Rozumiem, że poza mną nie ma kogo o to poprosić, ale czy… nie przesadza? 500 złotych to nie jest mało, lecz kto miałby je pożyczyć Sabinie, jeśli nie własna siostra? Dlatego gdy poprosiła mnie o pomoc, bez słowa wyjęłam z portfela pieniądze. Saba robiła generalny remont mieszkania i wiedziałam, że z tego powodu ciągle jest bez gotówki. Też nie miałam kokosów, bo samotnie wychowuję córkę, jednak nie umiałam odmówić pomocy.
Sabina podziękowała i obiecała, że jak tylko dostanie wypłatę, odda mi całą sumę. Jednak parę dni później znowu poprosiła o gotówkę. Ponoć zabrakło jej na jedzenie…
Akurat miałam odłożone dwa tysiące, które chciałam przeznaczyć na dentystę. Po naszej mamie odziedziczyłam słabe zęby, a że zawsze brakowało mi pieniędzy, strasznie je zaniedbałam. Teraz postanowiłam nie zwlekać, tylko ratować trzonowce.
– To co, Ewcia, dorzucisz mi parę groszy? – naciskała Sabina. – Masz coś? Tak bardzo mi zależy…
Wyjęłam z szuflady tysiąc złotych i podałam siostrze. Nie powiedziałam, na co chciałam je przeznaczyć. W końcu jakie to miało znaczenie?
Tymczasem finansowa sytuacja Sabiny pogorszyła się z dnia na dzień.
– Wyobraź sobie, straciłam dodatkowe zlecenia! – płakała przez telefon.
Oznaczało to jedno: zaplanowany remont nie zostanie skończony, co gorsza, nie wiadomo kiedy odda mi dług. Miałam świadomość, że z pielęgniarskiej pensji siostra nie zdziała dużo. Dotąd po pracy w szpitalu dorabiała sobie w prywatnych klinikach, gdzie dyżurowała nocami i opiekowała się pacjentami po operacjach. Teraz nie miała już możliwości dodatkowego zarobku. Na swojego męża nie mogła liczyć. Nie dość, że marnie zarabiał, to jeszcze uważał, że ich mieszkanie jest w dobrym stanie.
– Nie wiem, po co to zamieszanie – mówił wprost. – Szkoda kasy na remont!
Wiedziałam, że jestem jedyną osobą, która może ją wesprzeć…
– Nie musisz teraz oddawać mi tych pieniędzy. Poczekam, aż coś ci wpadnie – powiedziałam więc wielkodusznie, chociaż w głębi serca wcale nie byłam zachwycona tym, że będę musiała odłożyć wizytę u dentysty.
Trzeba pomagać bliskim
Na szczęście po niespełna miesiącu Sabina zadzwoniła i zadowolona powiedziała, że zła karta się odwróciła, a ona znowu ma tę dodatkową pracę. Gdy pod koniec miesiąca oddała mi 1000 złotych, czym prędzej zapisałam się do dentysty, mało tego – poszłam do fryzjera! Cieszyłam się, że wreszcie robię coś dla siebie, a siostra dopnie swego – na spokojnie wyremontuje swoje mieszkanko.
– Ewa, potrzebowałabym znowu małej pożyczki – powiedziała Sabina po niespełna tygodniu.
Zamarłam. Wiedziałam już, że leczenie trzech zębów pochłonie wszystko, co mi zostało z pożyczki. Nie miałam żadnej żelaznej rezerwy, a siostra znowu wpadła w jakieś finansowe tarapaty. Bez słowa jednak obiecałam, że ją wesprę. W końcu siostra to siostra, moje potrzeby mogą poczekać.
Tym bardziej że moim zdaniem nie były tak palące jak jej. Zupełnie nie myślałam o tym, że im bardziej będę zwlekała z tą wizytą u stomatologa, tym gorzej to się dla mnie może skończyć.
Wiedziałam, że kiedy wpuści się do domu ekipę remontową – nie ma żartów. Wystarczy jakiś niespodziewany zbieg okoliczności – stara rura do wymiany czy pękająca ściana – żeby wszystkie plany i wyceny wzięły w łeb. W takich momentach trzeba się tylko trzymać za portfel, bo gotówka wypada z niego w zastraszającym tempie.
Nie odmawiałam
Chciałam pomóc Sabinie, bo byłam pewna, że jej kłopoty finansowe są tylko przejściowe. „Prędzej czy później remont się skończy – powtarzałam sobie. – Z pracą też się chyba wyjaśni. Przecież Saba mówiła, że obiecano jej dodatkowe pół etatu w klinice chirurgii estetycznej. Dotąd pracowała tam tylko na umowę zlecenie…”.
– Nie ma sprawy – powiedziałam, kiedy uradowana siostra pocałowała mnie w policzek. – Kiedyś, kiedy to ja będę w potrzebie, ty mi pomożesz – powiedziałam, zamykając za nią drzwi.
Tak byłyśmy wychowane, żeby zawsze sobie pomagać.
– Kiedy mnie i taty zabraknie, zostaniecie tylko dwie na tym świecie i tylko na siebie będziecie mogły liczyć – mówiła nieraz nasza mama.
Faktycznie uważałam, że jeżeli ktokolwiek poza moją córką był mi bliski, to tylko właśnie Sabina. Ona chyba uważała podobnie, bo ilekroć miała jakiś kłopot, przybiegała z nim do mnie.
Powinnam pomyśleć o sobie
Jakiś czas później siostra zadzwoniła i obiecała, że wieczorem, wracając z dyżuru, wpadnie z pieniędzmi. Kiedy weszła, oniemiałam. Miała modnie obcięte włosy w zupełnie nowym dla niej kolorze, świeży manikiur.
– Zawsze chciałam mieć taki blond – wyjaśniła, kiedy zorientowała się, że przyglądam się jej fryzurze.
– Po tym remoncie miałaś chyba dłonie w tragicznym stanie – powiedziałam cynicznie, licząc na to, że Saba usłyszy w moim głosie nutkę irytacji.
Ona jednak z poważną miną wyjaśniła mi, że przecież musi o siebie dbać. Zrozumiałam, że siostra pożyczała ode pieniądze na remont, ale bez wahania wydawała je też na swoje potrzeby. Zawsze była osobą, której zależy na wyglądzie. Nie wychodziła z domu bez makijażu i nigdy nie dopuszczała do tego, żeby na jej głowie pojawił się choćby najmniejszy odrost. Taka po prostu była. A ja? Zawsze przedkładałam potrzeby innych nad swoje. Nie potrafiłam inaczej, ale teraz obiecałam sobie, że zanim znów pożyczę coś Sabinie, zadbam najpierw o siebie. I nie odwołam już żadnej wizyty u dentysty!
Ewa, 29 lat
Czytaj także: „Przystojniak z aplikacji okazał się moim szkolnym tyranem. Teraz znów mnie osaczał, ale w zupełnie inny sposób”
„Zerwałam z facetem, bo na zaręczyny dał mi pierścionek ze złomowiska. Dziś pluję sobie w brodę, bo został bogaczem”
„Na emeryturze chciałam zobaczyć trochę świata. Zamiast tego widzę tylko męża gnijącego w fotelu”