„Przyjaciółka ma romans, a ja mam ukrywać to przed jej mężem. Ona kiedyś milczała, że mam 2 facetów, ale to co innego”

przyjaciółki na spotkaniu fot. Adobe Stock
„– Jeśli myślisz, że byłaś lepsza ode mnie, to się mylisz. Oszukiwałaś tych facetów, tak samo jak ja oszukuję teraz Mariusza Potem kazała mi przysiąc na własne życie, że nikomu nie powiem o jej spotkaniach z Igorem”.
/ 05.11.2021 15:28
przyjaciółki na spotkaniu fot. Adobe Stock

Marlena jest od wielu lat moją przyjaciółką. Taką prawdziwą, od serca. Nigdy nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. Zwierzałyśmy się sobie z największych sekretów. Nawet bardzo intymnych. Szczerze mówiąc, nieraz było to powodem wściekłości naszych partnerów. Non stop słyszałyśmy, że wynosimy na zewnątrz domowe tajemnice, że za dużo sobie opowiadamy. I chociaż rozumiem, że bronili swojego prawa do prywatności, to potrzeba zwierzania się była silniejsza!

Spotykałyśmy się więc na babskie pogaduchy w domu, a gdy naszym panom zbyt działało to na nerwy – w jakiejś kawiarni. Godzinami gadałyśmy też przez telefon. Każda z nas wiedziała, że ta druga nie tylko jej wysłucha, ale też doradzi w potrzebie lub pomoże rozwiązać problem.

Mówiłyśmy sobie o wszystkim

Pamiętam, jak kilka lat temu zakochałam się w swoim obecnym mężu, Piotrze a jednocześnie nadal tkwiłam w poprzednim związku, z Markiem. Nie potrafiłam zdecydować, którego wybrać. Przed każdym z nich ukrywałam oczywiście fakt istnienia tego drugiego. O Boże, czegóż to ja nie wymyślałam, żeby sprawa się nie wydała.

Markowi mówiłam na przykład, że mam szkolenie, a tak naprawdę szłam na kolację z Pawłem. Albo odwrotnie. Jedyną osobą, która o wszystkim wiedziała, była właśnie Marlena. Opowiadałam jej o swoich rozterkach, a ona podpowiadała mi, co powinnam zrobić, uspokajała moje sumienie. I czekała, aż się zdecyduję, z którym chcę być. W międzyczasie kryła mnie, pomagała wymyślać kolejne historyjki.

No i nigdy mnie nie zwiodła! Mój mąż do dzisiaj nie wie, że miał kiedyś rywala! Ufałyśmy sobie i wiedziałyśmy, że możemy sobie powierzyć każdą tajemnicę. A ja nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek mogłabym być wobec przyjaciółki nie w porządku.

Coraz trudniej zachować mi lojalność

Pół roku temu Marlenę zaczepił na korytarzu kolega z pracy, Igor. Bez ogródek wyznał, że mu się podoba i że chciałby poznać ją bliżej. Natychmiast mi o tym opowiedziała. Była taka podekscytowana!

– Wiesz, jaki on jest przystojny, męski? Wszystkie babki za nim szaleją. A wybrał właśnie mnie! Nie przypuszczałam, że jeszcze coś takiego może mnie spotkać! – mówiła z wypiekami na twarzy.

Początkowo była to tylko niewinna znajomość. Kilka razy umówili się na kawę, potem na kolację. Dużo rozmawiali, troszkę flirtowali. Przyjaciółka traktowała te wypady jak odskocznię od szarej codzienności. Jej mąż, Mariusz bardzo dużo pracuje, a poza tym jest niesamowicie praktycznym człowiekiem. Widują się z Marleną na ogół tylko późnym wieczorem.

On jest wtedy bardzo zmęczony, coś tam zjada, ogląda przez chwilę telewizję, a potem kładzie się do łóżka. Właściwie nigdzie razem nie wychodzą. Nawet w niedzielę. Jedyną rozrywką przyjaciółki jest spacer po parku lub wyprawa na obiad do teściów. Nie dziwiłam się więc, że Marlena potrzebowała jakiejś odmiany, tęskniła za odrobiną zainteresowania, ciepła. Gdy więc opowiadała mi o tych niewinnych kolacjach i kawach, akceptowałam jej postępowanie. Tyle że te spotkania przestały być niewinne.

Przyznała się jakieś trzy miesiące temu

Wpadła do mnie wtedy z niespodziewaną wizytą, wieczorem. Rozanielona! Guziki w bluzce miała krzywo zapięte, makijaż rozmazany, włosy w nieładzie.

– Zrobiliśmy to! U niego w mieszkaniu! Było cudownie! – wykrzyknęła od progu. A potem wtajemniczyła mnie w szczegóły małżeńskiej zdrady. Jak to on ją zaczął rozbierać w przedpokoju, jak zdarł z niej bieliznę, jak oparł o ścianę… I tak dalej… Czułam się trochę zażenowana, bo jeszcze nigdy nie rozmawiała ze mną aż tak otwarcie o seksie.

– Aha, z tego wszystkiego zapomniałabym o najważniejszym! Mariuszowi powiedziałam, że przez cały wieczór będę u ciebie, bo masz załamanie nerwowe. Więc jakby pytał, to potwierdź – poprosiła, gdy już skończyła relację ze spotkania z kochankiem. Potem spokojnie wypiła kawę, poprawiła makijaż, przyczesała włosy i pojechała do domu.

Nie komentowałam tego specjalnie

Ograniczyłam się do stwierdzeń typu: „Naprawdę?”, „No coś ty!”, „Aż tak?”. Zresztą nawet gdybym coś zaczęła mówić, moralizować, pewnie by nie słuchała. Od razu było widać, że nie wpadła do mnie na wykład, po poradę, tylko po to, by zwierzyć się komuś z tego, co zrobiła. Pomyślałam, że jak wróci do domu, spotka się z mężem, to dopadną ją wyrzuty sumienia. I przez następne dni będę musiała wyciągać ją z psychicznego dołka.

Okazało się jednak, że się mylę! Marlena wcale nie wpadła w dół. Co więcej, doszła do wniosku, że ma moralne prawo zdradzać męża, bo on ją zaniedbuje, nie okazuje miłości, nie troszczy się o nią tak, jakby chciała. I od tamtej pory spotyka się z tym Igorem regularnie. Przed pracą, po pracy, albo w trakcie, jak uda im się wyrwać.

Jest oszołomiona, szczęśliwa i bardzo chętnie się ze mną tym szczęściem dzieli. Po każdym spotkaniu wpada do mnie lub dzwoni i relacjonuje co, gdzie i jak robili… Oczywiście opowiada to tylko mnie. Inni znajomi o niczym nie wiedzą. Mariusz też chyba nic nie podejrzewa, a ja, szczerze mówiąc, coraz bardziej mu współczuję. To prawda, że jest dość oschłym i chłodnym mężczyzną, ale przecież zawsze taki był. Nie zmienił się po ślubie.

Marlena nie może mieć więc o to do niego pretensji. Kiedyś nawet jej się to podobało. Zawsze mówiła, że woli za męża człowieka, który twardo stąpa po ziemi, ale umie zadbać o rodzinę niż romantyka bujającego w obłokach albo imprezowicza z pustymi kieszeniami. Poza tym lubię Mariusza. To w sumie dobry, odpowiedzialny człowiek. I kocha Marlenę nad życie. Choć może nie potrafi tego okazać. Na pewno jednak nie zasługuje na to, by żona robiła z niego rogacza i wyzywała go od nieudaczników!

Kilka dni temu, gdy po raz kolejny wysłuchiwałam, jaki to Igor jest pod każdym względem wspaniały, a Mariusz nudny jak flaki z olejem i nieporadny, nie wytrzymałam. Powiedziałam Marlenie prosto w oczy, że przesadza, że krzywdzi męża, że to co robi, mi się nie podoba. I lepiej, żeby się zastanowiła nad tym, jak poprawić coś w swoim małżeństwie, porozmawiała z Mariuszem o swoich potrzebach, a nie szukała wrażeń na boku. Przez chwilę patrzyła na mnie zdumiona, w końcu wybuchła!

– Nie pamiętasz, jak ja zachowywałam się, gdy ty kręciłaś i z Markiem, i z Pawłem? Nie prawiłam ci wtedy morałów! Nie mówiłam, że źle robisz! Kryłam cię, wspierałam. Teraz mam chyba prawo oczekiwać od ciebie tego samego! – krzyknęła oburzona.

– Ale to była zupełnie inna sytuacja. Żaden z nich nie był jeszcze moim mężem. Po prostu nie byłam pewna swoich uczuć, potrzebowałam czasu, by wszystko przemyśleć i sobie poukładać – próbowałam protestować, ale weszła mi w słowo.

– Jeśli myślisz, że byłaś lepsza ode mnie, to się mylisz. Oszukiwałaś tych facetów, tak samo jak ja oszukuję teraz Mariusza – wzruszyła ramionami. A potem kazała mi przysiąc na własne życie, że nikomu nie powiem o jej spotkaniach z Igorem. Bo ona też nie jest jeszcze pewna swoich uczuć i do końca nie wie, co ma zrobić.

Nie musiała domagać się ode mnie tej przysięgi

Nikomu nie zdradzę jej tajemnicy. A zwłaszcza jej mężowi. Raz, że jestem lojalna, dwa – wiem, czym by to się skończyło. Niezależnie od tego, co Mariusz by z tą wiedzą zrobił, i tak traktowałby mnie jak wspólniczkę Marleny. A tego nie chcę. Nie zamierzam też więcej pouczać przyjaciółki. To bez sensu i nic nie zmieni. Jest dorosła i ma prawo robić, co chce.

Ale nie ma prawa żądać ode mnie, bym dłużej brała udział w tej jej grze. Przyjaźń ma swoje granice! Wszystko już sobie przemyślałam. Gdy teraz znowu zadzwoni lub przyjdzie, by raczyć mnie szczegółami ze swoich spotkań z Igorem, od razu jej powiem, że nie chcę o nich słuchać. Bo to dla mnie trudne. Jeżeli jest moją prawdziwą przyjaciółką, zrozumie…

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Odbiłam siostrze bliźniaczce chłopaka, który został moim mężem
Mama zawsze bardziej kochała młodszą siostrę, niż mnie
Były mąż mnie prześladował, bo nie mógł mnie mieć
Tydzień po narodzinach dziecka zorientowałam się, że nie kocham swojego faceta
Powiedział, że zanim pójdziemy do łóżka, musimy zrobić badania
Moja toksyczna matka wmawiała mi, że wszyscy mężczyźni to zło

Redakcja poleca

REKLAMA