„Przeżyłam dwa bolesne rozstania i rozwód, ale zadbałam o swoje finanse. Mam 43 lata i związek z rozsądku”

Kobieta, która nie wie, czego chce fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Pewnie, że byłoby fajnie mieć i miłość, i pieniądze. Doszłam jednak do wniosku, że rady innych mają się nijak do mojego życia. Po prostu każdy człowiek musi sam zadbać o to, żeby być szczęśliwym. Skoro moje szczęście miało nosić imię >>samotność<<, to trudno”.
/ 23.01.2022 07:08
Kobieta, która nie wie, czego chce fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Mój ojciec zawsze mówił, że najważniejsza w życiu jest miłość.

– Kiedy wiesz, że jesteś kochany, wówczas nawet największe życiowe burze nie wydają się groźne. Za miłością zaś idzie wiara w drugiego człowieka i pewność, że można na nim polegać – na koniec ojciec zawsze wzdychał i na jego twarzy na krótką chwilę pojawiał się smutek. – Mnie się nie udało. Ale w nagrodę mam ciebie, córeczko – przyciągał mnie wówczas ku sobie i chwilę mocno tulił.

Natomiast mama marszczyła brwi i mawiała tonem wykładowcy:

– Młodzi ludzie bywają naiwni, przynajmniej ty nie popełnij tego błędu. Kobieta to luksusowy towar, który pan Bóg wystawił przed mężczyznami na życiową ladę. Mamy jednak tę przewagę nad torbą ziemniaków, że same możemy wybrać kupującego. Dlatego przebieraj starannie i pozwól się kupić tylko przystojnemu i bogatemu. Ja, niestety, wybrałam tylko to pierwsze i do dziś dnia żałowałabym, że wyszłam za twojego ojca, gdyby nie ty. Na szczęście wiem, że moja córeczka jest mądra i nie popełni tego błędu.

Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam 16 lat. Mama spotkała bogatego biznesmena. Tata zaś znalazł kobietę, która otoczyła go miłością i co chwila szczebiotała, jak bardzo go kocha. Jednak odnosiłam wrażenie, że nie dostali w nowych związkach tego, czego oczekiwali. Najśmieszniejsze było to, że ja też nie wiedziałam, czego oczekuję po miłości.

Byłam zakochana, ale czujna

Kiedy pierwszy raz się zakochałam, mama tylko smutno westchnęła – mój wybranek był przystojny, ale nie śmierdział groszem. Cóż, niedaleko pada jabłko od jabłoni… Rafał był muzykiem. Po raz pierwszy zobaczyłam go na ulicy, gdy z dwoma kolegami grał standardy klezmerskie w swoich aranżacjach.

To było cudowne, wystarczyło na sekundę przymknąć oczy, żeby wyobrazić sobie, że płynie się z muzyką pod obłoki. Stałam chyba z kwadrans, a potem podeszłam do grających i do otwartego futerału skrzypiec wrzuciłam złotówkę.

Wyszło na to, że za długo ich słuchałam, gdyż ten najprzystojniejszy orzekł, że złotówka to za mało i że jestem mu winna dobrą kawę lub obiad w barze mlecznym. Ponieważ bardzo mi się podobał, zaprosiłam go na jedno i drugie. Powiedziałam Rafałowi o chmurach i oczarowaniu jego muzyką.

– Dopiero napisałem ten kawałek – uśmiechnął się. – Nazwę go „Spotkanie w chmurach”.

– Będzie przypominał ci dobry obiad?

– Raczej ciebie. Chyba że umówisz się ze mną jutro.

Umówiłam się z nim następnego dnia, a potem kolejnego, no i wkrótce zostaliśmy parą. Jakiś czas później zamieszkaliśmy razem. Ojciec trzymał za mnie kciuki, a mama kręciła nosem.

– Mam nadzieję, że nie planujecie w najbliższej przyszłości dzieci – stwierdziła. – Ja dałam się wrobić w ciążę zaraz po ślubie, zamiast poczekać, aż staniemy na nogi. Może dlatego nigdy się nie dorobiliśmy i wszystko się rozsypało. Pieniądze są ważne, kochanie. Czasem nawet ważniejsze niż miłość.

Pewnie, że byłoby fajnie mieć i miłość, i pieniądze. Doszłam jednak do wniosku, że rady innych mają się nijak do mojego życia. Po prostu każdy człowiek musi sam zadbać o to, żeby być zadowolonym. Nie wypatrywać biernie szczęśliwego losu, ale wziąć sprawy w swoje ręce i kształtować rzeczywistość, tak jak mu się podoba.

To była moja pierwsza życiowa refleksja. Doszłam do niej widząc, jak Rafał całe dnie ciężko pracuje w domowym studiu. „Na razie jest miłość” – myślałam. „Za jakiś czas będą i pieniądze”. Ale na wszelki wypadek postanowiłam chociaż w jednym posłuchać mamy. Uważałam, żeby nie zajść w ciążę, a kiedy Rafał co jakiś czas prosił mnie o rękę, odmawiałam.

– Dlaczego? – pytał ze smutną miną. – Nie kochasz mnie?

– Kocham, ale przecież nie musimy od razu przybijać pieczątki na naszej miłości. Źle ci jest?

Nie wiem, czy po prostu wolałam jeszcze być wolna, czy też czułam podskórnie, że lepiej poczekać i sprawdzić, czy nic się nie zmieni na gorsze. Miałam rację. Pewnego dnia zauważyłam, że Rafał zaczyna się dziwnie zachowywać. Sprawiał wrażenie podpitego, choć nie czułam od niego alkoholu. Od razu przyszło mi do głowy, że brał narkotyki.

– Muszę się podkręcić – Rafał powiedział to obojętnie, jakby mówił o kupnie marchewki na obiad. – Ale wziąłem tylko parę razy, żeby dokończyć projekt. To moja szansa.

Pół roku później Rafał nie krył się już z amfetaminą. Wiedziałam, że zmierza po równi pochyłej. Chciałam uratować i jego, i siebie. Dlatego pewnego dnia odeszłam. Spakowałam rzeczy i wyniosłam się do wynajętego mieszkania.

Przepłakałam kilka kolejnych nocy. Tęskniłam za Rafałem, ale wiedziałam, że dalsze życie z nim nie ma sensu. Rafał starał się mnie odzyskać, ale kazałam mu najpierw odstawić narkotyki. Nie dał rady.
Skoro z miłością mi nie wyszło, spróbuję postawić na pieniądze

Kilka lat później poznałam Edwarda. Miał pieniądze, prowadził firmę, a jego pasją były podróże. Gdyby mógł, wracałby do kraju tylko po to, żeby się przepakować i jechać na kolejną wyprawę. Ja zajmowałam się domem i jego biznesem.

Tym razem mama była zachwycona moim wybrankiem, a tata zdegustowany. Mama zaczęła wspominać coś o dziecku, że już czas, że zegar biologiczny i tak dalej… Ale ja jakoś nie miałam ochoty. I okazało się, że dobrze zrobiłam. 

Sześć lat później miałam dość doglądania pieniędzy i poprosiłam Edwarda o rozwód. Wtedy od męża dowiedziałam się, co tak naprawdę dla niego znaczę.

– Jesteś ładną i mądrą kobietą – oświadczył. – Wszyscy mi ciebie zazdrościli, więc poprosiłem cię o rękę. Potem okazało się, że masz głowę do interesów, kolejny plus. Jeśli teraz odejdziesz, przez co mnie ośmieszysz, zostawię cię bez grosza.

Następnego dnia spakowałam walizki

Edward miał rację – byłam mądra. Dlatego przez ostatnie lata zabezpieczyłam materialnie swoją przyszłość. Nic nie mógł mi zrobić. Mój kolejny związek zakończył się fiaskiem, tymczasem u moich rodziców zaczęły dziać się rzeczy co najmniej dziwne.

Mama, chociaż tak psioczyła na ojca i jakoby tak bardzo była szczęśliwa z facetem, który miał portfel wypchany pieniędzmi, zaczęła z rozrzewnieniem wspominać przeszłość. Okazało się, że dawna miłość nie rdzewieje.

A kiedy kobieta taty odeszła do nowej miłości, rodzice ponownie się zeszli! Bardzo mnie to ucieszyło. Zwłaszcza że przestali mi mówić, jak powinnam żyć, i teraz zgodnie twierdzą, że nie ma złotej reguły.

– Czasami tak sobie myślę – powiedział mi pewnego dnia tata – że nie chodzi o to, żeby złowić króliczka, ale żeby go gonić. Bo tylko wtedy poznamy wszystkie smaki życia.

Ja starałam się być i rozważna,  i romantyczna, ale niezbyt mi się w życiu powiodło. To prawda, nie ma reguły na szczęśliwe życie. Kiedyś dałam szansę wielkiej miłości, i nie wypaliło. Potem postawiłam na finanse, i też zostałam z niczym. Mówi się trudno.

Najwyraźniej nie każdemu pisane jest rodzinne życie. Tak myślałam jeszcze w zeszłym roku, kiedy kończyłam czterdzieści trzy lata. Ale pewnego dnia, w południe, usłyszałam za oknem melodię: „Spotkanie w chmurach”. Wyjrzałam. Przed moim domem stał nieco już starszy Rafał, grubszy, z lekko siwiejącymi włosami. Zeszłam na dół i do otwartego futerału skrzypiec wrzuciłam złotówkę. Tak zaczął się trzeci etap mojego życia.

Rafał nie jest już muzykiem. Moje odejście uświadomiło mu, że ma kłopoty i jeśli coś ze sobą nie zrobi, zmarnuje swoje życie. Przestał brać narkotyki. Potem zorientował się, że tak naprawdę jest przeciętnym muzykiem i trzymając się tego zawodu, będzie klepał biedę, aż w końcu wróci do narkotyków, by przestać myśleć. Przez jakiś czas szukał swojej drogi i znalazł ją… 

– Po podstawówce mama chciała, żebym zdobył zawód, zanim zabiorę się za muzykowanie. Nie uwierzysz, ale skończyłem szkołę fryzjerską. Mówili mi, że mam talent, wyobraźnię, ale ja nie chciałem strzyc ludzi, tylko dla nich grać. Kiedy jednak okazało się, że jestem marnym muzykiem, otworzyłem mały salonik fryzjerski. Potem już jakoś poszło. Klientki zapisują się do mnie na dwa miesiące naprzód. Ale ciebie mogę przyjąć choćby dzisiaj, pod jednym warunkiem.

– Jakim?

– Że zostaniesz moją żoną.

I wiecie co? Zgodziłam się. Mama jest przekonana, że jednak zdecydowały pieniądze, a tata, że miłość. Ale jak jest naprawdę… wiem tylko ja.

Czytaj także:
„Ewelina miała romans z przyrodnim bratem swojego męża. Uznała, że szwagier to nie rodzina”
„Mąż zostawił mnie, bo przestałam być żoną i jestem tylko matką. Nasz syn był chory, ale on miał to gdzieś”
„Mój mąż zginął, bo kazałam mu odebrać syna. Ja miałam to zrobić, ale wolałam zabawiać się w hotelu z kochankiem”

Redakcja poleca

REKLAMA