
Odkryliśmy tajemnicę sprzed lat
Wiedziałam, że musimy coś zrobić, by wyjaśnić, co się stało. Postanowiliśmy przeszukać rzeczy babci, licząc, że znajdziemy jakieś wskazówki. Zaczęliśmy od jej gabinetu, gdzie trzymała listy i notatki, ale to Anna znalazła coś, co rzuciło nowe światło na całą sprawę.
– Zobaczcie to – powiedziała, pokazując nam pożółkły list, który wyciągnęła ze starego pudełka. – To od babci do Tomka. Pisała o jego problemach finansowych...
Przeczytałam list na głos. Był pełen troski i współczucia. Babcia wiedziała o kłopotach Tomka, choć nikt z nas nie miał pojęcia o tym, że nasz kuzyn zmaga się z długami. W liście było jasno napisane, że chciała mu pomóc, ale nie wiedziała, jak rozmawiać o tym z resztą rodziny.
Marek od razu wyciągnął wnioski.
– Myślicie, że to Tomek? – zapytał, patrząc na mnie i Annę. – Jeśli ktoś miałby powód, żeby zabrać biżuterię, to właśnie on. Może babcia dała mu ją, żeby spłacił długi, a on po prostu się nie przyznał.
Anna wyglądała na zszokowaną.
– Ale przecież Tomek by nam powiedział, prawda? To niemożliwe, żeby babcia dała mu biżuterię bez naszej wiedzy...
Spojrzałam na list, który trzymałam w rękach. Fakty zaczynały układać się w logiczną całość.
– Musimy z nim porozmawiać – powiedziałam, przerywając ciszę. – Nie możemy tego zostawić bez wyjaśnienia.
Myślał, że się nie wyda
Postanowiliśmy skontaktować się z Tomkiem i zapytać go wprost o biżuterię. Zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie pojechać do jego mieszkania. Kiedy dotarliśmy, Tomek wydawał się zaskoczony naszym nagłym przyjazdem, ale wpuścił nas do środka.
– Słuchaj, Tomek, musimy cię o coś zapytać – zaczęłam, starając się zachować spokojny ton. – Co się stało z biżuterią babci?
Tomek od razu się napiął. Jego twarz zbielała, a dłonie zaczęły drżeć.
– Biżuteria? – powtórzył, patrząc na nas z przerażeniem. – Nie wiem, o czym mówisz...
Marek zrobił krok w jego stronę.
– Przestań kłamać. Znaleźliśmy listy babci, w których pisała o twoich długach. Czy to prawda, że dała ci biżuterię?
Tomek opuścił głowę. Milczał przez chwilę, a potem jego oczy wypełniły się łzami.
– Tak – wyszeptał w końcu. – Babcia wiedziała, że mam długi. Dała mi biżuterię, żebym mógł je spłacić... Ale nie chciałem wam o tym mówić. Wiedziałem, jak bardzo cenicie te pamiątki. Myślałem, że jakoś sobie poradzę i nikt się nie dowie.
Anna złapała się za głowę, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Z jednej strony czułam ulgę, że tajemnica została rozwiązana, ale z drugiej... Byłam wściekła i rozczarowana. Jak mógł to przed nami ukrywać?
– Dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej? – zapytałam, próbując zapanować nad emocjami. – To była nasza rodzinna pamiątka.
Tomek wstał z fotela, wycierając oczy.
– Wiem, że popełniłem błąd. Ale bałem się... Bałem się, że mnie osądzicie.
Próbowaliśmy odzyskać te pamiątki
Wiedziałam, że nie było to łatwe dla nikogo z nas. Tomek popełnił błąd, ale babcia chciała mu pomóc. Po długiej rozmowie postanowiliśmy, że wybaczymy mu. Wiedzieliśmy, że babcia nie chciała, by kłótnie i wzajemne oskarżenia zniszczyły naszą rodzinę. Mimo to, poczuliśmy się zdradzeni – nie przez babcię, ale przez to, że Tomek nie potrafił być z nami szczery.
Siedzieliśmy długo w jego mieszkaniu, rozmawiając o tym, co zrobimy dalej. Tomek obiecał, że spróbuje odzyskać to, co zostało z biżuterii. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe, ale byliśmy gotowi stanąć za nim, jako rodzina.
– Wiem, że to, co zrobiłem, było złe – powiedział Tomek, kiedy już mieliśmy wychodzić. – Ale zrobię wszystko, żeby to naprawić.
Spojrzałam na niego i po raz pierwszy od wielu dni poczułam, że nasza rodzina może to przetrwać.
– To nie będzie łatwe – odpowiedziałam, próbując uśmiechnąć się przez łzy. – Ale jesteśmy rodziną. Musimy trzymać się razem.
Marek, który wcześniej był tak wściekły, spojrzał na nas z ulgą, choć w jego oczach wciąż krył się smutek.
– Babcia by chciała, żebyśmy sobie wybaczyli – powiedział cicho. – Ale to, co się stało, zmieniło nas wszystkich.
Ewa, 28 lat
Czytaj także:
„Plan przejęcia spadku był idealny, ale duża kasa przeszła obok. Niesmak pozostanie, bo nie wytrzymałam napięcia”
„Znalazłam sobie substytut męża, bo sam mnie do tego zmusił. Harce kilka razy w miesiącu są dla emerytów, nie dla mnie”
„Kłóciłem się z żoną nawet o domowy smalec. Gdy ona patrzyła na mnie z obrzydzeniem, łasa sąsiadka miała na mnie chrapkę”