„Pokochałam Andrzeja i jego dzieci, ale zamiast żoną i matką, byłam służącą. Potrzebowali mnie do sprzątania i gotowania”

Kobieta, która jest wykorzystywana fot. Adobe Stock, Mariakray
„Wszystkie domowe obowiązki Andrzej scedował na mnie. Nawet o tym nie rozmawialiśmy, po prostu uznał, że tak ma być. Zachowywał się, jakby ani domowe zajęcia, ani opieka nad dziećmi w ogóle go nie dotyczyły. Jakbym była pomocą domową i opiekunką do dzieci w jednym”.
/ 13.11.2021 07:28
Kobieta, która jest wykorzystywana fot. Adobe Stock, Mariakray

Zakochałam się w Andrzeju nagle, od pierwszego wejrzenia. Mimo że od dawna nie byłam już nastolatką, miałam trzydziestkę na karku i powinnam myśleć rozsądnie, w tym przypadku nie myślałam wcale. Nie patrzyłam na nic. Ani na jego, jak twierdzili wszyscy znajomi, graniczący z obłędem pracoholizm. Ani na to, że był wdowcem z dwojgiem nastoletnich dzieci, co, przynajmniej tak uważała moja siostra, mogło być jeszcze większym utrudnieniem. – Ze wszystkim damy sobie radę – twierdziłam zdecydowanie. – Kochamy się.

– Tak, wy dwoje owszem – dogadywała Iwona. – Ale jest jeszcze dwoje nastolatków. Na pewno chcesz brać ich pod opiekę?

Złościłam się na nią, bo wierzyłam, że nasza miłość wszystko pokona. A dzieci partnera chciałam traktować jak własne i pragnęłam, aby one też mnie pokochały. Zaraz po ślubie sprzedaliśmy nasze mieszkania, by kupić jedno duże. Czternastoletnia Iga, córka męża, nawet nie starała się ukrywać niezadowolenia.

– Nie mam zamiaru zmieniać szkoły – buntowała się. – Tu mam przyjaciół i Witka.

– Jesteś jeszcze za smarkata na chłopaka – twierdził Andrzej. – Dorośniesz, znajdziesz sobie nowego.

– Nie wolno ci tak mówić, tato – złościła się mała. – Nie chcę innego chłopaka, chcę Witka.

Wstawiłam się za nią. Wcale nie dlatego, że Andrzej nie miał racji. Uważałam, że ją ma, ale chciałam pozyskać względy Igi, która od początku mnie nie lubiła. Andrzej pozwolił córce pozostać w starej szkole, ale Iga wcale nie zmieniła swojego stosunku do mnie.

Zrezygnuj z pracy, by zająć się domem i dziećmi

Początek naszego wspólnego, nowego życia wcale nie był taki łatwy, jak sobie wyobrażałam. Andrzej od rana do nocy siedział w pracy. Prowadził wspólnie z przyjacielem agencję reklamową. Zdawałam sobie sprawę, że własna firma pociąga za sobą wyrzeczenia, ale nie sądziłam, że aż takie. Byliśmy w końcu młodym małżeństwem, a widywaliśmy się często dopiero przy kolacji, a i wtedy dzieciaki wisiały na nim, nie pozwalając nam zamienić spokojnie ani słowa. Wiedziałam, że potrzebują ojca, ale ja również potrzebowałam męża. Wszystkie domowe obowiązki Andrzej scedował na mnie.

Nawet o tym nie rozmawialiśmy, po prostu uznał, że tak ma być. Zachowywał się, jakby ani domowe zajęcia, ani opieka nad dziećmi w ogóle go nie dotyczyły. Jakbym była pomocą domową i opiekunką do dzieci w jednym, a dopiero na końcu żoną. Szybko zaczęło mnie to frustrować.

Zwłaszcza że ja również pracowałam, a oprócz tego przygotowywałam rano śniadanie, gotowałam obiady, prałam, sprzątałam i robiłam zakupy. Kilka razy próbowałam zwracać mężowi uwagę, że mogliby mi pomagać, ale niestety bez rezultatów.

Po kilku miesiącach miałam dość

– Andrzej, musimy poważnie porozmawiać – oznajmiłam przy kolacji.

– Może jutro – ziewnął mój mąż. – Jestem dzisiaj padnięty, a jeszcze mam sporo pracy.

– To pracę odłożysz na jutro, a dzisiaj porozmawiasz z nami.

– Z jakimi nami? – rozejrzał się.

– Ze mną i z dzieciakami. Michał! Iga! Chodźcie na chwilę! – zawołałam.

– Co się stało? Coś narozrabiali? – zaniepokoił się Andrzej.

– Nie, ale chciałabym ustalić z wami jedną ważną sprawę.

Patrzyli na mnie zdziwieni wszyscy troje.

– Uważam, że powinniście mi trochę pomagać – ciągnęłam.

– W czym? – zapytał Michał.

– We wszystkim, moi drodzy. W sprzątaniu, gotowaniu, zakupach. Nie mogę tego robić sama, nie daję rady. A poza tym nie jestem waszą służącą.

– Ja nie mam czasu – zaprotestowała natychmiast Iga. – Dużo się uczę i chodzę na zajęcia pozalekcyjne, basen, angielski. I tak z trudem się wyrabiam – powtórzyła i nie czekając na moją reakcję, zniknęła za drzwiami swojego pokoju.

– Ja to bym czasem mógł – mruknął jedenastoletni Michał – ale nie potrafię – dokończył, lekko się uśmiechając.

– Andrzej, proszę cię, powiedz coś – zwróciłam się do męża w nadziei, że mnie wesprze.

– Daj spokój, słoneczko, to tylko dzieci. Za dużo od nich wymagasz.

– Ja nie tylko od nich wymagam pomocy, na ciebie również chciałabym liczyć. A właściwie to przede wszystkim na ciebie.

– Dorotko kochana, ja mam tyle pracy, a ty chciałabyś, żebym jeszcze sprzątał albo robił pranie. Niby kiedy?

– Andrzej, ja też chodzę do pracy. Powiedziałam wam już, że nie mogę wszystkiego robić sama – upierałam się.

– Wiesz co, skarbeńku? Mam świetny pomysł. Najlepiej byłoby, gdybyś zwolniła się z pracy i spokojnie zajęła się domem i dziećmi.

– Na pełen etat? – rzuciłam ironicznie.

Roześmiał się.

– Jeśli chcesz tak to nazwać, proszę bardzo – zachowywał się, jakby w ogóle nie wyczuwał mojego sarkazmu.

– Nie zrezygnuję z pracy, za nic na świecie – warknęłam ze złością.

Poszliśmy spać pogniewani. Następnego dnia twardo wróciłam do sprawy.

– Po południu przegadamy podział obowiązków – oznajmiłam przy śniadaniu.

Niestety, po południu niczego nie udało się ustalić. Andrzej zadzwonił, żeby nie czekać na niego z kolacją, bo wróci bardzo późno. Iga natomiast przysłała SMS-a, że idzie po lekcjach na kółko teatralne, na które właśnie się zapisała. Jedliśmy obiad we dwoje z Michałem, a mały był jakiś zmartwiony.

– Czy coś się stało? – usiłowałam się dowiedzieć.

– Musisz pójść do szkoły – mruknął, nie podnosząc głowy znad talerza.

– Ja? – spojrzałam na niego zdziwiona.

– Dostałem pałę z matmy. Chyba będę miał niedostateczny na koniec roku.

– Chyba raczej powinieneś powiedzieć o tym ojcu – doradziłam.

Michał wzruszył ramionami.

– Tata i tak powie, że nie ma czasu.

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak dużo mały ma racji. Wieczorem, kiedy Andrzej wrócił, Michał już spał. Usiłowałam więc sama porozmawiać z mężem, powiedzieć mu, że następnego dnia musi iść do szkoły syna.

– Daj mi spokój Dorota, padam na pysk. Trzeba iść do szkoły, to idź. Ja i tak jutro nie mogę, mam bardzo ważnego klienta.

Najpierw firma, potem dzieci, a na końcu ja

Patrzyłam na męża zdumiona. Ciekawe, kto chodził do szkoły dzieciaków, kiedy mnie tu jeszcze nie było. Sama nie wiedziałam, dlaczego jednak poszłam do tej nauczycielki. W sumie to nie ja odpowiadałam za dzieci, byłam tylko drugą żoną ich ojca. Ale  wpojona mi przez rodziców obowiązkowość nie pozwoliła mi zapomnieć o sprawie. Porozmawiałam z nauczycielką, załatwiłam Michałowi korepetycje, a potem pilnowałam, żeby na nie chodził i systematycznie odrabiał zadania. Jednym słowem, zamiast zrzucić część obowiązków domowych na męża, dołożyłam sobie jeszcze wychowywanie jego syna.

Zajęta Michałkiem nie zwróciłam uwagi na ciągłą nieobecność Igi. Dopiero kiedy poszłam do niej na wywiadówkę – znowu ja, bo Andrzej oczywiście nie miał czasu – dowiedziałam się, że bardzo opuściła się w nauce, a poza tym wagaruje. Ma mnóstwo nieusprawiedliwionych nieobecności. W domu twardo powiedziałam, że dopóki nie poprawi ocen, nie będzie chodzić na żadne zajęcia pozalekcyjne oprócz angielskiego. W weekendy również nie będzie biegała z koleżankami, ani z tym swoim Witkiem, bo musi przyłożyć się do nauki. W odpowiedzi Iga roześmiała mi się w twarz.

– Nie jesteś moją matką i nie będziesz mi niczego zabraniać. Nie masz prawa mi rozkazywać! – i trzasnęła drzwiami swojego pokoju.

Po tym jednym zdaniu zamilkłam, jakby dała mi w twarz. Miałam dość! Zajmowałam się domem, mężem, jego dziećmi, naprawdę się starałam jak mogłam, a potem takie jedno zdanie zbijało mnie z nóg. To prawda, nie byłam jej matką, ani jej, ani Michała. I właściwie miała rację, nie mogłam jej niczego zabraniać. Tak naprawdę dopiero w tej chwili poczułam, jak bardzo Iga się ze mną nie liczy. Byłam dobra do sprzątania i gotowania, ale jeśli zwracałam jej uwagę, słyszałam, że nie mam do tego prawa.

– Andrzej – próbowałam po raz kolejny rozmawiać z mężem. – Iga ma kłopoty w szkole.

– Iga? – spojrzał z niedowierzaniem. – Przecież ona zawsze bardzo dobrze się uczyła.

– Ale już tak nie jest. Poza tym ona chodzi na wagary – uświadomiłam go.

I wtedy usłyszałam coś, co sprawiło, że nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać.

– Nie dopilnowałaś jej – zarzucił mi.

– Andrzej, o czym ty mówisz? Ja jej nie dopilnowałam?! Przecież to ty jesteś jej ojcem.

– Ale ja ciągle pracuję, ty jesteś częściej w domu – stwierdził tylko.

– Więc może powinieneś mniej pracować, a więcej bywać w domu, z nami – czułam, że ta rozmowa prowadzi donikąd.

– A może jednak powinnaś zrezygnować z pracy i zająć się domem.

– Już ci mówiłam, że nie zrezygnuję z pracy – krzyknęłam, bo straciłam cierpliwość. – Zresztą twoja córka i tak mnie nie słucha.

– Więc może powinnaś się bardziej postarać – był już naprawdę bezczelny.

– Ja? A może ty powinieneś z nią poważnie porozmawiać. Jestem twoją żoną, a Iga traktuje mnie jak gosposię. Dopiero co powiedziała mi, że nie jestem jej matką.

– Nie przesadzaj, Dorota. Przecież to, co ona mówi, to prawda.

– No właśnie – ledwie powstrzymywałam łzy. – Więc kim ja właściwie dla was jestem? Praczką? Kucharką? Sprzątaczką?

– Przestań histeryzować. No, proszę cię – przyciągnął mnie do siebie i usiłował pocałować. – Dla mnie jesteś żoną i bardzo cię kocham. Porozmawiam z Igą, przeprosi cię.

Nie wiem, czy Andrzej rozmawiał z Igą. W każdym razie o przeprosinach nie było mowy. Natomiast porządnie wzięła się za naukę, może sama zrozumiała, że takim postępowaniem narobi sobie kłopotów. Wieczorami siedziała nad książkami, a po dwóch tygodniach oznajmiła przy kolacji:

– Poprawiłam wszystkie oceny.

– To wspaniale, córeczko – natychmiast pochwalił ją Andrzej.

– Wielkie rzeczy – odezwał się Michał – ja też poprawiłem matmę.

– To też super – Andrzej najwyraźniej miał dzisiaj dzień na pochwały.

Zaczęłam sprzątać ze stołu, zastanawiając się, czy komuś przyjdzie do głowy, żeby mi pomóc. Niestety, nie przyszło. Rozmawiali sobie wesoło, wspominali wakacje u babci Marysi i wyjazd na narty ileś tam lat temu. Było mi coraz bardziej przykro, nie próbowali nawet wciągać mnie do rozmowy. No cóż, ja nie miałam nic wspólnego z ich wakacjami sprzed pięciu lat.

Pranie, sprzątanie... do tego tylko byłam potrzebna

– Chyba miałaś rację, Iwona – powiedziałam siostrze następnego dnia. – Zaczyna mnie to wszystko przerastać.

– Co? Rodzina? Obowiązki?

– Sama nie wiem. Czuję się jak pomoc domowa, która czasem sypia z panem domu.

Iwona roześmiała się, ale widząc moje smutne, pełne rozpaczy spojrzenie, opanowała się momentalnie.

– Nie kochasz już Andrzeja? – spytała cicho.

– Kocham, bardzo kocham. I dzieci też pokochałam. Ale nie jestem pewna, czy oni mnie kochają – odpowiedziałam.

– Andrzej na pewno, ale chyba bardziej niż ciebie, kocha swoją firmę.

– Potem swoje dzieci, a mnie dopiero na końcu. Jeśli zostanie mu jeszcze trochę wolnego uczucia – westchnęłam smutno.

– Może powinniście wyjechać gdzieś tylko we dwoje – zastanawiała się Iwona.

To nie jest ten mężczyzna, którego kochałam

Niestety, okazało się, że we dwoje nie wyjedziemy, bo wakacje są już zaplanowane. Jedziemy wszyscy czworo nad morze do Ustki.

– Jak mogłeś mi to zrobić? – złościłam się. – Nawet nie zapytałeś mnie o zdanie. Czy ja się tu już zupełnie nie liczę, nie mam prawa się nawet wypowiedzieć?

– Przesadzasz, Dorota. Po prostu zapomniałem ci powiedzieć, nie rób z tego problemu.

– Jak to zapomniałeś? Zapomniałeś mi powiedzieć, dokąd jedziemy na wakacje? A pomyślałeś chociaż, że ja na ten termin muszę wziąć urlop? Jesteś niepoważny – usiadłam na łóżku. Chciało mi się płakać. Ale najgorsze było jeszcze przede mną.

– Naprawdę zapomniałem – ciągnął Andrzej. – Przepraszam, drugi raz się poprawię.

– Ale dlaczego mnie nie zapytałeś? A może ja nie chcę jechać do Ustki?

– Dlaczego masz nie chcieć? – zapytał zdziwiony. – Zawsze tam jeździliśmy, w to samo miejsce, do naszego pensjonatu. Dzieci bardzo chciały tam jechać.

Słuchałam swojego męża coraz bardziej zdziwiona. Miałam wrażenie, że to mi się śni. Wyglądało na to, że wakacje będą ostatnią kroplą goryczy, która przeleje czarę.

– Andrzej, o czym ty mówisz? – wyjąkałam w końcu. – Chcesz, żebym spędzała z tobą wakacje w tym samym miejscu, w tym samym pensjonacie, do którego jeździłeś z żoną?

– A co w tym złego? Mówiłem ci, że dzieciaki bardzo lubią to miejsce.

– Ale ja nie lubię.

– Przecież nigdy tam nie byłaś.

– I nie chcę być.

– Nie mogę im tego zrobić, już obiecałem.

Pokłóciliśmy się wtedy okropnie. Po raz pierwszy spałam na kanapie w salonie. Andrzej wcale nie próbował mnie przepraszać. Kiedy po trzech dniach zapytałam, czy anulował rezerwację i zaproponowałam rozmowę na temat innego miejsca, w odpowiedzi usłyszałam, że nic nie będzie zmieniał, bo obiecał ten wyjazd dzieciom.

– Nie pojadę z wami – powiedziałam.

– Uspokój się w końcu, zachowujesz się jak rozkapryszona smarkula, gorzej niż Iga – zbeształ mnie zniecierpliwiony.

Jeszcze tego samego dnia wyprowadziłam się do Iwony, nie mogłam dłużej pozwolić na takie traktowanie. Wypłakałam się na ramieniu siostry i chwilowo u niej zostałam, chociaż szwagier wcale nie był tym zachwycony. Jak ja mogłam być tak głupia, że sprzedałam swoje mieszkanie. Teraz nie miałam gdzie się podziać. Do Andrzeja nie chciałam za nic wracać, to nie był ten sam mężczyzna, którego pokochałam.

Dzwonił do mnie kilkakrotnie, ale nie nalegał specjalnie na mój powrót. Na propozycję, żebyśmy wyjechali sami chociaż na tydzień, usłyszałam, że niestety nie znajdzie czasu, a ja mogę przecież jechać z nimi wszystkimi do Ustki. Te rozmowy przestały mieć sens, prowadziły donikąd. Andrzej wyjechał z dziećmi na wakacje, nie licząc się ze mną. Ja mieszkam u siostry i powoli dojrzewam do decyzji o rozwodzie. Mam nadzieję, że wtedy sprzedamy nasze duże mieszkanie i każdy kupi jedno dla siebie.

Czytaj także:
„W łóżku wiało chłodem, a sąsiad zalecał się do mnie, więc wybrałam zdradę. Mąż nie pozostawił mi wyboru”
„Poznałam swojego synka, gdy miał 10 lat. Kiedy się urodził, oddałam go ojcu. Bałam się być małoletnią matką”
„Syn wyrzucił mnie z domu w Wigilię. Stary i chory ojciec rujnował mu świąteczny obrazek, więc oddał mnie do szpitala”

Redakcja poleca

REKLAMA