„Na imprezie poznałam faceta z moich marzeń. Nie wiedziałam, że przyjaciółka też wiąże z nim całkiem poważne plany”

dziewczyna fot. iStock by Getty Images, MementoJpeg
„Coś we mnie mówiło, że nie powinnam jeszcze mówić o nim Wiolce. Nasza przyjaźń była na tyle silna, że zawsze dzieliłyśmy się wszystkim, ale tym razem chciałam, żeby to było tylko moje. Przynajmniej na chwilę”.
/ 19.10.2024 14:30
dziewczyna fot. iStock by Getty Images, MementoJpeg

Piotrka poznałam na lokalnej imprezie, jednej z tych, na których pojawiali się ci sami ludzie co zawsze. Jednak tego wieczoru zauważyłam kogoś nowego. Był przystojny, pewny siebie, jego obecność miała w sobie coś hipnotyzującego. Stał przy barze, uśmiechając się do barmanki, jakby całe miasteczko należało do niego. Jakby od lat wiedział o nim wszystko. Nie znałam go, ale to było tylko kwestią czasu.

Urzekł mnie

Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, poczułam, jak coś dziwnego wzbiera we mnie – mieszanka fascynacji i niepewności. Wiedziałam, że muszę go poznać.

– Hej, jestem Piotrek – powiedział, podchodząc do mnie pewnym krokiem.

– Monika – odpowiedziałam, starając się brzmieć swobodnie, chociaż wewnętrznie czułam się jak nastolatka na pierwszej randce. Od tego momentu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Piotr zasypał mnie komplementami, opowiadał o swojej niedawnej przeprowadzce do naszego miasteczka i planach na przyszłość. Czułam się przy nim wyjątkowa.

W ciągu kilku dni nasze spotkania stały się rutyną, a ja z każdym kolejnym wieczorem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to może być coś wyjątkowego. Byłam zbyt podekscytowana, żeby mówić o nim mojej kumpeli Wiolce. To musiał być nasz sekret. Przynajmniej na razie.

Chciałam, żeby wszystko potoczyło się dobrze. Wszystko wydawało się idealne. Miałam wrażenie, że w końcu znalazłam kogoś, kto mnie rozumie. Spotykaliśmy się wieczorami – spacery po parku, wspólne kolacje w małej knajpce za rogiem. Czułam, że to może być coś więcej niż zwykła znajomość. Kiedy byłam z nim, wszystko wydawało się łatwe, naturalne.

Był jak ze snów

– Wiesz, że jesteś wyjątkowa? – zapytał któregoś wieczoru, kiedy wracaliśmy z kolacji. Spojrzał na mnie z taką pewnością, jakby właśnie oznajmiał niezaprzeczalny fakt. Zarumieniłam się, choć starałam się tego nie pokazywać.

– A ty umiesz sprawić, że czuję się wyjątkowa – odpowiedziałam. Może to wszystko działo się za szybko? Ale przecież miłość rzadko przychodzi zgodnie z planem.

Z każdym dniem czułam się coraz bardziej związana z Piotrkiem. Nasze rozmowy były pełne śmiechu, czasem poważniejsze, gdy mówił mi o swoich planach, o nowym życiu w naszym miasteczku. Mówił, że chce zacząć wszystko od nowa, że przeprowadzka była dla niego szansą na świeży start. Uwierzyłam mu. Może dlatego, że sama chciałam zacząć coś od nowa, tylko nigdy nie znalazłam odwagi.

Jednak coś we mnie mówiło, że nie powinnam jeszcze mówić o nim Wiolce. Nasza przyjaźń była na tyle silna, że zawsze dzieliłyśmy się wszystkim, ale tym razem chciałam, żeby to było tylko moje. Przynajmniej na chwilę.

Pewnego dnia, kiedy spotkałyśmy się na kawę, Wiolka rzuciła mi zaciekawione spojrzenie. Znała mnie na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że coś się dzieje.

– Co jest? – zapytała, uśmiechając się z lekką nutą podejrzliwości. – Masz taki tajemniczy wyraz twarzy. No, dawaj, coś kombinujesz.

Próbowałam zachować spokój

Była dobra w wyciąganiu ze mnie sekretów. Westchnęłam, zastanawiając się, ile mogę jej powiedzieć.

– No… może kogoś poznałam – przyznałam, nie patrząc jej w oczy. Wiedziałam, że zaraz zacznie bombardować mnie pytaniami.

– Ty?! Masz kogoś? I jeszcze ukrywasz to przede mną? Monika, od kiedy trzymasz przede mną sekrety?

Zaczerwieniłam się i wywróciłam oczami.

– No, może to nie jest tak na serio… Sama nie wiem. To wszystko dzieje się tak szybko. Nie chciałam o tym mówić, póki nie będę pewna…

– Daj spokój, pewna? Od kiedy potrzebujesz być pewna, żeby się zakochać? – Wiolka spojrzała na mnie z tym swoim charakterystycznym uśmiechem. – Dobra, opowiadaj. Kim jest ten tajemniczy amant?

– Na razie nie powiem. To… trochę skomplikowane.

– Ty i sekrety. Nigdy nie byłaś w tym dobra. Ale okej, nie naciskam. Będziesz chciała pogadać, wiesz, gdzie mnie szukać. A teraz… chodźmy na drinka, musisz się rozluźnić!

Śmiałam się razem z nią, ale w środku czułam, że coś się zmienia. Piotrek wkroczył w moje życie i zaczynał je powoli przejmować. A ja, mimo radości, miałam gdzieś z tyłu głowy to dziwne uczucie, że może to wszystko jest za piękne, żeby było prawdziwe.

Nie mogłam uwierzyć oczom

Kilka dni później przechodziłam obok lokalnej kawiarni. Szłam tam podekscytowana, wyobrażając sobie kolejne przyjemne popołudnie, które miałam spędzić z Piotrkiem. Jednak przechodząc koło kawiarni zauważyłam coś, co zatrzymało mnie w miejscu. Przy jednym z narożnych stolików siedziała Wiolka. A naprzeciwko niej… Piotrek.

Serce podskoczyło mi do gardła. Oczy mi się zaszkliły, ale nie chciałam panikować. „Może to tylko przypadek”–  myślałam. Przecież Wiolka zna tutaj wszystkich, może po prostu natknęli się na siebie i zaczęli rozmawiać?

Zbliżyłam się do ich stolika, ale kiedy zauważyłam, jak Piotrek uśmiecha się do niej tym samym, czarującym uśmiechem, który jeszcze kilka dni temu skierował do mnie, coś we mnie pękło. Poczułam, jak moje dłonie zaczynają drżeć.

– Monika?! – Wiolka zawołała, gdy mnie zauważyła. – Chodź, chodź! Poznaj mojego nowego chłopaka!

To było jak uderzenie w twarz. Wiolka spojrzała na Piotrka z tym samym, wesołym, zadowolonym uśmiechem, którego używała, gdy była z kimś naprawdę blisko. Serce zaczęło mi walić w piersi, jakbym miała zaraz paść na ziemię.

– Co tu się dzieje? – wyjąkałam, starając się zapanować nad emocjami. Piotrek milczał, ale na jego twarzy widać było napięcie, jakby próbował szybko coś wymyślić. Wiolka roześmiała się, najwyraźniej nieświadoma burzy, która szalała w mojej głowie.

Było niezręcznie

– Znasz Piotrka? – zapytała. – To świetnie! Jaki ten świat mały! Poznałam go kilka dni temu. Przeprowadził się tu niedawno, a my od razu złapaliśmy wspólny język. Nie mówiłaś, że go znasz.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Piotrek w końcu się odezwał, chociaż jego głos brzmiał teraz dziwnie napięty.

– To nie jest tak, jak myślisz – zaczął, patrząc na mnie błagalnie, jakby próbował uratować sytuację. – To wszystko jest nieporozumieniem. Chciałem ci powiedzieć, ale…

Nie słyszałam dalszej części jego słów. W mojej głowie rozbrzmiewały tylko jedno zdanie: „Wiolka... spotyka się z Piotrkiem”. Mężczyzną, który jeszcze wczoraj trzymał mnie za rękę, mówiąc, że jestem dla niego wyjątkowa.

– Co tu się dzieje? – powtórzyłam, a mój głos był coraz bardziej roztrzęsiony. Wiolka spojrzała na mnie zdziwiona, ale po chwili zaczęła dostrzegać to, co ja widziałam od samego początku.

– Znacie się lepiej niż myślałam, co? – Jej głos już nie brzmiał tak beztrosko. Spojrzała podejrzliwie na Piotrka, potem na mnie.

– Nie wierzę – wyrzuciłam z siebie, próbując nie rozpłakać się na miejscu. – Wiolka, on… – urwałam. – My też się spotykaliśmy.

W jej oczach pojawiło się coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Zaskoczenie? Zdrada? Trudno było powiedzieć. Widząc to, Piotrek próbował wtrącić się do rozmowy, ale Wiolka uciszyła go ruchem ręki.

– Ty… też? – Jej głos drżał. Spojrzała na Piotrka, potem znowu na mnie. Przez chwilę wydawało się, że próbuje zebrać myśli, po czym dodała: – Od kiedy?

To było jak koszmar

– Od tygodnia – powiedziałam cicho, nie mając siły patrzeć jej w oczy. Wiolka była moją najlepszą przyjaciółką, a teraz wszystko nagle rozsypało się na moich oczach.

Piotrek wstał, jakby chciał coś wyjaśnić, ale ja już nie mogłam tego słuchać. Nie mogłam patrzeć na niego ani na nią.

– To jakiś chory żart – wyszeptałam. – Powiedzcie mi, że to jakiś żart.

Wiolka z trudem wzięła głęboki oddech, a potem wybuchła:

– Piotrek! Co to ma znaczyć?! Od kiedy bawisz się nami jak lalkami?!

Piotrek rozłożył ręce, ale jego wyraz twarzy był zimny. Jakby już nie było sensu w dalszym udawaniu.

– To nigdy nie miało tak wyglądać… – odpowiedział cicho, ale jego słowa zabrzmiały pusto.

Obie stałyśmy tam, patrząc na siebie. Zranione, zdezorientowane. To, co bolało najbardziej, to nie jego zdrada – to, że zdradziłyśmy siebie nawzajem, nawet o tym nie wiedząc.

Minęło kilka tygodni, odkąd wszystko się rozpadło. Piotrek zniknął z miasta tak nagle, jak się pojawił. Nikt o nim nie słyszał, nikt nie widział. Jakby nigdy go nie było. Ale ślad, który po sobie zostawił, wciąż był żywy – w nas.

Zdradzili mnie

Z Wiolką nie rozmawiałam od tego dnia w kawiarni. Każda z nas poszła w swoją stronę. Wiedziałam, że prędzej czy później znów się spotkamy, bo w takim małym miasteczku nie da się kogoś unikać wiecznie. Ale żadna z nas nie zrobiła pierwszego kroku, by naprawić to, co zostało zniszczone.

Pewnego dnia, wracając z pracy, zobaczyłam ją na ulicy. Stała na przystanku, wpatrując się w telefon. Przez chwilę zastanawiałam się, czy podejść, ale coś mnie powstrzymało. Może duma, może wstyd, a może po prostu strach przed tym, że nic nie będzie już takie jak kiedyś. Odwróciłam wzrok i poszłam dalej, udając, że jej nie widzę.

Wieczorem, leżąc w łóżku, poczułam ciężar osamotnienia. Nie chodziło nawet o Piotrka. Odkąd zniknął, przestałam o nim myśleć. To, co mnie dręczyło, to myśl, że straciłam kogoś o wiele ważniejszego. Wiolka była moją najbliższą osobą, a teraz wszystko, co nas łączyło, wydawało się roztrzaskane na drobne kawałki. Pewnego dnia zebrałam w sobie odwagę i wysłałam jej krótką wiadomość” „Tęsknię za tobą. Może porozmawiamy?”.

Odpowiedź przyszła szybko, jakby czekała na ten moment tak samo długo jak ja: „Tęsknię. Spotkamy się jutro?”.

To jedno zdanie wywołało we mnie mieszankę ulgi i strachu. Ulgi, bo może jeszcze nie wszystko było stracone. Strachu, bo wiedziałam, że to, co zbudowałyśmy przez lata, nie da się naprawić tak łatwo. Nie było powrotu do tego, co było przedtem. To, co nas zraniło, zostawiło blizny.

Brakowało mi jej

Spotkałyśmy się w parku, tam, gdzie kiedyś spędzałyśmy razem godziny, śmiejąc się z byle czego. Tym razem atmosfera była inna. Stałyśmy naprzeciwko siebie, nie wiedząc, jak zacząć.

– Przepraszam – powiedziałam w końcu, choć nie wiedziałam, czy to wystarczy.

Wiolka spuściła wzrok.

– Też cię przepraszam. To nie tak miało się skończyć – powiedziała cicho. – Myślałam, że on… że to było coś prawdziwego.

– Ja też – przyznałam, choć już dawno przestałam tak myśleć. Zdałam sobie sprawę, że nie chodziło o Piotrka. Chodziło o to, że obie pozwoliłyśmy, żeby ktoś nas oszukał. Żeby ktoś stanął między nami.

Rozmawiałyśmy jeszcze długo, próbując rozwikłać, co poszło nie tak. Wiedziałyśmy jednak, że nasza przyjaźń nie wróci już do tego, co było. Blizny były zbyt głębokie. Zraniłyśmy się nawzajem w sposób, który trudno było naprawić. Ale przynajmniej próbowałyśmy. Zrozumiałyśmy, że nie możemy cofnąć czasu, ale mogłyśmy spróbować iść dalej.

Ostatecznie to nie Piotrek nas zniszczył. To nasze własne słabości i brak zaufania do siebie sprawiły, że dałyśmy mu moc nad nami. I choć Piotrek był tylko cieniutkim rozdziałem naszego życia, to to, co się stało, na zawsze zostawiło ślad.

Monika, 28 lat

Czytaj także:
„Bogaty mąż był ideałem, dopóki nie zachorował. Może jestem tchórzem, ale nie będę niańczyć starego dziada”
„Małżeństwo przyjaciółki się sypało, a to ja podkopywałam ich związek. Jej mąż lepiej wyglądałby w moich ramionach”
„Moja synowa jest wredna i leniwa. Powinna się wstydzić tego, jak mnie potraktowała po wyjściu ze szpitala”

Redakcja poleca

REKLAMA