Czuję się tak, jakbym brała udział w jakimś reality show. Od miesięcy Emilka nie chodzi do szkoły, do południa praktycznie nie wychodzi z pokoju. Mamy cienkie ściany, więc nawet gdy drzwi do jej pokoju są zamknięte, nasze rozmowy słyszy cała jej klasa. Kłótnie też...
Emilka wstydzi się tego, co dzieje się w domu
Za każdym razem, gdy córka idzie włączyć komputer, zamyka drzwi, a na dole kładzie ręcznik albo koc, żeby nie wstydzić się tego, w jaki sposób ze sobą rozmawiamy. Z Markiem nie dogadywaliśmy się jeszcze przed pandemią, ale teraz jest dużo gorzej.
Czy nie myślimy o rozwodzie? Owszem, ale to pozostaje w sferze marzeń, bo wiąże nas kredyt na mieszkanie. Musielibyśmy je sprzedać i zaczynać wszystko od nowa.
Marek musiał zawiesić działalność swojej małej restauracji, bo z jedzenia na wynos nie utrzymałby kuchni.
Jego pracownicy poszli na zasiłek opiekuńczy, wszyscy mają dzieci, więc na razie jakoś funkcjonują. Ale on jest coraz bardziej sfrustrowany. Nie ma zajęcia, więc tylko szuka pretekstu, żeby się pokłócić.
Z Markiem kłócimy się non stop
Tydzień temu tak się wkurzył, że nie chcę dać mu 100 zł na zakupy, że pierwszy raz mnie uderzył. Wolę zakupy ogarnąć sama, przynajmniej nie wydaję na piwo i papierosy. Ledwo nam starcza na życie, a on jeszcze przepuszcza to na używki.
Mój mąż nie umie zarządzać pieniędzmi, a widać to zwłaszcza teraz, gdy wcale nam nie zbywa. Nawet nasza nastoletnia córka rozumie, że to jest pora na kupowanie markowych ciuchów i potrafi odpuścić, ale on sobie swoich przyjemności nie odmawia.
To ja płacę rachunki i zajmuję się domowym budżetem. Jego wyjścia po zakupy tylko mi ten plan psują. Ja za 100 zł potrafię kupić produkty na kilka dni, a on wyda to na przekąski, które zje tego samego wieczora przed tv.
Od dawna nie umiemy już ze sobą normalnie rozmawiać. Ciągle się kłócimy, a Emilka upomina nas, że musi wyciszać mikrofon, żeby się za nas nie wstydzić.
Już raz zdarzyło się, że jakiś kolega zażartował, że u kogoś to chyba niezła patologia jest. Emilka tylko poczerwieniała i miała nadzieję, że nikt się nie połapał, u kogo to słychać.
Boję się, że w końcu ktoś nas zgłosi
Nie jesteśmy żadną patologiczną rodziną, ale teraz coraz częściej boję się, że ktoś może gdzieś zadzwonić i powiedzieć, że w naszym domu jest przemoc. To nieprawda, po prostu się nie dogadujemy, za to na Emilkę nigdy nie podnieśliśmy ręki.
Nasza córka ma to, czego jej potrzeba, chociaż wiadomo, że jak rodzice się kłócą, to atmosfera w całym domu jest napięta.
Liczę na to, że kiedy wszystko wróci do normy - córka do szkoły, a Marek do pracy, wszyscy odetchniemy z ulgą. Wiem, że nie tylko my mamy podobne problemy. W każdym małżeństwie bywa raz lepiej raz gorzej, po prostu nie każda się do tego przyznaje.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
„Miesiącami wysłuchiwałam, jakiego kochanka ma moja przyjaciółka. Potem okazało się, że to mój ojciec”
„Moja teściowa ma kupę forsy, ale swoim wnukom żałuje. Nie rozumiem, jak można być taką babcią”
„By załatwić mu pracę, przespałam się z jego potencjalnym szefem. Mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowie…”