„Narzeczona odeszła do innego, bo byłem dla niej nudziarzem bez perspektyw. Po kilku miesiącach błagała o wybaczenie”

mężczyzna opuszczony przez narzeczoną fot. Adobe Stock
– Przecież go rzuciła i wróciła do ciebie! Od miesiąca skamle, żebyś ją przyjął! A ty co? – kręcił głową Rafał.
/ 28.04.2021 15:31
mężczyzna opuszczony przez narzeczoną fot. Adobe Stock

Stary, daj spokój, odpuść wreszcie Dorocie – prosił grzecznie mój kumpel. – Przecież wiem, że cały czas jesteś w niej zabujany.
– I co z tego? – warknąłem. – Chciała być z tamtym, to niech będzie.
– Przecież go zostawiła, żeby wrócić do ciebie! I od miesiąca skamle, żebyś jej wybaczył… – Rafał pokręcił głową nad moim uporem. – No daj spokój, ludzie popełniają błędy. Przecież sam miałeś kiedyś ochotę puknąć tę moją znajomą…
– Ale jej nie puknąłem.
– Bo byłeś za bardzo pijany, Andrzejku, i w końcu usnąłeś – uśmiechnął się.
– No widzisz, na trzeźwo by mi coś takiego nie przyszło do głowy. A ona mnie zdradziła po pięciu latach, po zaręczynach! I od razu odeszła do tego Marka. Była z nim pół roku! I nic tu nie zmieni fakt, że od miesiąca chce wrócić – uciąłem dyskusję.
– Jak chcesz – westchnął Rafał. – Ale zobaczysz, będziesz żałował. Taka dziewczyna może mieć facetów na pęczki. Długo nie będzie czekała na chętnego.
– I dobrze! Płakać po niej nie będę!

Wszyscy mnie namawiali, wiercili mi dziurę w brzuchu

Rafał nie był jedyną osobą, która radziła, żebym wybaczył Dorocie. Mówili mi to wszyscy. Moja siostra. I matka. Może najmniej ojciec, choć i on nie wyrażał dezaprobaty dla tego pomysłu. Tylko ja absolutnie sobie nie życzyłem, by Dorota znów była moją dziewczyną.
I nie chodziło o to, że jakoś szczególnie mnie uraziła. Ja po prostu w jej chęci powrotu wyczuwałem coś nieszczerego. A przecież robiła wszystko, bym jej dał drugą szansę. Poparcie moich bliskich nie wzięło się znikąd. Z każdym z nich rozmawiała; każdemu wyznawała, jaki straszny błąd popełniła, ale też przekonywała, że pojęła ten błąd i więcej go nie powtórzy. A potem opowiadała im, jak bardzo mnie kocha. I nikt poza mną nie dostrzegał w jej działaniach żadnych nieczystych intencji.
Bo, tak na dobrą sprawę, trudno ją było o coś podejrzewać. Ja nie byłem jakąś przesadnie dobrą partią. Ani bogaty, ani jakiś szczególnie przystojny.

Za to Dorota była naprawdę atrakcyjna. Piękna, wykształcona. Znała kilka języków i dostawała dobre oferty pracy. A ja raczej nie miałem przed sobą świetlanych perspektyw. Tym bardziej więc mój ośli upór wydawał się rodzinie głupi.
Spotkałem ją kilka dni po rozmowie z Rafałem. Zastąpiła mi drogę, kiedy po pracy wracałem do swojego mieszkania.
– Zgubiłaś się? – zapytałem.
Andrzej, musimy porozmawiać poważnie. O nas… – powiedziała błagalnie.
– Ostatnio mi się wydaję, że nic innego nie robię, tylko poważnie rozmawiam o nas – stwierdziłem sarkastycznie.
– Ale nie ze mną. A ja muszę wiedzieć, czy jest sens, żebym na ciebie czekała.
– Powiedziałem ci od razu, zapomnij o mnie – prychnąłem. – Nie masz szans.
– Ale myślałam, że może zmienisz zdanie, jak to sobie przemyślisz…
– I jak wszyscy wokół będą mi kładli do głowy, żebym zmienił zdanie? – spytałem szyderczo. – Nic z tego, nie ma mowy.
– Ale dlaczego? Przecież…

A pamiętasz, co mi powiedziałaś, jak odchodziłaś do tamtego faceta? Że ja nie mam ambicji ani perspektyw. Że przy mnie się nie rozwijasz… A przy tamtym czekało cię cudowne życie.

– Zrozumiałam swój błąd.
– Jaki błąd? Przecież nic się nie zmieniło. Nadal nie mam perspektyw ani ambicji. Przy mnie nie będziesz się rozwijać.
– Andrzej, zrozum, ja cię kocham!
Może właśnie w tym tkwił problem, że tego nie rozumiałem?
Nie chciałem uwierzyć, że kocha…
A może bałem się, że po jakimś czasie ona znów uzna, że przy mnie się nie rozwija? Pamiętałem, jak bardzo tąpnęło mną jej pierwsze odejście. Po drugim mógłbym się kompletnie załamać. Dlatego nie chciałem próbować po raz drugi wejść do tej samej rzeki.

Choć życie toczy się dalej, czasem jeszcze o tym myślę

Może dobrze zrobiłem, bo jakieś dwa miesiące po naszej rozmowie Dorota wróciła do Marka, a rok później był ślub. Nigdy więc się nie dowiem, czy chcąc do mnie wrócić, kierowała się rzeczywiście miłością, czy było tam drugie dno.
Ta historia nauczyła mnie jednego. Można wybaczyć zdradę, jednak zaufanie bardzo trudno odbudować. Ja chyba najbardziej bałem się tego, że nie będę już potrafił Dorocie zaufać.

Czytaj także:
„Mąż oświadczył mi, że ma romans i kazał się wynieść z domu. Chce w nim zamieszkać z ciężarną kochanką”
„Narzeczony wyśmiewał mnie, bo chciałam się uczyć i rozwijać. Sam pracował na budowie i nie miał żadnych ambicji”
„Przez dwa lata oszukiwał mnie i zdradzał. A ja niczego nawet nie zauważyłam, bo tak bałam się bycia skrzywdzoną”

Redakcja poleca

REKLAMA