Kompletnie przepadłam na punkcie Pawła. Był nie tylko przystojny, ale też niezwykle miły i ewidentnie czuł do mnie miętę. Szkoda, że to zauroczenie przysporzyło mi później tylu kłopotów...
Pomógł mi w kłopocie
– A niech to licho – wymamrotałam pod nosem.
Los płata czasem nieprzyjemne figle – podczas przechadzki mój obcas wpadł w studzienkę ściekową, a przy próbie wyciągnięcia zwyczajnie się odłamał. Wściekłość we mnie wzbierała, bo przecież nie da się normalnie chodzić w butach o różnej wysokości, a było zdecydowanie za zimno, żeby iść bez obuwia.
– Może jakoś pani pomogę? – wyrwał mnie z rozmyślań przyjemny głos należący do mężczyzny.
Zobaczyłam przed sobą atrakcyjnego faceta ubranego w jasną koszulę i skórzaną kurtkę, który promiennie się uśmiechał. Pierwsza moja myśl na jego temat była bardzo pozytywna, a kiedy zaoferował mi pomoc, zrobił na mnie jeszcze lepsze wrażenie.
– Może się pani na mnie wesprzeć – zaproponował z jeszcze szerszym uśmiechem, wyciągając rękę w moją stronę.
Nieznajomy pomógł mi złapać równowagę. Z jego pomocą dotarłam do ławki, ściągnęłam but i spróbowałam coś poradzić z tym nieszczęsnym obcasem.
– Te szpilki to nowy zakup – westchnęłam z żalem.
– Niestety, nie jestem w stanie tego naprawić – stwierdził, oglądając but, który mu wręczyłam. – W tym miejscu to niemożliwe, ale może znajdzie się jakiś specjalista, który to naprawi... No to jak, gdzie mam panią zaprowadzić? – zapytał.
– Myślę, że pójdę do obuwniczego, jest całkiem blisko stąd, tuż za rogiem. Trzeba będzie zainwestować w sportowe buty – zaśmiałam się.
Spokojnie mogłam odpuścić sobie to chodzenie po sklepach i po prostu wrócić do auta, które zaparkowałam kawałek dalej. Jednak ten gość miał w sobie tyle uroku i magnetyzmu, że zwyczajnie pragnęłam spędzić przy nim jeszcze parę chwil. Kto to może wiedzieć – może ten pechowy złamany obcas to był szczęśliwy przypadek i dzięki niemu trafiłam na naprawdę interesującą osobę? Odruchowo spojrzałam na jego rękę. Palec bez obrączki – to dobry znak.
Gentleman wyciągnął do mnie ramię, oferując wsparcie. Miał na sobie kurtkę, ale pod nią wyczuwałam dobrze zbudowane ciało. Jego perfumy były obłędne. Przy nim czułam się bezpiecznie, a jego dżentelmeńskie zachowanie robiło na mnie ogromne wrażenie.
Szybko przeszliśmy na „ty”
Postanowiłam kupić wygodne trampki. Mogłam sobie na nie pozwolić, bo kosztowały niewiele, a idealnie komponowały się z moimi ciuchami. Przynajmniej teraz nie będę się stresować kolejnym złamanym obcasem.
– Całkiem fajnie wyglądają – stwierdził.
– A może w ramach wdzięczności zaproszę pana na kawę? – zapytałam.
– Jestem Paweł – powiedział, podając mi dłoń.
– Agnieszka – odparłam, ściskając jego rękę. – Chodźmy, zaraz za rogiem jest świetne miejsce na kawę.
Nie protestował przeciwko mojej propozycji, wręcz zdawał się zadowolony. Miałam nadzieję, że też mu się spodobałam. Poprosiliśmy kelnera o dwie kawy. Mimo że Paweł sugerował lampkę wina, odmówiłam ze względu na prowadzenie samochodu. W końcu wybraliśmy lody z gorącymi malinami i kawałek tortu. Zauważyliśmy, że lubimy podobne rzeczy.
– To kawał drogi do ciebie, prawda? – zapytał z ciekawością. – Nigdy wcześniej cię tu nie spotkałem, a taką piękną dziewczynę na pewno bym zapamiętał.
– Na Lipowym mam mieszkanie – odpowiedziałam, a moje policzki zrobiły się czerwone.
– Nie wierzę! – wykrzyknął, kompletnie zdziwiony.
To niesamowite, że mieszkaliśmy tak blisko siebie! Dziwne, że nigdy wcześniej się nie minęliśmy – w końcu nasze osiedle miało tylko sześć bloków. Prawie wszystkich lokatorów znałam z widzenia, a tego kolesia spotykam dopiero teraz.
– Jeśli chcesz, mogę cię odwieźć do domu – zaproponowałam. – O ile nie przyjechałeś swoim samochodem.
– Bardzo chętnie skorzystam z transportu, dzięki.
Siedzieliśmy w kawiarni przez ponad godzinę. Rozmowa była rewelacyjna. Czułam, że spotkałam kogoś wyjątkowego. Bardzo chciałam umówić się z nim na prawdziwą randkę i lepiej go poznać. Paweł zasypywał mnie komplementami, a jego słowa sprawiały, że kręciło mi się w głowie, prawie tak samo jak po lampce dobrego wina.
– Mogę prosić twój telefon? – spytał dokładnie o to, na co liczyłam!
Od razu sięgnęłam do torby po notes, zapisałam numer i podałam mu karteczkę. Nie miałam śmiałości poprosić o jego telefon, ale byłam przekonana, że zadzwoni.
Zachowywał się jak gentelman
Po zjedzeniu deseru mój towarzysz zapłacił za nas dwoje – naprawdę zachował się jak gentleman! Miałam problem z rozstaniem, bo kompletnie mnie zauroczył.
– O, tam stoi mój samochód – wskazałam palcem, wciąż trzymając się jego mocnego ramienia.
Po zajęciu miejsc w aucie chciałam przerzucić torebkę na tylne siedzenie, ale Paweł zaproponował, żeby położyć ją na jego kolanach.
– Na pewno nie będzie przeszkadzać? – zapytałam.
– Spoko, wychowałem się z dwiema siostrami, damskie torebki to dla mnie nic nowego – rzucił z rozbawionym wyrazem twarzy.
Powoli wjechałam na naszą ulicę. Ten cudowny dzień dobiegał końca, ale coś mi mówiło, że on wkrótce zadzwoni.
– Gdzie najlepiej zaparkować?
– Możesz stanąć tam gdzie zawsze, a ja sobie spokojnie pospaceruję – odparł.
Zaraz po wyjściu z samochodu podał mi moją torebkę, po czym na pożegnanie złapał moją dłoń. Jego roześmiane spojrzenie sprawiło, że zrobiło mi się cieplej na sercu.
– Dzięki za pomoc i do zobaczenia.
Z radością w sercu wbiegłam po schodach do swojego mieszkania. Byłam tak podekscytowana, że aż mnie rozpierało. Co za niesamowite spotkanie! Ten mężczyzna okazał się wyjątkowy – taki kulturalny i dystyngowany! W obecnych czasach to naprawdę unikatowa cecha. Po tylu emocjach sen długo nie chciał nadejść.
Czekałam, aż zadzwoni
Siedziałam w pracy od samego rana. Co rusz zerkałam na komórkę, którą trzymałam przy sobie cały czas. Liczyłam, że może Paweł się wreszcie odezwie. Ale mój telefon ani razu nie zadzwonił.
– Idę kupić coś do przekąszenia – powiedziałam do koleżanki, z którą dzieliłam biuro. – Chcesz, żebym ci też wzięła?
– Poczekaj, pójdę z tobą – odpowiedziała. Nadeszła właśnie pora drugiego śniadania, więc wspólnie skierowałyśmy się do firmowej stołówki.
Wzięłam sobie kawę oraz kanapkę i podeszłam do kasy. Nagle zorientowałam się, że nie mogę znaleźć portfela. Zdenerwowana zaczęłam przeszukiwać całą torebkę. W końcu wyciągnęłam z niej wszystkie rzeczy i położyłam na ladzie. Ale portfel jakby zapadł się pod ziemię.
– Daj spokój, ja zapłacę, a ty na spokojnie zastanów się, gdzie mogłaś go zostawić – zaproponowała Aśka.
Byłam w stu procentach pewna, że dziś w ogóle nie dotykałam mojego portfela. Zaczęłam przypominać sobie krok po kroku wydarzenia z wczoraj. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie zostawiłam go w tej kafejce, kiedy żartowaliśmy z Pawłem, spierając się o zapłacenie rachunku. Trzymałam go wtedy, owszem, ale przecież od razu schowałam do torebki. Poczułam nagle nieprzyjemne ukłucie w żołądku. Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że Paweł mógł...
– Matko jedyna! – jęknęłam załamana. Uderzyłam się dłonią w głowę i runęłam bezsilnie na najbliższe krzesło. – Co za głupek ze mnie, totalna kretynka.
Trafiłam na złodzieja
Wczoraj spotkałam się z Aśką i opowiedziałam jej o całej sytuacji. Nie mogła uwierzyć, że padłam ofiarą złodzieja. Dopiero teraz rozumiem, skąd wzięła się ta jego nadmierna życzliwość i próby oczarowania mnie. Sprytnie położył sobie moją torebkę na udach, a ja głupia nawet nie zwróciłam na to uwagi! Skupiałam się na prowadzeniu samochodu, więc dla kogoś z doświadczeniem wyciągnięcie portfela to pewnie była bułka z masłem. To wyjaśnia, czemu się więcej nie odezwał.
– Miałaś ze sobą dużo pieniędzy?
– Nie za wiele, dwieście złotych – odparłam. – O rany, zapomniałam! W portfelu była też karta do bankomatu! – zawołałam przestraszona.
– Musisz natychmiast skontaktować się z bankiem. Trzeba szybko zastrzec tę kartę.
Drżącymi rękami sięgnęłam po telefon i przewijałam listę kontaktów. Kiedy udało mi się połączyć z infolinią, opowiedziałam pracownikowi, co się stało. Usłyszałam, że zaraz zablokują kartę. W tym momencie przemknęło mi przez myśl, żeby dowiedzieć się o ewentualne wypłaty z poprzedniego dnia. Skoro ja nie ruszałam karty, to każda wczorajsza operacja musiała być dziełem kogoś, kto ją ukradł.
– Z konta wypłacono osiemset złotych około osiemnastej trzydzieści – poinformował pracownik infolinii. – W tej sytuacji najlepiej będzie zgłosić sprawę na policji.
– Co za drań – mruknęłam, kończąc rozmowę. – Dałam się nabrać jak ostatnia idiotka! – poczułam, jak ze złości zaczynają mi lecieć łzy.
Ten gość podający się za Pawła oskubał mnie na tysiąc złotych! Naprawdę słono zapłaciłam za tę chwilę nieuwagi. Zgłosiłam sprawę na policji, opisując cały przebieg zdarzenia. Jedyne, co wiedziałam o tym człowieku, to jego imię i to, jak wygląda. Na pewno nie mieszkał w okolicy, bo nigdy wcześniej go tu nie spotkałam.
Co ja sobie myślałam, że tak po prostu oddałam swoją torebkę nieznajomemu? Przez to straciłam kasę i strasznie się zdenerwowałam. Byłam naprawdę załamana i rozczarowana. Ten koleś sprawiał takie świetne wrażenie! Teraz wiem, że nie mogę być tak naiwna. Ta lekcja nauczyła mnie ostrożności, choć zapłaciłam za nią niemałą cenę.
Agnieszka, 31 lat
Czytaj także:
„Rodzice zmusili mnie do przeprowadzki, mimo moich protestów. Za wszystkim stały cienie ich przeszłości”
„Przyszła teściowa wytknęła mi brak studiów. To śmieszne, bo ja mam swój biznes, a ona jest wykształconą kurą domową”
„Z nędzarzy staliśmy się bogaczami tylko na chwilę. Wygrana w totolotka dała nam szansę, której nie wykorzystaliśmy”