„Moja siostra zaplanowała przyszłość trójki swoich dzieci. Kiedy latorośle się sprzeciwiły, wpadła w szał i wyrzekła się ich”

matka jest wymagająca wobec córki fot. Adobe Stock, astrosystem
„Wychowała całą trójkę sama, bo szwagier zmarł, kiedy Kasia miała rok. Wpoiła dzieciom przekonanie, że gdyby nie ona, skończyłyby w domu dziecka. Latami wkładała im do głowy, że poświęciła dla nich całe swoje życie, więc są jej coś winni. A kiedy Bartek wyjechał wbrew jej woli za granicę, zaczęła mówić, że ma tylko dwoje dzieci”.
/ 14.06.2023 19:15
matka jest wymagająca wobec córki fot. Adobe Stock, astrosystem

Zadzwonił telefon. Agnieszka, moja starsza siostra. W jej głosie słychać było panikę.

– Nie wiesz, gdzie jest Kasia?! – nie traciła czasu na powitania. – Od godziny nie mogę się do niej dodzwonić, a o czternastej ma spotkanie w sprawie stażu w szpitalu!

– To pewnie na nie nie pójdzie – zaryzykowałam przypuszczenie. – Ma dwadzieścia cztery lata. Nie sądzisz, że sama pamięta o swoich spotkaniach?

Tutaj musiałam wysłuchać tyrady Agnieszki na temat odpowiedzialności za dzieci i tego, że ja przecież nie mam o tym bladego pojęcia. Okazało się, że spotkanie mojej siostrzenicy umówiła troskliwa mama i nawet wpisała jej to do kalendarza, ale nie była pewna, czy latorośl o nim pamięta.

Zatem musiała złapać ją telefonicznie i jej przypomnieć. Nawet nie pytałam, dlaczego, do cholery, Kaśka sama nie może umawiać sobie spotkań w sprawie stażu.

Zawsze tak było

Agnieszka nie dopuszczała do siebie myśli, że życie jej dzieci należy do nich, a nie do niej. Najstarszy syn miał mieć solidny zawód, bo przecież z czegoś trzeba utrzymać przyszłą rodzinę. Siostra zaplanowała dla niego karierę inżyniera. Niestety, Bartek był słaby z przedmiotów ścisłych i nie pomagały nawet korepetycje cztery razy w tygodniu.

Na politechnikę zwyczajnie się nie dostał. Co gorsza, rozczarował też matkę swoim życiem osobistym, bo latami nie przedstawiał jej żadnej dziewczyny, chociaż Agnieszka bardzo naciskała. W końcu uciekł od matki do Hiszpanii. Nigdy jej tam nawet nie zaprosił.

Młodsze dzieci bały się, że podzielą los starszego brata

Drugi syn siostry, Maciek, już spełnił oczekiwania. Grzecznie skończył prawo i został radcą. Pracuje w kancelarii zajmującej się prawem gospodarczym, bo taką fuchę załatwiła mu Agnieszka. Jej zdaniem, w tym są największe pieniądze. Pewnie ma rację. Tyle że Maciej najbardziej chciał poświęcić się prawu karnemu.

Kiedy jednak jeszcze podczas studiów wyznał matce, że pragnie zostać prokuratorem, zagroziła mu odcięciem od funduszy, wydziedziczeniem oraz własną śmiercią na złamane serce. No bo przecież wiadomo, że prokuratorzy to urzędnicy państwowi. Ani tu kariery zrobić się nie da, ani większych pieniędzy zarobić.

„Nie, nie po to mama harowała przez całe życie i utrzymywała syna na studiach, żeby teraz słuchać takich głupot” – tak to mniej więcej brzmiało, zgodnie z jej relacją.

Maciek został więc radcą prawnym i zajmuje się śledzeniem poczynań drobnych biznesmenów. Zarabia bardzo dobrze, Agnieszka jest zadowolona. Szkoda tylko, że siostrzeniec wygląda jak zombie w garniturze, wiecznie zmęczony, zmartwiony, wręcz smutny…

No i oczywiście Kaśka, moja chrześnica

Ona nie miała wyboru. Jej przeznaczeniem było zostać lekarką. Agnieszka jeszcze nie zdecydowała, jakiej specjalizacji, ale zawsze skłaniała się ku ginekologii albo okulistyce. Każda kobieta przecież potrzebuje ginekologa, a większość ludzi w końcu trafi do okulisty. Zatem ginokolożka czy okulistka nigdy nie będzie narzekać na brak pacjentów. I pieniędzy, rzecz jasna.

Pamiętam, jak Kasia zdawała maturę, z rozszerzoną chemią i biologią.

– Ciociu, ja tego nie znoszę… – mówiła już wtedy. – Kompletnie mnie to nie interesuje. Jasne, uczę się, bo mama mnie pilnuje i nawet dobrze mi idzie, ale to nie moja bajka…

Już wtedy mówiłam siostrzenicy, żeby robiła to, co uważa. Zachęcałam, żeby sama wybrała kierunek studiów. Skoro medycyna kompletnie jej nie interesowała, to jej ją odradzałam. Dopóki nie zadzwoniła Agnieszka z awanturą.

– Co ty wyprawiasz?! – zaatakowała mnie. – Mieszasz Kaśce w głowie! Już złożyłam… to znaczy, ona już złożyła papiery do Akademii Medycznej! Słowo daję, Olga, jeśli jeszcze raz powiesz mojej córce, że ma zrezygnować z medycyny, więcej się nie spotkamy! I Kaśki też nie zobaczysz, wierz mi!

Najpierw roześmiałam się z tej groźby

Przecież Kasia była dorosła, Agnieszka nie mogła jej tak po prostu zabronić się ze mną widywać. Ale potem zrozumiałam, że siostra nie żartowała. Miała nad swoimi dziećmi całkowitą władzę.

Wychowała całą trójkę sama, bo szwagier zmarł, kiedy Kasia miała rok. Wpoiła dzieciom przekonanie, że gdyby nie ona, skończyłyby w domu dziecka. Latami wkładała im do głowy, że poświęciła dla nich całe swoje życie, więc są jej coś winni. A kiedy Bartek wyjechał wbrew jej woli za granicę, zaczęła mówić, że ma tylko dwoje dzieci.

Najstarszego się wyrzekła, zabroniła mówić o nim w jej obecności, nie zareagowała na wiadomość, że ma wnuczkę. Maciek i Kaśka byli przerażeni, że im może zrobić to samo, więc nawet nie myśleli o sprzeciwie.

– Kasiu, musisz sama podejmować życiowe decyzje… – powiedziałam zatem do siostrzenicy. – Twoja mama nie życzy sobie, żebym robiła za twojego doradcę zawodowego.

Katarzyna poszła więc na medycynę. Nie była z tego zadowolona, ale uczyła się dobrze, egzaminy zaliczała na czwórki i piątki. Jej matce to wystarczało. Nie żądała od córki entuzjazmu, jedynie posłuszeństwa.

Chrześnica lubiła do mnie wpadać

Jestem młodsza od jej mamy o 14 lat, więc Kasia zawsze traktowała mnie bardziej jak starszą siostrę niż ciotkę. Może nawet trochę jak przyjaciółkę.

– Nie chcę być lekarką – pierwszy raz powiedziała mi to na pierwszym roku studiów. – A już na pewno nie ginekolożką!

– A co byś chciała robić w życiu? – zapytałam.

– Nie wiem… – wzruszyła ramionami, jakby nigdy się nad tym nie zastanawiała. Bo po co, skoro i tak miała zaplanowaną przyszłość?

Na drugim roku jednak zauważyłam, że jest coś, co Kaśkę pasjonuje. Fotografia. Najpierw robiła zdjęcia smartfonem, potem kupiła sobie aparat, taki zwykły, bez bajerów. Kiedy zobaczyłam, jakie zdjęcia nim robi, zapytałam, czy na urodziny nie chciałaby dostać takiego półprofesjonalnego sprzętu. Aż pisnęła z ekscytacji.

Agnieszka jakoś nie zwróciła uwagi na to hobby córki, więc Kasia mogła je realizować bez przeszkód. To znaczy, oczywiście, w rozsądnych granicach. Bo mimo wszystko obawiała się reakcji matki na nadmierne zainteresowanie czymkolwiek innym niż studia.

– Ciociu, chcę iść na kurs fotografii portretowej – zdradziła mi siostrzenica. – Trwa cały weekend. Nie mogę powiedzieć tego mamie, bo się wścieknie, że marnuję czas. Możesz jej powiedzieć, że jadę z tobą na działkę i przez cały ten czas się uczę?

Zawahałam się. Nie chciałam kłamać, ale Kasia bardzo mnie prosiła. Uknułyśmy więc tę intrygę i kryłam młodą przed matką.

Moją nagrodą była jej radość, kiedy wróciła z kursu

– Muszę mieć dużo praktyki! – oznajmiła entuzjastycznie. – Ciociu, będziesz moją modelką?

Zgodziłam się i od tego czasu spędzałam sporo czasu w bezruchu, kiedy Kasia ustawiała mnie pod odpowiednim kątem, sprawdzała światło i w skupieniu chodziła dookoła mnie, próbując zrobić mi jak najlepsze zdjęcie portretowe.

W międzyczasie oczywiście studiowała, chociaż z coraz większą niechęcią. Przewracała oczami, kiedy pytałam ją o egzaminy. Jak mantrę powtarzała, że nie chce być lekarzem.

W końcu nie zdała któregoś z egzaminów. Rozpętało się piekło.

– To twoja wina! – wrzeszczała Agnieszka w mojej kuchni. – Demotywujesz ją! Jaka z ciebie chrzestna? Powinnaś ją zachęcać do nauki, a nie gadać z nią o bzdurach! No i co? Zadowolona?! Przez ciebie musi zdawać poprawkę!

– Posłuchaj, ona wcale nie musi! – w końcu i ja nie wytrzymałam. – Dziewczyna jest już dorosła i wcale nie chce być lekarką. Nie możesz choć raz posłuchać, co ona ma do powiedzenia?

– Nie chce być lekarzem, dobre sobie! – Agnieszka zaśmiała się sarkastycznie. – To ciekawe, kim chce być? Z czego niby będzie żyć, jak mnie zabraknie? Będzie takim niebieskim ptakiem jak jej ciocia? No po prostu wyśmienity pomysł! Gdyby nie ja, nie miałabyś nawet gdzie mieszkać, a będziesz mi dawać rady, jak mam kierować karierą mojej córki?!

Zagryzłam wargi. Fakt, uprawiałam tzw. wolny zawód

Nie miałam stałych dochodów i żaden bank nie chciał udzielić mi kredytu hipotecznego. Agnieszka wzięła go ze mną jako drugi kredytobiorca i chociaż sama płaciłam raty, co jakiś czas wypominała mi, że bez jej pomocy nie kupiłabym tej kawalerki.

Rzeczywiście, w tym przypadku jej stała praca w korporacji, stabilne dochody i unormowany tryb życia wygrały z moim artystycznym podejściem do niego. Co z tego, że robiłam to, co lubiłam, skoro nawet nie byłam w stanie sama wziąć kredytu? Agnieszka wygrywała w konkurowaniu na sukcesy życiowe.

Kasia oczywiście zdała egzamin w sesji poprawkowej. Na czwartym roku medycyny zaczęły się zajęcia w prosektorium. To ją kosztowało tyle nerwów, że schudła sześć kilo w dwa miesiące.

– Nie mogę jeść… Spać też nie za bardzo… Dzisiaj mieliśmy sekcję zwłok czteroletniej dziewczynki! Ciociu, to nie jest dla mnie, ja tego nie wytrzymam… – mówiła, ledwie powstrzymując się od płaczu.

Matka jednak nie pozwoliła jej się poddać

Zachęcała, żeby Kasia „wytrzymała, bo to tylko na jakiś czas, potem będzie już dobrze”. Kasia więc wytrzymała. Ale medycynę znienawidziła jeszcze bardziej.

Stres odreagowywała, robiąc zdjęcia. Pozowały jej koleżanki ze studiów, czasami koledzy. Była coraz lepsza w portretach, zaczęła się też interesować fotografowaniem mody.

– Moja przyjaciółka z liceum prowadzi bloga modowego – zwierzyła mi się. – Codziennie zamieszcza zdjęcia w różnych stylizacjach. Poprosiła, żebym to ja robiła jej zdjęcia. Wiesz, ciociu, jaka to super sprawa?

Na kolejne urodziny, w tajemnicy przed siostrą, zafundowałam młodej profesjonalny kurs fotografii mody. Drogi, ale prestiżowy. Kaśka była zachwycona.

Niestety, moja siostra jakoś się o tym dowiedziała i wpadła do mnie z furią w oczach. Tym razem praktycznie wyrzuciłam ją z domu. Kiedy zaczęła krzyczeć o mojej „niezdolności kredytowej”, zapytałam ją złośliwie, jak się miewa jej najstarszy syn i jedyna wnuczka i dodałam, że sukcesy zawodowe nie oznaczają szczęścia w życiu.

To ją jeszcze bardziej rozjuszyło

Od tamtego dnia mogłam się spotykać z siostrzenicą jedynie za plecami Agnieszki… Wraz z końcem studiów skończyło się spełnianie życzeń mamusi. Może właśnie dlatego, że widywałyśmy się rzadziej, nie zdołałam zaobserwować zmian, jakie zaszły w mojej siostrzenicy w ciągu ostatniego roku studiów.

Kiedy się widywałyśmy, dostrzegałam oczywiście, że zawsze ma zawzięty wyraz twarzy, kiedy mówi o studiach albo o matce, ale nie wiedziałam dokładnie, co jej chodziło po głowie. Myślałam, że wszystko jest jak zwykle: uczy się, zdaje egzaminy i pogodziła się z myślą, że będzie okulistką. Matka uruchomiła swoje cenne znajomości i załatwiała jej już praktyki w szpitalu wojewódzkim.

Najpierw jednak Kasia musiała skończyć studia. Zdobyła dyplom, tak jak życzyła sobie jej matka. Z tej okazji Agnieszka wydała rodzinne przyjęcie, na które zaprosiła nawet mnie.

– Widzisz? – szepnęła tryumfalnie, kiedy się zjawiłam w eleganckiej restauracji, gdzie świętowaliśmy sukces Kasi. – Nie wdała się w ciebie! Została lekarką! Chociaż przeszkadzałaś jej, jak mogłaś.

Nie odpowiedziałam, bo w drzwiach zjawiła się Kasia

Ubrana w piękną sukienkę od projektantki – prezent od matki – wyglądała jak kobieta sukcesu. Miała jednak bardzo dziwną minę, której nie potrafiłam rozszyfrować. Jej mama za to triumfowała i opromieniała gości aurą człowieka, który dopiął swego.

W pewnym momencie przyszedł moment na toast. Oczywiście miała go wznieść Agnieszka, ale nagle ktoś jej przerwał mocnym głosem.

– Wybacz, mamo, ale chcę coś powiedzieć – powiedziała Kasia, wstając i patrząc po zebranych. – Drodzy goście, dzisiaj otrzymałam dyplom ukończenia Akademii Medycznej, co było marzeniem mojej mamy.

Agnieszka kiwnęła z uśmiechem głową, a Kasia kontynuowała:

– Niestety, nie moim. Nigdy nie chciałam być lekarką. To mama tego chciała i to dla niej skończyłam studia. Mamo, proszę, to dla ciebie.

Z tymi słowami podeszła do osłupiałej Agnieszki i wręczyła jej pięknie oprawiony dyplom.

– A teraz, kochani, czas na mnie. Proszę, świętujcie sukces mojej mamy, to jej dzień. Ja muszę zdążyć do pracy na dziewiętnastą. Ciociu, podrzucisz mnie?

Ostatnie pytanie skierowane było do mnie, więc zerwałam się i obie zbiegłyśmy ze schodów, nim ktokolwiek zdążył zareagować.

– Coś ty zrobiła, Kasiu? – zapytałam już w samochodzie. – Przecież matka wydziedziczy cię jak Bartka! Zerwie z tobą kontakty!

– Wiesz co, ciociu? – spojrzała mi w oczy. – Mam wrażenie, że Bartek niespecjalnie cierpi z tego powodu. Był niedawno w Polsce, poznałam Isabelle, jego dziewczynę i Mię, ich córeczkę. Są szczęśliwi, a mama nie ma możliwości zepsucia im tego. Więc nie, nie boję się, że przestanie ze mną rozmawiać. A teraz zawieź mnie, proszę, na Bracką. Mam sesję.

Okazało się, że jakiś czas temu ktoś zobaczył w sieci zdjęcia Kasi i zaproponował jej pracę. Nim jeszcze odebrała ten nieszczęsny dyplom, zaczęła robić zawodowo zdjęcia do katalogów firm wysyłkowych. Teraz miała sesję dla poważnego portalu internetowego o modzie.

– Chcę robić sesje dla „Elle”, „Vivy”, „Twojego stylu”, może kiedyś nawet dla „Vogue’a”, tego francuskiego! – mówiła podekscytowana. – Kiedy fotografuję, znikam, jestem jak w transie! A potem patrzę na efekty mojej pracy i jestem szczęśliwa! To jest to, co chcę robić w życiu!

Rozumiałam ją i życzyłam jej powodzenia

Zapewniłam, że przez jakiś czas może mieszkać u mnie, dopóki nie będzie sobie mogła pozwolić na wynajęcie własnego lokum. Obie nie miałyśmy bowiem wątpliwości, że Agnieszka wyrzuci ją z domu.

Miałyśmy rację. Moja siostra wyrzekła się kolejnego dziecka i wystawiła córce walizki za drzwi. Usiłowała też dodzwonić się do mnie, zapewne z awanturą i groźbami, ale nawet nie chciało mi się odbierać.

Dzisiaj Kasia pracuje w branży modowej, fotografuje pokazy na całym świecie. Przez jakiś czas mieszkała w Hiszpanii. Odwiedziłam ją tam i poznałam moją cioteczną wnuczkę.

Ostatnio wpadłam na mieście na Maćka. Zapytałam, co u niego, a on na to, że rzuca robotę w kancelarii. Byłam ciekawa, co zamierza robić.

– Otwieram klub fitness – odparł i nagle się wyprostował. – Żenię się z trenerką zumby. Zapraszam ciocię na ślub! Tylko… raczej nie mów o tym mamie. Ona powiedziała, że jeśli nie zerwę z Anitą, to ona zerwie ze mną kontakty.

– Więc nie zaprosiłeś mamy na własny ślub? Ona nic o tym nie wie? – nie mogłam w to uwierzyć.

Maciek wzruszył ramionami.

– Jestem dorosły – odparł. – Spokojnie, wyślę jej zaproszenie tydzień przed ślubem. Ale nie sądzę, żeby przyszła.

Niestety, miał rację. Moja siostra wyrzekła się i trzeciego dziecka. Mnie nadal obwinia za „zdemoralizowanie” jej córki, nie rozmawiamy ze sobą. Straszliwie mi jej żal, ale co mogę zrobić? Niektórzy po prostu nie potrafią odpuścić…

Czytaj także:
„Ludzka znieczulica nie mieści mi się w głowie. To przez nią dzisiaj nie ma już ze mną mojego taty”
„Mąż zagroził, że odejdzie, jeśli nie skończę z oglądaniem seriali. Otrzeźwiałam, gdy spakował walizki i zabrał dziecko”
„Byłam pewna, że mnie kocha, a on chciał się ożenić, zebrać kasę i uciec z kochanką. W porę przejrzałam jego plan”

Redakcja poleca

REKLAMA