Przed snem poszłam jeszcze zajrzeć do Anety. Ma już siedemnaście lat, a wciąż bywa taka nierozsądna! Ostatnio zostawiła na noc otwarte okno. Nie dość, że pokój maksymalnie się wyziębił i wstała z chrypą, to w dodatku – kto robi takie rzeczy, mieszkając na parterze?
– Wystarczyło rozszczelnić od góry – tłumaczyłam jej potem. – Przecież wiesz, że u K. było włamanie!
– Cztery lata temu – przewróciła oczami.
– Dwa – poprawiłam.
– Byli wtedy na wczasach.
– To nie ma nic do rzeczy – starałam się zachować spokój.
– Moim zdaniem ma, i to dużo – córa wzruszyła ramionami. – Złodziej wiedział, że w środku nikogo nie ma. No i K. w odróżnieniu od nas, mają hajs.
– Po prostu nie zostawiaj otwartego na oścież okna, dobrze? – miałam ochotę ją uderzyć. – Świat nie jest bezpiecznym miejscem!
To się robi nie do zniesienia
Na jedno moje słowo ma dwadzieścia, a najgorsze, że w tych nieustannych przegadywankach zawsze gubi się sedno sprawy i nigdy nie ma pewności, czy córka w ogóle je zauważyła. Tym razem jednak okno miała zamknięte, może dlatego, że po prostu noc była chłodna, jak to w czasie pełni. Spojrzałam na młodą i wzruszenie złapało mnie za gardło – wyglądała tak słodko, gdy spała! Długie rzęsy ocieniały jej okrągłą buzię, ciemny kosmyk włosów na policzku unosił się wraz z oddechem…
W dzieciństwie była podobna do mnie, ale teraz, z każdym dniem, znajdowałam w niej coraz więcej z męża. Na przykład stanowczą linię szczęki, skłonność brwi do zrastania się. Oraz tę nieznośną niezależność – czy nie przez nią właśnie Karol zginął? Sto razy mu powtarzałam, zresztą na zmianę z teściową, że sporty motorowe są dobre dla kawalerów, a nie dojrzałych mężczyzn. Wzruszał tylko ramionami w ten denerwujący sposób, który widzę teraz u córki, i podśmiewał się z moich lęków.
– Ciebie będę lepiej pilnować – szepnęłam teraz, patrząc na Anetę, która pod ciężarem mojego wzroku zwinęła się w kłębek i nakryła głowę kołdrą, coś do siebie mrucząc.
Wydaje mi się, że smarkata znów się zakochała…
Już kilka razy zdybałam ją zagapioną gdzieś w przestrzeń, zastygłą wpół ruchu albo wręcz przeciwnie, podrywającą się na każdy szelest na klatce schodowej. Martwię się, żeby nie odbił się na jej wyborach brak ojca. Dopóki będzie spotykać się z rówieśnikami, nie będę panikować, ale co, jeśli okaże się, że preferuje starszych? Tak jak było z tym studentem, do którego chodziła na korki z angielskiego… Pół godziny mizdrzyła się przed lustrem, zanim wyszła!
W końcu tak spanikowałam, że dałam jej kasę na poważny kurs; może i musimy żyć oszczędnie, ale wysyłanie nastolatki do dojrzałego mężczyzny na lekcje to proszenie się o problemy.
– Masz bujną wyobraźnię – wtedy pokiwała tylko głową. – Andrzej ma narzeczoną. Zresztą w domu oprócz nas zawsze ktoś jest.
Potem dodała:
– Ale spoko, wolę normalny kurs. Będę jeździć razem z Weroniką.
Myślałam, że samochodem, bo kuzynka jest starsza, ale okazało się, że na rowerach. Przez całe miasto w godzinach największego ruchu!
– Tak jest przecież bezpieczniej, bo jedziemy osobnym pasem – zapewniło moje dziecko.
– Nic mi się nie stanie, mamo. Obiecuję.
Oj, żeby to było takie proste, żeby wystarczyło obiecać! Jej ojciec też mnie zapewniał, że spoko i luz, a potem zostałam wdową jeszcze przed czterdziestką. Teraz o problemach wychowawczych mogę sobie pogadać do kamiennego nagrobka. Dzięki Bogu, za wielu tych problemów nie mam. Aneta dobrze się uczy, nie szaleje jakoś ponad miarę… Gdyby jeszcze nie wykłócała się o każdy drobiazg, jakby chodziło o życie.
– A właśnie, że tu chodzi o życie! – krzyknęła mi ostatnio w twarz. – Moje własne! Nie jestem już dzieckiem, żebyś chodziła za mną krok w krok i obserwowała każdy mój ruch. Mamo, ja się duszę!
Już może nie przesadzajmy, dobrze?
Puszczam ją na wycieczki, do koleżanek, nawet pozwalam czasem u którejś nocować. Czy rzeczywiście tak wiele żądam, jeżeli oczekuję, że córka odbierze telefon, gdy zadzwonię? To nic nie kosztuje, a ja mam pewność, że jest bezpieczna. Oddycham głęboko, uspokajam konia wyobraźni, który znów próbował ponieść mnie w dzikie ostępy, i mogę brać się za robotę, by zarobić, także na rozrywki i zainteresowania Anety.
Dbam o to, by niczego jej nie brakowało, jakimś cudem wciąż utrzymuję to wielkie mieszkanie w kamienicy, chociaż od dawna każdy mi radzi, żeby je sprzedać i kupić coś mniejszego w nowym budownictwie. A ona i tak woli chodzić do innych, tak jakby nie mogła tutaj zapraszać znajomych i przyjaciół.
W następną sobotę też się wybiera, tym razem na osiemnastkę. Zgodziłam się już jakiś czas temu, ale dopiero teraz okazało się, że impreza odbędzie się w zajeździe pod miastem.
– Przywiozą mnie i odwiozą na drugi dzień – poinformowała Aneta, jakby takie wypady na całą noc były czymś najnormalniejszym na świecie. – O co ci znowu chodzi?
– Dziwaczne – wzruszyłam ramionami. – To tylko urodziny, nie można urządzić ich normalnie, w domu? Gdzie będzie wesele?
– Niektórzy mają wielkie rodziny i małe mieszkania. Ja tam się cieszę, jeszcze nigdy nie byłam w takim lokalu. Nawet w hotelu dotąd nie spałam.
Boże, faktycznie, jeszcze tam będą spali!
Pewnie nietrzeźwi, w wynajętych pokojach. A jak ktoś coś podrzuci Anecie do napoju i…
– Nie jesteś jeszcze pełnoletnia – przypomniałam. – Nie wolno ci pić.
– Nawet toastu? – zapytała, wyraźnie się drocząc. – Nawet lampki wina?
– I masz odbierać za każdym razem, gdy zadzwonię – postanowiłam zlekceważyć te zaczepki. – To dopiero początek osiemnastek. Jeśli nawalisz, zapomnij o pozostałych, moja panno, zrozumiano?
– Mamo, tam ma grać zespół – przewróciła oczami. – Mogę nie usłyszeć telefonu!
– Lepiej, żebyś słyszała.
– Tylko nie dzwoń znów co pół godziny, bo mi wstydu narobisz – miała łzy w oczach. – Już i tak wszyscy się ze mnie śmieją. Wiesz, jak na mnie mówią? Dzidziuś!
To akurat najmniej ważne. I jak w ogóle można przejmować się osądem smarkaczy, którzy nie rozumieją i nie szanują uczuć innych? Aneta niby taka dorosła, a histeryzuje z powodu głupkowatych żartów!
– To ty histeryzujesz – powiedziała mi, gdy w końcu pokłóciłyśmy się przez te głupie urodziny na całego. – Wiesz, co mówią moje koleżanki? Że mnie terroryzujesz. I ja też tak czuję. Nie możesz się na mnie odgrywać za śmierć taty, nie cofniesz jej marnowaniem mi życia!
Patrzyłam teraz, jak śpi, cicha i niewinna. Aż trudno uwierzyć, że ktoś o tak anielskim wyglądzie może być równie okrutny…
Czytaj także:
„Żona odeszła do kochanka i zostawiła mnie samego z córką. Choć daję jej wszystko, to ta krnąbrna gówniara ciągle się mści”
„Starszy pan rozpoznał we mnie miłość swojego życia. W młodości był narzeczonym mojej babci, a teraz ja poślubiłam jego wnuka”
„Mój przyszły mąż zostawił dla mnie narzeczoną. Przez 2 lata nie wiedziałam, że była nią moja przyjaciółka”