„Mój syn chodził w dziurawych butach, bo jego tatuś migał się od alimentów. Wszystkie swoje pieniądze lokował w kochance”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, fizkes
„Domyślałam się, że eksmąż ma kogoś, to nie moja sprawa, ale nigdy bym nie przypuszczała, że Radek będzie chciał zaoszczędzić na własnym dziecku, co z niego za mężczyzna? Zarzucał mi wyrachowanie, skubał mnie z każdego grosza, a sam woził się na zagraniczne wakacje z kochanką”.
/ 12.02.2022 07:46
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, fizkes

Komunikat o tym, że Radek chce rozwodu, spadł na mnie niczym grom z jasnego nieba. Nie dlatego, że byliśmy wciąż zakochani do szaleństwa, co to, to nie, namiętność między nami wygasła już dawno – po prostu nie mogłam zrozumieć, co go nagle naszło! Dobrze się dogadywaliśmy, właśnie wyremontowaliśmy mieszkanie, no i najważniejsze – mieliśmy syna, który był dla nas wszystkim…

– Poznałeś kogoś? – zapytałam wtedy.

– Nie – zapewnił. – Ale takie życie na pół gwizdka nie ma sensu, Wiola. Ani razem, ani osobno, w końcu to walnie z hukiem. Nie lepiej skończyć, zanim się znienawidzimy?

– Jasne. Dziecko ma się wychowywać w rozbitej rodzinie, bo ty chcesz odetchnąć pełną piersią. Ktoś ci czegoś zabrania? Blokuje cię? – nie mogłam tego ogarnąć.

Nie dało się go przekonać, nagle zaczął powtarzać, że hipokryzja to najgorsze, co możemy wpoić młodemu. Poza tym oboje jesteśmy jeszcze młodzi, po co mamy tkwić w martwym, skostniałym układzie?

– Masz jednak kogoś – zawyrokowałam.

– Nie – znów zapewnił. – Ale w przyszłości, gdy już będę wolny…

Skoro decyzje zapadły, przede wszystkim trzeba było się zastanowić, kto i jak wytłumaczy sprawy Kamilowi. Z początku zamierzałam to zostawić Radkowi – w końcu to jemu zachciało się zmian! – jednak po namyśle zgodziłam się, że powinniśmy połączyć siły.

Młody będzie widział, że nie ma między nami wrogości, to powinno go uspokoić. Może nawet posypałabym się psychicznie, gdyby nie kierowała mną jak drogowskaz troska o komfort syna…

Z brakiem namiętności można się pogodzić, ale świadomość całkowitego odrzucenia może człowieka dobić, naprawdę. Całymi nocami zastanawiałam się, czy faktycznie jestem tak straszna, że nie da się ze mną wytrzymać pod jednym dachem, nawet wtedy, kiedy nie oczekuję już niczego, żadnych fajerwerków?

W końcu jednak nadeszła chwila, w której istnienie już przestałam wierzyć: miałam wszystko za sobą. Opadły emocje, potem ostygł żal i musiałam stwierdzić, że z tym życiem na pół gwizdka mój były miał rację – miło było decydować o sobie bez uzgadniania tego z kimkolwiek.

Skończyły się spory o kontakty z jego i moimi rodzicami, o wakacyjny wyjazd. Skończyło się rozkminianie, co jest lepsze: góry czy morze. Teraz ja z reguły lądowałam na plaży, Radek w Tatrach, a Kamil zaliczał jedno i drugie z każdym z nas.

Eksmąż nie migał się od opieki nad synem. Spotykali się co weekend, często wyjeżdżali razem – miałam wrażenie, że Kamil nie tylko nie traci, ale wręcz zyskuje. Teraz ojciec naprawdę organizował mu czas, zabierał na rower, na treningi, a nie tylko był obok, zamyślony, zagadany przez telefon lub zatopiony w rozgrywkach na komputerze.

No dobra, ale pamiętaj, żebyś wszystko oddał

Wszystko układało się wręcz wzorcowo, dopóki Radek nie pociągnął dalej swojego planu przemian. Któregoś dnia, porzucając spokojną i dochodową pracę na etacie, założył z bratem działalność gospodarczą.

– Byłem u taty na strzelnicy – pochwalił się Kamil którejś niedzieli.

– Czy to jest bezpieczne? – przestraszyłam się . – Wiesz, rykoszety i takie tam…

Syn, który skończył już trzynaście lat i z każdym dniem robił się coraz bardziej podobny do ojca, zmrużył kpiąco oczy.

– Maaamo, pliiiiz – jęknął.

Wzruszyłam ramionami. Mimo wszystko wolałabym, żeby Radek nie zabierał Kamila na strzelnicę.

– Chciałem mu sprawić przyjemność – wyjaśnił. – I pokazać, czym się teraz zajmuję… Słuchaj Wiolka, odpuścisz mi trzy stówki alimentów w tym miesiącu? Zwrócę ci z nawiązką, gdy interes się rozkręci.

– Kamil potrzebuje butów. Jeżeli go namówisz na jakieś zwykłe, niemarkowe, to okej.

Tak samo było w lutym, potem w marcu, w kwietniu… Młody, rzecz jasna, przy ojcu szedł na ustępstwa, ale w domu jęczał, że chce ‚„najki” albo inne „pumy”, bo wszyscy mają i to obciach bujać się w tandecie.

Powinnam była mu doradzić, żeby wyjaśnił te zawiłości ojcu, ale ugryzłam się w język. W końcu nie chciałam ich poróżnić, poza tym kasa to nie wszystko. Ostatecznie wzięłam więc chwilówkę i kupiłam te buty. W końcu kiedy biznes Radka zacznie przynosić zyski, eks odda mi zaległe pieniądze i się odkuję. Tak myślałam…

Wakacje za granicą? A gdzie moje pieniądze?

Czas jednak mijał, a nic się nie zmieniało, w dodatku zbliżał się ostateczny termin, żeby opłacić koszty obozu językowego Kamila.

– Słuchaj, Wiola – zagaił Radek, gdy go przycisnęłam o zwrot długu. – Czy on naprawdę musi jechać do Francji? Ja w jego wieku spędzałem wakacje na Mazurach.

– A ja u ciotki na plantacji czarnej porzeczki – wyjaśniłam. – I jaki z tego wniosek?

Ostatecznie dałam byłemu mężowi dwa tygodnie na uregulowanie długu, przecież nie mogłam jechać na pożyczkach. Trochę się obraził, że niby mu nie ufam, chociaż przecież nigdy dotąd mnie nie zawiódł i zawsze dotrzymywał wszystkich umów.

„Oprócz ślubnej” – cisnęło mi się na usta, ale przemilczałam, a może szkoda? Zaraz potem usłyszałam bowiem:

– Zawsze najbardziej lubiłem w tobie tę nieżyciowość i romantyzm, Wiola… Nigdy, nigdy bym nie uwierzył, gdyby ktoś mi powiedział, że kiedyś staniesz się wyrachowana.

Aż mnie zatkało. Ja jestem wyrachowana? Mnie już powoli na chleb brakuje, człowieku! W piątek, korzystając z tego, że Kamil był z ojcem, wybrałam się na basen. Jak zrobię kilka długości, zawsze para ze mnie zejdzie i lepiej mi się myśli, tak jest od czasu rozwodu. Wtedy robiłam już takie dystanse, że mogłabym wystartować na igrzyskach.

– Wioletka? – zaczepiła mnie w szatni postawna blondyna.

– Marynia? – zdziwiłam się.

W życiu bym nie pomyślała, że wiejska kuzynka mojego byłego uprawia jakieś sporty!

Marynia wyjaśniła, że chce schudnąć, a poza tym nie jest już wiejska. Chłopaki ją zatrudnili w strzelnicy i właśnie się przeprowadziła do stolicy.

– Zatrudnili? Chociaż tak cienko przędą?

Marynia wzruszyła ramionami:

– No co ty! Biznes się kręci jak ta lala! W życiu bym nie pomyślała, że ludzie całymi rodzinami będą walić, żeby sobie postrzelać!

Byłam zupełnie zdezorientowana, a ponieważ zawsze Marynię lubiłam, zapytałam, czy jest pewna, że chłopaki nie są zadłużone.

– A jak ktoś ma kłopoty z kasą, to lata na zakupy do Wiednia ze swoją nową zdobyczą? – odpowiedziała pytaniem. – Ale wiesz, jakby co, nie ode mnie to wiesz, dobrze? – zreflektowała się.

Wprawdzie domyślałam się, że eksmąż ma kogoś, to nie moja sprawa, ale nigdy bym nie przypuszczała, że Radek będzie chciał zaoszczędzić na własnym dziecku, co z niego za mężczyzna? Jak można zarzucać mi wyrachowanie, skubać mnie z każdego grosza, a samemu wozić się na zagraniczne wakacje z kochanką? I w ogóle co powinnam teraz zrobić? Awanturować się jak przekupa, prosić na kolanach, czy odwieźć syna i zostawić ojcu pod drzwiami? 

Czytaj także:
„Syn pozbył się dziewczyny jak starych gaci. Wykrzyczał mi w twarz, że ma dość matkowania. Wychowałam egoistę”
„Rozpadałam się kawałek po kawałku na oczach ludzi, których kochałam. Diagnoza była miażdżąca, leczenie koszmarne”
„Mąż porzucił mnie i dzieci, wyczyścił konto, zostawił z długami. A na rozprawie rozwodowej wyglądał jak młody bóg”

Redakcja poleca

REKLAMA