Kiedy córka się jeszcze uczyła, w liceum a potem na studiach, nie biegała po klubach, nie szalała ze znajomymi, nie umawiała się na randki. Twierdziła, że szkoda jej czasu na takie głupoty, że musi myśleć o przyszłości. Nauka, kursy językowe, praktyki… To były jej priorytety… Byłam z niej dumna.
Po studiach od razu dostała świetną pracę. W znanej korporacji. Była taka szczęśliwa… Cieszyłam się razem z nią. Miałam nadzieję, że w końcu zacznie korzystać z życia. Znajdzie przyjaciół, pozna jakiegoś odpowiedniego mężczyznę. Zakochają się w sobie, wezmą ślub. I rzeczywiście, poznała kogoś. Ale ja, zamiast skakać z radości, rwę sobie włosy z głowy.
Tego, że córka z kimś się spotyka, domyśliłam się jakieś dwa lata temu. Nagle zaczęła wracać do domu później niż zwykle, bardziej o siebie dbać. Kiedyś wiązała włosy zwykłą gumką i prawie się nie malowała. Teraz przez godzinę układała fryzurę, robiła staranny makijaż.
Szanowałam jej prywatność, więc nie zadawałam pytań, ale w środku aż mnie skręcało z ciekawości. Zastanawiałam się, kim jest jej wybranek, kiedy mi go przedstawi. Ale minął miesiąc, drugi i trzeci, a ona nawet nie zająknęła się słowem na jego temat.
Nie rozumiałam, co się dzieje
Co prawda Iwona nigdy nie była specjalnie wylewna, ale też nie miała przede mną sekretów. Gdy coś ważnego działo się w jej życiu, zawsze mi o tym opowiadała. A tu takie przedłużające się w nieskończoność, denerwujące milczenie. Miałam już tego dość. Któregoś razu, gdy znowu późno wróciła do domu, nie wytrzymałam i wzięłam ją na spytki.
– Powiedz mi, co to za mężczyzna, bo inaczej zwariuję – zaczęłam.
– Jaki mężczyzna? – zrobiła zdziwioną minę.
– Ten, z którym się spotykasz. Tylko nie mów mi, że nikogo nie masz. Widzę, co się dzieje – naciskałam.
Przez chwilę się zastanawiała.
– No dobrze, powiem ci. Ale nie będziesz zachwycona – odparła.
– Dlaczego? To alkoholik? Narkoman? Darmozjad? A może jakiś brutal? – zdenerwowałam się.
– Nie, mamo. To mój szef. Jest bardzo dobry, czuły, pracowity. I trzyma się od wszelkich używek z daleka – roześmiała się.
– To w czym rzecz? Dlaczego mam nie być zachwycona? – zdziwiłam się.
– Bo Marcin jest żonaty! I ma dwoje dzieci! – wypaliła.
Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, w to, co przed chwilą usłyszałam. Moja córka spotykała się z żonatym mężczyzną?! Była kochanką? A gdzie jej rozsądek?
Gdy nieco ochłonęłam, przeszłam do ataku. Próbowałam jej wytłumaczyć, że popełnia wielki błąd, że ten mężczyzna chce się tylko zabawić jej kosztem. Dlatego powinna jak najszybciej zakończyć znajomość. Miałam nadzieję, że wysłucha mnie spokojnie, przemyśli moje słowa. Tymczasem ona wpadła w szał.
– Wiedziałam, że tak powiesz! Dlatego milczałam! Niczego nie rozumiesz! Marcin jest inny! Kocha mnie! I wkrótce się rozwiedzie! Obiecał mi to! – krzyknęła.
– Wkrótce? A dlaczego nie teraz? – zdenerwowałam się.
– Bo nie może. Jego żona ma jakieś kłopoty ze zdrowiem. Chce być przy niej, dopóki nie poczuje się lepiej.
– Ależ dziecko, przecież to klasyczna wymówka! Zacznij myśleć rozsądnie!
– Nie jestem już dzieckiem! I ufam Marcinowi. Jeśli powiedział, że będziemy razem, to będziemy. I daj mi już święty spokój. Jestem zmęczona, chcę się położyć – otworzyła drzwi i prawie siłą wypchnęła mnie do przedpokoju.
Z bezsilności chciało mi się płakać
Od tamtej pory minęło już ponad pół roku. Iwona ciągle spotyka się z tym Marcinem. Jej ukochany, tak jak przewidywałam, nie kwapi się ze złożeniem w sądzie pozwu o rozwód.
Do tego wszystkiego ciągle utrzymuje znajomość z córką w wielkiej tajemnicy. Spotykają się gdzieś za miastem, na jakiejś działce. Iwona nie zna jego przyjaciół, a w pracy musi udawać, że nic ich nie łączy. Dla mnie to jasne dowody na to, że on nie chce by ktoś wiedział o ich romansie, że tylko mami córkę pustymi obietnicami, perfidnie ją oszukuje.
Niestety Iwona jest tak zaślepiona miłością, że zupełnie tego nie widzi. Oczywiście próbowałam jej to uświadomić, jeszcze raz przemówić jej do rozumu. Skończyło się na tym, że… przestała ze mną rozmawiać.
Jestem zrozpaczona
Bardzo martwię się o córkę. Wiem, że ten cholerny Marcin złamie jej serce. A to przecież jej pierwsza wielka miłość. Nie wiem, jak zareaguje. Najgorsze jest jednak to, że nic nie mogę zrobić. Owszem, mam ochotę zaczaić się na niego i zrobić mu awanturę. Zagrozić, że jeśli nie zostawi mojego dziecka w spokoju, to doniosę jego żonie o romansie. Ale wiem, że Iwona nigdy by mi tego nie wybaczyła. Na razie więc patrzę, jak tkwi w tym beznadziejnym związku i płaczę.
Teresa, 60 lat
Czytaj także: „Mąż ledwo mnie dotknie, a już mam ciarki żenady. Gdy się kochamy, wolę myśleć o przepisie na obiad, niż o jego ciele”
„Dla mojej rodziny jestem jak serwis sprzątający i kucharka. Nawet w urodziny zasuwam z mopem zamiast leżeć i pachnieć”
„Przy rozwodzie mąż obdarł mnie z pieniędzy i godności. Dalej było mu mało, więc posunął się do prawdziwego świństwa”