Pokłóciłem się z dziewczyną. Huknąłem drzwiami tak, że aż tynk się ze ściany posypał, i pojechałem do domu. Dotychczas cierpliwie znosiłem jej fanaberie, ale tym razem miarka się przebrała. Myślicie, że trafiłem na skrajną egoistkę? Przeciwnie, Marlena jest bardzo empatyczna. Oprócz tego, że jest piękna, czuła, mądra, to jeszcze wszystkim wokół współczuje, pomaga, ratuje z opresji. Pewnie powiecie, że jestem idiotą, że empatia to zaleta, a nie wada. Jasne, że tak! Pod warunkiem jednak, że się z nią nie przesadza.
Uwierzcie mi, byłem wyrozumiały. Nie robiłem awantur, gdy odwoływała randki, bo musiała pocieszać przyjaciółki ze złamanym sercem albo pomagać komuś w nauce. Nie denerwowałem się, kiedy dawała schronienie bezdomnym kociakom, choć straciłem przez nie kilka par dobrych butów i drogie spodnie. Nie wściekałem się, gdy zamiast pojechać ze mną na wakacje, wolała sprzątać boksy w schronisku dla psów. Ale gdy zobaczyłem u niej tego kolesia, szlag mnie trafił.
Zacznę jednak od początku...
Nie wierzyłem w to, co słyszę
Kilka dni temu zadzwoniłem do Marleny i powiedziałem, że odwiedzę ją wieczorem. Ostatnio była zajęta, więc dawno się nie widzieliśmy. Miałem nadzieję, że wreszcie sobie pogadamy, a potem pójdziemy do sypialni trochę się poprzytulać. Kupiłem dobre wino i pełen nadziei stanąłem pod drzwiami. Otworzył mi jakiś koleś. W dresie i kapciach. W pierwszym momencie myślałem, że pomyliłem mieszkania, ale nie.
– Siemka, jestem Romek. Właź. Marlena jest w pokoju – powiedział.
Lekko wkurzony i zdezorientowany wtarabaniłem się do środka. Moja ukochana siedziała na kanapie wpatrzona w telewizor i podjadała prażoną kukurydzę. Koleś uwalił się zaraz obok niej. Czuł się jak u siebie.
– Gdy rozmawialiśmy przez telefon, nic nie mówiłaś, że będziesz miała gościa… – burknąłem niezadowolony.
– Chodzi ci o Romka? Zapomniałam… Tyle mam ostatnio na głowie… Siadaj z nami, film jest naprawdę świetny – uśmiechnęła się z roztargnieniem, które zwykle mnie rozczulało, lecz nie tym razem!
– Przyszedłem do ciebie, a nie do kina. Może poprosisz kolegę, żeby sobie poszedł? Późno się zrobiło, czas do domu. Na pewno musi jutro wcześnie wstać… – powiedziałem z przekąsem.
Złapała się za głowę.
– O tym też zapomniałam ci powiedzieć. Romek będzie jakiś czas moim sublokatorem – rzuciła jakby nigdy nic.
Zamarłem. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Obcy facet miał mieszkać z moją narzeczoną?! Nie zastanawiając się długo, zaciągnąłem Marlenę do sypialni i zamknąłem za nami drzwi. Chciałem z nią pogadać w cztery oczy.
– Możesz mi wytłumaczyć, o co tu chodzi? Bo mam wrażenie, że śnię… – powiedziałem, ledwie trzymałem nerwy na wodzy.
– Nic szczególnego. Romek nie ma gdzie mieszkać, bo kochanek matki wywalił go z domu. Jak o tym usłyszałam, zaproponowałam, żeby się u mnie zatrzymał, dopóki sprawa się nie wyjaśni – wzruszyła ramionami.
– Ale to przecież dorosły facet, a nie szczeniak! I na dodatek obcy! – warknąłem.
– Wcale nie jest obcy. Studiujemy razem, przyjaźnimy się. Chyba rozumiesz, że nie mogłam zostawić go bez pomocy – odparła.
Moja wyrozumiałość ma granice
Miałem dość. To, co z siebie wyrzuciłem, można porównać do erupcji wulkanu. Wykrzyczałem jej, że może wreszcie zatroszczyłaby się o mnie, a nie o innych. Że ten cały Romek to krętacz i oszust, że pewnie wymyślił tę historyjkę bo najzwyczajniej w świecie chce zaciągnąć ją do łóżka. A ona, głupia, tego nie widzi i wierzy w każde jego słowo. Nie zamierzam jednak na to spokojnie patrzeć. Dlatego albo sama wywali go natychmiast na zbity pysk, albo ja to zrobię.
Marlena, zaskoczona, dłuższą chwilę stała i gapiła się na mnie wielkimi, niebieskimi oczami. Ale gdy już doszła do siebie, nie pozostała mi dłużna. Krzyczała, że to jej mieszkanie i może zapraszać i gościć, kogo chce i jak długo chce. I że nie spodziewała się absolutnie, że jestem takim wstrętnym egoistą i zazdrośnikiem. I że nic, poza przyjaźnią, jej z Romkiem nie łączy. Dlatego nie rozumie, co mi chodzi.
Nie chciało mi się tego dłużej słuchać.
– No to jak, wyprosisz go stąd czy nie? – przerwałem jej.
– Nie! – odparła twardo.
– No to do widzenia! – wrzasnąłem i wybiegłem z jej mieszkania.
Nie mam pojęcia, jak to dalej z nami będzie. Mam nadzieję, że Marlena oprzytomnieje, zrozumie swój błąd i zadzwoni do mnie z przeprosinami. Kocham ją i zależy mi na naszym związku, ale ja pierwszy na pewno tego nie zrobię. Nie tym razem. Moja wyrozumiałość też ma granice!
Czytaj także:
„Macierzyństwo było moim marzeniem, dopóki nie urodziłam syna. Miałam przy piersi mlekopija, który nie dawał mi żyć”
„Sanatoryjny wamp zagiął parol na mojego ojca. Baba myślała, że się obłowi i jeszcze dostanie mieszkanie w spadku”
„Syn z synową wyjechali za chlebem, a mnie zostawili wnuka. Nie dawałam rady, przez nerwy i stres trafiłam do szpitala”