„Przyjaciółka wróciła zza granicy i chwaliła się idealnym życiem. Mydliła mi oczy, bo miała wobec mnie plan”

Kobiety przyjaciółki fot. Adobe Stock, nenetus
„– Natalia, mogłabyś pożyczyć trochę gotówki? Zostałam chwilowo bez kasy, a muszę opłacić rachunek za internet. Oddam ci, jak tylko się tutaj ogarnę – powiedziała pewnego dnia przez telefon, a ja, chociaż z oporem, zgodziłam się”.
/ 13.11.2024 18:30
Kobiety przyjaciółki fot. Adobe Stock, nenetus

Zawsze byłam wierna swoim przyjaciołom, chociaż ostatnio zauważyłam, że więzi z dawnymi znajomymi trochę się rozluźniły. Aż tu nagle, znikąd, pojawia się Kinga.

– Natalia? To ja, Kinga – usłyszałam w telefonie głos, którego nie słyszałam od lat. Na sekundę serce mi zamarło.

Kiedy Kinga wyjeżdżała za granicę, byłyśmy nierozłączne. Razem chodziłyśmy do szkoły, jeździłyśmy razem na wakacje, dzieliły się każdą tajemnicą. Ale potem coś się zmieniło. Kinga wyjechała do Londynu, a ja zostałam w Polsce. Przez pierwsze lata wymieniałyśmy wiadomości, dzwoniłyśmy do siebie, ale z czasem kontakt zanikł. Kiedy odebrałam ten telefon, poczułam mieszankę ekscytacji i niepokoju.

– Wow, nie mogę uwierzyć, że to ty! – odpowiedziałam, próbując maskować swoją konsternację. – Co u ciebie? Jak to się stało, że wróciłaś?

– Ach, długa historia... Może spotkamy się na kawie? Tak bardzo chciałabym zobaczyć cię na żywo! – usłyszałam jej radosny głos, ale gdzieś w tle wyczułam nutkę niepewności. Nie zwróciłam na to wtedy uwagi.

 To było dziwne. Kinga pojawiła się nagle, po tylu latach. Ale czułam podekscytowanie – tak, jakby stara przyjaźń mogła znów odżyć. Może to był dobry znak, może teraz wszystko będzie jak dawniej…

Koleżanka coś ukrywała

Spotkałyśmy się w małej kawiarni w centrum miasta, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie siedziałyśmy ostatni raz, zanim Kinga wyjechała. Od progu rozpoznałam ją, choć lata zmieniły jej twarz. Mimo wszystko uśmiechała się szeroko, a jej oczy błyszczały tym samym blaskiem, co kiedyś.

– Natalia! – Kinga wstała z miejsca i przytuliła mnie mocno. Poczułam zapach jej perfum, zbyt intensywnych jak na kameralną kawiarnię, ale postanowiłam to zignorować.

– Kinga… Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś – odpowiedziałam, odsuwając się lekko, by na nią spojrzeć. – Tyle lat…

– Wiem, wiem, to szalone – uśmiechnęła się, siadając z powrotem. – A ty? Wyglądasz świetnie! Jak to jest, że wciąż wyglądasz tak samo?

Uśmiechnęłam się, ale czułam się trochę niezręcznie. Zastanawiałam się, co naprawdę kryje się za tym spotkaniem. W końcu nie rozmawiałyśmy od lat.

– Opowiadaj, jak było za granicą – zagaiłam, chcąc jakoś przełamać lodowatą ciszę, która się pojawiła.

– Och, różnie… Ale to nieistotne teraz – odpowiedziała, machając ręką. – Ważne, że znów jestem w domu.

Wtedy poczułam, że coś jest nie tak.

Kinga uśmiechała się, ale jej oczy nieco straciły ten dawny blask. Miałam wrażenie, że ten uśmiech nie do końca pasował do jej nastroju, jakby była bardziej zmęczona, niż chciała pokazać. Odsunęła filiżankę kawy, popijając ją od niechcenia, i spojrzała gdzieś w bok, jakby unikała moich pytań.

A co teraz planujesz? Zostajesz na stałe? – zapytałam, próbując dowiedzieć się więcej. Przez chwilę Kinga milczała, jakby ważyła swoje słowa.

– Zobaczymy. Na razie muszę się trochę się zastanowić. Wiesz, jak to jest po latach życia w innym miejscu – odparła, szybko zmieniając temat. – A ty? Jak ci się żyje? Słyszałam, że pracujesz w kancelarii! Zawsze byłaś ambitna.

Poczułam, że chce odciągnąć uwagę od siebie. Niby pytała o moje życie, ale czułam, że nie interesuje jej to tak naprawdę.

– Tak, praca w kancelarii jest całkiem w porządku. Stabilnie, bez większych rewolucji – odparłam z uśmiechem. – A ty? Czym zajmowałaś się za granicą?

Wzruszyła ramionami, jakby to było bez znaczenia.

Różnie bywało, nic szczególnego... Ale teraz cieszę się, że tu jestem. Naprawdę mi brakowało tych naszych rozmów.

Znów poczułam to samo – jakby coś ukrywała.

Próbowała ze mnie coś wyciągnąć

Z każdą minutą czułam coraz większy niepokój. Kinga mówiła dużo, ale nic konkretnego. Unikała odpowiedzi na pytania, które kiedyś byłyby dla nas naturalne. O czymkolwiek nie wspomniałam, ona natychmiast zmieniała temat. To, co kiedyś było łatwą, spontaniczną rozmową, teraz przypominało mi grę w chowanego, gdzie prawda kryła się za każdym jej słowem.

– Pamiętasz, jak jeździłyśmy nad jezioro co wakacje? – Kinga uśmiechnęła się szerzej, najwyraźniej chcąc przywrócić atmosferę dawnych czasów. – Te nasze rozmowy do rana, nasze plany…

– Pewnie, że pamiętam – odpowiedziałam, choć w tamtej chwili wspomnienia nie dawały mi tej radości, co kiedyś. – Tyle się od tamtego czasu zmieniło…

– Ale niektóre rzeczy zostają takie same, prawda? – przerwała mi, jakby próbowała mnie przekonać, że wszystko może wrócić do normy. – Ty się prawie w ogóle nie zmieniłaś. Zawsze byłaś tą, na której można polegać.

Jej słowa utkwiły mi w głowie. Zawsze można było na mnie polegać? Poczułam, że za tym komplementem kryje się coś więcej. Spojrzałam na Kingę uważniej, szukając w jej twarzy czegoś, co by zdradziło, o co tak naprawdę chodzi. Wtedy zdałam sobie sprawę – ona nie mówiła tego ot tak, to było jak test.

– Kinga… Coś jest nie tak, prawda? – zapytałam wprost, choć serce biło mi szybciej. – Dlaczego wróciłaś?

Jej uśmiech na chwilę zbladł, ale szybko go przywołała z powrotem.

– Nie, wszystko jest w porządku, po prostu… – zawahała się. – Może o tym później, co? Teraz cieszmy się spotkaniem.

Ta odpowiedź nie dała mi spokoju.

Zaczęły się prośby i przysługi

Po naszym spotkaniu w kawiarni Kinga zaczęła coraz częściej się odzywać. Najpierw były to zwykłe wiadomości, potem nagłe telefony, a w końcu coraz częstsze propozycje spotkań. Na początku cieszyłam się, że znów mamy kontakt, ale coś w jej zachowaniu nie dawało mi spokoju. Każda nasza rozmowa stawała się mniej naturalna. Kinga unikała tematu swojego życia za granicą, za to często wspominała o trudnościach po powrocie do Polski. Zaczęła prosić mnie o drobne przysługi, na które przymykałam oko, bo przecież była moją przyjaciółką.

– Natalia, mogłabyś pożyczyć trochę gotówki? Zostałam chwilowo bez kasy, a muszę opłacić rachunek za telefon. Oddam ci, jak tylko się tutaj ogarnę – powiedziała pewnego dnia przez telefon, a ja, chociaż z oporem, zgodziłam się.

W końcu nie raz sobie pomagałyśmy, prawda? Mimo to, z tyłu głowy miałam pewne wątpliwości. Jej prośby były coraz częstsze, a tłumaczenia coraz bardziej wymijające.

Pewnego dnia Kinga pojawiła się u mnie w mieszkaniu, zmęczona i z roztargnionym uśmiechem na twarzy. Zaprosiłam ją na obiad, choć czułam, że coś wisi w powietrzu.

– Wiesz, Natka, ten mój powrót do Polski… to nie jest takie proste, jak myślałam – zaczęła, bawiąc się widelcem. – Jeszcze nie wszystko sobie poukładałam.

Patrzyłam na nią uważnie, nie mówiąc nic.

– Wiesz, jak to jest, nowe miejsce, nowe wyzwania. Po tylu latach w obcym kraju, człowiek się przyzwyczaja do innego życia. Powrót tu, na stare śmieci, to wcale nie jest takie łatwe – kontynuowała, jakby mówiła do siebie. Wtedy rzuciła nagle: – Mogłabyś pożyczyć mi trochę pieniędzy? Tylko na chwilę, do końca miesiąca. Mam trochę zaległych spraw do załatwienia.

Zamarłam. To już kolejna taka prośba. Czułam, że coś jest bardzo nie tak.

– Kinga, co się dzieje? Dlaczego nie możesz stanąć na nogi? Coś ukrywasz, prawda? – zapytałam, próbując zachować spokój, ale głos lekko mi drżał.

Na chwilę spuściła wzrok, a potem wyprostowała się na krześle.

– To tylko przejściowe kłopoty, naprawdę.

Wyciągała coraz więcej kasy

Kinga wydawała się zdenerwowana. Widziałam, jak w jednej chwili przestała być tą pewną siebie dziewczyną, którą znałam kiedyś. Unikała mojego wzroku, bawiła się krawędzią serwetki. Cisza, która zapadła, była długa i ciężka. Czułam, że doszłyśmy do punktu, z którego nie ma powrotu.

– Przejściowe? – zapytałam, a w moim głosie słychać było więcej sceptycyzmu, niż chciałam. – Kinga, coś mi tu nie gra. Od kiedy wróciłaś, ciągle mówisz o problemach, ale nigdy nie mówisz, jakie to problemy. O co chodzi?

Opuściła głowę, zaciskając dłonie na serwetce, która teraz była już pognieciona i poskręcana. Przez chwilę myślałam, że może zacznie płakać, ale zamiast tego, westchnęła ciężko.

– Natalia... – zaczęła cicho, jakby nie była pewna, jak wyrazić to, co chce powiedzieć. – Jest coś, o czym ci nie mówiłam. Wiesz, te lata za granicą… Nie było tak, jak myślisz.

Poczułam, jak coś ciężkiego osiada mi na piersi. Nie przerywałam jej, choć każde słowo wypowiedziane przez Kingę było jak ukłucie.

– Miałam tam problemy, finansowe… Duże problemy – mówiła, patrząc teraz na swoje dłonie, jakby bała się, że zobaczę w jej oczach prawdę. – Pożyczyłam pieniądze, próbowałam się jakoś ratować, ale to wszystko wymknęło się spod kontroli. Teraz... teraz mam ogromne długi. Wróciłam, bo myślałam, że tutaj będę mogła zacząć od nowa.

Zamilkła, a ja przez chwilę siedziałam w szoku, próbując zrozumieć, co właśnie usłyszałam. Kinga, moja przyjaciółka, była w tak głębokich tarapatach, a ja tego nie zauważyłam?

I... myślisz, że ja mogę ci pomóc? – zapytałam, próbując stłumić rosnącą we mnie złość i rozczarowanie.

Jej wzrok wreszcie spotkał się z moim. Było w nim coś desperackiego, co sprawiło, że przez chwilę poczułam do niej współczucie.

Nie mam nikogo innego. Nie wiem, co robić. Potrzebuję twojej pomocy... inaczej nie dam sobie rady.

W tej chwili uświadomiłam sobie, że cała ta historia o powrocie, o odnawianiu przyjaźni, była tylko przykrywką. Kinga nie wróciła do Polski, bo tęskniła za mną, za domem. Wróciła, bo tonęła w problemach, z których nie potrafiła się wydostać.

– To wszystko wyjaśnia, dlaczego tak długo unikałaś tematu swojego życia – powiedziałam cicho, czując, jak frustracja miesza się z żalem. – Ale... ja nie mogę rozwiązać twoich problemów. Nie mogę wziąć na siebie twojego ciężaru. Nie mogę wiecznie dawać ci pieniędzy, sama mam trudności.

Jej twarz stężała. Chyba nie spodziewała się takiej odpowiedzi.

Poczułam się wykorzystana

– Natalia, nie rozumiesz! To nie jest prosta sprawa. Te długi są gigantyczne, a ja nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc – zaczęła podnosić głos, jakby nagle straciła nad sobą kontrolę. – Potrzebuję ciebie, musisz mi pomóc!

Słowa Kingi odbijały się echem w mojej głowie. „Musisz mi pomóc” – te trzy słowa, które kiedyś byłyby dla mnie oczywiste, teraz brzmiały jak rozkaz, jak pułapka. Wpatrywałam się w nią, nie mogąc uwierzyć, jak bardzo nasza relacja się zmieniła. Co się stało z tamtą Kingą, która była moją najlepszą przyjaciółką, która rozumiała mnie bez słów? Teraz siedziała przede mną kobieta, która desperacko szukała ratunku, ale nie dla naszej przyjaźni – dla siebie.

– Kinga, ja naprawdę chciałabym ci pomóc, ale... – zaczęłam spokojnie, choć w środku byłam rozdarta. – Nie mogę po prostu... pożyczyć ci pieniędzy na coś, czego nawet nie rozumiem. Nie mówiłaś mi wcześniej, jak bardzo jesteś w tarapatach. Jak mam teraz ci zaufać?

W jej oczach pojawił się gniew. Zaskoczyło mnie to. Wydawało mi się, że przez chwilę widziałam dawne emocje – smutek, rozczarowanie, może nawet ból – ale teraz były tam tylko złość i frustracja.

– Zaufać? Naprawdę? Natalia, jesteśmy przyjaciółkami od zawsze, a ty teraz mi mówisz, że nie możesz mi zaufać? – Jej głos stawał się coraz bardziej ostry, a ja poczułam, jak rośnie we mnie napięcie.

– Zaufanie nie działa tak, że pojawia się na życzenie. Gdybyś od razu powiedziała mi prawdę, może wszystko wyglądałoby inaczej, ale ty... ukrywałaś przede mną te długi. Zamiast tego udawałaś, że wszystko jest w porządku, aż do momentu, gdy już nie miałaś wyboru – powiedziałam, starając się zachować spokój.

– Bo się bałam! – krzyknęła nagle, uderzając dłonią o stół. – Bałam się, że mnie odtrącisz! Że nie zrozumiesz! Nie miałam nikogo, kto by mi pomógł, a teraz, gdy wreszcie odważyłam się ci powiedzieć, ty mnie zostawiasz!

Jej słowa były jak cios w serce, ale nie mogłam się na to nabrać. Czułam, że próbowała mną manipulować. Przez chwilę poczułam współczucie, ale to, co powiedziała, uderzyło we mnie z pełną siłą. To nie była rozmowa przyjaciółek, to była rozpaczliwa próba wciągnięcia mnie w jej problemy.

– Ja cię nie zostawiam – odpowiedziałam cicho, próbując przemówić do jej rozsądku. – Ale to, co robisz, nie jest w porządku. Ja też mam swoje życie, swoje sprawy. Nie mogę wziąć na siebie twoich długów. Musisz zrozumieć, że nie mogę ci pomóc w taki sposób, jakiego oczekujesz.

Widziała we mnie tylko kasę

Jej oczy zaszły łzami. Patrzyła na mnie, jakby to, co mówiłam, było zdradą.

– I to tyle? – szepnęła, a jej głos brzmiał, jakby poddała się już dawno temu. – Po prostu mnie zostawisz, jak wszyscy inni.

Poczułam gulę w gardle, ale wiedziałam, że muszę być stanowcza. Ta sytuacja nie miała dobrego rozwiązania.

– Kinga, nie zostawiam cię. Ale nie mogę naprawić twojego życia za ciebie. Musisz znaleźć inne wyjście – powiedziałam, choć czułam, że te słowa niewiele dla niej znaczą.

Zapanowała cisza. Kinga wstała gwałtownie, przewracając krzesło.

Myślałam, że jesteś inna – syknęła, a jej twarz stężała. – Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką, że mogę na ciebie liczyć, ale chyba się myliłam.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Patrzyłam, jak odwraca się i wychodzi z mieszkania, trzaskając drzwiami za sobą. Zostałam sama, w ciszy, z dziwnym uczuciem ulgi, ale i pustki.

Natalia, 30 lat

Czytaj także:
„Dla rodziców zawsze byłem tym gorszym synem. Przypomnieli sobie o mnie dopiero, gdy się od nich odciąłem”
„Matka rzuciła ojca, bo był biedny, a teraz żąda pieniędzy. Pokażę jej, gdzie sobie może wsadzić te łase na kasę łapska”
„Postanowiłam pomóc bezdomnemu człowiekowi w potrzebie. A on potem tak mi się odpłacił, że aż mnie całkiem zatkało”

Redakcja poleca

REKLAMA