Zawsze myślałam, że dam radę. Wyjazd za granicę to była szansa na lepsze życie dla nas wszystkich – dla mnie, Łukasza i naszych dzieci. Chciałam zarobić, by wyciągnąć nas z finansowego dołka, ale nie spodziewałam się, że ta decyzja będzie dla mnie tak trudna.
Pierwsze dni w obcym kraju były koszmarem. Samotność przygniatała mnie każdego wieczoru, a rozmowy z Łukaszem i dziećmi, choć początkowo dawały mi siłę, z czasem stawały się coraz bardziej bolesne. Odczuwałam tęsknotę, a jednocześnie czułam, że ich życie w Polsce toczy się dalej beze mnie. I wtedy pojawił się Krzysiek.
Krzyśka poznałam przypadkiem
Był moim rodakiem, także pracował za granicą i podobnie jak ja, próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zaczęło się niewinnie – kilka rozmów po pracy, wspólna kawa, zwykłe towarzystwo. Ale wtedy, w tej obcej rzeczywistości, to miało ogromne znaczenie.
Kiedy z nim rozmawiałam, zapominałam o samotności, o tym, jak trudno jest być daleko od domu. Z czasem te spotkania stawały się coraz częstsze, a ja zaczynałam dostrzegać, że to nie jest już tylko niewinna znajomość. Coś się między nami działo, choć starałam się to ignorować.
– Wiesz, Beata, z tobą to wszystko jest łatwiejsze – powiedział Krzysiek pewnego wieczoru, kiedy spacerowaliśmy po parku. – Czuję, że się rozumiemy. A ja dawno nie czułem takiej bliskości.
Zatrzymałam się na chwilę, czując, jak w środku narasta we mnie sprzeczność. Wiedziałam, że nie powinnam się w to angażować, ale pragnienie bliskości było silniejsze niż rozsądek.
– Krzysiek, mam rodzinę w Polsce – odpowiedziałam, patrząc w ziemię. – To... to wszystko jest skomplikowane.
– Nie musimy niczego komplikować – powiedział z uśmiechem. – Cieszmy się tym, co mamy teraz.
I tak zaczęło się to, czego nigdy się po sobie nie spodziewałam. Romans z Krzyśkiem był dla mnie ucieczką od samotności. Byłam rozdarta między tym, co powinnam zrobić, a tym, czego pragnęłam. Z każdym dniem coraz bardziej się w to wciągałam, chociaż wiedziałam, że prowadzi mnie to do katastrofy.
Balansowanie między dwoma światami stawało się coraz trudniejsze. Kiedy wracałam do domu, do Polski, czułam, że coś się we mnie zmieniło. Byłam mniej zaangażowana w życie rodzinne, coraz bardziej oddalałam się od Łukasza i dzieci. Łukasz to zauważył, ale starałam się grać dobrą żonę i matkę. Udawałam, że wszystko jest w porządku, ale w środku czułam, że żyję na dwa fronty. To było wyczerpujące.
Łukasz nie mógł już dłużej ignorować zmian. Podczas jednej z moich wizyt postanowił ze mną porozmawiać.
– Beata, co się dzieje? – zapytał z troską, kiedy siedzieliśmy przy stole w kuchni. – Ostatnio jesteś inna, jakbyś była gdzieś daleko myślami. Coś jest nie tak?
Uśmiechnęłam się, próbując udawać spokój.
– Nic, Łukasz. Wszystko w porządku – odpowiedziałam. – Praca jest ciężka, jestem po prostu zmęczona.
– Mam wrażenie, że jest coś więcej – jego głos był pełen podejrzeń. – Coś, o czym mi nie mówisz.
Zacisnęłam usta, czując, jak narasta we mnie stres. Wiedziałam, że kłamstwa się nawarstwiają, ale nie miałam odwagi powiedzieć mu prawdy. Z każdym powrotem do Polski udawałam coraz lepiej, ale wewnętrznie czułam się coraz bardziej winna. Życie z podwójną tożsamością – żony w Polsce i kochanki za granicą – wykańczało mnie.
Nie spodziewałam się, że Łukasz odkryje moją zdradę. Myślałam, że uda mi się utrzymać to w tajemnicy, ale jego podejrzenia były coraz silniejsze. Podczas jednej z moich wizyt w kraju, kiedy zasnęłam, postanowił sprawdzić mój telefon. Znalazł tam wiadomości, które wymieniałam z Krzyśkiem. Odkrył wszystko.
Następnego dnia, kiedy wracałam do domu po spacerze z dziećmi, Łukasz siedział w salonie, zimny i milczący.
Wiedziałam, że coś jest nie tak
– Znalazłem twoje wiadomości – powiedział, kiedy weszłam. Jego głos był cichy, ale pełen bólu. – Wiem o wszystkim.
Zamarłam. Poczułam, jak nogi robią mi się miękkie, a serce bije jak oszalałe. Wszystko się zawaliło.
– Łukasz, to... to nie miało tak być – zaczęłam się tłumaczyć, próbując złapać oddech. – Byłam samotna, nie wiedziałam, co robić...
– Nie chcę już tego słuchać – przerwał mi, patrząc mi prosto w oczy. – Myślałem, że jesteśmy w tym razem. Ale skoro wybrałaś życie na dwa fronty, nie ma dla nas przyszłości.
Słowa te przebiły mnie jak nóż. Wiedziałam, że wszystko się skończyło. Łukasz nie zamierzał dawać mi drugiej szansy.
Po odkryciu mojej zdrady Łukasz nie chciał walczyć o nasze małżeństwo. Choć próbowałam go przekonać, że to była chwila słabości, on już podjął decyzję. Dla niego zdrada była czymś, czego nie mógł mi wybaczyć. Starałam się wytłumaczyć, że to wynik samotności, że nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić, ale każde moje słowo tylko pogłębiało jego ból i żal.
– Nie chcę tego słuchać – powiedział pewnego wieczoru, gdy próbowałam jeszcze raz z nim porozmawiać. – Myślałem, że możemy to przetrwać razem, ale zrozumiałem, że nie ma już dla nas przyszłości. Zdradziłaś mnie, a tego nie mogę wymazać. Nie ma powrotu.
Wiedziałam, że to koniec, że Łukasz podjął ostateczną decyzję. Wprowadził sprawę o rozwód, a ja musiałam się z tym pogodzić. Zawiodłam nie tylko jego, ale i nasze dzieci. One nie rozumiały, dlaczego mama nie może wrócić do domu na stałe, dlaczego rodzina się rozpada. Nie mogłam im wytłumaczyć, że to moja wina, że to ja poniosłam klęskę.
Każda rozmowa z Łukaszem była chłodna, formalna. Nie dawał mi szans na naprawę, nie chciał nawet próbować. Jego oczy były pełne rozczarowania. Wiedziałam, że moje małżeństwo skończyło się bezpowrotnie. Dzieci były zagubione, a ja zostałam sama z poczuciem winy, które mnie przytłaczało. W końcu zaakceptowałam, że moje życie rodzinne, które kiedyś było moją dumą, rozpadło się na kawałki przez moją głupią decyzję.
Myślałam, że mogę wszystko pogodzić. Że mogę mieć to nowe życie za granicą i jednocześnie być z rodziną. Ale przeliczyłam się...
Straciłam wszystko
Po rozwodzie nie miałam wyboru, musiałam wrócić za granicę, ale teraz nic nie było takie samo. Krzysiek, z którym przez pewien czas miałam romans, nie był już częścią mojego życia. Po rozwodzie nasze spotkania stawały się coraz rzadsze, a ja czułam, że znikam z jego świata. Nie obiecywał mi przyszłości, a teraz ja zrozumiałam, że nigdy nie powinien być moją ucieczką. Romans, który dawał mi chwilowe poczucie bliskości, okazał się pusty i przelotny.
– Wszystko straciłam – powiedziałam, siedząc z Krzyśkiem w kawiarni podczas naszej ostatniej rozmowy. – Łukasz, dzieci... A my? Co z nami teraz?
– Beata, nie obiecywałem ci nigdy przyszłości – odpowiedział, patrząc na mnie spokojnie. – To była chwila, coś, co mieliśmy teraz. Ale ja nie jestem gotowy na więcej.
Te słowa były dla mnie jak cios. Przez ten cały czas łudziłam się, że może znajdę w tej relacji coś trwałego, że mogę zacząć nowe życie. Ale rzeczywistość była inna. Krzysiek nigdy nie miał być kimś, kto zastąpiłby mi rodzinę. A ja, w pogoni za chwilową ulgą, straciłam wszystko, co miało znaczenie.
Wracając samotnie do mieszkania, czułam się bardziej opuszczona niż kiedykolwiek wcześniej. Miałam pracę, ale to wszystko straciło sens. Odkładałam pieniądze, ale dla kogo? Moje życie było teraz pustką. Bez rodziny, bez wsparcia, bez przyszłości. Dzieci zostały z Łukaszem, a ja stałam się obcą osobą, której nie rozumiały. Nie mogłam do nich wrócić, nie miałam odwagi.
Zdradziłam, przegrałam
W pogoni za czymś, co wydawało mi się wolnością, straciłam to, co najcenniejsze – rodzinę i miłość. Teraz zostałam sama w świecie, który mnie nie potrzebuje.
Zrozumiałam, że życie, które sobie wyobrażałam, nie istnieje. Moje wybory doprowadziły mnie do tego miejsca – do samotności w obcym kraju, bez rodziny, bez miłości. Teraz musiałam stawić czoła rzeczywistości, nauczyć się żyć z konsekwencjami własnych błędów. To była cena, jaką zapłaciłam za złudzenia i chwile ucieczki od prawdy.
Zostałam w obcym kraju, pozbawiona wszystkiego, co kiedyś miało dla mnie znaczenie. Zdrada zniszczyła moje małżeństwo, a romans z Krzyśkiem okazał się pustą iluzją. Moje życie, które kiedyś wydawało się pełne możliwości, teraz stało się serią straconych szans.
Byłam samotna, opuszczona, bez rodziny. Wiedziałam, że to wszystko moja wina. W pogoni za chwilowym poczuciem wolności i bliskości, zniszczyłam to, co naprawdę się liczyło.
Teraz musiałam odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nauczyć się żyć w tej samotności, z poczuciem winy, które mnie nie opuszczało. Zrozumiałam, że nie mogę już uciekać od swoich decyzji. Musiałam stawić czoła temu, kim się stałam – kobietą, która straciła wszystko, co kochała.
Czytaj także:
„Zemstę za niewierność planowałam na zimno, a dokonałam jej przy gorącym rosole. Gościom opadły łyżki, a mężowi szczęka”
„Wymyśliłam sposób na wścibską teściową. Za lata gnębienia odpłacę się tak, że odbije się jej wigilijnym kompotem”
„Po zdradzie męża uznałam, że koniec z facetami. Szybko pojęłam, że można ich nienawidzić, ale nie da się bez nich żyć”