„Powiedziałam mamie, że chcę się wyprowadzić, a ona wybuchła płaczem. Chce, bym czuła się winna i zrezygnowała ze swoich planów"

Mama nie akceptuje mojej wyprowadzki fot. Adobe Stock, fizkes
„Przez drzwi słyszałam, że płacze. Wydaje jej się, że to z mojej strony chwilowy kaprys? Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Mama nie przyjmuje do wiadomości, że chcę zamieszkać sama. Gdy tylko coś o tym wspomnę, w jej oczach pojawiają się łzy. Zamyka się u siebie lub wypłakuje swoje pretensje i żale".
/ 12.09.2022 09:00
Mama nie akceptuje mojej wyprowadzki fot. Adobe Stock, fizkes

Mam kawalerkę po babci, studiuję, ale też pracuję i nieźle zarabiam. Każda inna osoba na miejscu mojej mamy byłaby dumna z tak samodzielnej córki, ale ona… Szkoda słów.

Niedawno skończyłam 23 lata. Mieszkam tylko z mamą, bo rodzice rozwiedli się dziesięć lat temu. Ojciec wyjechał z nową żoną za granicę i od tamtej pory rzadko się ze mną kontaktuje.

Na początku było mi trudno

W sumie życzę mu szczęścia. Mama zawsze była dla mnie nie tylko rodzicem, ale także przyjaciółką i powiernicą moich sekretów. Gdy miałam jakiś kłopot, zakochałam się bez wzajemności, nawaliłam w szkole – biegłam wypłakać się właśnie do niej. Koleżanki bardzo mi tego zazdrościły, bo raczej nie potrafiły znaleźć wspólnego języka ze swoimi mamami. Tymczasem ja swojej mogłam powiedzieć wszystko. I oczywiście liczyć na jej wsparcie i zrozumienie.

Wydawało mi się, że tak będzie zawsze. Niestety, ostatnio pojawił się problem, którego nie potrafimy rozwiązać. Wszystko zaczęło się dwa miesiące temu. To właśnie wtedy powiedziałam mamie, że po wakacjach chcę się wyprowadzić z domu i rozpocząć samodzielne życie. Co prawda ciągle jeszcze studiuję, ale także pracuję i całkiem dobrze zarabiam.

Dam radę się sama utrzymać

Zwłaszcza że nie muszę martwić się o mieszkanie. Mam kawalerkę, którą odziedziczyłam po babci. Do tej pory ją wynajmowałam, lecz lokator wyprowadził się na początku lata. Uznałam, że to znak. Nie szukałam już nowego najemcy, tylko postanowiłam, że sama w niej zamieszkam. Oczami wyobraźni już widziałam, jak zamieniam ją w swoje małe królestwo.

Sama gotuję, sprzątam, przyjmuję gości, słowem, żyję swoim życiem. Ale wracając do mamy… Jej reakcja bardzo mnie zaskoczyła. Byłam przekonana, że zaakceptuje moją decyzję. Ba, pochwali mnie, przytuli mnie i obieca, że pomoże mi przy remoncie i urządzaniu kawalerki. Przecież każdy rodzic chce, żeby jego dorosłe już dziecko się usamodzielniło. To naturalna kolej rzeczy.

Tymczasem ona była przerażona. Przez dłuższą chwilę patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, a potem nieoczekiwanie się rozpłakała.

– Naprawdę aż tak ci ze mną źle? – wykrztusiła przez łzy.

– Oczywiście, że nie! Jesteś najwspanialszą mamą na świecie! – zapewniłam ją najzupełniej szczerze.

– Doprawdy? To dlaczego chcesz zostawić mnie samą? Co ja ci takiego zrobiłam? Chcesz się wyprowadzić z domu… Nie rozumiem – długo patrzyła na mnie z wyrzutem.

Potem odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju. Jak już wspomniałam, nie spodziewałam się takiej reakcji. Kiedy więc zamknęła się w sypialni, nie bardzo wiedziałam, jak się zachować.

Było mi głupio, że doprowadziłam ją do łez

W końcu postanowiłam z nią porozmawiać. Na szczęście otworzyła drzwi. Przez następny kwadrans tłumaczyłam, dlaczego podjęłam taką decyzję. Mówiłam, że to nie ma nic wspólnego z jej zachowaniem, że po prostu dojrzałam i chcę być samodzielna, że w moim wieku wstyd mieszkać pod jednym dachem z mamusią.

Wydawało mi się, że zrozumie. Zawsze była przecież bardzo rozsądna i mądra. A przede wszystkim umiała słuchać. Tym razem jednak srodze się zawiodłam. Im dłużej mówiłam, tym większe zniecierpliwienie okazywała mi mama. Wznosiła oczy do góry, wzdychała, machała ręką. A w pewnym momencie mi przerwała i oświadczyła, że w tej chwili nie ma już ochoty rozmawiać o mojej wyprowadzce.

Bo najpierw musi ochłonąć, wszystko sobie przemyśleć. Nie naciskałam. Postanowiłam dać mamie czas. Miałam nadzieję, że jak już sobie wszystko poukłada w głowie, to sama wróci do rozmowy. I zachowa się tak, jak się tego spodziewałam. Ustąpi…

Mijały tygodnie, a mama ciągle milczała

Zachowywała się tak, jakby w ogóle nie było tematu. Co więcej, zorientowałam się, że za moimi plecami szuka nowego lokatora do kawalerki po babci. Ponoć już nawet pokazała ją kilku osobom. Gdy o tym usłyszałam, potwornie się zdenerwowałam.

– Co ty najlepszego wyprawiasz, mamo?! Przecież ci mówiłam, że teraz to ja w niej zamieszkam – napadłam na nią.

– O co ci chodzi? Byłam pewna, że ten głupi pomysł już wywietrzał ci z głowy. Nie zauważyłam, żebyś się pakowała – zrobiła zdziwioną minę.

– Nie wywietrzał. Po prostu cierpliwie czekałam, aż dojrzejesz do rozmowy o mojej przeprowadzce. I wreszcie będziemy mogły ją dokończyć i dojść do porozumienia.

– Wybacz, ale w najbliższym czasie to niemożliwe – odparła i jak wtedy uciekła do swojej sypialni.

Przez drzwi słyszałam, że płacze. Wydaje jej się, że to z mojej strony chwilowy kaprys? Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Mama nie przyjmuje do wiadomości, że chcę zamieszkać sama. Gdy tylko coś o tym wspomnę, w jej oczach pojawiają się łzy. Zamyka się u siebie lub wypłakuje swoje pretensje i żale.

Powtarza, że to bez sensu, za wcześnie, że razem będzie nam lepiej. Pyta też, co takiego złego zrobiła, że chcę ją opuścić, dlaczego tak ją ranię.

Bo przecież ona sobie na to nie zasłużyła

Robi wszystko, bym czuła się winna i zrezygnowała ze swoich planów. Tymczasem mnie ogarnia coraz większa złość. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mama tak się zachowuje. Powinna liczyć się z tym, że nie będę z nią mieszkać do starości. Poza tym wcale jej nie porzucam, tylko zaczynam dorosłe życie. I to nie na drugim końcu świata, a na sąsiednim osiedlu.

Spacerkiem można dojść w niecałe pół godziny. O co więc chodzi? Jestem coraz bardziej sfrustrowana i rozdrażniona. Nie chcę sprawić mamie przykrości, ale też nie zamierzam zrezygnować ze swoich planów. W tajemnicy pomalowałam więc ściany w kawalerce, po cichutku przewożę swoje rzeczy.

Czas jednak płynie i wiem, że w końcu będę musiała powiedzieć jej prawdę. Nie chcę, żeby wpadła w histerię. A może nie powinnam się w ogóle tym przejmować i robić swoje? Jestem przecież dorosła, nie musze się jej tłumaczyć.

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać filmy dla dorosłych niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA