„Rodzice odjęli sobie od ust, by mi pomóc w biznesie. Z uśmiechem sprawiłem, że ich pieniądze wyparowały”

zatroskany mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Kilka tygodni później moi rodzice musieli opuścić swój dom. Bank przejął go, ponieważ nie spłaciłem pożyczki, a poręczenie, które złożyli, zobowiązywało ich do spłaty długu. Byli załamani. Całe życie pracowali na ten dom, a ja, przez swoją chciwość i głupotę, wszystko to zmarnowałem”.
/ 18.10.2024 17:30
zatroskany mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Patrzyłem na rodziców, kiedy podpisywali dokumenty poręczenia mojej pożyczki. Wiedziałem, że to nie jest dla nich łatwe, ale obiecywałem im, że to będzie wielki krok dla naszej rodziny. Miałem marzenia – własna restauracja, która miałaby odnieść sukces, i życie pełne możliwości. Przynajmniej tak im to przedstawiałem. W rzeczywistości miałem inne plany, o których im nie powiedziałem. 

Poprosiłem ich o pomoc

Wszystko zaczęło się od jednego, prostego pomysłu – restauracja. Wiedziałem, że moi rodzice chcieliby zobaczyć mnie na własnych nogach, prowadzącego biznes. Więc przedstawiłem im mój „plan”, który miał wyglądać na starannie przemyślany i bezpieczny. Zrobiłem to pewnego popołudnia, przy kawie w ich kuchni.

– Mamo, tato, mam świetny pomysł – powiedziałem, starając się brzmieć pewnie. – Chcę otworzyć restaurację, ale potrzebuję waszej pomocy. Potrzebuję poręczenia kredytu, bo sam nie mam zdolności kredytowej. Obiecuję, że to tylko formalność. Restauracja szybko zacznie przynosić zyski, a ja spłacę pożyczkę.

Mama spojrzała na tatę z lekkim niepokojem, ale po chwili uśmiechnęła się. Wiedziałem, że chcieli mi pomóc.

– Jesteśmy z ciebie dumni, synu – powiedziała mama. – Zawsze marzyłeś o własnym biznesie, więc jeśli możemy ci pomóc, oczywiście to zrobimy.

Ojciec westchnął, ale skinął głową.

Takie poręczenie to spora odpowiedzialność – powiedział, tonem pełnym powagi. – Ale ufamy ci. Uważaj jednak, to duży krok.

Uśmiechnąłem się, choć czułem, jak żołądek mi się ściska. Obiecałem im, że ich nie zawiodę. Ale prawda była taka, że restauracja była tylko przykrywką. W rzeczywistości zainwestowałem te pieniądze w coś zupełnie innego, coś, co miało przynieść szybki zysk.

Moje marzenie się nie ziściło

Minęło kilka miesięcy. Restauracja nigdy nie powstała, choć rodzicom mówiłem, że prace trwają. Za każdym razem, gdy pytali o postępy, miałem gotowe wymówki – opóźnienia w budowie, problemy z dostawcami. Z każdym kłamstwem, które wypowiadałem, czułem się coraz gorzej. Wiedziałem, że inwestycje, w które włożyłem pieniądze, nie przynoszą oczekiwanych zysków. A długi rosły.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie mama.

– Bank do nas dzwonił – powiedziała, a w jej głosie wyczułem niepokój. – Mówią, że są problemy z pożyczką. Co się dzieje?

– Mamo, nie martw się – próbowałem ją uspokoić, choć sam czułem, jak serce bije mi szybciej. – Wszystko jest pod kontrolą. Po prostu trochę się opóźniło. Zaraz wszystko wróci na właściwe tory.

Ale wiedziałem, że to nie była prawda. Każdy dzień przynosił kolejne opłaty, kolejne rachunki do spłacenia. A ja nie miałem żadnych środków, żeby to wszystko pokryć. Inwestycja, na którą postawiłem wszystko, okazała się katastrofą. Kilka tygodni później bank poinformował moich rodziców, że nie spłaciłem ani grosza pożyczki. Mama zadzwoniła do mnie z płaczem, a ojciec był wściekły. Wiedziałem, że nie mogę już dłużej uciekać przed prawdą.

Srogo rozczarowałem rodziców

Rodzice przyszli do mojego mieszkania pewnego sobotniego popołudnia. Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale nie byłem na niego gotowy. Mama wyglądała na zmęczoną, a ojciec na zdeterminowanego, żeby usłyszeć prawdę.

– Co się naprawdę dzieje? – zapytała mama, jej głos był cichy, pełen rozczarowania. – Bank mówi, że nie płacisz rat. Dlaczego? Gdzie są te pieniądze?

Nie mogłem już dłużej udawać.

– Mamo, tato... – zacząłem, czując, jak moje serce bije coraz szybciej. – To nie jest tak, jak wam mówiłem. Restauracja nigdy nie miała powstać. Zainwestowałem te pieniądze w coś innego, w coś, co miało przynieść szybki zysk. Ale wszystko poszło nie tak.

Mama patrzyła na mnie zszokowana. Ojciec zacisnął pięści, jego twarz czerwona ze złości.

– Jak mogłeś to zrobić? – wybuchnął. – Sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy, żeby ci pomóc. A ty nawet nie miałeś odwagi powiedzieć nam prawdy?

– Chciałem, żebyście byli ze mnie dumni – powiedziałem, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Myślałem, że się uda. Że to się szybko zwróci. Przepraszam...

Ale przeprosiny nic nie zmieniały. Zrujnowałem ich życie, zniszczyłem ich marzenia o spokojnej przyszłości.

Przeze mnie stracili wszystko

Kilka tygodni później moi rodzice musieli opuścić swój dom. Bank przejął go, ponieważ nie spłaciłem pożyczki, a poręczenie, które złożyli, zobowiązywało ich do spłaty długu. Byli załamani. Całe życie pracowali na ten dom, a ja, przez swoją chciwość i głupotę, wszystko to zmarnowałem.

– Straciliśmy wszystko – powiedziała mama, siedząc przy stole w wynajętym mieszkaniu, które teraz zajmowali. Jej głos był pełen bólu i rozczarowania. – Nie mamy już nic.

Ojciec siedział naprzeciwko niej, patrząc na mnie z lodowatym spojrzeniem.

– Zawiodłeś nas – powiedział cicho, ale jego słowa były jak uderzenie. – Nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o to, że okłamałeś nas. Nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy mogli ci zaufać.

Nie miałem odpowiedzi na ich słowa. Byłem przytłoczony winą. Wiedziałem, że zawiodłem ich w najgorszy możliwy sposób. I nie wiedziałem, jak to naprawić. Po tej konfrontacji przez długi czas unikałem rodziców. Nie wiedziałem, co mogę im powiedzieć. Każda próba kontaktu wydawała mi się bezsensowna. Ale wiedziałem, że nie mogę uciekać wiecznie. Musiałem stawić czoła rzeczywistości, którą sam stworzyłem.

Muszę zapracować na wybaczenie

Pewnego dnia, postanowiłem wrócić do ich nowego mieszkania. Siedzieli przy stole, tak jak wcześniej, ale tym razem atmosfera była inna – cisza była pełna ciężaru, którego nie mogłem znieść.

– Wiem, że zawiodłem was – zacząłem, patrząc na nich. – Wiem, że nie ma nic, co mogłoby naprawić to, co się stało. Ale chcę spróbować. Chcę zrobić wszystko, żeby wam pomóc, żebyście mogli znowu być ze mnie dumni.

Mama spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Zawiodłeś nas – powiedziała cicho. – Ale jesteś naszym synem. Nie chcemy cię stracić. Jeśli naprawdę chcesz to naprawić, musisz zacząć od siebie.

Ojciec skinął głową, choć jego twarz wciąż była pełna goryczy.

– Masz teraz szansę – powiedział surowo. – Ale to ostatnia szansa. Musisz udowodnić, że potrafisz żyć uczciwie i odpowiedzialnie. Inaczej... nie będzie już dla ciebie miejsca w naszej rodzinie.

Wiedziałem, że teraz wszystko zależy ode mnie. Odbudowanie zaufania moich rodziców to nie była kwestia tygodni czy miesięcy – to mogło zająć lata. Musiałem zacząć od nowa, powoli, krok po kroku, pokazując im, że potrafię być odpowiedzialny, że potrafię naprawić swoje błędy. Rodzice dali mi ostatnią szansę. Wiedziałem, że nie mogą już sobie pozwolić na więcej błędów z mojej strony. Jeśli teraz zawiodę, stracę ich na zawsze. Postanowiłem, że zrobię wszystko, żeby odzyskać ich zaufanie.

Marek, 32 lata

Czytaj także:
„Wredna babcia całe życie ciosała mi kołki na głowie. Nie pisnęłam słówka. Czekałam, aż umrze, a ja dostanę spadek”
„Skoro mąż mnie zdradzał, to zemsta była usprawiedliwiona. Już żadnej małolacie nie przyszpanuje drogimi prezentami”
„Po 30 latach żona nagle przestała gotować, choć to jej obowiązek. Chodziłem głodny, a ona odpoczywała”

Redakcja poleca

REKLAMA