„Eksmąż wykreślił Ignasia ze swojego życia. O synu przypomniał sobie, gdy potrzebował darmowej niani dla nowego dzieciaka”

Zdenerwowana kobieta fot. Adobe Stock, fizkes
„Podobno Ignaś ma przyrodnią siostrę. Młodszą. Połączyłam kropki. Proste jak drut – chłopak bawi się z >>nową<< córeczką eksmęża, a oni w tym czasie przeżywają upojne chwile… Genialne. Już ja im urządzę wakacje na koszt naszego syna...”.
/ 10.11.2021 15:27
Zdenerwowana kobieta fot. Adobe Stock, fizkes

Czyli jednak Patryk naprawdę się ożenił... Ciekawe, dlaczego robił z tego taką tajemnicę? Bał się, że będę oczekiwała zaproszenia na wesele?! Nawet słówka nie pisnął, gdy przyjeżdżał, żeby zabierać małego na weekendy. Była teściowa czasem zagląda do nas i to właśnie ona przyniosła mi tę nowinę.

– Co właściwie mam teraz zrobić? Powiedzieć Ignasiowi, że jego tata ma drugą żonę? – spytałam teraz.

– Patryk już z nim rozmawiał – teściowa spojrzała na mnie zdziwiona. – Nawet byli razem w zoo. Ignaś ci nie mówił?

Pewnie, że nie. Kolejny raz Ignaś okazał się nieodrodnym synem swojego ojca! A może po prostu jest za mały…

– Oj, Marzenko – teściowa smętnie pokiwała głową. – Tu się nie ma co wściekać. Raczej pora pomyśleć, czego się bał, bo z pewnością dlatego milczał. No ale nic, ja już pójdę – zerwała się pospiesznie. – O dwunastej mam wizytę u lekarza, na śmierć zapomniałam!

Akurat! Specjalnie przylazła, posiała sensację, napasła się moim zdumieniem, a teraz zwija żagle. Nic nowego! Następnym razem pewnie opowie mi, jaka świetna jest jej nowa synowa… Cholera, właściwie czy ja się muszę zgadzać na odwiedziny eksteściowej?!

Nasze małżeństwo było bardzo krótkie

Ale że Patryk się ożenił… A tyle się nagadał, że baby tylko skrzydła podcinają! Albo więc ta jego głupia firma zaczęła wreszcie przynosić dochody (w co wątpię), albo poderwał na swój chłopięcy wdzięk jakąś nadzianą ropuchę. Innego powodu nie widzę. Pomyślałam, że warto by się zainteresować. W końcu dochody byłego nie są tylko jego prywatną sprawą, przynajmniej odkąd płaci alimenty na syna.

Wzięłam w obroty Ignasia, zaraz gdy przyszedł z przedszkola. Wił się jak piskorz: najwyraźniej miał surowo przykazane, żeby farby nie puścić. No i do czego dochodzi?! Żeby dziecko przeciw rodzonej matce nastawiać? W końcu wyciągnęłam z syna, że tata ma nową żonę – jest młoda i miła, chyba ładna. A ta żona ma małą córeczkę, czyli jak dwa plus dwa jest cztery – Ignaś ma siostrę. Młodszą.

Na tę wieść aż mną zatrzęsło! Bo chyba ten fakt akurat już mnie jako matki dotyczy, nie? To dlatego Patryś był takim czułym ojcem ostatnio! Żadnego weekendu nie odpuścił, już od wiosny wiercił mi dziurę w brzuchu o to, żeby mógł zabrać Ignasia na wakacje!

Proste jak drut – chłopak bawi się ze smarkatą, a oni w tym czasie przeżywają upojne chwile… Życie jest cholernie niesprawiedliwe. Poznałam Patryka pod koniec studiów; wyjechaliśmy pod namiot i stało się – zaszłam w ciążę. Rodzice szaleli, bo „za wcześnie”, bo „bez środków do życia”, ale co było robić? Pobraliśmy się, zresztą cóż, zakochałam się na zabój i wcale nie wydawało mi się to wielką tragedią.
Roiłam sobie szczęśliwą rodzinę jak z reklam, a tymczasem Patryk poszedł do pracy. W weekendy kończył studia zaocznie.

Ledwo urodziłam synka, mąż wyjechał za granicę na zarobek, a gdy wrócił po roku, był już zupełnie kimś innym. Postanowił razem z kolegą założyć firmę komputerową, zainwestował w nią wszystkie pieniądze i znikał na całe dnie, bo „rozkręcał biznes”. Zero pomocy, żadnego wsparcia przy dziecku. W końcu, nie wiedzieć kiedy, nasza romantyczna miłość zmieniła się w zażarte kłótnie przeplatane okresami milczenia i żalu. Tak się ciągnęło kolejny rok, głównie siłą bezwładu, aż któregoś dnia miarka się przebrała. Niewiele było trzeba – wystarczyło, że znalazłam w komórce męża kilka czułych esemesów od innej kobiety.

– To znajoma – zapewniał, a kiedy go dociskałam, wybuchnął: – Muszę przecież z kimś czasem porozmawiać!

– Od tego masz mnie – spojrzałam mu głęboko w oczy, tak jak kiedyś…

Czy on naprawdę zapomniał, jacy byliśmy sobie bliscy?

– Ciebie?! – parsknął tylko. – Przecież ciebie nic nie obchodzę ani ja, ani moje problemy! Gadasz bez przerwy albo o kasie, albo o dziecku, albo jaka jesteś ze mną nieszczęśliwa… Z tobą mam rozmawiać?! Niby o czym?

– Może o rozwodzie? – podsunęłam, licząc na to, że w obliczu dramatu Patryk zmięknie i wreszcie obdarzy mnie uwagą.

Sama ledwo wiążę koniec z końcem

Nie warto używać tego słowa. Jak się raz zalęgło w naszym małżeństwie, to już zostało, aż do ostatniego dnia na sali sądowej. Trzymałam głowę w górze, no bo w końcu to ja zaproponowałam rozstanie, prawda? Nie mogłam przecież spędzić reszty życia przy goniącym za mrzonkami Piotrusiu Panu, który – co robiło się powoli jasne dla każdego – był zwykłym nieudacznikiem.

No ale odkąd płacił alimenty, przynajmniej miałam pewność, że wystarczy mi na życie. Mały poszedł do przedszkola, mogłam rozejrzeć się za zarobkiem, ale co jest warta na dzisiejszym rynku pracy kobieta bez skończonych studiów? Nic, tyle żeby usiąść w markecie za kasą. Od jakiegoś roku Patryk nagle przypomniał sobie, że jest ojcem, zaczął zabiegać o spotkania z synem, zabierał go na wycieczki
i do kina, kupował prezenty na urodziny i Dzień Dziecka.

Nie ma co, obudził się w samą porę; w końcu Ignaś we wrześniu idzie do pierwszej klasy… Podpytywałam małego, co słychać u taty. Wiedziałam, że kupił mieszkanie i je urządza, podobno nawet zmienił samochód. Zastanawiałam się, czy aby nie dorósł wreszcie do normalnego życia, a raz nawet mi się śniło, że się zeszliśmy, że on mnie na kolanach prosił o wybaczenie.

A tu proszę – taka bomba!

Mój eksmałżonek wił gniazdko dla jakiejś szantrapy, na dodatek dzieciatej! Kto wie zresztą, czy nie za jej fundusze… No nie, po tych rewelacjach nawet mowy nie ma, żebym pozwoliła Ignasiowi jechać z ojcem nad morze! Wyprawa we dwóch, tata z synem, proszę bardzo. Nie żebym była zachwycona, jednak ustąpiłabym dla dobra dziecka. Jednak wczasy z nową rodzinką byłego to całkiem inna para kaloszy – po moim trupie! Nigdy nie zgodzę się na to, aby moje dziecko użerało się z jakąś smarkulą niewiadomego pochodzenia (ta mała ma dopiero 3 lata), tylko po to, żeby Patryk tanim kosztem kreował się na supertatę przed nową panią!

Właściwie to chyba powinnam już teraz zacząć małego przygotowywać do zmiany planów, bo znów się zaczną gorzkie żale. Trzeba przyznać, że z Ignasiem równie ciężko się porozumieć jak z jego tatą – albo forsuje swoją wolę, albo zamyka się w sobie i milczy. Żadnego pojęcia o kompromisie!  Przy kolacji zapytałam syna, co sądzi o wyjeździe na wieś.

– Będzie fajnie, zobaczysz – nawijałam. – Z dziadkiem pojedziesz na ryby, będziecie zbierać grzyby, jagody, może babcia nauczy cię robić pierogi…

Ignacy w ogóle się nie odzywał, tylko buzia powoli składała mu się w podkówkę.

– No i co ty na to? – zapytałam. – Dobry pomysł?

Milczał przez chwilę.

– Chciałem jechać z tatą nad morze – bąknął wreszcie. – Ale mnie nie puścisz, prawda? To po co pytasz? – rozżalił się i powlókł do swojego pokoju.

To ja decyduję o swoim dziecku! Trudno, żeby kilkuletni chłopiec zdawał sobie sprawę z tego, jak jest wykorzystywany. Nawet do głowy mu nie przyjdzie, że ojciec używa go do swoich celów, tak jak mnie kiedyś… Czy mam pozwolić, żeby Patryk i jemu zmarnował życie?

Czytaj także:
„Mój brat przez lata żył w strachu. Ukrywał, że jego żona się nad nim znęca i mści się za swoje niepowodzenia”
„Rodzice namówili nas do małżeństwa. Ja w wieku 22 lat byłam już przecież starą panną, a Janusz to dobra partia”
„Nie chciałam, żeby mój syn przebywał z kochanką swojego ojca. Teściowa zignorowała moją prośbę”

Redakcja poleca

REKLAMA