Był przywiązany do drzewa łańcuchem. Co za bestia go tam zostawiła? Pokaleczyłam sobie dłonie, zdejmując mu łańcuch z szyi, dałam mu się napić wody z butelki, a później wzięłam na ręce i zaniosłam do gospodarzy.
– Zostawi go pani, bo i tak umrze – radzili, widząc jego stan.
Ale ja uparłam się, że go uratuję. Wsiadłam w moją wysłużoną skodę i podjechałam do weterynarza. Ten kręcił wymownie głową, jakby też chciał mi uświadomić, że lepiej go uśpić. Nie chciałam o tym słyszeć! Postanowiłam, że choćby wszyscy mi odradzali, uratuję tę psinę. Charlie, bo tak go od razu nazwałam w myślach, dostał wzmacniające zastrzyki, a ja przez kolejne dni opiekowałam się nim, dokarmiałam.
Mam za sobą nieudane małżeństwo. Trzy lata temu rozwiodłam się, bo mąż mnie zdradził z najlepszą przyjaciółką. Długo wychodziłam po tym z dołka. A Charlie pojawił się w chwili, kiedy jeszcze miewałam czarne myśli. Zajęłam się nim i już nie miałam czasu na rozpamiętywanie przeszłości.
Psiaka polubiły wszystkie moje sąsiadki. Ale chyba żadna, jak i ja, nie pomyślałyby nawet przez chwilę o nim jako psie obronnym. Bo gdzie? Te kilka kilogramów na chudych nóżkach? Może wystraszyłby kota, ale złego człowieka? Nigdy!
Podbiegłam do barierki i zobaczyłam, że nie był sam. Ten drugi zmykał w stronę skrzyżowania. Jakimś cudem w tej samej chwili od strony sklepu wyłonił się radiowóz. Zbiegłam na dół w samej piżamie, ale zdążyłam zatrzymać patrol i powiedzieć, co się stało. Ruszyli w pościg i szybko złapali dwóch cwaniaczków. Do poniedziałku już wszyscy sąsiedzi wiedzieli, co się stało. Kiedy wyszłam z Charlie'm na spacer, pan Piotr spod czwórki zaczepił go słowami: „Czołem, komisarzu Alex!”.
Później ciągle ktoś chwalił mojego kundelka. A ja myślałam, co byłoby, gdyby nie narobił hałasu i nie rzucił się na włamywaczy. W torebce na stole miałam przecież kluczyki do samochodu, pół mojej pensji, a na szafce leżał nowiutki telefon komórkowy. Ech, sporo bym straciła.I wtedy właśnie pomyślałam, że w ten sposób Charlie z nawiązką spłacił dług wdzięczności, który u mnie zaciągnął, kiedy go adoptowałam. To kochane, mądre psisko! Bohater z wilgotnym nosem.